Wróciłem z seansu , poszedłem od tak sobie impuls, jakaś zajawka na koniec średnio udanego weekendu . Zerknąłem na recenzję mimochodem co sobie tam piszą krytycy,
Polaczki-cebulaczki (jak to ktoś napisał prześmiewczo wcześniej) , specjalnie się tym nie przejąłem, osiągnąłem już dawno wiek w którym jakoś mnie to nie rusza. Od córki na wszelki wypadek dostałem Red Bula ze słowami „tatuś jakbyś przysypiał to sobie chlapnij” , no prawda seans startował o 21:10 z reklamami 21:30, a 150 minut dla mnie o tej porze dnia mogło być zabójcze…
No i powiem wam film był super, wiadomo to nie jest arcydzieło jakich niemało ale całkiem zgrabnie napisana opowieść do obejrzenia z odpowiednią ilością adrenaliny. Wręcz przeciwnie wyjaśnia wiele o postaci Furiosy którą widzieliśmy w odsłonie dziewięć lat temu. (Co wtedy w ogóle mi się nie spodobało, no dobra może trochę Charliez Theron czy Tom Hardy, ale czegoś mi w tamtym filmie brakło, a mega komiczny był nonsensowny „pajac” grający na gitarze podwieszony do pojazdu – no za wszelką cenę nie mogłem tego strawić. A tutaj ? Opowieść podzielona na kilka części , spójnie trzymająca się fabuły, nie dłużyło się , nie spoglądałem na zegarek , nie czułem zażenowania, wiadomo tego rodzaju film musisz odbierać przez pewien poziom „abstrakcyjności” no to jest takie kino.
Postacie ? dużo się wyjaśniło kto jest kto ? (w odniesieniu do poprzedniej części) Anya Taylor Joy zagrała inaczej niż Theron, oczywiście nie jest jeszcze tak, nazwijmy to opatrzoną aktorką jak poprzednie wcielenie Furiosy ale uważam że sprostała roli i mnie osobiście nic w niej nie brakowało. Dementus , hmm gdybym nie wiedział że gra go Chris Hemsworth to bym go nie poznał, no z tym nosem to trochę przesadzili, ale poza tym psychol w ekstra wydaniu uważam że też sprostał roli. Generalnie Red Bull nie był potrzebny i przywiozłem go po seansie do domu.
Samo nazwanie tego filmu Sagą jest jak najbardziej trafione, o mamy w nim epizod z samym Max’em (dla malkontentów którym go brakowało pojawia się razem z Interceptorem !!!) opowiada przecież o świecie post apokaliptycznym który rozgrywa się na terenie obecnej Australii , czyli bezpośredni odwołuje się do miejsca i czasu z poprzednich części. Generalnie każda z części z cyklu była nieco inna, i jak się zastanowię to każdą lubię na swój sposób (no może najmniej tą z 2015 roku) ale myślę czy jej nie obejrzę po raz drugi aby spojrzeć na to nieco inaczej ? (w przeciwieństwie do pozostałych części które zawsze oglądałem jak tylko gdzieś to leciało) .Wiecie taki typ filmu który spotykasz na jakimś kanale i oglądasz do końca bo wiesz że to jest to.
Zaznaczę że pierwszego Mad Maxa widziałem chyba w 1985 roku, zaraz później drugą część, i zaraz po premierze trzecią z Tiną Turner. Pożyczałem książki gierki wzorujące się na cyklu pod tytułem Wojownik Autostrady. Poszukiwałem gier Mad Max na pierwsze 8-bitowce , niestety one były rozczarowaniem, aczkolwiek pewnym fenomenem nawiązującym była gra Interstate 76 i później chyba 82 ??? (tam była kapitalna ścieżka dźwiękowa do dziś słucham w samochodzie kawałków z tej gry) nie wierzę że nie wzorowali się na Max’sie.
Reasumując dla mnie Mad Max jest częścią popkultury lat 70,80,90 i już się to nie zmieni, a tu mamy jego nową odsłonę nawiązującą jak najbardziej do tamtych wydarzeń , całkiem sprawnie zrealizowaną i odegraną, myślę że można obejrzeć i nie żałować, to kawał nieźle zrealizowanego widowiska.
Czy wszystko trzeba oceniać przez rankingi dochody i nachalną reklamę ? Nie może się coś podobać tak po prostu ?
Gościu, pajac z gitarą był jednym z lepszych zabiegów tamtego filmu. Jeżeli nie rozumiesz, po co tyranowi pustkowii pajac z gitarą, to znaczy, że nie rozumiesz wiele.
Super, w pełni się zgadzam z Twoim komentarzem. Też jestem z seria prawie od początku, pamiętam premierę mad max 3 w kinach
Coś o "pajacu z gitarą" https://kultura.onet.pl/film/wiadomosci/mad-max-na-drodze-gniewu-kim-jest-szalon y-gitarzysta-ktory-skradl-scene-tomowi/xqg4f2e
Jak dla mnie szalony gitarzysta, jak i cała orkiestra bojowa to świetny pomysł. Obejrzałam MM 2015 ponownie zaraz po "Furiozie", obie części mają inny klimat, ale świetnie się dopełniają.