PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=5768}
7,1 5,4 tys. ocen
7,1 10 1 5361
6,9 12 krytyków
Ga, ga. Chwała bohaterom
powrót do forum filmu Ga, ga. Chwała bohaterom

polecam

ocenił(a) film na 9

świetny, przejmujący, wciagający film. Jestem pod wrażeniem, myślałem, ze w naszym
kraju nie da sie zrobic dobrego science fiction a tu proszę jest ! trafiłem przypadkiem na ten
film i nie mogłem sie oderwac- a to dzieki Jerzemu Sthurowi jego rola jest w tym filmie duzo
lepsza niz Olbrychskiego. troche zawiodło mnie zakoncznie- to znaczy nie chciałbym zeby
pal został użyty :P ale zakonczenie mogłoby byc mniej banalne . pzdr

ocenił(a) film na 8
vincevega_fw

Zgadzam się, że rola Stuhra byla bardzo dobra, zresztą od dawna Stuhr jest jednym z lepszych polskich aktorów. Olbrychski też jest dobry ale jego rola chyba taka miala być jakby nafaszerowanego narkotykami osobnika który malo co mówil byl calkowicie w tym wszystkim zagubiony. Film bardzo dobry świetny klimat , troche humoru, kilka śmiesznych scen, no i scenografia bardzo ciekawa.

ocenił(a) film na 8
janekj

Bardzo ciekawy film. Zgadzam się z tym co piszecie.
Jest trochę mocnych tekstów, humoru, jest świetna scenografia (jak na nasze warunki) no i niesamowity klimat - chwilami jak z amerykańskiego filmu. Film trudny do zaszufladkowania i to wychodzi mu na dobre.
Poza tym całe to wariactwo ma głębszy sens.

Tylko nabijanie na pal jest trochę dziwnym pomysłem.... ale w sumie w niczym to nie przeszkadza.

ocenił(a) film na 10
gacek776

hm, wiesz, myślę, że ten pal to zamiast krzyża...komuna jednak była trochę ostrozna i tego by mu na pewno nie puścili...no i kojarzy się jakby z tym bohaterem Sienkiewicza, którego grał....hm...?:)

janekj

Akurat Stuhr niczym mnie w tym filmie nie zaskoczył, był dla mnie dokładnie tym samym Stuhrem którego oglądaliśmy zarówno w komediach Machulskiego, jak i "Wojnie Światów - następnym stuleciu". Zupełnie inną rolę zagrał w "O-bi O-ba", i na nią przede wszystkim zwróciłbym uwagę, jednak z tej racji, że była to rola dla Stuhra nietypowa. Olbrychski grał bowiem

ocenił(a) film na 8
vincevega_fw

Dobry, naprawdę bardzo dobry. Niesłychanie klimatyczny - ale to cały Szulkin, to on jest w polskim kinie dziedzicem tego niesłychanie ważnego nurtu "śmieciarskiego" w sztuce, którego przedstawicielami byli choćby Hasior (w sztukach plastycznych), Kantor (w teatrze) czy Białoszewski (w poezji): i okazuje się, że można zrobić naprawdę przekonującą wizję artystyczną z odpadków, resztek, pokombinować z syfem w taki sposób, żeby było to estetycznie powalające.
Sam pomysł... cóż, to dość charakterystyczny dla tamtych lat sposób opowiadania antyutopii tak, żeby zadawanie pytań natury uniwersalnej, egzystencjalnej szło w parze z bardzo czytelną metaforą Polski w stanie gospodarczego, politycznego, społecznego i moralnego dna po stanie wojennym. Przypomina mi to rzeczy, które publikowane były w podobnym czasie w "Fantastyce" - albo chociażby takie słynne opowiadanie Jacka Piekary "Kupujcie holowizory", którego z uwagi na jego totalną obrazoburczość nikt długo nie chciał przyjąć do druku. Ale jest też coś, co Szulkina wyróżnia: po pierwsze, strasznie niebanalne wykorzystanie wątku mesjańskiego - ten trzeci pal, środkowy, czekający na nie wiadomo kogo - na jakiegoś odkupiciela, który zbawi tę popapraną ludzkość, a którego nikt nawet nie śmie nazwać?... Świetnie zostało to wygrane - właśnie przez absolutne niedomówienie. I po drugie - końcówka: co by się nie zdarzyło, nie spodziewałem się takiego rozegrania. I właśnie dlatego nie postrzegałem jej jako naiwnej, wręcz przeciwnie: skoro nie było powodu, żeby Szulkin akurat tak kończył ten film (przecież ten debilny optymizm gryzł się jak wściekły z nihilistycznym klimatem całości, nie wierzę, żeby reżyser tej klasy tego nie widział), więc musi to być ironia - ironia, która czyni całość jeszcze bardziej gorzką. No przecież ostatnia scena z tym bara-bara Scope'a i Once to aż nadto jawna kpina z klasycznego zakończenia bodaj każdego filmu o Bondzie... To zresztą pasuje jak ulał do rewelacyjnie wisielczego poczucia humoru filmu: te obcinane palce (za pierwszym razem to mogło być straszno-obrzydliwe, powtórzone po raz któryś zmienia się w groteskę jak u Tarantino), obrywane ręce, nakładanie w ścieżce dźwiękowej kankana i "Lotu Walpurgii" Wagnera... Naprawdę, mocna rzecz - no i bardzo, jak na realia polskiego kina tamtych lat, sprawnie zrobiona.

ocenił(a) film na 6
Ras_Democritus

Taka kwadrologia antyutopijna się wytworzyła Szulkinowi zamierzona pierwotnie lub osiągnięta spontanicznie, tego nie wiem.Film zamykający jest niezły, dorównuje otwierającemu ,,Golemowi".Proponuje odpychającą rzeczywistość i takich bohaterów.Można odbierać przez pryzmat czasów w jakich filmy powstały wtedy wszystkie tropy i nawiązania ekscytują bardziej.Gdy jednak pominiemy te okoliczności to ten czwarty z cyku ma znamiona epigońskie, wówczas jako widz dostrzegam ,,zmęczenie materiału".
Mnie zupełnie nie pasuje tu Olbrychski, chyba że jego obecność w tym filmie uzasadniona jest wcześniejszymi rolami polskich bohaterów, ale wtedy Szulkin ogranicza się na własne życzenie...
I gdyby tak nakręcił film stylistycznie odmienny od ,,Ga ga ..." a porównywalnie intrygujący,potwierdziłby swój talent.Tymczasem ów dar pozostawiam w trybie przypuszczającym.
Good night and good luck, esforty