PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=565637}

Dziewczyna z tatuażem

The Girl with the Dragon Tattoo
2011
7,7 329 tys. ocen
7,7 10 1 329286
7,2 63 krytyków
Dziewczyna z tatuażem
powrót do forum filmu Dziewczyna z tatuażem

Amerykańska wersja Salander nie umywa się do szweckiej. Szwedka powaliła mnie na kolana, wyglądała tak prawdziwie w swej stylizacji, jakby ją reżyser zgarnął z ulicy. Do tego była piękna i niebezpieczna.Po amerykance widać że to kostium, charakteryzacja. Takie jest moje odczucie. Mówię NIE dla tej wersji.

magikadeczar

Już nawet ze zwiastuna widać, że amerykańska Lisbeth będzie bliższa prawdzie - czyli książce. Nie jest ostrą gotką w typie walkirii, ale także wrażliwą dziewczyną. Bardzo mi się to podoba.

użytkownik usunięty
angazetka

"prawdzie"? co to za kategoria przy książkach i filmach?:) nie jest gotką, ale czy była EMO?;-D

ocenił(a) film na 9
magikadeczar

Ja natomiast sądzę, że Mara pasuje lepiej do roli Lisbeth. Jest bliższa postaci z książki. Jest pociągająca na swój własny, dziwny i tajemniczy sposób. Przy tym nie jest żadną pięknością. Ma ten typ urody, który został opisany w książce i to mi się bardzo podoba. Szwedzka wersja pod względem aktorstwa była naprawdę dobra, ale jeśli chodzi o wygląd, to Amerykańska obsada jest bliższa moim wyobrażeniom po przeczytaniu książki.

ocenił(a) film na 9
Tuiq

Obie są świetne,to bardzo dobre aktorki ale ich wersje Lisbeth są po prostu inne od siebie, obie mają cechy Prawdziwej Książkowej Salander ale są to INNE cechy; Rooney jest cicha,zamknięta w sobie i nieprzystępna ale ładniejsza i bardziej magnetyczna, niebezpieczna,dzika faktycznie była Rapace. Obie wersje Lisbeth można pokochać.

ocenił(a) film na 8
SzymonB_filmweb

Właśnie czytałem, że obie role są genialne, ale po prostu różne. I to mnie cieszy.

ocenił(a) film na 8
SzymonB_filmweb

true true true
powielanie Rapace byłoby bez sensu. Ale przez ta dzikość Noomi wybijała się na pierwszy plan, szwedzki Mikael byl sporo za nia, a w wersji Finchera to Craig bardziej 'kradl' ekran, Mara byla bardzo dobra, ale jakby obok niego, a już nie chce napisać ze za nim..

użytkownik usunięty
SzymonB_filmweb

fajnie, to najlepsze podsumowanie tego wątku przepełnionego kłótniami typu "moja Lisbeth jest mojsza, bo jest moja":)

magikadeczar

Zacytuję siebie z tematu poniżej.

"Noomi Rapace NIE GRA Lisbeth Salander, tylko postać luźno chwilami opartą o książkową Lisbeth. Gra bardzo dobrze, z prawdziwym oddaniem i pasją, ale jej postać to nie Lisbeth. Brakuje jej wrażliwości i ludzkiego pierwiastka. Sam design przywodzi na myśl trzydziestoletnią atletkę wypożyczoną z balu przebierańców, gdzie reprezentuje gothów. Lisbeth Mary jest jakby ŻYWCEM wyjęta z książek. Co więcej, powszechny konsensus krytyków zdaje się głosić, że jest lepsza od Rapace na każdej płaszczyźnie".

Galadh

krytycy niech sobie ględą, co chcą mi się bardziej podoba Noomi

pixi222

Nikt Ci nie odmawia tego prawa.

Galadh

Chyba nie dość dokładnie czytałeś książkę. Noomi bardziej przypomina oryginał bo nie przypomina zagubionej dziewczynki, jak jej amerykańska odpowiedniczka, która jakaś takie miętka jest, Noomi gra bardziej twardo, co właśnie odpowiada postaci książkowej. Zwróć uwagę też na inny aspekt, to nie jest film tylko o niej. Trzeba patrzeć poprzez pryzmat filmu jako całości. Szwedzka wersja opowiada historię lepiej niż amerykańska, może z wyjątkiem Kalle, który nie przypomina oryginału.

użytkownik usunięty
Galadh

krytycy krytykami, wypisują rzeczy błyskotliwe i debilne, a po co się kłócić, która prawdziwsza, skoro to zależy tylko od tego, która jest bliższa interpretacji danego widza/czytelnika?

ocenił(a) film na 9
magikadeczar

Zanim obejrzałam ten film też mi się wydawało że Noomi Rapace była o niebo lepsza, ale jednak się przekonałam do Rooney Mary. Chociaż Rooney wydaje mi się bardziej...przystępna? Nie ma w niej takiej dzikości jaką pokazała Noomi. Dalej uważam że Noomi była wspaniała, ale faktycznie brakowało w niej wrażliwości którą książkowa Lisbeth miała. Jednak obie zagrały świetnie.

magikadeczar

Jeszcze nie oglądałam amerykańskiej wersji, ale po trailerach stwierdzam, że ta Lisbeth wypada gorzej niż w oryginale szwedzkim. Szczególnie nie pasują mi jej oczy. Takie spojrzenie zagubionej dziewczynki, co uważam ze kiepsko wypada przy twardym wizerunku i charakterze szwedzkiej bohaterki.

ocenił(a) film na 7
FanOfFilms

A wlasnie, skoro o oczach mowa, czy ksiazkowa Lisbeth nie miala przypadkiem ciemnobrazowych? Bo cos mi swita, ze tak wlasnie bylo. A jesli tak, zastanawiam sie, dlaczego nie zdecydowali sie uzyc kolorowych soczewek. Czyzby moglo to miec wplyw na ekspresje spojrzenia? (Pytam calkiem serio, bo nie bardzo wiem, czy to mozliwe.)

ocenił(a) film na 1
tordis

Tak, miała ciemnobrązowe oczy :)

tordis

nie wydaje mi się żeby miała brązowe oczy... nie przypominam sobie żadnego fragmentu odnośnie oczu, ale było wyraźnie powiedziane, że jej naturalnym kolorem włosów był rudy, a rudzi ludzie chyba wszyscy mają zielone/niebieskie oczy

ocenił(a) film na 7
wlodar87

Musze przejrzec ksiazke, ale cos mi swita, ze Larsson wspominal o oczach "czarnych jak wegiel". Swoja droga, znam dwie rude i piegowate osoby (siostry), ktore maja ciemnobrazowe oczy, wiec wyglada na to, ze to jednak mozliwe.

ocenił(a) film na 7
wlodar87

Ha! Wiedzialam :)
"Dziewczyna, ktora igrala z ogniem", rozdzial 26, strona 569:
"Nagle sie usmiechnal. Lisbeth patrzyla na niego obojetnie. Zauwazyla, ze wciaz ma jaskrawoczerwona, niezagojona rane na szczece, w miejscu, gdzie zadrapala go kluczami. Popatrzyla w gore, na korony drzew ponad jego glowa. Po chwili znow opuscila wzrok. Jej oczy byly niepokojaco czarne, jak wegiel."

wlodar87

Ja jestem ruda i mam brązowe oczy, to jak najbardziej jest możliwe :P

ocenił(a) film na 1
magikadeczar

Dokładnie. Mara wygląda w tym filmie jak wypielęgnowana amerykańska dziewczynka, z wygoloną głową. Nie pasuje mi do książkowej bohaterki.

Bohemianka

Bo nie czytałaś książki najwyraźniej. Mara to 100% książkowa Salander. Widziałem film i czytałem książkę.

ocenił(a) film na 1
Kalle_Wasp

Widzę że rzadko kto odpowiada na twoje posty

użytkownik usunięty
Kalle_Wasp

ahahahahaha, głupie komentarze zawsze dają tyle radości

ocenił(a) film na 9
magikadeczar

Oglądałam ostatnio wywiad z Noomi Rapace, prowadzący wywiad zadał jej pytanie, czy podczas grania rolę Lisbeth opierała się wyłacznie na opisnie w książce, odpowiedziała, że nie, bo w głowie miała wciąż obrazy np. Nikity i innych twardzielek, sup

ocenił(a) film na 1
MaRobbins

W wywiadzie powiedziała, że miała obrazy jej ulubionych bohaterek w głowie z dzieciństwa, ale mimo wszystko starała się odnaleźć obraz książkowej Lisabeth Salander.

ocenił(a) film na 9
Bohemianka

Tak, ale wprost odpowiedziałam, jak się jej prowadzacy wywiad zapytal czy sie wzorowala na Lisbeth z ksiazki to powiedziala, ze nie. Co jest bledem, bo grajac Lisbeth Salander powinna tylko i wylacznie sie opierac na ksiazkowym opisie, a nie miec w glowie obrazy Nikity i tak dalej i takze cos wyciagnac z tych postaci.

magikadeczar

Zgadzam się z Tobą...Szwedka wiernie oddała charakter granej przez siebie postaci, jest autentyczna. Natomiast Rooney Mara wypada przy niej blado, trochę jakby nie do końca podobało jej się to w jaką postać musi się wczuć, w każdym bądź razie do mnie nie przemawia.

ocenił(a) film na 8
kasia__88

Widziałaś już film?

ocenił(a) film na 8
Mr_MarQx

Mówicie, że "trzydziestoletnią atletkę wypożyczoną z balu przebierańców, gdzie reprezentuje gothów", ale przecież w książce było nie raz opisane, że nie ma piersi, że trenowała boks, więc siłą rzeczy jest umięśniona, był opisany jej wygląd, w który również wpisywała się czarna gotycka szminka itd. Również w książce nie była uczuciowa. Wręcz niemal pozbawiona tych uczuć. Nie umiała się nawet porządnie uśmiechnąć.

Osobiście uwielbiam Noomi w tej roli i czekam na efekt pracy Rooney. Jestem ciekawa, czy uda im się przebić ten Skandynawski klimat :)

Kora95

Gdzie wy się w książce dopatrzyliście tej wrażliwości i ludzkiego pierwiastka ? Według mnie w książce jest opisana jako osoba której osobowość dynda na skraju bycia socjopatą. Poruszanie się Lisbeth w społeczeństwie to bardziej korzystanie ze schematów i wzorów zachowań niż jakaś namiastka empatii.

Dobrym odniesieniem wydaje się być postać serialowego Dextera, gra swoją role w społeczeństwie ale tak naprawdę nie wie o co tym wszystkim ludziom chodzi i co powinien czuć. Dlatego wydaje mi się że nie dość iż aktorka spisała się na medal ze swoim warsztatem to także doskonale oddała książkową postać.

Tak na marginesie to nie wiem dlaczego amerykanie nie są w stanie przełknąć filmów, których pochodzenia nie wiąże się z Hollywoodem. Po co robić remake filmu który powstał dwa lata temu i wcale złym filmem nie jest. Co dziwniejsze to szum jaki powstaje wokół kopii, dlaczego nie poświeci sie tyle czasu oryginałowi :) . Na onecie już wypisywanie są jakieś wizje że milenium to trylogia na miarę ojca chrzestnego cz LOTR. Taka sobie dygresja , nie twierdze że re remaki są złe ale zgoła niepotrzebne. Nie dziwie się że powstał remake np. Infernal Affairs w postaci Infiltracji ale jak kopie jakiegoś filmu można nagradzać Oscarami i wynosić do rangi dzieła. No nic , czas obejrzeć tą nową wersje ; )

ocenił(a) film na 8
visca10

To nie jest remake.

ocenił(a) film na 8
Mr_MarQx

"Władca Pierścieni" Jacksona musiałby być wtedy też remakiem animowanego serialu z (bodajże) 1978 roku.

Mr_MarQx

Jednak jest różnica między filmem fabularnym a animowanym.

A czemu nie można uznać dziewczyny z tatuażem za remake ?

ocenił(a) film na 8
visca10

Ponieważ nie powstał na podstawie innego filmu.

użytkownik usunięty
Mr_MarQx

hehe, jasne... sam Fincher powiedział, że nawet nie przeczytał książki w całości, więc obawiam się, że to podpada pod kategorię "remake":)

ocenił(a) film na 8

A co mnie obchodzi, czy Fincher przeczytał książkę, czy nie? Ważne jest to, że scenarzysta przeczytał książkę i na jej podstawie napisał scenariusz. Fincher opierał się na scenariuszu i w ten sposób stworzył ten film.

użytkownik usunięty
Mr_MarQx

Nie wiem, na ile Cię to obchodzi, w sumie to tylko kwestia nazewnictwa, ale myślę, że Holiwód się zainteresowało tym tytułem ze względu na film, a nie na popularność książki, dlatego traktowałbym "Dziewczynę z tatuażem" jako remake. Był popularny szwedzki film, zrobili amerykański. Książka pozostawała w tle. Ale jeśli zależy Ci na kwetiach formalnych, to mogę oczywiście przyznać, że tak, skoro drugi raz zekranizowali ksiązkę, to faktycznie nie jest to remake:)

ocenił(a) film na 8

Chodzi mi głównie o to, że słowo "remake" wywołuje często negatywne konotacje. Poza tym film nie jest remakiem dlatego, że został nakręcony na fali popularności innego filmu. A na pewno nie tylko dlatego. W tym przypadku, nawet jeżeli założy się, że Amerykanie zdecydowali się nakręcić ten film tylko dlatego, że szwedzka trylogia była popularna (choć w Ameryce wszystkie trzy filmy zarobiły razem nieco powyżej $20 mln), nie oznacza to, że jest to remake. Jest przecież pierwowzór literacki, którego trzymał się scenarzysta przy tworzeniu scenariusza. Jest reżyser, który ma zdecydowanie swoją wizję świata i wie, co robi. Patrzenie na ten film jak na remake jest moim zdaniem krzywdzące dla twórców, ponieważ sugeruje to, że ukradli pomysł z innego filmu, przedstawili go po swojemu i zgarnęli kasę. A przecież nie do końca tak było. Myślę, że Fincher robi filmy nie dla zaspokojenia swoich potrzeb finansowych. Facet ma swój własny, niepowtarzalny styl, potrafi wzbogacić historię na różne sposoby, świetnie prowadzi aktorów, ma oko do fantastycznych ujęć, itd. Chyba nie ma wątpliwości, że wartość wizualno-techniczna "Dziewczyny z tatuażem" zdecydowanie przewyższa tę od "Mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet". W kwestiach artystycznych także (w mojej opinii). A jeżeli chodzi o ocenienie tego filmu pod kątem wierności (nie tylko w samej fabule, ale także w narracji czy kreowaniu postaci) literackiemu pierwowzorowi, to również uważam, że "Dziewczyna z tatuażem" wygrywa ze szwedzkim filmem. Oczywiście większość z tego, co teraz piszę zbytnio nie potwierdza tego, że film Fincher nie jest remakiem. Uważam po prostu, że redukowanie tego filmu do "typowego amerykańskiego remake'u" jest nie na miejscu.

użytkownik usunięty
Mr_MarQx

OK, przyznaję rację.

visca10

"Gdzie wy się w książce dopatrzyliście tej wrażliwości i ludzkiego pierwiastka ? Według mnie w książce jest opisana jako osoba której osobowość dynda na skraju bycia socjopatą. Poruszanie się Lisbeth w społeczeństwie to bardziej korzystanie ze schematów i wzorów zachowań niż jakaś namiastka empatii."

Brawo!!!!
Widzę, że jest ktoś, kto przeczytał książkę ZE ZROZUMIENIEM.

ocenił(a) film na 8
Kora95

"[...] nie ma piersi, że trenowała boks, więc siłą rzeczy jest umięśniona [...] Również w książce nie była uczuciowa. Wręcz niemal pozbawiona tych uczuć. Nie umiała się nawet porządnie uśmiechnąć. "
Trenowała boks, ALE Larsson opisywał ją jako chuchro. Nie była umięśniona, tylko niska i chuda, miała wyglądać jak nastolatka. A uczuciowa była, i to jak. Tylko że ona tych uczuć nie pokazywała, wszyscy wokół uważali ją za zimną kobietę bez serca, ale tak naprawdę ona potrafiła kochać. Czuła się zraniona przez Mikaela, a w późniejszych tomach miała wyrzuty sumienia z powodu sytuacji, w jakiej znalazła się Miriam (chyba tak miała na imię?) z winy Lisbeth.

ocenił(a) film na 8
Nevya

Nie widziałam ani wersji amerykańskiej, ani szwedzkiej, ale Mara o wiele lepiej moim zdaniem pasuje do postaci Lisbeth niż herod-baba jaką jest moim zdaniem Noomi w szwedzkiej wersji.

ocenił(a) film na 8
Nevya

Jeśli nie widziałaś ani jednej ani drugiej wersji filmu, to dyskusja na ten temat jest chyba niemożliwa.

ocenił(a) film na 7
Kora95

Z ust mi to wyjelas :)
Z ta uczuciowoscia tez bym nie przesadzala. W pierwszym tomie nie przejawia sie ona specjalnie, dopiero w drugim panna Salander zaczyna sie troche otwierac i przestaje myslec, ze uczucia = slabosc. Odnosze nieodparte wrazenie, ze w fincherowskiej adaptacji troche za szybko zaczyna bawic sie z Blomkvistem w dom (zwlaszcza, ze nie ma zbyt wiele scen, ktore pokazywalyby ich razem, np. przy pracy czy jadacych gdzies samochodem, jak to bylo w wersji szwedzkiej, wiec trudno zrozumiec, dlaczego ta nieufna dziewczyna tak kompletnie sie otworzyla przed tym prawie obcym facetem).

ocenił(a) film na 8
Kora95

Nie widziałam w całości. Ale widziałam urywki, trailery, cokolwiek, i w tym momencie nie oceniam gry aktorskiej, tylko wygląd. Noomi moim zdaniem nie wygląda ani odrobinę "lisbethowato" i tyle.

ocenił(a) film na 7
Nevya

Masz troche racji, Rooney bardziej pasuje fizycznie do opisu (pomijam oczy, ktore Lisbeth miala brazowe, i wlosy, ktore zarowno u Rooney, jak i u Noomi byly za dlugie). Wciaz jednak wydaje mi sie, ze - mimo troche zbyt zaawansowanego wieku - Noomi byla bardziej przekonujaca i autentyczna w tej roli.

ocenił(a) film na 8
tordis

Nevya nie wiem czemu jesteś taka uprzedzona...Może się nie zgadzać parę rzeczy, ale powiedzenie "ani trochę" to chyba trochę przegięcie.

ocenił(a) film na 8
Kora95

i herod baba to też nie najlepsze określenie. Biorąc pod uwagę choćby drugą scenę z filmu, ale jest ich wiele więcej. Przecież ona się boi ludzi, chowa po kontach. Chodzi zgarbiona i zahukana. Na prawdę warto obejrzeć film zanim się go zacznie komentować.

Kora95

Jakich kontach?