Generalnie prosta zasada. Im bardzie jakiś film krytykują krytycy tym bardziej chce na niego iść.
Zwłaszcza jak jest duży rozjazd między jocenami krytyków a fanów zawsze wybieram fanów.
Zwłaszcza że horrory które krytycy tak bardzo chwalą to badziew. Film zrobiony w starym stylu. Mnie się podobał, nie nudziłam się, a na większości współczesnych filmów się nudzę jak cholera.
w sumie bardziej ufam w tym aspekcie muchom, które lecą za swoimi potrzebami / emocjami, niż sprzedajnymi krytkami, którzy propsują ideologicznie poprawne treści bo z tego leci im hajs.
Z filmami czy wszelkim pojmowaniem sztuki jest jak z kotletem. Nie musisz mieć doktoratu z gotowania by go jeść. Podobnie jest z filmami. Nie musisz mieć uber wiedzy by stwierdzić, że film Ci się podoba albo nie. To proste, dlatego że uczucia i odczucia to rzecz totalnie subiektywna. Dlatego jak dla większości ludzi jakiś film jest obrzydli albo dobry, tym większa szansa, że we mnie wzbudzi podobne emocje.
Najgorsi są Ci pseudo znawcy propsujące totalny kał by poczuć się lepszymi niż ten TŁUM XD.
A widzisz, mam całkiem odmienne podejście do tego. Co do krytyków to są tylko i wyłącznie twoje domniemania i obrażanie kogoś tylko dlatego bo inaczej ocenia niż ty jest nie na miejscu. Zaś co do "gustu", on się wyrabia z wiekiem i ilością przerobionego materiału. Stwierdzam to na podstawie swoich doświadczeń i przemyśleń na ten temat. Zwyczajnie nie jesteś jeszcze na ich poziomie i nie ma nic w tym złego, na to trzeba czasu i zamiłowania do danego tematu. Obecnie mogę jedynie powiedzieć aby się cieszyć tym co sprawia radość i nie oglądać się na opinie innych :)
gust jest dalej rzeczą subiektywną.
Ktoś się lepiej zna bo obejrzał więcej filmów?
Bo?
Więcej nie znaczy lepiej.
Sztuka jest pojęciem subiektywnym.
Odbiór "dzieła" jest determinowany m.in. przez emocje, które w nas budzi. Skojarzenia, jaki mamy stosunek emocjonalny do tematu. Czy porusza wątki, które są podświadomie ważne dla nas czy nie. Wiele składowych, dlaczego ja np daje 10 filmom, które mnie ukształtowały za dzieciaka i mam do nich stosunek sentymentalny i w moich oczach stoją wyżej.
I co z tego? Przyjdzie mi krytyk i rozrysuje matematycznie ze wzoru dlaczego film X jest lepszy od filmu Y? No nie. Więc nie są mi oni do niczego potrzebni, jedynie jako sugestia.
Sam mam na tyle wykształcony gust, że jestem w stanie w swoim świecie oceniać swoją miarą "sztukę" i uważam, że taka miara jest najbardziej sprawiedliwa, bo dotyczy mnie.