PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=5276}

Dyskretny urok burżuazji

Le charme discret de la bourgeoisie
1972
7,6 13 tys. ocen
7,6 10 1 13466
8,2 30 krytyków
Dyskretny urok burżuazji
powrót do forum filmu Dyskretny urok burżuazji

ZABAWA FILMOWA 2009

użytkownik usunięty

To jest temat, w którym swoje opinie na temat tego filmu będą wyrażać uczestnicy naszej „ZABAWY FILMOWEJ 2009”.

Chcesz dowiedzieć się na czym polega zabawa? Patrz tutaj: http://www.filmweb.pl/blog/entry/495808/ZABAWA+FILMOWA+2009.html#komentarze


Dyskusje z uczestnikami zabawy i komentarze do ich opinii są mile widziane.


UWAGA!
Poniższe komentarze mogą zawierać spoilery. Nie oglądałeś filmu, nie czytaj!

ocenił(a) film na 9

Nie bardzo znam się na Freudzie, ale myslę, że wciskanie go tu jest znaczną przesadą. Film Bunuela opiera się na dwóch elementach: absurdzie oraz ironii. Dzięki temu całość zblizona jest klimatem do tego co w teatrze tworzyli: Mrożek, Ionesco, Beckett czy Gombrowicz. Fabuła została zepchnięta na dalszy plan co nie jest najszczęśliwszym rozwiązaniem w wypadku filmu, bo nie każdy zadowoli się tylko delektowaniem kpiną z wszystkich i wszystkiego oraz poetyką snu. Mnie w zupełności to wystarcza.

8+/10

użytkownik usunięty
Mikael

JEDZENIE JAKO NAJWYŻSZA PRZYJEMNOŚĆ

Bunuel stworzył film niezwyczajny. Fabuła nie zamyka się w skonkretyzowaną całość, żaden wątek nie zostaje doprowadzony do końca. Bo tak naprawdę całość, która udaje zgrabną fabułę i akcję, jest tylko pretekstem do wyśmiania pewnych sfer społecznych, politycznych i religijnych. Cały film to kpina, żart, farsa, persyflaż i nic więcej.

Kilkoro przyjaciół udaje się na kolację. Ta jednak nie dochodzi do skutku, bo gospodarz oczekiwał gości w innym terminie, niż ci przybyli. Wszyscy wyruszają więc do taniej restauracji (do której na dodatek trzeba się dobijać), ale i tu nic nie jedzą, bo obrzydza ich trup właściciela lokalu leżący w pomieszczeniu obok. Przez resztę filmu powtarza się ten sam motyw: przyjaciele umawiają się na kolację, a nastepnie do kolacji przystępują. Zawsze jednak spożywanie posiłków czy raczenie się trunkami przerywa im incydent, zdarzenie losowe.

Czytałem kiedyś wywiad z Janem Nowickim, w którym stwierdził on, że pokazywanie w filmach, jak ludzie jedzą, jest najgłupszym pomysłem. Uważał on jedzenie za coś, co można (a nawet trzeba) w filmie pominąć, tak jak się pomija zazwyczaj załatwianie przez bohaterów potrzeb fizjologicznych. A ja lubię sceny przy stole. Pewnie dlatego przyjemnie oglądało mi się "Dyskretny urok burżuazji".

Kim jest burżuazja? Ja rozumiem ją jako środowisko mieszczuchów (uwielbiam to słowo). Mieszczuch jest w stereotypie głupi, a jego potrzeby wydają się innym ludziom śmieszne. Tym tokiem rozumowania idzie reżyser. Największą przyjemnością, największym darem od życia dla burżuja vel mieszczucha jest pełny brzuch. Rozbroiła mnie scena, w której do domu wpada trzech uzbrojonych w karabiny mężczyzn. Tylko jednemu z biesiadujących udaje się ukryć pod stołem. I zamiast siedzieć pod nim cicho, ten wyciąga rękę po leżacą na stole pieczeń baranią. Oczywiście terroryści zauważają go i sprzedają mu kilka kulek. Mieszczuch zdycha z jeszcze niepogryzioną pieczenią w gębie.

A potem okazuje się, że cały ten napad to był zły sen burżuja (który aby odpędzić od siebie koszmar kieruje się już na jawie w stronę lodówki). Sny to ważny element tego filmu. Co rusz się pojawiają bez żadnej zapowiedzi. Akcja się toczy, następuje nieoczekiwana wolta w wydarzeniach i raptem okazuje się, że było to tylko marzenie senne. Ciekawa jest scena, w której burżujowi się śni, że innemu burżujowi coś się śni. Bardzo ciekawy zabieg i nie tak irytujący jak w "Rękopisie znalezionym w Saragossie".

Popisałbym się jeszcze znajomością Freuda, bo na tutejszym forum o nim ludzie wspominają, ale coś mi się Wikipedia nie chce ładować...

Kończąc: miły film, ale na pewno nie arcydzieło. Nie ma precyzyjnej fabuły, jest tylko żart. Ale żart niezwykle subtelny, czasem ledwo tylko wyczuwalny. Przyjemny żart, często dowcip sytuacyjny. Humor, który nikogo nie rani, chociaż da się wyczuć ostrzejszą krytykę (scena, w której ksiądz nie przebacza mordercy swoich rodziców i dobija go strzałem ze strzelby). Krytyka religii jako instytucji zakłamanej pojawia się od pierwszego dzieła Bunuela. Inną rzeczą, której u tego hiszpańskiego twórcy nie mogło zabraknąć, jest popęd seksualny. Był to już główny temat "Psa andaluzyjskiego", był to też temat pojawiający się w "Złotym wieku". Także tu mamy co nieco seksu (np. małżeństwo burżujów uciekające przed gośćmi oknem w stronę krzaków, aby sobie ulżyć). Już naprawdę kończąć: dziwny film z lekkim humorem wykpiwającym przywary i ludzką obłudę. Ironiczny tytuł świetnie oddaje treść tego filmu.

użytkownik usunięty

Pamiętacie scenę, w której jeden burżuj mówi do drugiego burżuja, że musi zostać jeszcze na chwilę z jego żoną, bo ma jej pokazać "żąsary" (ja tak miałem przetłumaczone). W sieci znalazłem tylko jeden wynik, po wpisaniu w google, z tym słowem. To wiersz. Patrzta: http://www.rynsztok.pl/index.php/warsztat/action/list/frmAThreadID/4908/

Tak w ogóle to czym są "żąsary", jeśli w ogóle czymś są?

Swoją drogą niezła była ta scena.

- Twoja żona zaraz zejdzie. Muszę jeszcze jej pokazać żąsary.
- Że co?
- Żąsary, przecież mówię.
- Aha. To ja zaczekam w samochodzie.

Cytat z pamięci, więc pewnie niedokładny.

ocenił(a) film na 7

Bo trzeba wpisac "żąs" ;p

ocenił(a) film na 7

U mnie były "brwiny"

Wujek google mówi, że to miejsca, w którym pracowali kurzocy.

ocenił(a) film na 9

amerrozzo ciekawa opinia
ale! ..co istotne!
mieszczuchy to zupełnie nie to samo co burżuazja!!
mieszczuch jest z zasady klase niżej niż burżuazja
tłumacząc na polski grunt mieszczuch mógł mieć dobry zawód, max swoją kamienice, a zasadniczą cechą burżuazji [pl szlachcic] jest to że nie musi robić nic, posiada ziemie, domy, pałacyki itp
w kontekście filmu ta różnica jest istotna dla podkreślenia, że bohaterowie zupełnie nie mają żadnych obowiązków, dlatego dla zabicia czasu posiedzą nawet przy herbacie, no..jak nie ma herbaty to przy kawie...a jak nie ma ani kawy ani mleka to chociaż przy wodzie, byleby poplotkować w miłym otoczeniu:)
klasyczny mieszczuch nie ma na to czasu bo musi zajmować się zarabianiem pieniędzy, burżuazja je po prostu ma.

ocenił(a) film na 9

SEKRETY I KŁAMSTWA

film bardzo wciągający, momentami bardzo zabawny, z intrygującym scenariuszem, między wierszami zawierający różne konkluzje. np. że nie docenia się służącej, która mówi, że ma 52 lata i okazuje się, że służyła już rodzicom państwa...

ambasador z Ameryki Łacińskiej i jego dwaj kumple robią przekręty z kokainą na grubą skalę a główną areną jest dom jednego kumpla. grupa trzymająca władzę żyje sobie na pozór beztrosko, aczkolwiek de facto nęka ich stres i nawet koszmary. jednak gdy ktoś chce poruszyć ten "układ" jest szybko zagłuszany (przez przelatujące samoloty czy wyjące syreny).

ocenił(a) film na 9

film na deser - fantastyczny!!! wysmaruję jeszcze później jakąś dłuższą opinię, bo tak na świeżo teraz piszę, a potrzeba mi więcej dystansu, żeby sensownie coś napisać :) ale mam nowy cel: obejrzeć wszystkie filmy Luisa

ocenił(a) film na 7

NIEDYSKRETNY CZAR RADOCHY


Jak ja uwielbiam hipokrytów. Tych wszystkich ludków, co to twierdzą że seks oralny nie jest seksem itd..;)

Rewelacyjna satyra! Sceny kolacji z pogrzebem, z księdzem... Mistrzowskie.

7/10

ocenił(a) film na 4

Byle co. Bunuel przelał na ekran jakieś swoje nietrzymające się kupy pomysły, a my się mamy tym zachwycać? Beze mnie ;)

4/10

ocenił(a) film na 9
Shalafi

Bo to film jak sen. I w logice snu jak najbardziej trzyma się kupy :)
Jest to jakby powtórka z „Anioła Zagłady” – mniej dosadna, a podobnie absurdalna w atrakcyjniejszym kostiumie wizualnym. Taki drobiazg jak ta sama scena z wywróceniem tacy rzuciła mi się w oczy. Czyli gorset manier wśród burżujów.
Albo motyw otrucia w pomście zmarłej matki w późniejszym „Nakarmić kruki” Saury. Ogólnie w trakcie oglądania bawiłam się super, żeby z upływem czasu lekko się przygnębić i podumać - o co tu tak naprawdę chodziło. Wybijały mnie z rytmu wstawki marszu przez pola – bardzo lubię takie symboliczne fragmenty w filmie. Albo niedociągnięcie do końca wątku, dlaczego wieśniaczka nienawidzi Chrystusa. Szkatułkowość opowieści bardzo mi się podobała, bardziej nawet niż w „Rękopisie”.

nawka

Moje propozycje...

Wstawki z marszem - zwróć uwagę na białą wieżę znajdującą się na horyzoncie. W pierwszej wstawce grupa idzie w jej kierunku, w drugiej ma ją za plecami, w trzeciej znów widzi ją przed sobą. Wieża zostaje cały czas w takiej samej odległości. Wniosek jest jasny, bohaterowie stoją w miejscu. Tak, jak na drodze, tak i w życiu - marsz jest jedynie iluzją.

Nie tyle nienawidzi, ile "nie kocha" - myślę, że kluczem jest tu powód, dla którego przerwała rozmowę (musi dostarczyć dwa worki marchewek). To scena w stylu tej z "Drogi mlecznej" - "Jezus jest w hostii, jak królik w pasztecie". Mieszanie tematów poważnych z prozaicznymi i przyziemnymi - powstaje absurd.

Pozdrawiam!

ocenił(a) film na 7

To moje drugie spotkanie z Bunuelem i po raz kolejny muszę stwierdzić, że był facet dobrze obeznany w stosunkach międzyklasowych. Tak jak w "Dzienniku panny służącej", tak i w "Dyskretnym uroko burżuazji" mamy kilka warstw społecznych, tutaj na dodatek wojskowych i reżyser w bardzo dyskretny sposób naśmiewa się zwłaszcza z burżujów. Jest sarkastyczny i ironiczny, dodał kilka sekwencji rodem ze snów (mi się najbardziej podobał sen w opuszczonym miasteczku, kiedy żołnierz spotykał po kolei swoich krewnych), a całość jest w zasadzie pozbawiona większej spójności. I właśnie brak klasycznej fabuły, brak emocjonalnego podłoża (ostatnio zarzucam to większości filmom, które oglądałem, tak się jakoś składa niefortunnie), brak jakiegoś wyrazistszego bohatera bardziej pozytywnego, to są moje największe zarzuty. Oglądałem ten film zdecydowanie na chłodno, nie przejąłem się ani trochę końcową strzelaniną i słynną sceną podbierania szynki ze stołu. Jakoś jednak Bunuela ciężko mi na dzień dzisiejszy przetrawić, zdecydowanie lepiej ogląda mi się filmy innego pana na B - Bergmana, który notabene również nie korzystał z usług kompozytorów.
W każdym razie nabyłem pakiet 7 płyt DVD Bunuela (plus jego książka "Moje ostatnie tchnienie") i nie zamierzam poprzestawać na dwóch obrazach. A nóż który mnie czymś olśni i autentycznie zaskoczy?

użytkownik usunięty

Monumentalne satyryczne danie polane groteskowym sosem ala Bunuel.
Czarna komedia ilustrująca charaktery,zbrodnie i niesnaski burżujów obijających się nowymi brykami po mieście.
arcydzieło kina podszyte tematyką konsumpcji do której jednak na ekranie nie dojdzie.
palce lizać.

ocenił(a) film na 2

Falszywy_Prorok - myślałem, że jesteś bardziej wyrobionym widzem, a tutaj takie bzdury piszesz. Nie wystarczy oglądać wiele filmów - warto się jeszcze zastanowić nad tym o czym one mówią i jak przedstawiają historię.

ocenił(a) film na 7
ocenił(a) film na 2
_Garret_Reza_

reza: "Rewelacyjna satyra! Sceny kolacji z pogrzebem, z księdzem... Mistrzowskie." a ja w tym artyzmu nie widzę za grosz... mi się tylko podobał fragment z tym szoferem co źle pił drinka przyrządzonego wg skomplikowanej instrukcji, reszta nudna jak życie burżuazji.

ocenił(a) film na 7
kyle_reese

No to widać artyzmu tam nie było.

ocenił(a) film na 2
_Garret_Reza_

i po co ten sarkazm? Ci odpowiada czarny humor i humor na poziomie skórki od banana mi nie... Nie wszyscy muszą być tacy sami.

ocenił(a) film na 7
kyle_reese

Tobie* odpowiada.

ocenił(a) film na 2
_Garret_Reza_

ja oceniłem film na 2 a nie na 7, więc trzymaj się faktów - do tego naprawdę wystarczy elementarna logika :P
Ale gdybyś miał wątpliwości to: 2<7 hehe

ocenił(a) film na 7
kyle_reese

No, oceniłeś bardzo ładnie. Posługiwanie się palcem wskazującym na sześć z minusem.