Głosy z głębin 3D/film/G%C5%82osy+z+g%C5%82%C4%99bin+3D-2003-946512003
Pressbook
Inne
O filmie
Twórca tego niezwykłego filmu, zdobywca Oskara, reżyser i scenarzysta, James Cameron, powraca do miejsca swojej największej inspiracji - do zatopionego wraku legendarnego statku RMS "Titanic". Cameron, jego przyjaciel Bill Paxton oraz grupa specjalistów morskich i historyków wyruszają w podróż do podwodnego grobowca blisko 1500 osób, które zginęły niemal wiek temu. Dzięki najnowocześniejszemu sprzętowi, przygotowanemu specjalnie na tę okazję, zespół Camerona bada wnętrze statku i jego otoczenie z niespotykaną wcześniej dokładnością. Nowoczesna technologia IMAX 3D pozwoli widzom odbyć tę podróż tak, jakby sami należeli do załogi łodzi podwodnej, przebywającej głęboko pod powierzchnią oceanu i osobiście myszkowali w najbardziej niedostępnych zakamarkach statku - widma. Filmując w formacie IMAX 3D, Cameron i jego ekipa wydobywają z mroku niezwykłe widoki oraz przedmioty, które umknęły uwadze wcześniejszych ekspedycji i spoczywały tu w zapomnieniu przez ponad dziewięćdziesiąt lat. Statek potraktowany jest jako furtka do historii. Im więcej odkrywa reżyser, tym bardziej intrygujący okazuje się ten legendarny wrak.
O produkcji filmu
Wizyta na transatlantyku z 1995 r., z której materiał włączył Cameron do nagrodzonego Oscarem filmu z 1997 r. pt. "Titanic", głęboko poruszyła reżysera. Zapragnął on przybliżyć to doświadczenie widzom całego świata. "Kiedy po raz pierwszy ujrzałem Titanika, byłem tak wstrząśnięty tą wizytą, że nie mogłem się skupić na niczym innym. Rozmyślałem o tym przez kilka lat i doszedłem do wniosku, że jeśli mam tam wrócić, to tylko w konkretnym celu. Tym celem miało być nakręcenie najpiękniejszych zdjęć i jak najdokładniejsze spenetrowanie tego statku." Cameron zdawał sobie sprawę, że zbadanie pełnych przepychu wnętrz wymagać będzie zastosowania najnowocześniejszej techniki, przekraczającej możliwości kamer i zdalnie sterowanych maszyn, którymi dysponował sześć lat wcześniej. "Musiałem tam wrócić i zrobić to, co mi się nie udało w 1995 r.", mówi reżyser. Titanic niszczeje, więc trzeba się było spieszyć. Formacje mikroorganizmów żywiących się stalą i żelazem trawią konstrukcję statku warstwa po warstwie. Porównując stan obecny ze zdjęciami wykonanymi tuż po odkryciu wraku w 1985 r., naukowcy przewidują, że wręgi statku zawalą się w ciągu najbliższych dwudziestu, trzydziestu lat. Niektórzy obserwatorzy uważają, że za niecałe sto lat wrak Titanika utraci kształt statku. Dlatego Cameron postanowił, że wyprawa filmowa musi wyruszyć natychmiast, by uwiecznić obecny wygląd Titanika. Pod koniec lata 2001 r. reżyser i jego starannie dobrany zespół badaczy, naukowców, artystów i historyków wyruszył na północny Atlantyk. Według Camerona, trójwymiarowa kamera doskonale przysłużyła się tej wyprawie. "Podwodna rzeczywistość i trójwymiarowa technologia są dla siebie stworzone - mówi reżyser. - To był świetny wybór. Dzięki obrazowi 3D masz wrażenie, że naprawdę tam jesteś. Chciałem, by widzowie doświadczyli tego, co odmieniło moje życie, kiedy zanurzyłem się na głębokość blisko czterech kilometrów i ujrzałem coś tak dziwnego i egzotycznego. Pragnę, by oni również to zobaczyli i odczuli. Trójwymiarowy system cyfrowego zapisu obrazu o wysokiej rozdzielczości umożliwi mi realizację celu". "Nie możemy zabrać kilkuset tysięcy osób na nasz statek czy do łodzi podwodnej - mówi Cameron. - Ale widzowie będą się czuli, jakby tam z nami byli. Jakby pływali z nami pod wodą. Takie są możliwości tej kamery."
Informacje techniczne
"Ghosts of the Abyss" były "dziewiczym" rejsem dla nowoczesnej kamery trójwymiarowej - Reality Camera System, zaprojektowanej przez Camerona przy udziale firmy Sony i autora zdjęć, Vince'a Pace'a. (Pace współpracował już z Cameronem przy produkcji "Głębi" oraz "Titanika". Za stworzenie niepowtarzalnego systemu oświetlenia podwodnego dla "Głębi" otrzymał Oskara.) Dawne wielkoformatowe kamery ważyły ponad sto kilogramów i za jednym razem mogły nakręcić zaledwie kilka minut materiału. Dzięki wykorzystaniu osiągnięć techniki cyfrowej i dostosowaniu możliwości filmowych doskonałej kamery Sony CineaAlta do standardu 3D, Cameron mógł kręcić bez przerwy przez kilka godzin i otrzymać produkt końcowy w dowolnym niemal formacie, w tym w standardzie IMAX 3D. "Filmy są sztuczne - twierdzi Cameron. - Ludzie widzą w sposób trójwymiarowy. To dla nas naturalne. Dlatego dwuwymiarowy, płaski film dostarcza nieprawdziwych wrażeń. Nie tak doświadczamy życia. Dzięki technologii 3D możemy odrzucić płaski ekran. Możemy zajrzeć przez okienko do rzeczywistego świata. Dlatego nazwaliśmy tę kamerę "Reality Camera System" - "kamerą rzeczywistości". Dzięki niej próbujemy się podzielić z widzami rzeczywistością, której doświadczyliśmy podczas wyprawy." Reality Camera System to dwie zwyczajne kamery Sony HD-950, z których usunięto moduł zapisu obrazu (w nowym urządzeniu przekaz biegnie kablem lub światłowodem). Dzięki temu zabiegowi rozmiar kamery znacznie się zmniejszył i można było połączyć dwa urządzenia tak, by ich obiektywy dzieliła taka sama odległość, jaka dzieli ludzkie oczy (blisko 70 milimetrów). To pierwszy wielkoformatowy system kamer zdolny umieścić płaszczyznę ogniskową w tym samym miejscu, co ludzkie oczy. Rezultat jest zdumiewający. Poza kamerą naśladującą ludzkie widzenie, Cameron i Pace zaprojektowali system "aktywnej zbieżności", pozwalający soczewkom śledzić obiekty zbliżające się lub oddalające. Dzięki temu trójwymiarowy obraz wydaje się znacznie bardziej naturalny. W okolicy wzrokowej kory mózgowej tak wyświetlany obraz odbierany jest jak realny. Na głębokości, na której spoczywa Titanic, ciśnienie wynosi blisko czterysta kilogramów na centymetr kwadratowy, więc każda kamera operująca na zewnątrz łodzi podwodnej musi być niewielkich rozmiarów, by zmniejszyć ryzyko implozji. Jedyne zdjęcia wykonane do tej pory kamerą wielkoformatową, polegały na przytknięciu tego nieporęcznego urządzenia do iluminatora łodzi podwodnej i filmowaniu przez niewielki otwór. Ujęcia panoramiczne i zmiana kąta były niemożliwe, a sam kąt widzenia - bardzo ograniczony. "Potrzebowaliśmy całkowicie nowej podwodnej obudowy do kamery," opowiada brat Jamesa Camerona - Mike Cameron, którego firma: Dark Matter LLC specjalizuje się w inżynierii i projektowaniu sprzętu głębinowego. "Choć staraliśmy się maksymalnie zminiaturyzować sprzęt, system kamer trójwymiarowych wymagał osłony mogącej wytrzymać największe ryzyko implozji, jakie kiedykolwiek zagrażało maszynie pracującej w pobliżu głębinowej załogowej łodzi podwodnej. Energia, która wytworzyłaby się w wyniku niespodziewanej implozji, spowodowałaby natychmiastową śmierć pasażerów łodzi. Umarliby szybciej, niż rejestrator dźwięku zdołałby to nagrać. Dlatego jestem bardzo dumny z tego majstersztyku inżynierii. Moglibyście zejść na dno Rowu Mariańskiego, który jest głębszy od miejsca spoczynku Titanica o około siedem kilometrów, wykopać dół głębokości półtora kilometra i dopiero wtedy osłona zaczęłaby stwarzać problemy. Sądzę, że ta obudowa długo będzie w użyciu." Osłona wykonana przez Mike'a Camerona należy dziś do najbardziej odpornych na ciśnienie podwodne. Jej projekt zrobił tak wielkie wrażenie, że marynarka Stanów Zjednoczonych zwróciła się do projektanta o konsultacje. Do sfilmowania wnętrza wraku statku i zbadania miejsc, których od 14 kwietnia 1912 r. nie widział żaden człowiek, potrzebne było jeszcze jedno przełomowe rozwiązanie techniczne ze strony Mike'a Camerona i jego zespołu z Dark Matter. Już wcześniej wrak statku badały zdalnie sterowane pojazdy, ale ich zasięg był bardzo ograniczony. "Zwykle taka maszyna otrzymuje komendy i pobiera zasilanie przez gruby kabel. Ze względu na zasilanie długość takiego kabla musi być ograniczona i dlatego bardzo ostrożnie wybierasz trasę maszyny, która musi wrócić tą samą drogą - wyjaśnia James Cameron. - Bardzo wcześnie zdecydowaliśmy, że potrzeba nam maszyny z niezależnym zasilaniem - potężnym akumulatorem, tak by łącza służyły jedynie wymianie informacji - sterowaniu i odbieraniu przekazu video. Do tego celu wystarczy kabel optyczny w bardzo cienkiej izolacji, niemal tak cienkiej jak żyłka wędkarska. Włókno o długości sześciuset metrów rozwijało się ze szpuli, znajdującej się na pojeździe. Dzięki temu osiągnęliśmy niespotykaną wcześniej swobodę działania. Mogliśmy wysyłać pojazd, gdziekolwiek nam się podobało. Pojazd wjeżdżał drzwiami na jeden poziom, a wyjeżdżał oknem z innego poziomu. To nie miało znaczenia. Kiedy tylko pojazd powracał do łodzi i dokował, odcinaliśmy włókno i wracaliśmy na powierzchnię. Oczywiście staliśmy się odzyskać jak najwięcej kabla. Włókno, które pozostało na dnie, ma właściwości biodegradujące i rozpuszcza się w wodzie morskiej.
Ekipa filmowa
W wyprawie udział wzięli starannie dobrani przez Camerona eksperci w dziedzinie mikrobiologii, historii, sztuki i badań podwodnych. Ken Marshal jest światowej sławy malarzem marynistą i wiodącym ekspertem w dziedzinie historii Titanika. Don Lynch - jest oficjalnym historykiem Titanic Historical Society. Według słów Camerona, Charles Pellegrino jest "polimatematykiem", a według własnych - "kosmologiem i astro-paleontologiem" oraz autorem 12 książek, w tym kilku na temat Titanika. Lori Johnston pracuje jako mikrobiolog w Droycon Bioconcepts Inc, firmie biotechnologicznej z siedzibą w Centrum Rozwoju Technologii na University of Regina. Firma ta zajmuje się badaniami, rozwojem i produkcją systemów biowykrywania. Johnston znalazła się na pokładzie, by badać mikroorganizmy pożerające Titanika. O udział w wyprawie poproszono również aktora, Billa Paxtona, wieloletniego przyjaciela i druha Jamesa Camerona. Wytrawny nurek, Paxton nie uważa się za badacza, choć w "Titaniku" i kilku innych filmach odegrał taką właśnie rolę.
James Cameron o filmie
"Ghosts of the Abyss" są również dziewiczym rejsem dla reżysera. To jego pierwszy film dokumentalny. "Robienie filmu bez scenariusza jest przerażające - przyznaje Cameron. - Filmowcy z Hollywood usiłują mieć wszystko pod kontrolą. A tu była pełna swoboda. Nie wiedzieliśmy, co się wydarzy - w żaden sposób nie mogliśmy niczego przewidzieć. I dlatego ta opowieść snuje się sama. Podczas montażu, musieliśmy wyłowić sedno z tego, co wydarzyło się w głębinach." "Po prostu włączaliśmy kamery - czasem na cztery, pięć godzin - dodaje reżyser. - "Zebraliśmy dziewięćset godzin materiału. Na szczęście większość nie nadawała się do filmu. Co jakiś czas trafiał się nam prawdziwy klejnocik - czyjaś wypowiedź lub jakiś ciekawy czy wspaniały obraz podczas zanurzenia. Gotowy film jest więc kondensacją takich fragmentów." Mimo porywającego materiału zdjęciowego Cameron poszukiwał dodatkowego sposobu na zachwycenie publiczności. "Mogliśmy stworzyć konwencjonalny dokument - stwierdza Cameron. - I to dobry. Dokonaliśmy wielu odkryć, sfilmowaliśmy wnętrza statku, których nikt wcześniej nie widział. Ale ja pragnąłem nadać tej opowieści nowy wymiar, inną perspektywę. Chciałem wykorzystać wrak Titanika jako furtkę do historii, potraktować wizytę na statku jako wejście do wehikułu czasu." Metoda Camerona na ułatwienie publiczności zrozumienia historii Titanika i wydarzeń z 14 kwietnia 1912 r. polegała na "wywołaniu duchów", czyli umieszczeniu aktorów na tle aktualnych zdjęć wraku statku. "Możemy być świadkami tego wydarzenia niemal tak, jakbyśmy je oglądali dzięki kamerze monitorującej - opowiada reżyser. -Przyglądamy się poczynaniom kapitana Smitha, pierwszego oficera Murdocha, drugiego oficera Lightollera oraz całej załodze mostku kapitańskiego, próbującej uniknąć zderzenia z górą lodową. Ożywiliśmy tamte chwile." "Obsadziliśmy osoby przypominające wyglądem autentyczne postaci historyczne i odegraliśmy wydarzenia tak, by nałożyły się na zdjęcia wraku statku z geometryczną precyzją - opowiada Cameron. - Niezwykle ważne było to, by inscenizacje stanowiły jak najwierniejsze odwzorowanie wydarzeń historycznych." "Mimo dogłębnych badań przeprowadzonych na potrzeby filmu "Titanic" z 1997 r. dowiedzieliśmy wiele nowego. Niektóre sceny musiałem nawet poprawić," śmieje się reżyser.