no wlasnie. bardzo mi się podobalo że reżyser zostawił trochę miejsca dla widza, żeby każdy sobie zinterpretował po swojemu. moim zdnaiem ewidentnie umarł, nie ma bata by przeżył taki cios. scena jest mocno symboliczna moim zdaniem, zamyka na moment oczy, zamiera w bezruchu, po czym nagle się budzi i `odjeżdza` gdzieś tam
<spolilery>
Tak w ogóle ta przedłużona scena jest genialna - chyba każdy kto ogląda "Drive" pierwszy raz zastanawia się wtedy czy Driver umarł. Jeszcze okazuje się że po obejrzeniu filmu do końca tego nie wiadomo. Nie wziąłem pod uwagi symbolizmu sceny, przyjąłem że Driver wyjmuje sobie nóż, odjeżdża i tyle i to wydało mi się bez sensu. Nie wiem czy umarłby po minucie czy po kilku godzinach, w każdym razie jak oglądałem CSI Miami :) była tam kiedyś "podobna" scena i zalecenie pani patolog żeby nie wyjmować noża, bo prędzej się wykrwawi. Na pewno nie mógłby tak sobie spokojnie jechać przez miasto z taką raną w brzuchu (to nie był jakiś "kozik" jak ktoś napisał).
Zakończenie otwarte stwarzające możliwość interpretacji. Myślę jednak że za pewnik można przyjąć, że Driver nie wraca już nigdy do dziewczyny, nie chcąc swoją obecnością narażać jej na niebezpieczeństwo, uznał że sama będzie bezpieczniejsza. Ta scena z drzwiami chyba rozwiewa wątpliwości.
A to czy Driver umarł... Tu właśnie są różne możliwości interpretacji i najbardziej skłaniam się ku temu że jednak umarł, nie jest to jednak pokazane tak wprost i bez wątpliwości, żeby nie wyszło banalne zakończenie - dobry pozabijał złych, obronił ukochaną, ale sam też przypłacił to życiem.
bardzo rozsądnie piszesz kolego. zgadzam się w 100%. niemógłby sobie ot tak wyciągnąć noża i pojechać, nawet gdyby ta rana nie zabiłaby go szybko. nie byłby w stanie nawet prowadzić. poza tym czemu w tej scenie on zamyka oczy i zamiera w bezruchu? nie wiem. moją koncepcję rujnuje tylko kontynuacja, która podobno ma powstać.
Ja przyjmuję za punkt wyjścia opowieść... która ma kontynuację. Słabą ale ma. W niej wyjechał do innego miasta i w nim się zaszył. Wychodzę z założenia, że kierowcy udało się jakoś przeżyć tą ranę, uciekł do innego miasta i zaczął od początku.
tak, rzeczywiście, RYŻ! Zgadzam się z Tobą w 100% myśle, że idealnie wychwyciłeś to zakończenie, archetyp ryżu jest w nim bardzo widoczny, znalazłem w nim też pewnego rodzaju metaforę dotyczącą makaronu, zgodzisz się ze mną?
Oczywiście, ze nie umarł, po "przebudzeniu" ma zakrwawione dłonie.
Odjeżdża, bo nie chce jej narażać swoim sposobem życia.
uważasz, że po ciosio nożem w brzuch można sobie tak po prostu odjechać? po czymś takim umierasz w przeciągu minuty. ta scena jest bardzo symboliczna moim zdaniem. w pewnym momencie oczy mu zastygają, ewidentnie jak u nieboszczyka. ostatnia scena w której odjeżdza, to już podróż w zaświaty, w których pewnie nadal będzie kierowcą, bo on i samochód to jedność
umierasz w przeciagu minuty hahaha czlowieku wez sie nie osmieszaj takimi tekstami, z raną brzucha mozna zdychać godzinami, w minute to sie umiera jak ci tętnice przetną udową szyjną itp. Zatka sobie bebechy i pojedzie sie zszyć.
oczywiście, zalezy gdzie otrzymał cios po rekojeść nie po rekojeść, to nie jest jak z kulką w głowę... wg mnie jednak nie umarł, ale wybrał zycie z dala od dziewczyny.
właśnie, jak dostał w jamę brzuszną, a nie jakiś narząd to mógł umierać bardzo długo i wystarczająco, by dojechać do szpitala...
boże co za biadolenie, ludzie, jak reżyser wymyślił, że mu wbije pod koniec nóż w bebechy, to nie po to, żebyście się zastanawiali czy trafił w jelita, jądro, czy penisa i jak głęboka była penetracja. Po prostu nie chciał, żeby widz wiedział, jak skończą się jego dzieje. jJakby chciał, żeby wiedział to, by mu strzelił miedzy oczy albo dodałby epilog rok później jak pije drina z palemką obok seksownej blondyny. OKEJ SKOŃCZYŁEM
dokładnie na PO (przysposobienie obronne) gość nam opowiadał jak w czasie rzeźi na Wołyniu jednemu gościowy rozpruli brzuch to z jelitami w rękach szedł 10 km do najbliższego lekarza.
tak pi razy drzwi w zależności jak poważna rana to była to conajmniej godzinę ma bez żadnej ingerencji medycznej do przeżycia więc by zdążył dojechać do szpitala
Jeśli przeżył, to może nie zabrał kasy bo czuł do niej wstręt, ogólnie do całej tej sprawy; ochronił kobietę z dzieckiem i chciał się już od tego odciąć a zostawienie pieniędzy było sceną symboliczną, coś w stylu: "nie chcę mieć z tym już nic wspólnego".
Poza tym nie wiedział komu tą kasę oddać, dłużnicy może zjawiliby się u Bernie'go a on bez takich pieniędzy byłby może bezpieczniejszy.
u Bernie'go?:P przecież też nie żył. Jak dla mnie Driver zginął, tak Bernie. Dowodem na to jest dla mnie pozostawiona torba która na pewno dałby Irene. Kiedy szamocze sie z Bernie'm kamera przesuwa się na ich cienie - tyle z nich zostało. W samochodzie widać zakrwawione dłonie i ubranie, a po chwili czysto. Widza dziś nie zaskakuje śmierć głównego bohatera ani jego utrzymanie się przy życiu, reżyser jednak go uśmiercił, ale ukazał to w sposób (i tu moja interpretacja może być dla niektórych dziwna:P) gdzie widzimy Drivera prowadzącego samochód co może znaczyć, że czuje się wolny, a ogólnie przyjmujemy, że dusza po śmierci staje się wolna (przepraszam za składnie:/).
Analizujecie tę ostatnią scenę, która wg mnie jest bardzo jasna - przeżył. Ja bym tu raczej o śmierci psychicznej mówił...
No ale ja zastanawiam się nad czymś innym, dlaczego końcówka jest tak naiwna? Nasz bohater doskonale wiedział czego oczekiwać, świadczy o tym to, że miał nawet nóż przygotowany... dlaczego nie załatwił tamtego na miejscu? Kula w łeb i po sprawie. Zwłaszcza, że tamten zamordował swojego przyjaciela(dobrego znajomego) - Shannona, więc tym bardziej należało wykończyć Berniego. Dla mnie to jest mocno naiwne. W dodatku scena jego stagnacji w samochodzie - dla mnie to był specjalny zabieg mający na celu wzbudzenie żalu w przypadku śmierci. Od początku było pewne, ze zaraz odjedzie. Nie wiem czy zauważyliście, ale Driver był dość mocno opóźniony i flegmatyczny. Mi osobiście nie podoba się ta kreacja. Zastanawiam się między 5 a 6 prawde mówiąc
U Bernie'go w sensie że w tej restauracji. Nie wiem czy Driver oddałby torbę Irene - spodziewał się że te pieniądze mogą narazić ją na niebezpieczeństwo, poza tym dostał z "liścia" w czasie rozmowy z nią, kiedy wspominał o tym długu; Irene raczej nie chciałaby pieniędzy, przez które zginął jej mąż.
Gdzie czysto, wcale nie jest czysto :D Widać że ma zakrwawione ubranie, i zakrwawione dłonie. I powoli sięga do kierownicy, więc wciąż zmaga się z bólem - czy tak by było gdyby nie żył? Pieniądze zostawił, bo to była kasa maffi - ergo na zawsze przeklęta, i gdyby ją wziął, na pewno by go ścigali. Moim zdaniem 'A real hero' które zaczyna lecieć na koniec, kiedy on jeszcze siedzi w bezruchu w samochodzie, może oznaczać że w tym momencie zmagał się z trudnym wyborem i w końcu podjął decyzję - postanowił wykluczyć dziewczynę ze swojego życia dla jej dobra. Dlatego na koniec po krajobrazach które mija wnioskujemy, że wyjechał z miasta. I tu pewnie pojawia się sequel ;P
Ja tylko dodam, że dostrzegłam łzy w jego oczach, a scena była przepleciona z inną, kiedy Irene puka do jego drzwi. Na bank nie umarł, na bank odjechał. Mam tylko nadzieję, że sequel będzie porządny - czasem lubią dobre filmy schrzanić sequelami które poziomem znacznie odbiegają od pierwszej części...
Odkopuje temat. Film jest na podstawie opowieści, która ma swoją kontynuację, w której uciekł do innego miasta, w którym się zaszył.Więc dla mnie z automatu przeżył i uciekł.
W zakończeniu widać wielką więź między kierowcą i samochodem. Kiedy sąsiadka próbowała go odwiedzić jego nie było w mieszkaniu więc raczej już tam nie wrócił. Najprawdopodobniej wyjechał do Meksyku (o ile się nie wykrwawił po drodze) jak wspomniał znajomy mechanik do bandziora który jednocześnie dawał wskazówkę widzowi.
Tyle wyczytałem z filmu. Mam jednak przeczucie, że pojechał tak naprawdę do znajomego lekarza, zszyje się i wróci do dziewczyny, ale takie zakończenie byłoby bardzo oklepane i reżyser nie mógł sobie na nie pozwolić.
Prawdopodobnie masz rację. Ja myślę, że można by też widzieć to tak:
Reżyser nie chciał go uśmiercić na oczach widzów, gdyż bohater budził w nas za dużą sympatię. Każdy mu kibicował. Happy End byłby jednak totalną porażką i nierealistyczną żenadą. Posłał więc Drivera na ostatnią przejażdżkę, bo z raną brzucha umiera się długo. ;) Nie umiera na naszych oczach, ale pewnie umiera... ale w swoim samochodzie. ;)
Chi, chi. Czyli film zarobił tyle, żę opłaca się zrobić jakiegoś gniota kontynuację by wycisnąć więcej kasy mówisz? :D Ech ten Hollywood.
Czy zarobił dużo, hm... raczej nie. Zaledwie 35mln w USA przy budżecie 15mln(wg IMDb).
Dużo prawdopodobne, kluczem może być przypowieść o żabie i skorpionie (sam o niej Driver opowiadal) - skorpion zabil żabę na rzece, ale sam także zginął, przez swoją naturę. Driver nosił kurtkę że skorpionem. Może też zginął?
happy end nie wchodził w rachubę i cale szczęście. zepsuliby caly film. czyli uważasz że jednak przeżył.
Żyje.
Rana została zadana małym "kozikiem" mogła nie spowodować na tyle poważnych uszkodzeń organów, żeby nie przeżyć.
Druga sprawa, że autor książki Pan James Sallis pisze już kontynuację.
To teraz pozostaje nam przeczytać i czekać film (mam nadzieję, że równie dobry jak Drive)