Mamy tu do czynienia z wlokącą się niemiłosiernie i bez celu, a przede wszystkim nieśmieszną podróbką komedii. Zadowoleni z tego obrazu mogą być ewentualnie tylko dozgonnie zaprzysięgli fani Adama Sandlera albo Seth’a Rogena.
Więcej o filmie na:
http://komet.blox.pl/2010/04/Filmowy-grzech-smiertelny-brak-umiaru.html
wedlug mnie wiekszym brakiem umiaru okazuja sie ludzie ktorzy kreca (nie wiem czy mozna to tak nazwac) filmy, polskie ostatnich lat.
Nie jestem zagorzałym fanem Sandlera ani Rogena tym bardziej, a z seansu byłem zadowolony. Nie twórz teorii z dupy.
Widziałem naprawdę wiele marnych filmów, ale czegoś takiego jak ten twór (bo trudno to nazwać filmem, raczej to filmidło) to ze świecą szukać.
Jestem zasmucony, że taki twór powstal.
Żenada na maksa.
Idę sobie zwymiotować, to jedyna reakcja na jaką mnie stać po próbach obejrzenia tego gie.
(oczywiscie pomijam bardzo kontrowersyjne zakwalifikowanie tego "dzieła" jako komedii, bo zadna komedia to nie jest, bo przy komediach to człowiek ma szansę na choćby jeden uśmiech w trakcie projekcji, tu autorzy szansy nie dali, ale nawet w kategorii "dramat" lub "syf" to filmidło jest trudne do przełknięcia.)
Myślałem, ze rzucę pawia tylko raz, po projekcji, ale trzymajcie mnie, bo zaraz będzie powtórka, przeczytałem recenzję:
"I wiecie co? "Funny People" to jeden z najlepszych obrazów mijającego roku. Wbrew obiegowym opiniom, całkiem funny. "
Idę się powiesić.