PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=336820}
6,7 38 tys. ocen
6,7 10 1 37758
7,2 27 krytyków
Funny Games U.S.
powrót do forum filmu Funny Games U.S.

mimo zauważonej tutaj krytyki moja opinia o filmie diametralnie różni się od większości
forumowiczów. po pierwsze twierdzenie,że wpuszczenie paula po domu to przejaw
głupoty i nieostrożności jest kiepskie, osobiście wpuściłbym do domu osoby, które
zamieszkują u znajomych i proszą o jajka.

pisano,że film jest prosty i nie zmusza do refleksji nad nim. nie zgadzam się

scena gdzie jeden z bohaterów zwraca się bezpośrednio do widza "a Ty za kim jesteś?"
powoduje skrajne emocje. wiemy,a raczej czujemy ,że to rodzina przegra, więc logicznie
aby "wygrać ten zakład" stawiamy na dwóch ciemiężycieli.

oko puszczone uświadamia nas,że jesteśmy wspólnikami tych młodocianych
socjopatów.

no i na koniec genialna scena z pilotem ,która daje nam sposobność do zmiany
zakończenia . moglibyśmy wyłączyć film /wyjść z sali kinowej, jednak wolimy do końca
obejrzeć,przez co "uśmiercamy " bohaterów.


jest to mój pierwszy post dotyczący przemyśleń nad filmem, zapraszam wszystkich do
dyskusji.

ocenił(a) film na 8
fifimu123

Szczerze, to dzięki za tą wypowiedź, bo się cholernie zastanawiałem jaki miała sens ta scena z pilotem. Świetna interpretacja, po przeczytaniu mogę się z nią zgodzić w 100%.

fifimu123

W 100% się zgadzam. Film zrobił na mnie wielkie wrażenie, zwłaszcza jego prostota. Zdjęcia robione często z jednej perspektywy, wydłużone sceny (które według mnie świetnie pasowały do filmu - mogliśmy obserwować "krok po kroku" bohaterów, jak zmagają się z bólem i cierpieniem oraz mimo wszystko próbują jeszcze walczyć), świetna gra aktorska (zwłaszcza Naomi Watts) oraz to, że w pewnym sensie uczestniczymy w tym wszystkim i jesteśmy odpowiedzialni za ich cierpienie. Naprawdę film świetny, aczkolwiek nie dla wszystkich. Jeżeli ktoś spodziewa się brutalnej akcji i krwi niczym z "piły" to może się lekko zawieść. Moja ocena 9/10

Tak na marginesie dzięki za wytłumaczenie sceny z pilotem. Oglądając film po raz pierwszy kompletnie jej nie zrozumiałem :)

fifimu123

Bardzo dobry film. Jesteśmy cały czas wodzeni za nos, chcemy się bać (bo to w końcu horror), ale za każdym razem kiedy narasta napięcie, wiemy już jak się to skończy i kto wygra. Nie dostajemy więc tego na co czekamy - oglądając "Funny Games" włosy nie staną nam dęba, a krew w żyłach nie będzie zmrożona. W tym jest jednak cały urok tego filmu - gra prowadzona jest nie tylko między głównymi bohaterami, ale także między twórcami filmu a widzami. To z kolei jedna z wielu przesłanek, które kierują nas do pytania gdzie kończy się fikcja, a gdzie zaczyna rzeczywistość?

ltda

To prawda, włosy nie stawały mi dęba, ale złapałam się na tym, że przykrywam ręką usta i to kilkakrotnie na długie momenty. Nigdy tego nie robię podczas oglądania. To była moja reakcja na te momenty, w których Bezsilność ogarniała cały ekran i pokój, w którym oglądałam film. Oczywiście, jak to zwykle przy tego typu filmach wkurzałam się na Ann, że robi klasyczne błędy, czyli np. biegnie środkiem ulicy, biega po sąsiadach itp. ale z drugiej strony świadomość, w jakiej jest sytuacji, że jej syn nie żyje, a mąż prawdopodobnei zginie, jeśli nie znajdzie pomocy pozwala na zrozumienie, że działa w pewnym zawieszeniu, że nie wszystko do niej dociera i że poniekąd wszystko jej jedno. Bo kto z nas chciałby żyć, gdyby stracił właśnie dziecko...

fifimu123

Ja scenę z pilotem zrozumiałam trochę inaczej, moim zdaniem to nie tylko krytyka widzów łaknących przemocy, ale także samych twórców kina epatującego przemocą.

Zazwyczaj są to strasznie naiwne fabuły, najeżone absurdami w stylu Jason (friday 13)spaceruje, ofiara czmycha sprintem, ale Jason i tak ją dogania, to trochę tak jakbyśmy obłaskawiali przemoc, sytuowali ją w najmniej prawdopodobnych realiach. Scena z pilotem zwraca na to uwagę i trochę to parodiuje.

Haneke w takim razie mówi nam nie tylko:
wstydźcie się tego, że oglądacie przemoc,
mówi też:
wstydźcie się, bo robicie z przemocy kabaret.

farba_plakatowa

"Haneke w takim razie mówi nam nie tylko: wstydźcie się tego, że oglądacie przemoc, mówi też: wstydźcie się, bo robicie z przemocy kabaret."
ładnie podsumowanie !

ocenił(a) film na 7
fifimu123

zgadzam się w 100%

Scenę z pilotem podobnie zintepretowałem otóż:

Reżyser tego "dzieła" manipuluje widzami. Film jest w taki sposób nakręcony aby widz stanął po stronie młodych zwyrodnialców. I kiedy Naomi Watts (sorki ale nie pamiętam jej imienia w filmie) bierze broń do ręki i strzela w Petera to wszystko się pokomplikowało. Rodzina wygrała by zakład, a przecież od początku byliśmy za tymi młodymi psycholami.

Reżyser od początku chce nas utożsamić z nimi. I dlatego są te zwroty do "nas" do widzów.

Jak oglądałem oryginał z 1997 roku to również nie zaczaiłem tej scenki z pilotem, lecz teraz sięgnąłem po amerykańską wersje i właśnie tak to zintepretowałem. Swoją drogą wersja amerykańska niczym nie różni się od pierwowzory, tylko gra aktorska w Funny Games U.S jest troszkę lepsza. ;)

ocenił(a) film na 8
Spinel

nie wiem, skąd przypuszczenie, że ktoś chce identyfikować się z tymi psycholami. Od początku wzbudzali moją skrają niechęć :-), ale faktycznie, scena z bronią zbyt upraszczałaby film i nie wyróżniała spośród innych w tym gatunku.

ocenił(a) film na 7
fifimu123

"no i na koniec genialna scena z pilotem ,która daje nam sposobność do zmiany zakończenia . moglibyśmy wyłączyć film /wyjść z sali kinowej, jednak wolimy do końca obejrzeć,przez co "uśmiercamy " bohaterów. " - a ona nie miała przypadkiem w strzelbie tylko jednego naboju?

ocenił(a) film na 8
bunnylune

Załadowano broń ponownie.

ocenił(a) film na 7
haturi

Nie o to mi chodzi. Po prostu to, że zabiła jednego oprawcę nic jej by nie dało, bo przecież był drugi. Mogła go lufą co najwyżej ogłuszyć.

ocenił(a) film na 8
bunnylune

Nie wiadomo co by było gdyby.. są na tym świecie rzeczy, które się filozofom nie śniły. :)

bunnylune

Nie wiemy, jak by zareagował drugi chłopak na zabicie kolegi. Na pewno by się przeraził, że nie może go tam zostawić, bo przecież mogliby go skojarzyć z nim, może zacząłby w panice robić coś głupiego - nie wiemy.

iwonka_sl

Aha, no i właśnie trochę o to chodzi - nie wiemy, co by się stało, ale wiemy, że nie skończyłoby się to tak, że mordercy wygrywają. Było nawet coś takiego powiedziane w filmie, że nawet jeśli wygrają zakład, to i tak przegrają. Coś takiego.

ocenił(a) film na 7
iwonka_sl

"Na pewno by się przeraził, że nie może go tam zostawić, bo przecież mogliby go skojarzyć z nim" - od początku był plan, że zabiją troje ludzi. Jakoś wątpię, by nasz główny bohater przejął się, że jednak zginie czwórka. Nie wydawał się specjalnie związany emocjonalnie ze swoim kompanem. Wątpię też, aby zaczął robić w panice coś głupiego - zresztą, co takiego mógł zrobić? Zabić ją? Przecież i tak miała zginąć, więc w tamtym momencie co za różnica dla niego, czy zabije ją wcześniej, czy później.

ocenił(a) film na 7
bunnylune

Nie rozumiesz - gdyby nawet zabił wszystkich i zostawił ciało swojego przyjaciela, mialby prze**** ... przechlapane. Ktoś prędzej czy póżniej by zidentyfikował denata i poprzez to dotarli by do naszego bohatera. Musieli gdzieś to planować, byli napewno gdzieś razem widziani, być może znali się ze szkoły, być może znali się dłużej, od dziecka.

ocenił(a) film na 7
Kulasisko_Pospolite

Masz rację, na pewno będą podejrzewać jego najlepszego przyjaciela (bo ludzie mają w zwyczaju zabijać swoich przyjaciół), który nie zostawił żadnych odcisków palców i nie ma na niego żadnych dowodów, za to na broni znajdują się odciski palców martwej pani domu. Tak, myślę, że masz rację, to układa się w logiczną całość.

ocenił(a) film na 7
bunnylune

Przyklasnąłbym ci, gdyby nie ironia, gdyż bez niej - święta prawda :D Zabiją twojego najlepszego kumpla - będą cię przepytywać, będziesz jednym z podejrzanych (automatycznie!) - Czyli będą bliżej ciebie, bliżej skojarzenia ciebie jako mordercy. To ryzyko na które nie można sobie pozwolić

ocenił(a) film na 7
Kulasisko_Pospolite

Zabicie całej rodziny i jednego kompletnego nieznajomego - będzie raczej jasne że to ten nieznajomek jest jakimś tropem (czy to jeden z morderców, czy jedna z jego ofiar [naprzykład porwany]). Martwy dzieciak, martwy ojciec, martwa matka i jakiś nastolatek w białym uniformie i rekawiczkach - NIEE! To wogóle nie jest podejrzane! A jeśli nawet - napewno działał sam. No właśnie nie napewno - pytali by jego przyjaciela tak czy siak

ocenił(a) film na 7
Kulasisko_Pospolite

Według mnie to absurd. Co z tego, że będą go przepytywać (a chłopak gadane miał, więc pewnie wybrnąłby z takiej sytuacji z niebywałą klasą), skoro nie mają na niego jednego, nawet najmniejszego dowodu, a on nie ma nawet drobnego motywu? W końcu zgrani byli jak mało kto, Flip i Flap. Za co go mają "posadzić", za przyjaźń z ofiarą? Nonsens.

ocenił(a) film na 7
bunnylune

Prawda - nie mniej, na jego miejscu nie chciałabyś żeby policja nawet przez chwile w jakikolwiek sposób cię podejrzewała. Żeby wogóle węszyła wogół tego twojego przyjaciela. Ryzyko jest ryzyko. Trzeba być jakimś niesamowitym pozbawionym ludzkich odruchów (no niby oni byli, ale chyba nie aż tak) potworem z planety Pozytyw, żeby wogóle się tym nie przejąć.

ocenił(a) film na 7
Kulasisko_Pospolite

A mi się wydaje, że aż tak. I to chyba było w zamyśle tego filmu - bohaterowie to właśnie tacy ludzie, którzy przychodzą do ofiary i niewzruszenie ją torturują, aż w końcu zabijają, a film pokazuje, że my chcemy oglądać właśnie takich zwyrodnialców. Ja osobiście tylko czekałam, aż pozbędą się tej nierozgarniętej rodzinki, i chyba po to on powstał, by pokazać, na ile jesteśmy nieczuli na cierpienie innych, i jak łatwo to, co się dzieje na ekranie wywołuje w nas negatywne emocje. Oczywiście, można powiedzieć, że w rzeczywistości tacy ludzie nie istnieją (choć historia pokazała nam, że istnieją, i są zdolni do dużo gorszych rzeczy), ale czy w rzeczywistości można przewinąć jakąś chwilę w swoim życiu? Przecież wiemy, że to tylko fikcja ;) A wracając do fabuły - i tak policja będzie węszyć, bo przecież zabito trzy osoby. Chyba to jest bardziej niepokojące, niż śmierć przyjaciela, a raczej pachołka (bo tak traktował go Paul). Raczej nie zamkną wszystkich przyjaciół tej rodzinki tylko dlatego, że byli przyjaciółmi.

ocenił(a) film na 7
bunnylune

To ty nie znasz takich najlepszych "przyjaciół"? Gdzie jest pachołek i pan i władca? Bo ja pełno - Nie chodzi mi tu wogóle o to właśnie że się przejąłby śmiercią, a tym że policja by go odnalazła łatwiej (ma kłopot - trzeba pozbyć się ciała). A tak, jak nie zginął, to wokół nich nie mieliby co węszyć - Wybrali miejsce z daleka od kogokolwiek kto by ich znał, rękawiczki biale mieli (pozatym myślę że i tak nie byli w kartotekach) - żadnych poszlak. Martwe ciało wspólnika - WIEEEELKA POSZLAKA

ocenił(a) film na 7
Kulasisko_Pospolite

Okej, to jest jakiś argument. Choć wciąż uważam, iż to żaden dowód. Jeśli policja by go zidentyfikowała, to dlaczego miałaby uważać, iż przyszedł ze wspólnikiem, i dlaczego miałaby uważać, że to on był sprawcą, skoro sam jest ofiarą? Dla mnie bardziej prawdopodobne by było, że to właśnie przypadkowa ofiara. Gdyby już podejrzewać przyjaciół, to trzeba wziąć pod lupę przyjaciół całej trójki (dzieciaka nie liczę), a to trochę poszerza krąg poszukiwania. Dla nas takie fakty są oczywiste, ale policja by musiała szeroko popuścić wodzę fantazji, nadinterpretacji i być bardzo domyślna i przewidywalna, by dojść do takich wniosków - które i tak by nie przyniosły rezultatów, bo dowodów wciąż nie ma. Myślę, że tutaj potrzebny byłby Chuck Norris lub James Bond ;)

ocenił(a) film na 7
bunnylune

Jak grochem o ścianę... Powtarzam - to nie byłby żaden dowód, ale byłaby poszlaka. Jeśli znależliby twoją siostrę, czy przyjaciółkę żeby być bliżej filmu, zamordowaną u obcych ludzi, razem z całą mieszkającą tam rodziną, pytali by cię o cokolwiek, w jakiś sposób byłabyś już w sprawie. Gdybyś faktycznie to ty z nią tam była, ty pomagała mordować (policja wcale nie musi czegoś takiego podejrzewać), to miałabyś lekko przechlapane. Zaczełabyś się denerwować, plątać w zeznaniach. A nawet jeśli nie, to nie chciałabyś doprowadzić do samych tych pytań w pierwszym miejscu

ocenił(a) film na 7
Kulasisko_Pospolite

Pieprzenie. Dlaczego miałabym się plątać w zeznaniach, skoro nikt by mnie nie podejrzewał, bo i o co? Pytali by o to samo matkę, wuja, listonosza i mleczarza - rutynowe przesłuchania. W tym samym stopniu denerwowałaby się cała czwórka, jak to przy sprawach o zabójstwo. Tym bardziej Paul, osoba tak opanowana i przekonywująca, miałaby się stresować, obgryzać paznokcie i plątać w zeznaniach? Bzdury.

ocenił(a) film na 7
bunnylune

... ehhh... jeszcze raz... Pewnie by się nie plątał, pewnie zachowywałby się bardzo spokojnie. Ale ciagle jest to NIEPOTRZEBNE RYZYKO!!!!! Co jest lepsze - żadnego przesłuchania? Wogóle nie mają pojęcia że to ktoś z twojej dzielnicy, bądż też i miasta? Czy może gdy węszą w domu twojego najlepszego przyjaciela (a nuż zostawiliście jakieś plany, notatki - Nie możesz być pewna że aż tacy geniusze z nich) i proszą cię na przesłuchanie.

ocenił(a) film na 7
Kulasisko_Pospolite

Owszem, mogę być pewna. Taki był zamysł tego filmu, że istnieje (a raczej "istnieje") taki duet, który potrafi perfekcyjnie zaplanować okrutną zbrodnię bez obaw o konsekwencje i jest przy tym bezkarny. Scena z pilotem chyba jest bardzo czytelna i jasno pokazuje, że oni nie mogą przegrać, choć w ich postępowaniu są luki. Ja tylko zauważyłam aż taką precyzję tego planu, że nawet, jeśli babka by zabiła jednego z oprawców, to i tak nic by jej to nie dało - i tak by zginęła, bo miała tylko jedną kulę. No ale, jak już wspomniałeś, jak grochem o ścianę. Niech będzie, każdy interpretuje - lub nadinterpretuje - to na swój własny sposób.
Pozdrawiam serdecznie.

ocenił(a) film na 7
bunnylune

Ha! "Choć w ich postępowaniu są luki" - no właśnie. To że nie mogą przegrać swoją drogą - taki zamysł reżysera. To że są ludżmi i by sie przejął gdyby mu koleżka zginął - inna sprawa. A co do babki - tak, zgineła by. Mało ją to pewnie obchodziło - ale przynajmniej zabrała by ze sobą jednego znich, którzy zamordowali jej synka.

bunnylune

A to przypadkiem nie był jego chłopak? Na początku ten Paul coś napominał o tym, że jest gejem, ale w sumie po jakimś czasie powiedział, że kłamał co do pewnych kwestii, ale po złapaniu dziecka wszedł do domu i powiedział coś w stylu "Kochanie, jestem w domu!".

ocenił(a) film na 7
Ilyade

W sumie... Nie zastanawiałam się nad tym. Chyba po obejrzeniu sceny, jak każą tej kobitce się zaprezentować "w pełnej krasie" wykluczyłam tę opcję. Może mówił to właśnie do tej babki? Musiałabym ponownie obejrzeć ten film i się nad tym zastanowić.

bunnylune

Mi to właśnie niekoniecznie pasuje skierowane do Naomi.

bunnylune

Podzielili się kulami - od jednej zginął syn, druga była załadowana.

ocenił(a) film na 7
iwonka_sl

O tym mówię. Skoro od jednej zginął syn, to pozostała tylko jedna.

ocenił(a) film na 7
bunnylune

Nie pamiętam już - ale skoro zginął już jej syn, to ja na jej miejscu miałbym wy***ne na to czy sam przeżyję. Co mnie obchodzi co dalej? Ważne by chociaż jednego sku***** zaciukać.

ocenił(a) film na 8
fifimu123

Scena z pilotem to gra reżysera z widzem. Oglądający nabiera nadziei, że to jednak rodzina wygra, ich piekło się kończy.. po czym reżyser cofa by tą nadzieje odebrać i zadrwić z widza. Świetna scena !

ocenił(a) film na 7
Lonely

takie samo mam wrażenie. scena z pilotem to według mnie nic innego jak "cofnięcie" tej części gry, która mi się nie podoba i wprowadzenie nowych zasad. no i bardzo ciekawie wyszedł efekt końcowy :)

ocenił(a) film na 7
fifimu123

Szkoda że nie cofnął do momentu kiedy zabili tego chłopca, i zdecydowanie wtedy bym wyszedł z kina - przed śmiercią chłopaka.