„Next Door” to kino najwyższej jakości i szalona wycieczka, którą nieprędko zapomnicie... Adrian Wootton, Venice Days „Next Door” to thriller psychologiczny inspirowany Lynchem i Polańskim, co widać zwłaszcza w przytłaczającej atmosferze i rozmytej linii między jawą, a snem (...). Kristoffer Joner, prawdopodobnie największa gwiazda norweskiego kina, jest bardzo wiarygodny jako John, a debiutantka Julia Schacht to prawdziwe odkrycie z jej dziecięcą naiwnością i zarazem silną erotyczna osobowością. Scena brutalnego seksu, który nagle wybucha pomiędzy tą dwójką, jest prawdopodobnie najbardziej szokująca w dziejach norweskiego kina. http://www.filmweb.no Dziedzictwo Polańskiego, zwłaszcza „Lokatora” i „Wstrętu” (...). Klaustrofobiczna opowieść... Leslie Felperin, Variety „Next Door” inteligentnie łączy elementy klasycznego horroru z możliwością wglądu w psychikę wysoce niezwykłego mężczyzny. Boyd van Hoeij, Norwegian film Institute
NASYCONE EROTYZMEM STUDIUM SZALEŃSTWA
Film otwiera scena, w której głównego bohatera – Johna (Kristoffer Joner) niespodziewanie odwiedza była dziewczyna. Ingrid (Anna Bache-Wiig) zbiera resztę swoich rzeczy, podczas gdy jej nowy narzeczony - Åke (Michael Nyqvist) czeka na zewnątrz. Pomiędzy byłymi kochankami dochodzi do gwałtownej sprzeczki, jednak okrutna prawda o tej scenie zostanie ujawniona dopiero później. Po pewnym czasie osamotniony John spotyka na korytarzu nową sąsiadkę; piękna dziewczyna zaprasza go do swojego apartamentu, który zajmuje wraz z siostrą. Mieszkanie okazuje się okropnie zagraconym labiryntem pomieszczeń, pełnym mebli i dziwnych zapasów; jedzenia w puszkach i saganów z wodą, zupełnie jakby lokatorki oczekiwały jakiegoś oblężenia. John jest zaskoczony; pomimo, że nigdy wcześniej nie spotkał sąsiadek, obie sprawiają wrażenie, jakby znały osobiście i jego, i Ingrid; przyznają, że wszystko słyszały przez ścianę. Prowokacyjne zachowanie kobiet wprawia Johna w zakłopotanie, kiedy jednak chce wrócić do siebie, Anne (Cecilie A. Mosli) przekonuje go, aby został i przypilnował Kim (Julia Schacht). Wyznaje też, że mężczyzna, który zajmował wcześniej jego mieszkanie zgwałcił jej siostrę, a następnie więził przez dwa dni. To właśnie powód, dla którego apartament zamienił się w twierdzę wypełnioną zapasami na czarną godzinę: Kim od dawna nie opuszcza bezpiecznych czterech ścian. Kiedy zostają sami, Kim zaprzecza wszystkiemu twierdząc, że to Anne, (z którą wcale nie jest spokrewniona) została zgwałcona! Snując dziwną historię próbuje uwieść Johna; ten początkowo nie reaguje na prowokację. Podniecona dziewczyna atakuje go w końcu; potyczka kończy się brutalnym, krwawym seksem. Kiedy już po wszystkim John „trzeźwieje”, zawstydzony opuszcza mieszkanie. Nie może pojąć co się stało: czuje się zmanipulowany i wykorzystany... Nazajutrz dzwoni matka Ingrid, prosząc Johna o pomoc w odnalezieniu córki, która nagle zaginęła. Ten czuje się coraz gorzej; dręczą go wspomnienia ich ostatniego spotkania. Gdy próbuje odszukać dziewczynę w pracy, okazuje się, że tam również jej nie ma. Zupełnie rozbity kieruje się do mieszkania sąsiadek, które coraz bardziej przypomina labirynt. Spotyka w nim nowego chłopaka Ingrid (którego nigdy dotąd nie poznał); ten zapewnia go, że eks-dziewczyna jest w jednym z pokojów. W środku nie ma jednak nikogo; skonsternowany John wraca więc do swojego mieszkania, aby ze zdziwieniem odkryć, że pełne jest jedzenia w puszkach i zapasów wody, zaś zewnętrzny korytarz kończy się tuż za jego drzwiami: obok nie ma żadnego sąsiedztwa... NEXT DOOR to „thriller psychologiczny o niewinnym mężczyźnie, najwyraźniej wiedzionym na sznurku przez swoje dwie piękne sąsiadki, które usiłują go wykorzystać”. Reżyser podkreśla napięcie umiejętnie budując klaustrofobiczną atmosferę poprzez osadzenie akcji w labiryntowym mieszkaniu: postacie gubią się w przerażającej i brutalnej pajęczynie fantazji. Odwołując się do tradycji Hitchcocka i de Palmy, Pål Sletaune sięga po wypróbowane instrumentarium filmów grozy; postacie przemieszczają się poza kadrem i słychać tylko odgłosy bójki, a dezorientująca narracja stopniowo odkrywa coraz więcej kluczowych części ukrytej historii. Sletaune nie boi się użyć postaci głęboko niesympatycznych, zaś jego główny bohater dokonuje transformacji od wykorzystanej i porzuconej ofiary, do szaleńca ulepionego z tej samej gliny, co jego sąsiadki.
PÅL SLETAUNE O „NEXT DOOR”
Zawsze interesowało mnie jak działa nasz umysł i „Next Door” jest efektem tego zainteresowania. Choć w przebraniu thrillera, to film o tym, jak pracuje umysłowość osoby, która próbuje coś wymazać, zapomnieć o pewnych wydarzeniach. Nic jednak nie kształtuje doświadczenia Johna bardziej niż fakty, które wyparł. Wszystkie jego przeżycia są wariantami i odbiciami tego, co wymazał; świat wyobraźni wraz z mieszkaniem obok funkcjonują razem, jako aktywni partnerzy i oponenci wobec utraty pamięci. „Next Door” to thriller psychologiczny o niewinnym mężczyźnie, najwyraźniej wiedzionym na sznurku przez swoje dwie piękne sąsiadki, które usiłują go wykorzystać. Po pewnym czasie zdajemy sobie sprawę, że to nie sąsiadki stanowią problem. Sąsiadki są wytworem wyobraźni Johna, daremną próbą usprawiedliwienia siebie z zabójstwa dziewczyny. Postaci John pozostawał w poważnym związku z Ingrid przez dwa lata. Ten związek był dla niego wszystkim: nieśmiały i zahamowany mężczyzna po raz pierwszy na poważnie związał się z kobietą i w pełni zaangażował. Według niego samego, otworzył się przed Ingrid tak, jak jeszcze nigdy przed nikim. Problem stanowi jednak fakt, że zwykle zamknięty w sobie John, jeśli się przed kimś otworzy, to staje się wybuchowy. Czym bardziej przywiązuje się do Ingrid, tym większa staje się jego potrzeba wewnętrzego uwolnienia. Kiedy wybuchy przychodzą, John traci nad sobą kontrolę; zaprzecza, że w ogóle się zdarzyły, „zapomina” i tłumi je. Są dla niego tak groźne, że zaczyna negować coraz silniej, aż w końcu w ogóle zaprzecza, że zabił Ingrid. Ingrid kochała Johna, ale nie potrafiła sobie poradzić z jego chwiejną osobowością. To kobietą, która miała wcześniej wielu partnerów. Początkowo sądziła, że niedoświadczenie Johna to coś, co zapewni jej stabilizację. Sytuacja okazała się jednak zbyt trudna. Anne & Kim są wyimaginowanymi sąsiadkami Johna. Stworzone przez podświadomość Johna, miały mu pomóc wziąć się w garść po tym, co zrobił. Ale są także kobietami: kusicielkami, które wabią go, aby otworzył drzwi do nieznanej krainy. Anne jako starsza i surowsza dominuje nad nim. Kim jest młoda, impulsywna, seksowna i wrażliwa. Styl „Next Door” jest filmem z misternie dopracowaną stroną wizualną. Suspens i nastrój zmieniają się, film ewoluuje od dość ciemnego, trochę statycznego stylu na początku, do bardziej płynnej, ruchomej kamery, kiedy różne stopnie rzeczywistości łączą się ze sobą. „Next Door” to film pierwszoosobowy: przez 99 % czasu jesteśmy z Johnem i widzimy jego wersję świata i wydarzeń. Żeby przedstawić zagubienie Johna, potrzebna była scenografia jednocześnie zawieszona w czasie i współczesna. Wszystko rozgrywa się między różnymi poziomami rzeczywistości: wyobraźnią Johna, psychotycznym światem, w którym mieszkały sąsiadki i „prawdziwym” światem, który John próbuje wyprzeć, gdzie Ingrid leży martwa w jego sypialni. Podwójne obrazy Mieszkania i postaci w „Next Door” mieszają się ze sobą w czasie akcji. Ponieważ sąsiadki i ich mieszkanie zostało stworzone w wyobraźni Johna, ten zaś w „rzeczywistości” najbardziej skłonny jest spędzać większość czasu we własnym mieszkaniu, mamy do czynienia z pewnego rodzaju „podwójnymi obrazami”, czyli obrazami, które wraz z rozwojem akcji nawiązują do siebie. Ujęcia, ustawienia i ruchy kamery w mieszkaniu Anny powtarzają się w mieszkaniu Johna, gdy ten próbuje przypomnieć sobie, co się stało. *** Dla mnie „Next Door” to film o wyparciu, wstydzie i przekraczaniu granic. Nasz główny bohater przekroczył ostateczną granicę - w pasji zabił swoją dziewczynę. Nie jest w stanie przyznać, ani pojąć co zrobił, więc tworzy świat, w którym może ponownie przeżyć fragmenty morderstwa. Historia z kobietami w mieszkaniu obok jest próbą zrozumienia tego, co się stało. Kim i Anne stają się dwoma obrazami Ingrid, niekoniecznie odbiciami lustrzanymi - to bardziej skomplikowane. Czasami są wcieleniem marzeń Johna o Ingrid takiej, jaką chciałby ją widzieć, czasem przeciwnie, są wiedźmami, które musi zabić. John jest przerażony, kiedy ma się zmierzyć z tym, co zrobił. Czy ja to zrobiłem? On to wyparł. Jak wiele innych zabójców, nigdy się do tego nie przyzna, co będzie oznaczało jego koniec jako człowieka. Nie może żyć z tym, co zrobił. Stąd wyparcie, stąd fałszywie paralelny świat. „Next Door” to wersja klasycznego koszmaru: pewnego dnia przekraczasz drzwi, które nie istnieją i wchodzisz do paralelnego świata, gdzie wszelkie reguły stoją na głowie. To, co tam widzisz, jednocześnie fascynuje i odpycha. Jesteś teraz w świecie, w którym możesz zbliżyć się do rzeczy, których w normalnym świecie się boisz. To zarazem najbardziej pociągająca i najbardziej przerażająca rzecz, jakiej doświadczyłeś. „Next Door” to podróż do najbardziej tajemniczego miejsca na Ziemi: w głąb samego siebie. Pål Sletaune, Oslo, 3.03.2004
PRODUCENT O FILMIE
Kiedy po raz pierwszy przeczytałem scenariusz „Next Door”, ujął mnie jego potencjał jako thrillera. I nie było to zwykłe odkrywanie historii zabójstwa - czułem raczej, że zostałem wciągnięty do świata, w którym dreszcz emocji wzbudza to, że nie wiadomo, dokąd się zmierza. Głęboko współczułem głównemu bohaterowi, który jest kompletnie stłamszony i zmanipulowany przez swoje dwie śliczne sąsiadki. Zacząłem się też zastanawiać (tak jak John w filmie), co jest prawdą w tej historii? Czym bliżej końca, tym bardziej widziałem ten film, jako poruszającą opowieść o prawdziwej miłości kończącej się tragiczną śmiercią, jako historię pełną uczuć, kiedy patrzymy na mężczyznę, który traci siebie szukając prawdy tak straszliwej, że on sam zapomniał o niej wszystko. Z punktu widzenia producenta „Next Door” porusza się w przestrzeni pomiędzy dziwacznymi, tajemniczymi opowieściami Davida Lyncha i bardziej „konwencjonalnymi” thrillerami psychologicznymi. Pracując z reżyserem Pålem Sletaunem przez ponad 10 lat wierzę, że jego metoda reżyserowania jest w tym filmie doskonała: koncentruje się na budowaniu postaci, jest też mistrzem w kreowaniu autentycznego świata, wraz ze swymi dyrektorami artystycznymi i operatorami – tak jak w jego filmie „Junk Mail” (zwycięzcy Tygodnia Krytyków w Cannes w 1997 roku), tak jak w jego drugim filmie „You really got me” (2001), czarnej komedii, którą produkowałem. Myśląc o europejskim i skandynawskim rynku filmowym uważam, że „Next Door” jest filmem, który trzeba było nakręcić. Jest oryginalny, emocjonujący i daleki od wszystkich tych komedii romantycznych, które teraz zalewają zwłaszcza rynek skandynawski. Jako producent myślę, że to szalenie ważne, żeby robić filmy, które mogą łamać pewne ustalone dla kinematografii granice, zachowując jednocześnie komercyjny potencjał. „Next Door” ma obie te cechy, tak jak miał je pierwszy film Påla „Junk Mail” (sukces kasowy w Norwegii, nagrodzony w Cannes i sprzedany do 40 krajów świata). Myślę, że jednym z powodów tego sukcesu był uniwersalny charakter postaci i fabuła, która jest zrozumiała dla publiczności na całym świecie. To dwa elementy, dzięki którym Pål plasuje się w ścisłej czołówce norweskich scenarzystów i reżyserów. „Next Door” ma ten sam potencjał: jest tu historia, która mogła się wydarzyć gdziekolwiek na świecie, a jako publiczność często chcemy rozerwać się odczuwając strach i dreszcz emocji. Wciągająca jest również ciemniejsza strona miłości i namiętności. I jeszcze jedno: reżyser i scenarzysta Paul Schrader (autor scenariuszy do „Taksówkarza” i „Wściekłego byka” Martina Scorsese) był ostatnio w Oslo. Bardzo spodobał mu się „Next Door” i powiedział mi, że jeśli nie mam jeszcze reżysera, to on jest zainteresowany. Turid Øversveen, Producent 4 1/2 as, Oslo 3.03.2004