Jak dla mnie najgorszą rzeczą, jaką stworzyli filmowcy jest smoczyca Saphira. Poczynając od tego, że gdy się wykluła wyglądała jak drętwa, niedołężna psopapuga. Następnie dostaje ode mnie minusa za to, że z gada o rozmiarach świeżo wyklutego cielaka urosła do smoka dorównującego kilku słoniom przez wyładowania atmosferyczne. Oczywiście nie zapomnijmy o tym, że w cale nie może sobie rościć prawa do nazywania się smokiem, bo smoki to gady, zaś gady od kilku milionów lat piór nie mają, a Saphira jest szczęśliwą ich posiadaczką. Jest także jeszcze gorsza rzecz - głos tego smoka. Saphira mówi jak mędrzec, tyle że głosem szesnastolatki, pozbawionego najlżejszego nawet zniekształcenia, mimo, iż wszak odzywa się przez myśli bohaterów.
A czego wy nienawidzicie najbardziej? Odpisujcie. Tak rozbudowana argumentacja nie jest w cale potrzebna.
Mnie denerwował kolor Saphiry, powinna być szafirowa, a w niektórych momentach jest szara.
Arya.... beznadziejna aktorka, była elfiną, a nie miała ich uszu, wcale nie piękność, miała wręcz szpetną twarz.
Właśnie jak powiedziałeś....beznadziejna przemiana Saphiry (chociaż tu komputer zdziałał cuda) a biedny Eragon stał jak biedny chłopiec na polu z taką żałosną miną...
Dziewczyna Rorana miała chyba rude włosy....w filmie ma ''hermionowate''
Same jajo Saphiry.... mnie to przypominało miętówkę, bądź inny cukierek. Reżyser chyba nigdy nie widział kamienia.
Hm...to chyba tyle. Pozdrawiam
No rzeczywiście, Arya wyszła kiepsko. W książce była brunetką z kręconymi włosami, to sobie porównaj, skoro w filmie była blondynką. W ogóle to imię, jak dla mnie jako polskiego czytelnika pisze się dziwnie. Arya, jeśli się przeczyta po polsku brzmi jakoś orkowato, prawda?
No a Katriny to w tym filmie nie dostrzegłem.
1.Arya w filmie była ruda nie blond
2.Jej imie wcale nie brzmi orkowato
3.Katrina była w scenach usuniętych(na DVD)
A ode mnie???
1.Saphira:błędy:głos,wygląd (wszystko)
2.Arya:błędy:włosy,uszy,brak tatuażu
3.Eragon:błędy:włosy(miał ciemne)
4.Galbatorix:błędy:głos,ogólne istnienie(nie był straszny,wyglądał jak miły dziadek,w książce o nim nie było)
5.Durza:błedy:głos,jak sie kłaniał to wyglądał jak Tonks(kobitka z Harry'ego Pottera)
Ogółem:
Twórcy filmu pominęli to że:
- Kamień na mieczu Eragona jest rubinem
- Eragon ma brązowe włosy
- Galbatorix nie wystąpił do tej pory w książce
- Arya ma czarne włosy
- Arya jest elfem, więc ma spiczaste uszy
- Urgale mają rogi
- Urgale nie przypominają tak bardzo ludzi
- Murtagh ma kręcone włosy
- Saphira jest smokiem i ma SMOCZE skurzaste skrzydła
- Ra'zacki nie są jak "mumie" z robakami
- Saphira nie ziała jeszcze ogniem podczas bitwy
- Śnieżny Płomień jest biały
- Arya dopiero na koniec książki odzyskuje przytomność
- Bitwa w Farthen Durze rozgrywa się w większej części pod ziemią
- Saphira ma 'kolce' wzdłuż ciała
- Podczas walki Durzy z Eragonem w Gil'eadzie nie walczyli na magie
- Angela ma czarne, kręcone włosy
- U Vardenów, a właściwie to było u krasnoludów - było mnóstwo krasnoludów
- Gedwey Ignasia to srebrne znamię
- Brom zostaje raniony przez Ra'zacka co prowadzi do jego śmierci
- Żaden Ra'zack nie ginie
- Arya nosi skromne tuniki
- Murtagh nie pokazywał drogi do Vardenów, nie che tam iść i jej nie zna
- Eragon nie potrafił czytać do momentu, kiedy Brom go nauczył w Theirmie
- W Carvahall nie było żołnierzy
- W książce nie kiedy rolę grały tez pory roku
- Garrow umiera w innych warunkach
- Było dużo więcej ważnych postaci np: Katrina, Orik lub Jeod
- Saphira nie rośnie jak pokemon
- Brom trzymał w tajemnicy to, że był jeźdźcem
...i tak dalej, i tak dalej.
Przede wszystkim:
W książce jest o wiele więcej wspaniałych wątków, postaci i wydarzeń, film stwarza tylko ogólny i bardzo ubogi zarys, niestety mało pozytywnie w stosunku do bogatej książki.
"Szukać błędów? Ten film to jeden wielki błąd! Za minimum 5 lat po wydaniu 3 tomu, z dobrym reżyserem chętnie byśmy go wszyscy obejrzeli, teraz z książką łączy go tylko taki sam tytuł i imiona bohaterów, których jakimś cudem nie pominięto, ludzie czytajcie książki!"
Z tym też sie zgadzam:
Mnie denerwował kolor Saphiry, powinna być szafirowa, a w niektórych momentach jest szara.
Arya...była elfem, a nie miała elfich uszu, wcale nie piękność
Właśnie jak powiedziałeś....beznadziejna przemiana Saphiry (chociaż tu komputer zdziałał cuda) a biedny Eragon stał jak biedny chłopiec na polu z taką żałosną miną...
Dziewczyna Rorana miała chyba rude włosy....w filmie ma ''hermionowate''
Same jajo Saphiry.... mnie to przypominało miętówkę, bądź inny cukierek. Reżyser chyba nigdy nie widział kamienia.
Jasny gwint. Ludzie, a nie przeszkadza wam że ten film to najbardziej jaskrawy przykład "filmu dla idiotów" jaki ukazał się w ostatnich latach ? Tak przyciężkiego, łopatologicznego, pełnego dziur i niedorzeczności scenariusza to ja nie pamiętam nawet w najdurniejszych blockbusterach. Poziom infantylności przekracza wszystkie dopuszczalne normy, nawet co bardziej rozgarnięte 10 letnie dziecko to wyczuje. Ten film po prostu odrzuca w każdej minucie swojego trwania.
Te zabawy w kolory miałyby jakiś sens gdyby film był choćby w jakiejś części udany, gdyby coś w nim grało jak należy - ale skoro Eragon jest dokładnym przeciwieństwem filmu udanego, sam fakt jak gada smok , dlaczego ma łuski niebieskie a nie sraczkowate, albo dlaczego czarna stała się rudą, doprawdy nie ma ŻADNEGO znaczenia.
Gregg..... przypomnę Ci, że to jest forum i każdy może pisać co mu się w filmie nie podobało. Jak dla Ciebie film od razu jest dla ''idiotów'' to mógłbyś podać ku temu powody. Sama Twoja nędzna ocena, nie robi wrażenia.
Hmmm... Nędzny scenariusz to chyba też argument. No cóż, ja chciałem zobaczyć ten film tylko dlatego, że uwielbiam wyliczać błędy. A ten był tak zrobiony, że nawet to nie sprawiało przyjemności.
A powiedzmy jeszcze o urgalach. Filmowcy mogliby się choć raz skonsultować z Paolinim w sprawie charakteryzacji. O ile w książce urgale były czymś w rodzaju barczystych goblinów z bujnym porożem, to w filmie są to jacyś czerwoni ludzi umalowani w czarne wzorki.
A to co napisałem wyżej to nie argumenty ? Jak dla mnie brak scenariusza (a dokładniej scenariusz napisany dla ludzi z wodogłowiem) to jest jednak wada i to rzekłbym niezwykle poważna - nie wiem czy istnieje poważniejsza i równie dyskredytująca film... Zresztą w kilku innych wypowiedziach podawałem rozliczne argumenty przeciw i nie będę się teraz powtarzać. Co ciekawe nigdzie nie widziałem sensownie uargumentowanej pozytywnej wypowiedzi na temat filmu. Co też niestety świadczy jednoznacznie, jakiej publiczności Eragon się podobał...
Sorry, ja nikomu niczego nie zabraniam tyle że jak czytam niektóre wypowiedzi to na przemian śmiech mi się przeplata z irytacją. To był z mojej strony tylko drobny i małoznaczący odruch bezwarunkowy :P Mimo to jak widzę moja "nędzna" ocena jest i tak najdłuższą i najlepiej uzasadnioną wypowiedzią w tym wątku. Co mi bowiem po fakcie jak gada i jakie łuski ma Saphira skoro gada pierdoły ? Co mi po kolorze włosów Aryi skoro ona sama nie wie po co jest w tym filmie i równie dobrze mogłoby jej nie być ? Czy powstały w ogóle jakieś filmy w którym byłyby równie drewniane postacie ? I to filmie o smokach ? Aż dziw że nie doszło do pożaru...
Teraz argumenty wymieniłeś porządne. Ale nie długość się liczy, tylko treść.
No i właśnie w ekranizacji takiej jak ta, gdzie próbuje się przenieść do filmowej rzeczywistości 500 stron powieści liczą się oba argumenty. Długość powinna wynieść około 3 godziny, bo wtedy mniej denerwowałoby wymyślanie jakiś dodatkowych wątków, bo w tym przepadku zdarzeń oryginalnych jest bardzo mało, a wymyślonych cała masa.
Treść ma oczywiście jeszcze większe znaczenie, a w tym filmie jest jej za mało nawet na 80 minut.
3 godziny lub niewiele mniej, to wystarczający czas. Tak samo beznadziejnie zrobili ''Kod Leonarda Da Vinci''. Wracając do ''Eragona'' lepiej żeby się nie brali za kolejną część.. chyba że z innym reżyserem i aktorami :/
Rzeczywiście, lepiej, żeby odczekali kilka lat i rozpoczęli całą trylogię od początku, kiedy już się ukaże Księga Trzecia i będzie wiadomo, co powinno pozostać w scenariuszach.
Rzadko który film wytrzymuje i przebija jeszcze "dziadowski" poziom Eragona. Jeden z nich przychodzi mi nawet na myśl. Mianowicie ten nieszczęsny polski Wiedźmin. Jednak o ile książki Paoliniego są dosyć przeciętne to proza Sapkowskiego stoi na o wiele wyższym poziomie więc tam kretynizm ekranizacji jeszcze bardziej się rzucał w oczy.
Druga część Eragona ? Z czym, o czym, dla kogo ? Niech nas Pan Bóg broni...
Co przebija poziom "Eragona"? Moim zdaniem bliska temu jest trzecia część Matriksa, "Matrix: Rewolucje". To jest coś typu dziadostwa rozciągniętego, bo "Rewolucje" razem z "Reaktywacją" mogły stanowić jeden film. Wtedy to średni film miałby zaszczyt bycia najdroższym filmem w historii (oie części kosztowały razem 240 milionów dolarów).
Co mi bowiem po fakcie jak gada i jakie łuski ma Saphira skoro gada pierdoły ? Co mi po kolorze włosów Aryi skoro ona sama nie wie po co jest w tym filmie i równie dobrze mogłoby jej nie być ? Czy powstały w ogóle jakieś filmy w którym byłyby równie drewniane postacie ? I to filmie o smokach ? Aż dziw że nie doszło do pożaru...
to bardzo trafna ocena!!! choc troche obraźliwa
Może napiszę co mi się podoba, będzie krócej ;) MUZYKA przede wszystkim. Jest fantastyczna. hmmm pomyślmy, co tu jeszcze... no, coś musi jeszcze być. No dobra mam coś. Uważam, że udała im się postać Murtagha i Króla Galbatorixa. No tak to chyba wszystko. A pan Stefen Fangmeier powinien dostać dożywotni zakaz zbliżania się do kamery za zmarnowanie takiego materiału na film.
Pozdrawiam :)
No i mi się podobała postać Broma - fantastyczna.
Muzyka na mnie nie zrobiła wrażenia, chyba ze kompozytorem byłby Danny Elfman ]:->
Reżyser nie zauważył kilku ważnych wersów książki, według których Smoczy Jeździec wraz z upływem lat upodabnia się do elfa, więc Galbatorix jest o wiele za ludzki. Powinien mieć m.in. lekko skośne oczy i spiczaste uszy.
Mnie też osobiście film się nie podobał. Jedyne co było dobre to muzyka. Niektóre postacie były jeszcze niezłe np. Brom czy Durza.
Resztą byłam zawiedziona, szczególnie różnicami między książką, które mnie osobiście raziły.
A jeśli chodzi o imię Arya - ono wcale nie jest orkowate. xD Gdy przełożysz na polski wychodzi Ci "Arja" czy to jest orkowte? Moim zdaniem pasuje :P.
Pozdrawiam.
jak dla mnie cały film jest beznadziejny, bez składu i ładu. to tylko namiastka książki.
jedyne co mi sie podoba w tym filmie to Cień. Saphira w filmie wygląda jak przerośnięty kurczak, Arya w ogóle niepodobna do opisów w książce, Urgale tak samo. Miejmy nadzieje że ktoś jeszcze raz nakręci Eragona.
Mógłbym wymieniać bez końca co mi sie w tym filmie nie podobało ale szkoda słów i czasu.
Mi w filmie podobała się tylko postać Broma, no i może jakiś tam wątek muzyczny. I to wszystko. Reszta jest beznadziejna... Co prawda jeszcze ksiazki nie czytałam, ale mam zamiar. Hm... i jeśli chodzi o ponowne nakręcenie Eragona i ogolnie całej trylogii to myśle że dobrze by było gdyby wziął się za to Peter Jackson razem ze swoja ekipa od lotr
Jak dla mnie Brom najbardziej odstaje od książki. Tam był staruszkiem, i jako jeździec miał ponad sto lat. A tutaj nie ma nawet siwych włosów. Co w tym filmie w ogóle robili charakteryzatorzy? Eragon blondynem, Arya też z blond włosami, a Brom jakby miał ze 45 lat.
Niektórzy na tym forum piszą o Arynie czy jak jej tam ,ale mie się wydaje że to jest to sama akrtorka, która grała Arwenę we Władcy Pierścieni, tak więc jakim cudem tam grała taką piękność, a w Eronie czy jak mu tam już nie??? Po za tym głos smoczycy Serafiny, podkłada nie kto inny tylko Magda Mołek (szesnastolatka jak się patrzy).
Film był bardzo dziecinny, a czasami gdy go oglądałem myślełem że nie zdzierżę!!! Np. Jak Serafina się przedstawia Eragorinowiwowi (no temu chłopcu) mowi: Jestem Serafina, a ty jesteś moim jeżdzcem!!! Brzmiało to tak jakby chcała dodać jeszcze: uwielbiam zabawy na czworaka i dzikie rumaki. No weźcie przesteńcie!!!
Mysłałem ze sie popsram ze śmiechu jak uslyszalem Ayrnę czy jak jej tam gdy jest torturowana i odpowiada katowi: Urodziła się... Jak by chciała dodać niechlubną nazwę męskiego członka!!! Przynajmniej byłoby do rymu!!!
Jeszcze jeden moment głupi był przed bitwą:
-Arweno jesteśmy razem???
-Zawsze i wszędzie!!!
I tak poł godziny gadania że im dokopią!!!
Czyli podsumowując można powiedzieć że film był super!!!
Brak słów...naucz Ty się pisać gościu, bo jak kaleczysz imiona bohaterów to żal patrzeć. Arwenę w LOTR grała Liv Tyler,a Aryę - Sienna Guillory.
Zrobiłem sobie przeróbkę prologu ego filmu. Chyba nawet nieźle mi wyszło, więc opublikowałem w Internecie. Jeśli chcecie obejrzeć przetworzone za pomocą napisów pierwsze 5,5 minuty filmu, wejdźcie na YouTube i poszukajcie klipu:
"Eragon i Pastylka Lecha".
sorry, ale po wpisaniu tego w wyszukiwarkę wyświetla się 'No Videos found for 'Eragon i Pastylka Lecha''
Beznadziejny scenariusz to jest najgorsza rzecz w tym filmie. Zbyt odbiega od książki, różnice są po prostu zbyt duże. Poza tym Arya - beznadziejna aktorka jak dla mnie, a poza tym źle ucharakteryzowana (pomijając fakt, ze w filmie jest ruda, a powinna być brunetką).Film ma też swoje plusy (np. muzyka i część aktorów - Irons i Hedlund), ale minusy są jednak zbyt duże, żeby uznać ten film za dobry;/
Film ten obejrzałam tylko ze względu na rolę Jeremy'ego Irons'a, muszę przyznać, że na początku byłam zaskoczona, tym, że tak genialny aktor gra w filmie tego typu, no ale 'z czegoś żyć trzeba' ;).
Do rzeczy...
Jeśli chodzi o sam film to jest beznadziejny.
Może tak mi się wydaje ze względu na to, że smoki i czarnoksiężnicy to nie kino dla mnie (od razu piszę, że książki czytałam i nie zamierzam) ale obiektywnie rzecz biorąc (mimo, że obiektywizm nie istnieje :P) film ten nie ma się czym poszczycić. Co najwyżej osobą Irons'a to wszystko.
Nie widziałam jeszcze filmu w którym Jeremy zagrałby źle, widziałam natomiast złe filmy w których grał, tak jest i z Eragonem.
Mam nadzieję, że druga część nie powstanie, zresztą i tak marne szanse, żebym ją obejrzała.
Wszystko mi sie w tym filmie niepodoba - miedzy innymi glos Smoka, aktorzy (zupelnie niezgodni z opisami ksiazki i nienaturalni), zmiana fabuly na maksymalnie krotka i gorsza niz w ksiazce, pominiecie wielu ciekawych momentow (moze z powodu braku zdolnosci w tworzeniu filmow).
Najsmieszniejsze chyba bylo dla mnie to, ze bohaterowie przez caly film nie mieli widocznego nawet cienia zmeczenia czy walk. Arya w ksiazce byla poddawana ciezkim torturom i przez wiekszosc czasu byla nieprzytomna, a tutaj jest czysta i pelna energii przez caly film. Eragon i Brom przezyli wiele, w tym ciezkie walki, glod a w filmie wygladaja jakby dopiero wyszli z wanny.
Wolalabym chyba nie widziec tego filmu i zostawic w pamieci tylko swiat jaki wykreowala we mnie ksiazka, ale coz... przynajmniej wiem, ze film naprawde jest beznadziejny i mam nadzieje, ze ktos nakreci go jeszcze raz (jakies 3h filmu ze wspanialymi efektami i aktorami odpowiadajocymi opisom).
Ten film to tak jakby mierna podróba Władcy Pierścieni. Nie mogłam dostrzec nic co przynajmniej elfa przypominało a jaęzyk niby elficki to tak brzmiał jak przekształcenie języka Mordoru. A o smoku lepiej nie wspominać.
Według mnie najgorsi byli Ra'zacowie. Chociaż ich filmowy wygląd bardzo mi się podobał (lepszy od książkowego) to było ich za mało i wcale ich nie zabili. Wiele rzeczy było innych niż w książce. Zmarnowali piekny i niesamowity materiał na film. I choć film jako film oceniam na 7/10 (w filmie słabi tylko Ra'zacowie, krótka bitwa i uszy Aryi), to filmiowi jako adaptacji książki daję 4/10. Po obejrzeniu pozostaje wieeelki żal. :( A w której minucie pojawia się Katrina?
Mnie najbardziej się nie podobają:
1. Skrzydła Saphiry. One były błoniaste nie pierzaste. Wygląd urgali. To były takie orki/ogry z rogami, a nie ludzie z powtykanymi ćwiekami w głowę.
2. Brak Teirmu. Zupełnie inny image Angeli w filmie niż w książce.
3. Nie wiadomo po co Eragon wyruszył z tej wioski. Brak pogoni za Razacami i Dras Leory (czy Leony) Dodatkowo zupełnie inny wygląd i pochodzenie (w filmie Durza ich tworzy czarami i służą bezpośrednio mu a nie królowi).
4. Brom ciągnie Eragona do Vardenów, a on przecież chciał, żeby nowy Jeździec zachował niezależność. Poza tym w filmie non stop jest mówione o powrocie Smoczych Jeźdźców a w książce wszyscy zaznaczali, że to niemożliwe.
5. Zero krasnoludów i elfów. Nawet Arya ma okrągłe uszy, a jej strażnicy podczas przewozu jaja są brodaci.
6. W Carvahall roi się od żołnierzy, a przecież w wiosce ich nie było. Horst w książce jest umięśnionym człowiekiem w sile wieku a w filmie to jakiś zgarbiony staruszek. No i Brom nie ma długiej, białej brody.
6. Brak Bliźniaków (choć jest to w scenach dodatkowych).
7. Ze scen dodatkowych wynika, że Eragon myśli, że Katrina jest w nim zakochana, a przecież w książce wiedział o uczuciu jej i Rorana. Dodatkowo zmienili powód, dla którego Sloan nie chciał przyjąć kamienia.
Świetna argumentacja! Podziwiam. Mi dodatkowo nie podoba się to, że nikt nie wie na co poszło 100 milionów z budżetu. Scenariusz na pewno nie był drogi, bo scenarzyści chyba go ściągnęli za darmo z internetu. Drożej pewnie sprzedał Paolini licencję na sfilmowanie "Eragona", bo przecież filmowcy nie chcieli, żeby ktokolwiek się wtrącał do tworzenia ich dzieła. A mógł zrobić to co Rowling - sprzedać licencję z możliwością modyfikowania filmu. Oj, szkoda, że zrobili taki chłam...
Arya wyszła kiepsko. W książce ma mieć ciemne włosy, a na filmie jest ruda.
Raz'acowie też mi się nie podobali. Najlepiej wyszedł Brom i Saphira.
Pozdrawiam.
To ja też parę rzeczy napiszę, bo obejrzałem film zaraz po przeczytaniu książki:
1. Pal licho uszy Aryi, chociaż to też istotna sprawa. Jednak w książce była to dumna elfka i na początku filmu (np. dialogiem "Biedny Durza. ...") nawet jej się to udawało. Później wyglądała jak 12-latka, której zaimponował 16-letni chłopiec, bo przegonił jej oprawców.
2. Angela - przecież w filmie to jakaś żałosna wróżbiarka ("A czy Angela pyta o pieniądze?"), a nie potężna czarownica. No i zabrakło Solembuma.
3. Głos Saphiry i jej wygląd - niech będzie, chociaż te pióra na skrzydłach to faktycznie spora wtopa.
4. Fabuła - na początku miałem wrażenie, że już po wykluciu smoka bohaterowie sami nie wiedzą, co chcą ze sobą począć, ale żeby coś robić, scenarzyści nakazali im iść do Vardenów. Później jednak scanarzystom się przypomniało, że Eragon powinien trafić do Gil'eadu, więc ten wskakuje na smoka, hop, i już tam jest (pewnie leciał jeszcze nad Uru'baenem, co by zagrać Galbatorixowi na nerwach). Oczywiście Brom jest tylko minimalnie gorszy, mimo że smoka raczej nie posiada i zdąża tylko rzucić się piersią przed Eragona, aby ocalić mu życie. Takich dziur i nieporozumień, jak ktoś już wspominał, jest oczywiście mnóstwo.
4b. Wątek z Morthagiem - na początku Eragon zaufał mu tak o, no jestem w stanie zrozumieć, tamten im pomógł wcześniej. Co prawda później, w Tronjheimie, Eragon także na parę dni o nim zapomina, ale w filmie przybrało to komiczny obraz - wszyscy walczą, a Morthag wrzeszczy z klatki "Wypuśćcie mnie!" :) A, i później w ramach rekompensaty zabija oczywiście trzech urgali naraz, znajdujących się tuż przed nosem Ajihada oraz Hrothgara.
5. Efekty specjalnie, itp. - jak dla mnie efekty były super! Smok się fajnie poruszał, ział ogniem, Durza też był bardzo fajnie zrobiony. Ale chyba wydali na te animacje tak dużo, że zabrakło im drobnych na szpiczaste uszy dla Aryi.
No.. a może drugą część zrobi ktoś inny i będzie lepsza?:)
Czego nienawidzę najbardziej?
Po pierwsze, jako smokofan jestem, delikatnie mówiąc, zbulwersowany tym mutantem, którego idioci wstawili do filmu i w swojej bezczelności nazwali smokiem. Potraktowałbym to jako zwyczajną zniewagę, bo tego czegoś nie powinno się w ogóle nazywać smokiem. Powtórzę ten tekst po raz kolejny, ale co tam: skóra węgorza, pysk psa, szyja łabędzia, skrzydła orła i ogon węża. Ale nic SMOCZEGO!
Dość mam takiego żałosnego laicyzmu i nieważania smoków w filmach!
Po drugie, fabułę oryginału pocięto tu i spłycono tak, że ten film zasługuje na miano nie ekranizacji, ale parodii. Brakuje kilku istotnych postaci, te, które są, spartolono po mistrzowsku (Arya - to, że nie wygląda jak elfka, to małe piwo, ona w książce była zdeterminowana, odporna, twarda wręcz, w filmie z kolei odgrywa rolę nieporadnej damy w opresji; Eragon - wieśniak z pochodzenia, tutaj grany jest przez blond lalusia o jasnej cerze, jakby się autorzy filmu z kimś założyli, kto popełni większy bezsens i idiotyzm... śmiem przypuszczać, że wygrali ten zakład). Jedynie Brom, grany przez Ironsa, tutaj trzyma poziom. W fabule wielu wątków i zdarzeń po prostu nie ma, a są one cholernie istotne (drugiej części, z tego, czego się nasłuchałem - bo sam jej nie czytałem - chyba już po tym nie nakręcą, chyba że będzie jeszcze gorsza i jeszcze bardziej bezsensowna niż prequel.
Po trzecie, razi mnie wszechobecny infantylizm. Eragon jest dla mnie książką, która sądząc po treści i poziomie wyraźnie została napisana przez osobę młodą, ale nie czytało się tego z odruchem wymiotnym, a czasem potrafiło wciągnąć. W filmie dialogi są bez przerwy albo żałośnie sztuczne i sztywne, albo dziecinne.
nie podoba mi sie caly film..... moja opinia jest na moim blogu ale dam kilka przykladow.....- samej gry Sienny Guillory (Arya) nie będę krytykować, bo moim zdaniem ona w ogle do tego filmu nie pasuje, a już szczególnie do roli elfki. Pewna osoba,z którą ogladalam ten film stwierdziła: "Już ta murzynka jest od niej ładniejsza", a elfy przecież słyną z urody. Wszyscy aktorzy drugoplanowi-tłowi są do niczego, a nawet tytułowy Eragon, czyli Edward Speelers jest moim zdaniem lalusiem udającym, że tłucze wrogów. Jego bohater to naprawdę "gram brawury i trzy gramy głupoty" z naciskiem na to drugie
To moje zdanie calego nie przytaczam ale mozna przeczytac na moim blogu to tyle....
pozdrawiam
-Król Galbatorix (Asterix?) który wygląda jak lokaj z "Niani"
-Raksraki czy jakoś tak, bo to kopia Nazguli
-Płytkie żarty (no dobra, z żółwiem był niezły :P)
-Aragron (sorry, Eragon!)
-Farthen-Dur (tzn. pierdzący Barad-Dur?)
-inkantacje zaklęć są do bani
-Durza (Duża?)
-początek fabuły o jeźdźcach i Galbatorixie-Asterixie niemal zerżnięty z SW
-"UZDRAWIACZE???!!!"
Farthen-Dur również był tragiczny, wyglądał jak podziemna norka, co najmniej.
Ogólnie - praktycznie wszystko do bani, jak wspomniałam: Brom najfajniejszy ;))
Z tym sie zgadzam:
"Jak dla mnie najgorszą rzeczą, jaką stworzyli filmowcy jest smoczyca Saphira. Poczynając od tego, że gdy się wykluła wyglądała jak drętwa, niedołężna psopapuga. Następnie dostaje ode mnie minusa za to, że z gada o rozmiarach świeżo wyklutego cielaka urosła do smoka dorównującego kilku słoniom przez wyładowania atmosferyczne. Oczywiście nie zapomnijmy o tym, że w cale nie może sobie rościć prawa do nazywania się smokiem, bo smoki to gady, zaś gady od kilku milionów lat piór nie mają, a Saphira jest szczęśliwą ich posiadaczką. Jest także jeszcze gorsza rzecz - głos tego smoka. Saphira mówi jak mędrzec, tyle że głosem szesnastolatki, pozbawionego najlżejszego nawet zniekształcenia, mimo, iż wszak odzywa się przez myśli bohaterów."
Naprawdę słaby ten film. Mnie w nim denerwuje wiele rzeczy. Miałam wielkie nadzieje i oczekiwania co do tego filmu, gdyż uwielbiam filmy fantasy. Niestety, zawiodłam się i to na całej linii. Początek nawet całkiem całkiem. Ale gdzie tu rozwinęcie? Poznajemy Eragona, Saphirę, chłopak się zaczyna uczyć... i buch - scena końcowa walki. Może się mylę, ale po prostu tak to odczułam.
Co jeszcze? Vhyba wszystko co powyżej. Aha, i jeszcze Jeremy Irons. Po prostu faceta nie trawię i on mi dodatkowo psuł film. Na dodatek, przez niego miałam wrażenie jakbym oglądała inny film fantasy, a mianowicie "Lochy i smoki". I jak się tak zastanowię, to filmy są nawet podobne. I wciąż ten Irons. Przez ten poprzedni film nie mogłam się pozbyć wrażenia, że to on jest zły.
I tak w ogóle, to filmu nie polecam.