Steven Spielberg wraca do czasów swojego dzieciństwa, by opowiedzieć o dorastaniu Sammy’ego Fabelmana, wrażliwego nastolatka, wielkiego miłośnika kina i poczatkującego filmowca. Sammy przypadkiem poznaje dramatyczną rodzinną tajemnicę i odkrywa przy okazji, że kino w niezwykły sposób pomaga nam odkrywać prawdę o naszych bliskich i o nas samych.
9 gwiazdek? 8 gwiazdek? A skąd?
To rozczarowujące chyba na każdej płaszczyźnie kino familijne dla dzieci sprzed 40 lat.
Słaby, infantylny scenariusz, reżyseria bez wielkości Spielberga, słabe aktorstwo dobrych aktorów - można jedynie spytać, co się stało?
Czy Spielberg nie miał bardziej nośnych wspomnień? Czy...
Według krytyków to hołd Spielberga oddany jemu samemu - otóż to. Przedstawia on siebie w taki nieautentyczny sposób, wybiela głównego bohatera, jego reakcje w interakcja h z innymi, szczególnie. Takie to nieautentyczne, podporządkowane pewnej wizji, manipulacji.
Zbieram szczękę z podłogi po ujrzeniu tego epizodu. Niesamowita charyzma, wparował dosłownie na niecałe 4 minuty i wprost zaczarował ekran!
Byłby nawet dobry i ciekawy, gdyby nie ta chrystianofobia wyzierający z filmu wraz z nietolerancją reżysera do innych religii niż własna, jakby takie same przytyki były do egoizmu i zabobonów do tych, których "nikt nie lubi na świecie po za nimi samymi", to sam Spielberg przykleiłby pierwszy łatkę antysemitów....