Nie widziałem takiego tematu, więc stworzę nowy: a więc, chodzi o interpretację końcówki,
dialogu między głównymi bohaterami.
..............................
............................
.........................
Gdy siedzą i rozmawiają na tej łódce - mówią o czarnych dziurach i innych wymiarach. Może
ma to związek z użyciem pilota w poprzednich scenach filmu? Takie było moje pierwsze
skojarzenie, gdy usłyszałem ich rozmowę. A sam dialog brzmi genialnie. Mówię dokładnie
tyle, ile trzeba - nie więcej i nie mniej. Paul i Peter najwyraźniej grają w grę, w której maja
narzędzia nie z tego świata, chociaż nic takiego nie pojawia się w filmie. To tylko moja
interpretacja. Jestem ciekaw, czy w ogóle ktoś zwrócił uwagę na tę scenę na łodzi.
Sam film - genialny. cały czas trzymał w napięciu.
mi też przyszła taka interpretacja do głowy, najbardziej logiczna do tak strasznie mało przemyślanego filmu, nic się nie trzyma kupy, bardzo dziwna gra aktorska (albo reżyser nawalił) no i te gadanie do kamery i przewijanie to na serio nie wiem co miało wnieść do tego filmu, nawet jeśli grali w jakąś grę, to na końcu oprócz gadki powinno byc to jakoś wytłumaczone, dla mnie film straszy błędami.
Film średni 5/10 czemu?
Plusy:
Jeśli chodzi o styl oraz montaż to powiedziałbym ze był bardzo ciekawy. Długie ujęcia, zero pospiechu, powolne budowanie napięcia miedzy bohaterami. Nawet scena kiedy oprawcy wychodzą już z domu po zamordowaniu ich syna a po dłuższym czasie wracają jest interesująca po tym względem ze widz nie ma tej pewności czy to koniec czy jednak zaraz wyskoczą z szafy ze swoim uśmiechem na twarzy.
Minusy:
Mówienie do kamery czyli jakby do widza może nie jest takim wielkim minusem bo można to tez odebrać w taki sposób że oprawcy są "chorzy" psychicznie i mówią do wyimaginowanego załóżmy "widza" który znajduje się w pokoju i efekt miał być taki że właśnie patrzą w tą kamerę z nim rozmawiając.
Jednak kiedy kobieta zdarzyła chwycić karabin i zastrzelić jednego ze złoczyńców to ten chwycił pilot i przewinął jakby taśmę.
Ja to zrozumiałem tak ze naprawdę cały ten świat oraz sytuacja która właśnie miała miejsce dzieje się tylko w umysłach tych dwóch dziwnych mężczyzn. A utwierdziło mnie to jeszcze bardziej w przekonaniu kiedy siedząc na lodzi rozmawiali właśnie o rożnych teoriach związanych chociażby jak ujął powyżej "yhy_jasne" min. czarnych dziurach.
Więc zamiast wziąć ten film za mroczny, opowiadający historie dwóch psychopatów mordujących dla zabawy odebrałem go jako czysta grę z widzem. Oczywiście mam na myśli przestrzeń filmową na to wygląda że wszystko nie miało tak na prawdę miejsca.
Niestety dla mnie bardzo dobry film zamienił się w średni film.
A gdybyś podszedł do filmu z troszkę innej strony, że się tak wyrażę?
Ja ten film zinterpretowałem inaczej.
Moim zdaniem jest to swoista parodia filmów o sadystach. Tylko pozornie nic tutaj się nie trzyma kupy. Tak naprawdę to każde ujęcie, każdy ruch kamery, każde słowo jest przemyślane. Tutaj nie ma przypadków. Te sceny kiedy psychopaci mówią wprost do widza, potęgują napięcie. Nie wiem jak wy, ale ja byłem przerażony, kiedy psychopata patrzył się na mnie tępym wzrokiem i pytał mnie, jak sądzę, czy oni przeżyją. Takie sceny potęgują odczucia, powodują, że czułem się, jakbym był w samym centrum wydarzeń, jakbym był tam w pokoju i przyglądał się temu wszystkiemu, i czasami ktoś się do mnie odezwie. Co do sceny z pilotem - jak ją zobaczyłem, to przez kilka minut starałem się dojść "o co tu chodzi". Nadal nie jestem w 100 procentach pewny, co reżyser starał się udowodnić w tej scenie, jednakże uważam, że chciał on jeszcze dobitniej pokazać to, w jakiej sytuacji znajdują się ci ludzie. Poczułem się paskudnie, ponieważ szczerze życzyłem tej rodzinie, aby się wyrwała prześladowcom, i kiedy miało się to już udać, nagle wszystko jest niweczone. Pokazuje to, że oni nie mają żadnych szans, że oprawcy mają wszystko pod kontrolą, że żadne działanie tutaj nie pomoże. Może się ta scena wydać na pierwszy rzut oka głupia, ale trzeba tę scenę obejrzeć z przymrużeniem oka. To nie jest klasyczny film, gdzie tylko patrzymy na wydarzenia. To jest film, w który wnikamy, w którym uczestniczymy.
Ja ten film uważam za arcydzieło, ponieważ jeszcze żaden inny film nie spowodował, abym wniknął tak głęboko w akcję. Zawsze tylko biernie się przyglądałem zarzynaniu ludzi, a tutaj byłem jakby uczestnikiem wydarzeń. Chociaż jest to film do obejrzenia tylko na jeden raz. Wrażenia pozostaną na długo, jednakże powrót do tego filmu nie byłby dobrym pomysłem.
Jest to najlepszy film jaki ostatnio obejrzałem i naprawdę reżyser miał genialny pomysł. To jest patent którego jeszcze nikt nie wymyślił (nie licząc oryginalnej, austriackiej wersji filmu z 1997 roku). Naprawdę polecam ten film osobom, które nie boją się myśleć, które potrafią podejść do filmu w dosyć nieszablonowy, inny sposób. Opłaca się.
dziwna gra aktorska? reżyser nawalił?! jeśli film zrobił Haneke, to z pewnością nie możemy mówić o żadnej pomyłce. popatrzmy na to z innej strony: reżyser nie chce podtrzymywać naszego wrażenia iluzji, nie chce żeby widz wczuł się w historię i przejmował się losami bohaterów. przeciwnie - on robi wszystko, żeby widza zdenerwować, żeby wybić go z przeżywania tego, co się dzieje na ekranie. dostajemy wręcz "anty-thriller", który prezentuje obraz czystego okrucieństwa, bez emocji, bez współczucia. z dystansu. swoją drogą, niesamowite odkrycie, że można zmusić widza do totalnego zdystansowania się wobec oglądanej śmierci. pod koniec filmu patrzymy na kolejne tortury i coraz mniej w nas współczucia i jakichkolwiek odczuć. po to właśnie zwroty do kamery, po to cały chwyt z pilotem. Haneke nie pozwala się nam zaangażować. denerwujące? owszem. a jednocześnie dość nowe i intrygujące.
oczywiście to tylko jeden ze sposobów patrzenia na ten film, dla innych wszystkie zabiegi reżysera mogły potęgować wrażenie wniknięcia w akcję. jeszcze inni pewnie poczuli się rozczarowani i oszukani. mnogość opinii świadczy jedynie o tym, że Haneke robi dobre kino.
Trochę nikt nie zrozumiał mojej wypowiedzi. Owszem piszę całkiem niespójnie i jak widzę mój post to zastanawiam się co ja takiego tam napisałem. Czy na prawdę nikt nie zwrócił uwagi na ostatnią scenę?
cały film składa się z gry między dwoma 'psychopatami' a widzem i jednocześnie między tymi dwoma i rodziną. Mimo iż film nie jest do końca logiczny i nie powinno się go traktować dosłownie, to moja logiczna część umysłu (pewnie prawa półkula) kazała dopracować rozwiązanie. Chodzi mi o to, że fakt, że bohaterzy potrafią się przenosić w czasie tłumaczy ich zachowanie. Ich 'gry' mogły być spowodowane możliwością podróży w tę i w tę, dzięki czemu im się po prostu nudziło i postanowili pobawić się cudzymi emocjami i życiem. (czemu nie? skoro jest się nieśmiertelnym i można zawsze cofnąć czas). Nadal to tylko moja interpretacja. I powtarzam: film nakręcony w genialny sposób - 9/10.