Zauważyłam , że ostatnio powstało dużo tematów mających na celu wyłonienie, który Pan Darcy jest lepszy - Colin Firth czy Matthew Macfadyen. Osobiście uwielbiam ich obu , jednakże moja wymarzona ,,D&U" to Keira Knightley jako Elizabeth ( Na marginesie muszę dodać, że zagrała niesamowicie. Była o niebo lepsza od partnerki z planu Colina F.) oraz Colin Firth jako Pan Darcy. Co o tym sądzicie? Jak dla mnie byłby to cudowny film , nawet idealny bo ,,D&U" z M.M była genialna i kocham go w roli Pana D. :)
Hmmm...myślę, ze w takiej parze "coś by nie grało". jakoś nie mogę sobie wyobrazić Colina z Keirą :) Ja bardzo lubię Jennifer Ehle w roli Lizzy. Może i Ty też za którymś razem się do niej przekonasz? Pozdrawiam :)
Nie mam nic przeciwko Jennifer jako Lizzie , ale jednak zostaję przy K.K :D I wiem , ze trochę trudno wyobrazić sobie Keirę i Colina razem ,ale jestem przekonana , że to by zadziałało :)
Hmmm...No możę :) Szkoda, że to nierealne :) Na pewno byłoby ciekawie zobaczyć ich razem :)
Myślę, że gdyby doszło do wyznania uczuć Firth mógłby połamać Kirze te chude kosteczki... Zupełnie jakby nagle Rubensowi kazać malować chude dziewczątka, które nikomu się wtedy nie podobały. Kira nie ma też dla mnie grama talentu to zdecydowanie najgorsza ekranizacja ze wszystkich ekranizacji, wszystkich książek Austen. A Pan Darcy zawsze będzie Colinem Firthem :)
Oglądałam tylko film. Jeśli Firth zagrał lepiej niż MM to chyba mu się pokłonię! W MM po prostu się zakochałam... :)
Mnie M.M. urzekł niesamowicie :) Chętnie obejrzę wersję z Colinem, bo jego również uwielbiam.
Obie ekranizacje są świetne ;] Choć mnie urzekł Matthew. Nie mam pojęcia co ma takiego w sobie ale po prostu nie mogłam się na niego napatrzeć :)
to dokladnie odwrotnie niz ja. Jennifer Ehle byla idealna jako Lizzie Bennet a Matt MacFadyen byl ciut lepszy niz Firth.
No to i ja się dołączam, jestem oczarowana i zauroczona Matthew, a Darcy w jego wykonaniu sprawia, że robi mi się gorąco.
Ale Colin Firth to mój ideał faceta wogóle i naprawdę nie umiałabym zdecydować, którego wybrać czy Darcy'ego/Macfadyen'a czy Darcy'ego/Firth'a, chyba stałabym jak ten osiołek co mu w żłoby dano i podobnie bym skończyła ;P
Może i pan Darcy jest taki "doskonały", czytając książkę za takiego go uważałam. Muszę przyznać że przeczytalam kontynuację "Enancypacja Mary Bennet" i w tej roli Darcy stała się wręcz tyranem, więc każdej która uważa Darcy'ego za ideał polecam przyczytałać, bo naprawdę można go zobaczyc z innej strony.
Książka jest naprawde ciekawa, Mary nie jest już dziewczynką zagubioną, nie wiedzącą czym jest świat, tylko wybiera się na wyprawę po świecie, staje się feninistką. Naprawdę fantastyczna ksiażka. Polecam.
Hmm nie wiem dlaczego odnosisz się do ,,Emancypacji Mary Bennet" jako książki, która miałabym ukazywać prawdziwe oblicze Pana Darcy'ego. Została ona napisana przez McCullough Colleen, a nie Jane Austen, więc są to tylko mrzonki osoby, która stworzyła swoją wizję tego pana, która nie ma nic wspólnego z pierwowzorem i jest po prostu śmieszna.
Wiem, że to nie ma nic wspólnego z pierwowrorem. Po prostu bawi mnie ta kontynuacja. Colleen moim zdaniem świetnie sobie z tym poradziła. Mimo, że Jane nie napisała dalszego ciągu, gdy się czyta tę ksiązkę można odczuć takie wrażenie. Pan Darcy jak zawsze silny, zimny i surowy, ale mniej więcej tak wyobrażałam sobie (niestety) ciąg dalszy tej powieści. Kobieta niezależnie jakby się starała faceta nie jest w stanie zmienić. Tak, czy siak uważam, że McCullough odwaliła kawał dobrej roboty, ale i tak każdemu kto przeczytał "Dumę i uprzedzenie" poleciłabym "Emancypacje".
Ile osób tyle opinii :) Mi ,,Emancypacja.." w ogóle nie przypadła do gustu. Po zachwycie jakiego doznałam po przeczytaniu ,,Dumy i uprzedzenia" stanowiła niemiłą niespodziankę i nie chodzi tu nawet o przedstawienie postaci Pana Darcy'ego, ale wszystkich bohaterów ,,Dumy..". Wydaje mi się, że autorka troszeczkę przesadziła i przedstawiła losy całkowicie innych postaci, które zupełnie przypadkową noszą te same imiona i nie tylko :) Zresztą nie podoba mi się, gdy kontynuację jakiejś powieści piszę inny pisarz niż ten, który stworzył pierwowzór, więc może dlatego jestem tak negatywnie nastawiona do tej książki.
Mi też bardzo podoba się ta adaptacja. M.M. mnie urzekł, był bardzo pociągający, idealny pan Darcy.
Według mnie w wersji z 1995 roku Jennifer jaki Lizzy była zbyt... no cóż idealna. Zawsze świeża, piękna z rumianymi policzkami, nosiła ładne suknie etc. Za to Keira nosiła skromne suknie, często było poczochrana i prezentowała się bardzo naturalnie ;)
Colina bardzo, ale to bardzo lubię, jednak w tej roli jako pan Darcy oczarował mnie Matthew. Jego szczupła sylwetka dodatkowo uwydatniała wzrost, a przecież jest wyższy od Colina zaledwie o kilka centymetrów C;
Dla mnie pan Darcy to tylko i wyłącznie Colin Firth. Jest po prostu niesamowity w tej roli, jednak nie uważam, żeby on i Keira stworzyli udany duet. Ona po prostu do niego nie pasuje.
No i nie mogę zrozumieć tego zachwytu nad Macfadyenem. Mnie w ogóle nie oczarował tą rolą, wręcz przeciwnie- strasznie irytował swoim "niewyraźnym" wyglądem.
Dla mnie Colin Firth to idealny Darcy był odpowiednio dumny, powściągliwy, wyniosły, elegancki i męski. Jennifer Ehle zaś to idealna Lizzy która była dobrze wychowaną, inteligentną ale trochę skrytą i jednocześnie potrafiącą śmiało wypowiadać swoje opinie uroczą dziewczyną.
Niestety ale ja również nie rozumiem zachwytów nad Matthew Macfadyenem bo jego Darcy to zagubione, trochę przestraszony wyglądający jakby miał się zaraz rozpłakać chłopiec w rozmemłanej koszuli. Zero męskości i dumy, dla mnie jego postaci brak większości cech za które pokochałem jego książkowy pierwowzór.
Keira Knightley natomiast moim zdaniem zupełnie nie nadaje się na postać Lizzy. Nie rozumiem zachwytów nad jej grą w tym filmie bo mam wrażenie że reżyser albo scenarzysta pomylili jej postać z Lydią albo Kitty i zamiast Lizzy dostaliśmy jakąś infantylną, pyskatą, roztrzepaną panienkę z głupkowatym uśmieszkiem.
Ja wczoraj oglądałam "Dumę i uprzedzenie" z K.K i M.M. i byłam zachwycona, szczególnie Keirą. :)
Trochę wstyd się przyznać, ale nie wiedziałam, że jest starsza ekranizacja...
Ale co ciekawe, patrzyłam na pana Darcy'ego i myślałam o Colinie F, że on w tej roli byłby cudny. Naprawdę! :D
Muszę koniecznie obejrzeć starszą wersję. Jakoś tak myślę, że Colin w tej roli będzie (był) świetny, on ma coś w sobie coś takiego, za co po prostu tego człowieka się kocha, mimo, że gra często właśnie dumnych, powściągliwych mężczyzn. :)
Lubię Colina Firtha, ale wg. mnie to w ogóle nie jest typ amanta. Pewnie zaraz zostanę zjechana, ale uważam po prostu, że nie jest zbyt przystojny. Jak dla mnie lepiej wypada w takich rolach jak np. "Jak zostać królem". Matthew to zupełnie inna historia! Również należę do tej grupy, która nie mogła oderwać od niego wzroku. Dla mnie pan Darcy zawsze będzie miał jego twarz. A co do Keiry Knightley, to uważam, że jest ona świetną aktorką i nadała kolorytu temu filmowi; ona jest po prostu stworzona do filmów kostiumowych.
Nie zjadę Cię, bo uważam podobnie. Choć uwielbiam Colina Firtha, i jako p. Darcy mi się podobał, to jednak zdecydowanie bardziej urzekł mnie Matthew. I żeby było jasne, aktor go grający nie jest jakoś specjalnie w moim typie, ale tą rolą Matthew mnie kupił zdecydowanie bardziej niżeli Colin.
W dodatku Keira i Matthew mieli zdecydowanie lepszą "chemię" niż Jennifer i Colin.
Układ Keira K.i Colin F. tak, ale pod warunkiem, że on
grałby jej ojca!
A jak dla mnie duet Keira K. i Matthew M. jest idealny, wprost stworzony do tej roli!
Odświeżam temat po latach z uwagi na to, ze powstała zombie wariacja na temat ,,Dumy i uprzedzenia."
Dla mnie najlepszym panem Darcy był Colin Firth.byl taki jak powinien byc Darcy. To ma być dumny i uparty milczek, który jest dodatkowo pociągający.
Matthew MacFayden?to dobry aktor, ale w roli Pana Darcy wypadł blado. Darcy ma ruszać damskie serca i nie tylko.to facet, ktory ma w sobie magnetyzm. W filmie z 2005 roku Darcy był taki łajzowaty. Nie wiem czemu mam takie wyobrażenie. Ale jest ,,miękki" mówi tak jakby pociągał nosem i miał sie za chwile rozpłakać.taka sierota z niego.
Dodaje do moich ulubieńców najnowszego pana Darcy, czyli Sama Rileya. Colin Firth ma wg mnie groźną konkurencję. Może zombiasta,,Duma" to nie jest to samo i dla niektorych to profanacja, ale darcy w tym filmie jest taki jaki jest w książce, tylko dodatkowo jest łowcą zombie. sam Riley wg mnie odwalił kawał dobrej roboty. Swietnie pokazuje taką surowość, a zarazem i niepewność pana Darcy wobec obcych. Jego miny sa rewelacyjne. Kupuje go w tej roli. On nie udaje, on jest tą postacią.