Wszystko na najwyższym poziomie - aktorstwo, reżyseria, scenariusz, zdjęcia itd. Do oglądania 10 i więcej razy. Jak nic jednak z najlepszych komedii romantycznych w historii kina i dla mnie drugi (po "Bulwarze Zachodzącego Słońca") najlepszy film Wildera.
Film naprawdę dobry, ale co do kolejności dzieł Wildera, to bym juz dyskutował. Wyżej od Bulwaru cenie Podwójne ubezpieczenie, potem dałbym Garsonierę, a jest jeszcze Stalag 17.
Stalagu jeszcze nie widziałem, podobnie jak Świadka oskarżenia. Podwójne ubezpieczenie to doskonały film noir, ale jak dla mnie jednak Garsoniera ciut wyżej (o ile można dwa tak różne filmy porównywać). No i jest jeszcze "Stracony weekend", nie wiem czy i jego nie dałbym wyżej od "Podwójnego". Zaś pierwszeństwa "Bulwaru Zachodzącego Słońca" jestem całkowicie pewien. To cholerne arcydzieło jest. Pzdr.
Ja Wildera mam rozebranego na czynniki pierwsze, mieszkam w mieście gdzie przyszedł na świat.
Moja subiektywna lista wygląda tak:
Podwójne ubezpieczenie
Garsoniera
Stalag 17
Bulwar
Stracony weekend
Świadek oskarżenia
Wszystko to świetne kino, Stalag polecam, choć wiem ze nie każdemu się podoba, ale warto zobaczyć co zainspirowało powstanie Wielkiej ucieczki.
O kolejności decydują detale, w Bulwarze irytuje mnie główna bohaterka, w Straconym weekendzie nie naturalna końcówka. Jakby nie było alkoholik nagle prawi filozoficzne morały, zepsuło to finał świetnego wcześniej filmu.
Hehe, w Bulwarze bohaterka miała być taka irytująca ;-)
Zakończenie w Straconym faktycznie leży... To dlatego, że narzucił je producent, który bał się że ludzie nie będa chcieli tuż po zakończeniu wojny oglądać dołujących filmów. Podobny los spotkał następny Oscarowy film roku - "Najlepsze lata naszego życia" (aczkolwiek tam to ciut lepiej wyszło moim zdaniem).