Czy ktoś może wytłumaczyc mi dlaczego tak wiele osób na tym forum oceniło film jako arcydzieło, twierdząc iż jest on kultowy? Zapewne zaraz skoczycie mi do gardła, ale ja naprawdę nie doszukałam się tu nic godnego aż tak wysokiej oceny.
Ja widzę to w następujący sposób. Reklamy 'Drive' w naszej, polskiej telewizji przedstawiały film jako coś niesamowitego, hasła padające w spocie reklamowym sprawiły, iż odniosłam wrażenie, że będzie to coś w klimacie 'Crash' z 1996 roku. Dlatego właśnie postanowiłam, że muszę to zobaczyc. Doznałam jednak rozczarowania i to nawet nie w związku z tym, że nie spełnił on moich oczekiwań co do fabuły - patrząc obiektywnie - film był po prostu przecięny.
Przyznam, że całkiem dobra realizacja ze strony technicznej - mam tu na myśli zdjęcia, montaż czy muzykę, natomiast gorzej jeśli chodzi o samą fabułę. Mamy tutaj zaczątek dobrej kreacji głównego bohatera, która sama nawet nie wiem kiedy się zatraca. Byc może takie wrażenie odniosłam przez Goslinga, który zagrał tutaj tylko poprawnie, ale bez zachwytów, mimo iż nie raz, przy okazji innych produkcji mogłam się przekonac, że jest utalentowanym aktorem. Inni bohaterowie bardzo słabo zarysowani - płytcy, niewyraźni.
O czym właściwie był film? O chłopaku, który ze zwykłego kierowcy złodziei staje się wielkim zabójcą i gangsterem, bo poznał dziewczynę, której chce w ten sposób zapewnic bezpieczeństwo. Jednym słowem nic nowego, a wręcz banał.
Mam wrażenie, że reżyser bardzo starał się nadac filmowi jakiegoś głębszego znaczenia, drugiego dna, a nawet pokusił się o elementy niemal na granicy artyzmu (mam tu na myśli maskę, którą zkłada główny bohater) z tym, że nie do końca mu się to udało. Dramatyczny efekt domina, czy swoista anteriora - to wszystko już było, to wszystko już widziałam. Dlatego nagły wybuch głównego bohatera i jego zmiana w brutalnego mordercę do mnie nie przemawia, ani mnie nie szokuje - gdzie tu skomplikowana psychologia; takie rzeczy widzi się 'na codzień' u Glińskiego!
Wydaje mi się, że większośc z Was usilnie próbuje go dogłębnie interpretowac, bo daliście się złapac na to, co zgotował widzom reżyser, czyli przeciętny film w 'ładnym opakowaniu'.
Byc może owa produkcja nie trafiła w mój gust, ale po obejrzeniu poczułam się zwyczajnie oszukana. Nie ma w mojej wypowiedzi ani grama jadu - chcę jedynie dowiedziec się gdzie Wy, oceniający film 10/10 widzicie ten kunszt i majstersztyk, bo ja doprawdy go nie znajduję.
Po pierwsze musisz zrozumieć, że w tym filmie nie chodzi o fabułę, ale o formę. Zdjęcia są prawdopodobnie najlepsze w historii kina, muzyka jest porażająco dobra, klimat wręcz baśniowy, wtapiasz się w film i nic nie jest w stanie cię od niego oderwać, w momencie oglądania jest to najważniejsza rzecz w twoim życiu. Za to Drive zasługuje na 10/10. Ba, dla mnie jest to najlepszy film jaki widziałem, bo odnalazłem w nim wszystko, czego oczekuję od filmu.
Napisałeś, że chodzi w filmie o formę, ale nie wytłumaczyłeś co Cię w niej zachwyca.
Zdjęcia jak już pisałam są bardzo dobre, ale nie przesadzajmy! Na pewno nie najlepsze w historii kina. Mogłabym wymieniac godzinami filmy, w których zdjęcia są o stokroc lepsze niż tutaj - tegoroczny zdobywca Oscara w tej kategorii "Incepcja", następnie "American Beauty, filmy nominowane również do tej nagrody - "Sztuka latania" czy "Amelia", "Tajemnica Brokeback Moutain" i mogłabym tak bez końca...
O muzyce również pisałam - bardzo dobra, z klimatem średnio się zgadzam, bo nieco wymuszony.
Ja niestety nie dałam rady wtopic się w film i bez problemu mogłam oderwac wzrok od ekranu - ale to już akurat sprawa osobista. Rozumiem, że ludzie oceniają filmy 10/10 właśnie z takich osobistych emocji, jakie w nich budzi film, ale mimo wszystko trzeba byc obiektywnym.
Obiektywnie rzecz biorąc ten film ma świetne zdjęcia, muzykę, grę aktorską, klimat (niby sprawa subiektywna, ale nikt mi nie wmówi, że ten film nie ma klimatu. I nie rozumiem dlaczego uważasz, że jest on wymuszony), piękne samochody, świetnie zrealizowane sceny akcji no i oczywiście dobrą fabułę, ograną, fakt, ale ta fabułą zawsze będzie dobra. Tak więc obiektywnie rzecz biorąc za te aspekty film zasługuje co najmniej na 7 i każdy fan kina da minimum taką ocenę.
Lepsze zdjęcia w Incepcji? Nie rozśmieszaj mnie, nic specjalnego, sam film przereklamowany. American Beauty? Arcydzieło, ale akurat zdjęcia były mniej istotnym elementem tego filmu.
a ja i tak was nie rozumiem.... muzyka doprowadzała mnie do szału( 30 minut ta sama jedna nuta!!!) gra aktorska tez była taka świetna że lepsza jest w trudnych sprawach, klimat... ze co? jak to ma klimat to ja najwyraźniej z innej planety jestem, a fabuła to jak tysiące innych filmów, nic szczególnego... i nieprawda ze dobra fabuła zawsze bedzie dobra bo skoro tak to kazdy odcinek mody na sukces jest wyjatkowy
W takim razie oglądałeś zupełnie inny film, bo muzyka ciągle była inna, tylko jeden genialny utwór powtórzył się 2 razy (gdzieś w 30 minucie filmu, a potem na samym końcu). I tak, jesteś z innej planety, bo ten film to arcydzieło.
ocenianie driv'e 10/10 rzeczywiście może szokować, ale to kwestia indywidualnych gustów i guścików.
film na pewno podoba się zwolennikom tarantino, mnie prywatnie bardzo przypominał miejscami grindhouse, death proof. fabuła może nie jest zbyt skomplikowana, a i samo zakończenie pozostawia wiele do życzenia. miałem nadzieję, że kamera zrobi ciach na jego wzroku w dal, gdy siedzi w samochodzie. no... ale on musiał odjechać.
the chromatics tick of the clock i kavinsky tworzą niesamowity klimat.
zdjęcia nie są na pewno najlepsze w historii kina!
nie trzeba daleko szukać: syberia, monamour.
tu mamy mistrzostwo zdjęć, choć rzeczywiście natura sprzyja bardziej niż tłoczne los angeles ;)
Wybacz mi, kazdy ma prawo do swojej opinii. Ale ten film jest naprawde mocno przecietny. Jest nudny, nie widac tutaj jakiegos glebszego przeslania, pierwszy post Alissy opisuje dokladnie to, co czuje po obejrzeniu jego.
1. Fabula? W 10000 innych filmach jest identyczna
2. Zdjecia? Fakt, sa dobre, ale 'najlepsze w historii kina'?? To juz jest herezja i to wielka. Sczerze to smialo moge powiedziec, ze w pewnych momentach autorzy 'poszli po kosztach'.
3. Gossling? Hm, sprawa ciezka, ja osobiscie nie lubie jego gry aktorskiej, kamienna twarz to nie wszystko, w tym filmie akurat jest nieco sztuczny.
4. Czarne charaktery? No prosze.... To ja mam wujkow straszniejszych od nich, ktorzy lepiej graja jak im powiem 'Wypiles za duzo, Tobie juz wystarczy!'
5. Muzyka? Muzyka jest dobra, w klimatach Social Network, zadne arcydzielo, ale dosyc mocny element calosci.
6. Klimat? Eh, dla mnie ten film nie jest klimatyczny, klimat rodzi sie z napiecia, tutaj po 30 minutach wiemy, jak to sie skonczy (tj. przypuszczamy, ale jak sie okazuje konczy sie tak, jak sie domyslalismy)
Podsumowanie!
Ten film jest mocno przecietny, mozna obejrzec, ale nie trzeba, mi osobiscie nie przypadl do gustu i NA PEWNO nie obejrze go kolejny raz, bo nie warto. Jest mnostwo lepszych filmow z ostatnich kilku lat. Nie polecam, jezeli nie jestes fanem analizowania kazdego szczegolu, bo moze akurat wzbogaci to Twoje intelektualne wnetrzne to daruj sobie i nie ogladaj. Ani to ambitne ani widowiskowe. Jak dla mnie MOCNO naciagane 6/10.
PS. A ta maska? Prosze Was.. zalozyl ja, aby pozostac niezauwazonym, nie ma tutaj zadnej symboliki czy cos w ten desen....
Jeżeli uważasz ten film za nudny, to nie powinienem w ogóle zaczynać tej rozmowy, bo widzę, że jesteś troglodytą, no ale: Drive to film artystyczny dla ludzi wybitnych, którzy są nie tylko inteligentni, ale i mądrzy, którzy mają duszę. To film dla ludzi, którzy będą 10 razy analizować każdą scenę i zachwycać się najdrobniejszym odblaskiem światła na szybie auta głównego bohatera, czy ruchem, jaki bohater w danym momencie wykonał. To film z tak niesamowitym, poetyckim klimatem, że trudno znaleźć słowa na opisanie tego piękna. Nie wiem, gdzie muzyka jest podobna do tej z TSN, bo w życiu bym jej nie skojarzył z tym filmem, muszę obejrzeć to drugi raz. A jeśli twierdzisz, że maska nie miała charakteru symbolicznego, to albo nie oglądałeś filmu przed założeniem maski, albo tak jak mówiłem jesteś troglodytą.
panie owner 2 trzeba mieć bardzo wysokie mniemanie, by tak o sobie pisać. poza tym za dużo genialnych filmów w Pana odczuciu, no ale to nie ja jestem filmowym guru. na język też radzę uważać, bo łatwo o jego ścięcie, tym bardziej, kiedy ktoś tak o sobie pisze. czekam na ciętą ripostę.
Obrazasz mnie nazywajac troglodyta. I zobacz, uwazasz siebie za przeinteligentna osobe, ktora widzi znaczenie kazdego blasku swiatla a innych sprowadzasz do 'troglodytow', moze skoncz ogladanie takich arcydziel? Moze wzbudzaja owe filmy w Tobie negatywne emocje? Wroc do czegos mniej ambitnego, 'Krol Lew' jest bardzo dobrym filmem na poczatek. Odchodzac na chwile od filmu - pomysl nad swoja postawa. Tutaj wyrazamy opinie a nie oceniamy innych uzytkownikow. Uwazaj na slowa. A muzyka jest identyczna, jeden kawalek jest zywcem wyjety z The Social Network.
Nie dość że troglodyta (bo kompletnie nie rozumie tak pięknego filmu) to jeszcze i złodziej (bo muzyka z TSN jest tylko w pirackiej wersji filmu, która jest tak słaba, że nie da się jej oglądać).
No, to teraz juz sie doigrales kolego. A skad Ty takie rzeczy wiesz? Ja ogladalem film w kinie, post o muzyce tj. o utworach z Social Network wyciagnalem z kilku innych tematow. Nie kompromituj sie, mi nie 'do***iesz' jak w swoim temacie o przyjaciolach trolach :)
Hahaha co za kompromitacja. Najpierw stwierdzasz jednoznacznie, że muzyka jest żywcem wyjęta z TSN, a potem piszesz, że jednak nie widziałeś wersji z tą muzyką, tylko przeczytałeś o tym w paru tematach. A skoro oglądałeś ten film w kinie, to nie mogłeś słyszeć w nim muzyki z TSN. Strasznie się plączesz we własnych słowach, po prostu żal to czytać.
Czego Ty tutaj nie rozumiesz? Przeciez wszystko jasno napisalem... Naprawde trzeba Tobie wszystko jak malemu dziecku tlumaczyc? Nie czepiaj sie pojedynczych slowek, bo nie osiagniemy kompromisu, Twoje zachowanie robi sie szczeniackie przez takie cos. Poszukaj innych tematow, tam ludzie pisza, ze muzyka 'jest zywcem wyciagnieta z Social Network' - po tym fakcie skojrzylem, ze jest podobna, wiec pewnie to stwierdzenie jest prawdziwe. O co tyle szumy, ogarnij sie.
O to, że stwierdzenie jest błędne, ponieważ w oryginalnym filmie nie ma ani jednej nuty podobnej do TSN, tylko w gównianej pirackiej wersji, która swoją drogą ma tak tragiczną jakość, że nie idzie jej oglądać. A ktoś kto ogląda takie coś i po tym wygłasza swoją negatywną opinię odnośnie tego filmu jest dla mnie nikim. Ty za to kompromitujesz się przytaczając słowa kogoś obcego, co do których nie masz żadnej pewności.
Nie kompromituje sie. Tutaj korzystam z faktow, skoro kilka/kilkanascie osob napisalo o tym i NIKT nie zanegowal - uznalem, ze to prawda. Nie znam wersji pirackiej, nie wiem czym sie rozni. Skad Ty wiesz? Ogladales? Ja widzialem film raz i w moim dzisiejszym odczuciu muzyka jest podoba, musialbym jeszcze raz pojsc do kina, ale juz nigdzie nie ma. I dobrze. To jest sredniawy film.
'' I tak, jesteś z innej planety, bo ten film to arcydzieło.'', hahahahahaaah ! nie ma to jak respekt !
jak można być obiektywnym oceniając film, będący bądź co bądź środkiem wyrazu artystycznego, który wzbudza w nas jakieś konkretne uczucia i emocje? każda ocena jakiegokolwiek filmu zawsze będzie subiektywna, dlatego nie ma słusznych i niesłusznych ocen i przekonywanie siebie do swoich racji nie ma tutaj sensu wg mnie. filmy, które mnie poruszyły, w których się absolutnie zakochałam oceniam na 10 i w nosie mam czy pod względem technicznym, aktorskim czy muzycznym są tego warte czy nie.
Nie zgadzam się. Jak najbardziej chodzi o fabułę, tylko fabuła w dużej mierze jest "opowiadana" formą :P
nie mam siły tego wszystkie czytać, ale powiem tak; mam wrażenie że teraz jest moda na takie filmy, choćby film DRZEWO ŻYCIA, oceniany jako arcydzieło poprzez zdjęcia/formę, blabla. jak dla mnie film to ma być fabuła, a nie oglądanie ''czegoś tam'' przez prawie 2h.
Różnica jest taka, że Drzewo życia w wielu momentach przynudzało, a Drive trzymał w napięciu przez cały czas, nawet wtedy, gdy bohaterowie na siebie po prostu patrzyli.
Właściwie nie wiem czemu ten film stał się kultowy :P
Wiem tylko czemu przykuł mnie do ekranu na całą noc, gdzie słuchałem muzyki, obejrzałem film 2 razy, wpisywałem tu komenty i przeczytałem chyba ze 20 recencji z netu.
Po pierwsze - co do fabuły - chłopak nie "staje się". On jest zabójcą od samego początku.
Po drugie - gra Goslinga. Niby nie zachwyca. Jednak Gosling stworzył postać którą definiuje to co robi, anie kim jest. Jest odległy, nieprzenikniony, nic o Nim nie wiemy. Aprzecież Driver jest na ekranie niemal cały czas, niby dowiadujemy się o Nim sporo, a jednak dowiadujemy się bardzo mało. Driver okazuje wiele emocji -ciepło, gniew, romantyzm, zimną wściekłość, determinację -a jednak jakby tego nie było.
Jest jednocześnie herosem, psychopatą, romantycznym kochankiem, mistrzem kierownicy i everymenem - i właściwie każdy może wpisać siebie w Jego postać- a jednak jest spójną, pełną postacią.. To niełatwe tak zagrać.
Zarysowanie postaci - postaci przedstawione są muzyką, treściami piosenek, sposobem oświetlenia, grą aktorską, spojrzeniami... faktów jest mało, ale to nie są papierowe postaci.
Film bawi się konwencjami,tak jak twórczość Tarantino. Tylko tutaj reżyser miksuje Lyncha z Michaelem Mannem a nawet szczyptą "Ojca Chrzestnego". Dodaje stary, dobry , westernowy motyw o tajemniczym, bezimiennym przybyszu. Nie zasypiuje widza faktami, zwrotami akcji, dialogami. Zamiast tego celebruje momenty, tak jakby ta banalna fabuła odbywała się naprawdę. Pokazane jest jak szczęśliwy jest Driver zabierając dziewczyną z chłopczykiem na przejażdżkę i piknik - nie przez to że Driver mówi "jestem szczęśliwy" tylko celebrowanie chwili - Jego uśmiech, spojrzenie dziewczyny, jasne słońce, muzyka "real hero" gdy przywozi im radość tym pomysłem... bardzo wiele scen jest tutaj zrobionych tak, jakby były scenami końcowymi w innych filmach. Każda scena jest pokazywana jakby to Ona była tą kulminacyjną, najważniejszą. Żeby widz poczuł jej intensywność, żywotność, krwistość. W pościgu samochodowym czuć wagę tych samochodów, fakturę trącego o siebie metalu.
Wiele filmów ma dziwne fabuły,może i głupie - ale gdyby takie wydarzenia zdarzyły się Tobie - czy również powiedziałabyś "ale to głupie"?" gdybyś sama musiała walczyć, zabijać, przelewać krew z banalnych powodów, pomyślałabyś że to banalne? Gdybyś odkryła w sobie nowe uczucia?Nie , myślałbyś o tych emocjach o tych rzeczach, o bólu...
Reżyser próbuje więc "wciągnąć" tutaj widza. Zostawia też dużo sugestii i niedopowiedzeń, żeby każdy mógł sobie pointerpretować i podomyślać się samemu, budować własne teorie - wyraźnie widz został tutaj zaproszony do interaktywnej zabawy.
Rzadko można się zidentyfikować z psychem - zabójcą. Ale wielu było/jest samotnych, wielu odrzuca świat, wielu miało problemy z uczuciami, wielu chciało w trudnej chwili stanąć na wysokości zadania, obronić bliskich.. Wielu z tych czy innych powodów włóczyło się nocą po mieście...
W osobie Drivera wielu może się odnaleźć, właśnie dzięki specyficznemu ujęciu postaci przez Goslinga.
A ta jazda jest jakby metaforą życia (wszak sensem życia Drivera jest... jazda. Przyjeżdża na początku filmu (nawet 2 razy, na miejsce napadu a potem do dmu) odjeżdża na końcu. Jeździ jako kaskader, dla przestępców, pracuje w warsztacie a w wolnym czasie majstruje przy jakichś silnikowych gizmach albo jeździ pomieście... Żyje,jakby był cały czas w drodze... ( to tylko jeden z możliwych tropów i interpretacji)
Czy ten film jest głęboki... Nie, nie jest. Ale jest tak zrobiony, że każdy oglądający go widz może mu nadać tak dużą głębię jaką tylko zdoła.
Muzyka i obraz "opowiadają" praktycznie na równi z dialogami i aktorami.
Odwołuje się do emocji widza i pozwala wypełnić nimi siebie.
Można to wszystko poczuć.
"Zagubiona autostrada" Davida Lincha też nie ma szczególnie wyszukanej fabuły a jednak potrafi zahipnotyzować widza na ponad dwie godziny. Forma jest równie ważna jak treść, a w czasach w których coraz trudniej jest o oryginalny scenariusz, przykuć w tak magiczny sposób widza do ekranu na prawie 100 minut jest nie małą sztuką. Jak dla mnie "Drive" jest objawieniem wśród filmów minionego roku. Reżyser i aktorzy, pulsujące elektro i ten senny sposób narracji, zabrali mnie starą dobrze znaną już trasą na przejażdżkę w podróż do zupełnie nowych obszarów wrażliwości. Ten film się widocznie kupuje albo nie. Nie pozostawia widza obojętnym, myślę że wyrośnie na kultowy. Faktem jest że "Drive" dociera do widza który dostrzega na czym bazują jego twórcy (Tygrum bez wątpienia do takowych się zalicza) do widza który zna kino lat 70-tych, 80-tych i kuma takie klimaty. To nie jest masowe kino, choć pozornie takie się wydaje. Może to i dobrze, dzięki temu stanie się kultowym w kręgach kumatych wrażliwych na nowe, świeże formy przekazu odbiorców dobrze rozeznanych w klasykach gatunku.
Ciekawa interpretacja, nawet mi sie podoba. Trzeba jednak pamietac, ze kazdy z nas jest inny i inaczej odbiera przekazy dane w tym filmie. Nie kazdy, komu sie film nie spodobal nie jest troglodyta ani 'uczuciowym zerem', to jest sprawa indywidualna. MOIM ZDANIEM niektore elementy o ktorych piszecie (w zachwycie) sa wyciagane na sile, a to juz nie jest dobre. Niedlugo dojdzie, ze 'wielkosc tego filmu najbardziej uwidoczniona jest w konstrukcji bloku, w ktorym dzieje sie akcja. Drzwi Kobiety o blond wlosach sa pod 45 stopniowym katem wzgledem drzwi tytulowego Kierowcy, jest to bez watpienia symbol bolu za utraconym Rajem jak i nieszczesliwa miloscia'... Darujcie sobie zabawe w intelektualistow na takim poziomie, gdyz to jest zwykla strata czasu.
A, i jeszcze jedna rzecz o ktorej nie mialem pojecia. Pan 0wner2 jest ZWYKLYM PROWOKATOREM, zobaczcie jego temat:
'Lista trolli których zmasakrowałem.
14 maja 2011 21:22 | 720 komentarzy
1. plantum
Oficjalnie poddał mi się w paru tematach, nie mógł już wytrzymać nawałnicy moich ciętych ripost. Plantum, oficjalnie zostajesz roz***anym przeze mnie trollem numer 1, wkrótce powinny znaleźć się tu nowe trolle. '
Nie ma sensu z nim dyskutowac, znam takie osoby, takim 'do***aniem' uwazaja, ze wygrali a tak naprawde cale srodowisko, caly swiat sie z nich smieja. To jest przerazajace jak i smutne, zabrac takiemu dzieciakowi Internet i juz zero zycia. Panie 0wner2, przeczytaj Pan ksiazke, znajdz dziewczyne, pojdz do pracy, ogarnij sie, dobre prowokacje sa arcydzielem, to co Pan robisz to zwyczajne infantylne zabawy, ktore pewnie maja podniesc Pana ego. dla mnie jest to zalosne, 0/10.
Prowokuję tylko takich troglodytów jak ty, którzy piszą właśnie takie komentarze i śmieszy mnie to, gdyż naprawdę nie wiecie, jak bardzo mylicie się w ocenie mojej osoby. A ja mam już po prostu dość tego intelektualnego mułu, który przelewa się codziennie przez ten portal. I codziennie patrzę z niedowierzaniem ilu idiotów jest na świecie.
Ty masz jakis problem, niestety moje wyksztalcenie (typowo techniczne, inzynier) nie pozwala mi stwierdzic jaki. Ciagle uzywasz schematyczny sposob obrony, unosisz sie nad kazdymi, potem obrazasz i sprawe uwazasz za zamknieta. Czytalem Twoje posty w tematach, gdzie wg Ciebie 'doj***les trollom'... no coz, w mojej ocenie (jak i 99% innych ludzi) nie doj***es a tylko sie osmieszyles, oraz tam, gdzie skonczyly sie argumenty - uciekles. Za grosz nie cenie takich ludzi, w moim zawodzie spotykam sie codziennie z kilkoma/kilkunastoma nowymi ludzmi, ktorych musze ocenic w ciagu 10 minut rozmowy i ew. zaufac im dajac pieniadze na wielotysieczne projekty. O dziwo jednostki podobne do Ciebie, ktore wygaduja takie bzdury gdy braknie argumentow - tez spotykam. Smutna sprawa, to jest jak walka z wiatrakami.
No to nic dziwnego, że nie rozumiesz Drive. To jest film dla umysłu otwartego, szukającego sensu życia, gotowego do nowych doświadczeń duchowych, a technicy inżynierzy niestety się do takich osób nie zaliczają.
O, juz konkretniej cos napisales. To nie jest regula, inzynier moze byc bardzo bogaty duchowo. Moze tez byc bardziej skromny pod tym wzgledem. Zalezy od czlowieka. A, i nie jestem technikiem inzynierem. Tylko inzynierem. Nie bylem w technikum.
jak dla mnie, chodzi raczej o zabawę,grę z widzem niż interpretacje "śmiertelnie poważne".
Po obejrzeniu całego fimu, obejrzyj np jeszcze raz scenę z napisów początkowych, gdy Driver wraca do domu :D
Genialna wypowiedź. Zgadzam się w 100%. Za mną ten film chodzi od Sylwestra, kiedy to go obejrzałam. Pierwsza scena z kawałkiem "Nightcall" genialna, cały czas słucham tego kawałka - wprost hipnotyzuje... Gosling jak zawsze wspaniały, wybitny aktor. Cały film ma taki klimat jakiego dawno nie widziałam. Czytałam ostatnio o porównaniu Goslinga do Eastwooda, jego uśmiechem od niechcenia, podobną mimiką, oszczędnymi ale skutecznymi środkami wyrazu [Eastwooda również uwielbiam :)] Reasumujac - jestem powalona tym filmem!