Nie do końca się zgadzam, ale coś w tym prawdy jest, o ile na początku pasował (mięciutki, nieporadny i lalusiowaty) to w miarę ewolucji bohatera bardzo się zaczął rozmijać z rolą....
No przecież taka była jego ROLA!!!
Miał się zmienić i tak było!
Więc gdzie tu jakieś rozmijanie się z rolą???
...chodzi o to, że sama aktor o ile pasował mi do początkowego charakteru bohatera, tak już po przemianie nie był wiarygodny, jednym słowem grał kiepsko po przemianie....
Nie bardzo rozumiem. Czemu niby nie był wiarygodny?
Niejednoznaczność najlepszą wiarygodnością, wiarygodnością ludzi prawdziwych ;)
A tak na poważnie to myślisz strasznie zero-jedynkowo. Był wiarygodny. To że nie miał zbyt dużo do zagrania to już inna sprawa. Ahh nakreślę jak wyglądał postęp postaci w filmie. 1. Głupi, miękki chłoptaś z mlekiem pod nosem, 2. Obrastający w piórka młodzieniec-biznesmen zbyt pewny siebie by tłumić swą głupotę i naiwność. Nieco mężniejszy jednak bardziej przez większą pewność siebie niźli realną zmianę z chłopca w mężczyznę. 3. Pragnący zemsty, gotujący się do pomszczenia przyjaciela mężczyzna. Pragnienie pomsty i porwanie się samotnie na coś takiego tylko udowadnia, że wcale nie dorósł przestał się tylko bać.
Myślę, że łatwo mogliśmy to odczytać zarówno z decyzji postaci jak i ogólne zachowania oraz mimiki... Pozdrawiam.
...dla mnie ta przemiana była zbyt szybka i nienaturalna, a sam aktor za nią nie nadążał i w swojej grze był zbyt "płaski"(i to jest jedynym minusem dla mnie)... W tym wypadku myślę 0-1 bo biorę pod uwagę tylko jeden aspekt czyli dopasowanie gry aktora do ewolucji bohatera..., nie patrzę w tym wypadku całościowo, bo patrzenie w taki sposób może wiele rozmazać.., to jest moja opinia na temat gry aktora, można się z nią zgadzać, albo i nie (0-1). Jak wiadomo opinia jest jak d... i każdy ma swoją :), dla mnie nie był wiarygodny, a dla Ciebie był:)..... pozdrawiam i dzięki za posta.
Idealnie mi wyjaśniłeś dlaczego w mojej ocenie zabrakło oczka do dziewiątki...
thx
Nie był wiarygodny? Nie zauważyłem. Odegrał to co miał odegrać. Nic poza. Było poprawnie. To takie szukanie dziury w cały. A to że przemiana była zbyt szybka to to nie jest wina aktora jeśli już a scenariusza ew. reżysera. Aktor o takich rzeczach nie decyduje. Jeśli oceniacie to serio zastanówcie się czasem nad tym co piszecie.
Film został oparty na faktach wiec myślę ze musiał takiego grac i raczej tak miało być
On ma ciągle ta samą minę, albo stoi z rozdziawioną buzią, albo ryczy. Nie było tutaj nic pośredniego.
Jak to nie było ? Była złość, była pustka, była też niepohamowana radość a nawet fascynacja...Skoro wyrazy twarzy sugerujące te wszystkie emocje nie są niczym pośrednim to, chole*a to co jest ?
Tak, ale Shia ma pewną irytującą manierę i chyba zostało mu to z Transformersow. Ta scena z w której po raz pierwszy widzi jak bezwzględnie zabija Floyd Banner i to jego zdziwienie, strach i fascynacja zarazem. Niestety powinien zacząć szukać innych środków na wyrażenie tych emocji, ponieważ za często ten sposób ich wyrażenia wykorzystywał, a przez to stały się mniej przekonujące. Postać pewnie miała taki rys psychologiczny nie powiem, ale ogólnie młody Bondurant był mocno irytujacy. Jeżeli tak miało być to ok, nie musi mi się to podobać. Gorzej w przypadku, gdy aktor trochę sam przeholował... to wie tylko on sam.
Ta postać nie była zbyt hm... Wielowymiarowa. Ciężko było tu źle zagrać. Poradził sobie okej, wstyd by był jakby sobie nie poradził z takim płaskim czymś. Po prostu nie było tu za wiele do zagrania
ja tam widzę dzieciaka,który stopniowo staje się mężczyzną i wcale nie jest niewiarygodny.sam tom hardy bardzo polubił chłopaka i docenił jego grę aktorską,podobnie jak reszta ekipy,to mówi samo za siebie.
noo, gościu coraz bardziej wkurzający się robił. A tego Rakes'a powinni zaciukać od razu jak pojawił się w mieście/wsi. I po problemie by było
Nie no żartuje zagrał przeciętnie. Ale on po prostu NIE PASOWAŁ DO TEGO FILMU za cholerę.
A ja się zgodzę 50/50. Przez większość filmu grał źle, powiedziałbym nawet - niewybaczalnie źle. Ale jedna scena się udała. Jak Pearce'a go po mordzie okładał. Piękne i epickie. Aż będzie mi się lepiej spało.
Źle? Nie. Grał poprawnie. Czyli zagrał to co miał zagrać i nie pokazał nic ponad to (a jest to możliwe). Odegrał swoją rolę i odebrał zapłatę - tyle. Cóż nie można mu mieć za złe w końcu to jego praca, wcale nie musi robić tego lepiej niż się od niego oczekuje. Nie można powiedzieć że zagrał źle bo nie było błędów, przynajmniej ja nie zauważyłem. Było skrajnie poprawnie a to znaczy bez fajerwerków ale też bez wtopy.
Nie przesadzałbym, że bardzo dobrze. Dobrze jak na siebie. Nie spodziewałem się niczego nadzwyczajnego ponieważ nie jest wspaniałym aktorem ale pozytywnie mnie zaskoczył...
oczywiscie wszystko poparte faktami. jak dla mnie zagral bardziej przekonująco od Toma Hardy'ego. bo niekiedy po jego akcencie i wymowie mozna bylo doszukac sie Nolanowskiego Bane'a.
Też odniosłam takie wrażenie. O ile w rolę nieporadnego i nieodpowiedzialnego jednego z braci Bondurant wpasował się świetnie, to gdy chciał być jak Forrest,rola stała się zupełnie nienaturalna, był po prostu karykaturalny.
No i miał być taki. Jak dziecko udaje dorosłego to właśnie jest karykaturalne. Pewne rzeczy należy sobie uświadomić. Podrostek chcący być twardym bandziorem będzie karykaturalny. Rys postaci był karykaturalny już w scenariuszu. Gościu wkurzał, ale miał to robić.
Z innej beczki, z całą sympatią do filmu, to jednak scenariusz najwyższych lotów nie jest. I może stąd te spory nad "autentycznością" postaci.
Mi tez nie pasował do sowich "braci". Jakoś czekałem na pojawienie się autobotów i deceptikonów przez niego :P
Nie przesadzajcie,całkiem nieźle sobie poradził. Na oskara to nie było , ale widziałem już wiele gorszych "kreacji"
Mimo iż jest rzeczywście trochę irytujący ten aktor to tutaj na prawdę fajnie zagrał oczywiście byli lepsi i to dużo ale jak najbardziej pasuje do reszty braci:p