nieporozumienie dla film beznadziejny jak nie psychodela to pierdoły romantyczne tak wygląda teraz polskie kino!
Chyba raczej interpretacja tekstu u Ciebie kuleje. Przedmówcy chodziło, zdaję się, o to, że polskie kino serwuje nam: 1. albo taką masakrę jak DZ, 2.albo fatalne komedie romantyczne.
Co do filmu- syf: przerost formy nad treścią, nienaturalnie wulgarny, nieudana hiperbola, dłużyzny, nuda. Słabiutkie. Mimo iż opinie są sprzeczne, nie wywołuje konstruktywnej dyskusji.
Ponownie popieram, mam nadzieję, że w końcu ranking tego filmu spadnie do 1, bo sama nie wiem kto tu tyle punktów nakręcił... to jest największa porażka polskiej kinematografii....
Może fabuła jest dobra,ale obraz jest do ****.Jakby technika kręcenia filmów w Polsce zatrzymała się w czasie 50 lat temu.Taką samą jakość ma filmy lektury które nakręcono dawno temu.
Filmy Blu-ray powoli zdobywa rynek,a w DZ obraz jak VHS.Jakość dźwięku porównywalna do mojego dyktafonu.
Hiepik - Forma jest chaotyczna (kręcenie z ręki), jakoś dźwięku kiepska, kolor blady, ponieważ nic nie odda lepiej tamtych realiów. Film ma formę wizji lokalnej i środki dopasowane do jej charakteru. Co ma do tego Blu-ray, nie wiem? Dlaczego oczekujesz od plugawego filmu dobrej jakości? Złota zasada – Jaki film, takie środki wyrazu.
obraz do dupy bo film jest kręcony na takiej taśmie... coś w stylu Q.Tarantino. On tez używa taniej taśmy.
odczuwam spore rozbawienie widząc pewne niezdecydowanie u was - albo przerost formy nad treścią albo ta forma zatrzymała się w latach 50-siątych :P
kitka79 - odpowiedź jest prosta - wysokie oceny dają osoby którym się ten film podobał i nie jest to nic zaskakującego, dziwić raczej może to że ktoś się temu... dziwi
I daruj sobie teksty "największa porażka polskiej kinematografii" gdyż jestem pewien, że nie jesteś jej znawcą by to oceniać
poprostumartyna - już dawno w necie rzadkością jest prowadzenie konstruktywnych dyskusji i nie jest to wina filmu, tylko osób tu bywających, patrząc uważnie zauważyłbyś, że film wywołuje skrajne odczucia u widzów. Jedni go nienawidzą inni kochają, jedni widzą w nim tylko wódkę i wulgaryzmy ( niebiosa powinny grzmieć, gdyż w dużej części są to osoby, którym z ust również wylewają sie fekalia w sposób niekontrolowany) a inni złożoność historii i ukryte wątki w krótkich ujęciach.
Jednak jak większość osób wolicie znaleźć sobie na forum grupę popleczników, gdyż wtedy odczuwacie większą pewność w utrzymaniu swojego zdania, niż uważnie przeczytać to co mają do powiedzenia ci którym się film podoba, wolicie mówić im, że się mylą niż zadać im pytania dlaczego to im się podoba… tracicie tylko czas i energię
gdy widzę, że ktoś stawia ocenę jeden filmowi podejrzewam, że ta osoba nie potrafi decenisz sztuki filmowej... Film składa się z wielu aspektów jak reżyseria, scenariusz, muzyka, aktorzy, dekoracje, kostiumy, montaż, ścieżka dźwiękowa itp.
Film może się nie podobać ale jesteście pewni że gra aktorów zasługuje na jeden, że stworzenie przekonującego klimatu tamtych czasów przez reżysera także zasługuje na jeden - rozmawiacie o nim, poruszył was i to na tyle mocno, że ciągle tkwicie na tym forum patrząc co inni mają do powiedzenia - może poruszył nie tak jak wy byście chcieli, ale jednak - czyli praca tych wszystkich ludzi na planie odniosła pewien skutek... Czy jesteście pewni ze w tym filmie nie ma nic co zasługuje na to by wystawić mu ocenę wyższą niż jeden?
THEANGEL - z Ciebie za to wielki znawca - film ocenia każdy według własnych upodobań i mówi sam za siebie więc proszę nie wyjeżdżaj mi z tekstami "daruj sobie.... itp", bo tak jak Ty mam prawo wyrazić swoje zdanie i nic Ci do tego jakie ono jest. Nie jestem nastolatką czy dzieciakiem i wiem co to dobre kino, a to na pewno do tej kategorii należy. I oceniając TUTAJ film oceniamy go głównie za fabułę, a nie za dzwięk, grę aktorską, dekorację i kostiumy, bo to nie gala przyznawania oskarów. Poza tym to tylko FILMWEB i masa filmów jest źle czy za dobrze oceniania.
Film jest nudny, a ocenianie go wysoko tylko za to, że pokazuje jaka była wówczas Polska i ukazanie polskiego pijaństwa to za mało... Pomysł i zamysł był dobry, dobrze się zapowiadał, ale niestety film skręcił na boczne tory i wyszła z niego porażka, porażka w której głównym wątkiem jest WÓDKA - i zamiast zrobić coś lekko odmiennego, historycznego powstało WESELE w nowej scenerii i inaczej ubranymi aktorami (z tym, że Wesele jeszcze jakoś się oglądało, wówczas był to film hit ukazujący coś na kształt polskich realiów, równie żenujący, ale miał jakiś wątek. Wprawdzie przykro się go oglądało, po wizerunek Polaka nie był za fajny, ale film dość dobry)
Więc nie praw innym morałów, bo po pierwsze nie znasz mnie i innych, żeby kogoś oceniać, po drugie KAŻDY MA PRAWO DO WŁASNEGO ZDANIA
Nie uważam się za znawcę - dlatego nie poświęcam zbyt wiele uwagi filmom, które uważam za wyjątkowy chłam i nie wygłaszam wywodów na temat - "jaka to porażka czyjejś tam kinematografii", przy tych które mi się "tylko" nie podobają, czasami z uwagą przyglądam się co inni w nich dostrzegli, Co więcej, nie twierdzę, że wiem co to dobre kino - ja odróżniam filmy, które mi się podobają lub nie, oraz filmy które podobają się innym lub nie... przez to często nie potrafię ocenić filmu np. Blues Brothers – do mnie ten film absolutnie nie przemówił, ale nie potrafiłbym postawić mu jedynki
film jest całością - jeśli oceniasz tylko fabułę to po co oglądasz filmy? Pytam serio, bo wygląda na to, że wystarczyło by ci streszczenie do oceniania filmu - z góry przepraszam, że pozwoliłem sobie na taką złośliwość, ale aż się prosiłaś :P
Nie ma czegoś takiego jak film zbyt źle czy zbyt dobrze ocenione i nie zasłaniaj się, że to tylko Filmweb - gdyż głupotą by było oczekiwanie obiektywnej listy najlepszych czy najgorszych dzieł, których nie da się porównać, gdyż jedyny wspólny mianownik to taśma filmowa (a teraz już nawet to nie zawsze), każdy film ma swojego widza (no dobrze prawie każdy) i to ten widz daje mu ocenę i to nie ważne czy to zwie się on krytykiem filmowym czy zwykły "oglądacz"... ciągle pojawiają się filmy nowe, inne się starzeją lub tylko nie potrafią zauroczyć nowych widzów , a może to widzowie się zmienili i nie potrafią dostrzec duszy tylko efekty… ale nie ma czegoś takiego jak jedna jedyna lista filmów wg ich wartości i nigdy nie będzie…
Ja każdemu daję prawo do własnego zdania, nawet najgłupszego (i nie mam tu na myśli Ciebie, więc nie musisz się obrażać) - dopóki jednak nie zaczyna oceniać innych widzów lub jechać bez żenady po twórcy…
Jeśli chodzi o Twoją opinię, z tych kilku postów które napisałaś widzę jedną rzecz, że trudno jest ci ocenić film jako film, gdyż bardzo duże emocje wzbudza w Tobie to co on pokazuje, brzydszą stronę ludzi, w ty wypadku mamy korupcja, chędożenie, zbrodnia, chlanie wódki, wulgaryzmy czyli coś czego można się wstydzić
Powiem szczerze, że jednak mniej mnie rażą wulgaryzmy padające z ust zapijaczonych facetów niż odpicowanych trzynastoletnich panienek - z przykrością stwierdzam, że to one przejęły prym w tej dziedzinie zarówno na ulicy jak i w necie…
Ty widzisz tylko wódkę w tym filmie i to Ciebie blokuje by dostrzec coś innego, przez to film jest nudny – chociaż tak naprawdę chlejący faceci to nie jest nic nudnego, gdyż jest to raczej żenujący widok , a skoro film wzbudza emocje jak zażenowanie, irytację i zniesmaczenie to chyba nie ma mowy o nudzie … co nie oznacza, że film się podobał…
Piszesz „…zamiast zrobić coś lekko odmiennego, historycznego powstało Wesele w nowej scenerii…” a dlaczego oczekujesz od reżysera takiego filmu jak Wesele filmu „historycznego”? Miałaś do dyspozycji opinie innych, recenzje, obsadę i opis filmu a jednak zdecydowałaś się go obejrzeć – dlaczego? Bo zarzucanie twórcy, że zrobił coś innego niż my oczekiwaliśmy jest… no właśnie, czym jest? Jak to jest gdy ktoś oczekuje, że masz robić to co on chce i nieistotne jest to czego chcesz Ty…
i nie oceniam Ciebie, tylko Twoje wypowiedzi i jeśli już to nawet mały na plus, a skoro inni mogą mówić, że czyjaś praca to gówno czy porażka, że rozumu mu brakuje, to ja swobodnie mogę prawić swoje morały...
Nie ma co się rozwodzić nad tym kto ma rację, bo i tak nie dojdziemy do porozumienia.
Jedni wolą Milczenie Owiec, drudzy Cassablancę, inni Obcego a jeszcze inni Transformers, Testosteron.... czy Dirty Dancing (i specjalnie wrzuciłam do jednego koszyka totalnie różne od siebie filmy)
Każdy ma swój gust i swoje zdanie na temat oglądanych filmów. Jedna rzecz mnie tylko zastanawia... czyżby tylko Panowie gustowali w takiego typu produkcjach... bo jakoś nie dostrzegłam zachwycających się tym filmem KOBIET.... my chyba mamy po prostu inną mentalność.
I to, że jest to żenujące to nie dlatego, że padają wulgaryzmy (to akurat mi kompletnie wisi) tylko dlatego, że film puszcza się zagranicą, a potem cały świat ma o nas zdanie takie jakie ma... mieszkałam długo w Stanach, zjeżdziłam pół świata i niestety ... mamy fatalną opinię jako naród i jest to przykre... a takie filmy (mimo, że to tylko filmy) robią z nas pijaków i ochlapusów i nie ma tu czego chwalić. W Stanach nie wiedzą co to Warszawa, ale że Polacy chlają i są pijakami i złodziejami to każdy wie. Jestem Polką i mieszkam obecnie w Polsce, ale za taki film jest mi aż wstyd... po co to pokazywać... po co?
Zresztą (i nie piję tutaj do Ciebie tylko ogólnie pod kątem większości) Panom to nie przeszkadza, bo w większości wypadków dla facetów wódka to skarb i mają gdzieś kto o nich co sobie pomyśli. Widać kobiety są inne ... może dlatego film mnie wkurzył i zażenował...
I jeszcze taka mała dygresja... akurat wczoraj oglądałam film o Czarnobylu i potem kilka reportaży o ludziach żyjacych teraz na terenach Ukrainy i byłego ZSRR - mózg się lasuje, a oczy zachodzą w ciążę jak się patrzy na to społeczeństwo - dla którego miarą udanego dnia jest ilość wychlanych setek.... a DOM ZŁY tylko zbliża nas do tego obrazka... i ukazuje nas w podobnym świetle. Potem nie dziwne, że wytykają nas palcami tak jak to my w większości wypadków wytykamy i śmiejemy się z naszych wschodnich sąsiadów.
Jestem kobietą i jestem zachwycona filmem, w związku z tym śmiem sugerować, że odbiór tego filmu w najmniejszym stopniu nie wynika z różnic płci. A dlaczego film mnie zachwycił? Właśnie z powodów, które tutaj podawane są jako wady "Domu złego". Wszechogarniająca przemoc, wulgaryzmy, alkohol i obrzydliwe relacje międzyludzkie, sprawiły, że po raz pierwszy od dawna wyszłam z kina przerażona. Przerażona ogromem zła, jakie może tkwić w człowieku. Bo właśnie zło w całej swej istocie i złożoności jest tutaj dla mnie głównym bohaterem. Potworne jest to, że "Dom zły" pokazuje świat na wskroś przesiąknięty ZŁEM. Świat, w którym nie ma ani jednego dobrego czy czystego momentu. A jednocześnie Smarzowski pokazuje, że jeśli chcemy szukać nadziei, możemy ją znaleźć tylko w człowieku (jeden z milicjantów ratuje życie Środoniowi, ale przede wszystkim mam na myśli postać Porucznika w wykonaniu Bartosza Topy). Nieważne, że ci, którzy próbują walczyć ze złem - giną; najważniejsze, że próbują.
Zastanawiające jest dla mnie to, co piszesz na temat postrzegania Polaków w świecie, za nasz wizerunek winiąc między innymi takie filmy, jak "Dom zły". Z jednej strony - wybacz - jest to moralność pani Dulskiej: swoje brudy należy prać w czterech ścianach, ale powiedzmy, że jestem w stanie zrozumieć Twoje podejście. Z drugiej strony - nie sądzę, żeby celem Smarzowskiego było stworzenie charakterystyki Polaków. Ja postrzegam ten film w bardziej uniwersalnych kategoriach - przecież historia Środonia mogłaby wydarzyć się pod każdą szerokością geograficzną, wszak jest to opowieść o zbrodni, o złu tkwiącym w ludziach. Natomiast wątki milicyjne odczytuję bardziej jako obraz systemu, który - jak wiadomo - panował nie tylko u nas. Tak ja to widzę - bardziej uniwersalnie, niż "polsko".
Nie rozumiem także zarzutów wcześniejszych forumowiczów, np. w kwestii muzyki. Czy chcielibyście w przerażających scenach słuchać Mozarta czy Chopina? Przecież muzyka ma potęgować nastrój filmu i sądzę, że w tym wypadku udało się to znakomicie. Natomiast mogę się zgodzić z przedmówcami w kwestii dźwięku, ale to standardowa sytuacja w polskim kinie i nie sądzę, żeby w najbliższym czasie miało się coś zmienić w tym temacie.
Podsumowując - film mnie poruszył, przeraził i zachwycił. A takie emocje przy okazji obcowania z polską kinematografią towarzyszą mi niezwykle rzadko. Nie udałoby się to, gdyby nie niezwykle spójna forma, która większość z was tak bardzo bulwersuje.
Miło przeczytać opinię, która składa się ze zdań podrzędnie złożonych, opinię dłuższą niż dwie linijki. Pozdrowienia dla Ciebie Thengel.
Film wywołuje skrajne emocje co świadczy o sile jego oddziaływania na odbiorcę. Według mnie to jest jego największy plus. Film, o który zapominamy po napisach końcowych nie jest wart nawet oceny równej 1. Dom zły oburza, odrzuca, zniesmacza, mdli. Dużo wódki, przekleństw, krwi, przemocy. Dlaczego? Może reżyser w sposób brutalny chce nas odciągnąć na chwilę od cukierkowego świata i wrzucić do PRL-u, który nie mieści się w przestrzeni „lepszych czasów”.
To prawda, że film wywołuje skrajne emocje, jednak jego przeciwnicy dostrzegają to tylko jako wadę.
Tak sobie myślę, że może część osób zbyt wcześnie go obejrzała, nie byli gotowi.
Moja siostra z obejrzeniem „Przełamując fale” czekała kilka lat. Wiedziała, że film jest ciężki i również wywołuje skrajne emocje, dlatego się nie spieszyła. Gdy poczuła, że jest gotowa i w końcu go obejrzała stwierdziła, że warto było czekać, bo gdyby obejrzała go wcześniej mógł wywołać w niej zupełnie odmienne odczucia a tak po prostu ja zachwycił.
Podobnie może być z filmem „Dom zły”, trafił do kin, gdy już zapanowała przedświąteczna gorączka, choinki, światełka, kupno prezentów, kolędy czyli ten cały wyczekiwany kolorowy kicz a tu zaserwowano nam dużo wódki, przekleństw, krwi, przemocy czyli zimny prysznic o nas samych… dlatego nie dziwię się, że cześć osób to zniesmaczyło, szkoda tylko, że przesłoniło im całą resztę… ale jak wiadomo nie wszystkie filmy są dla wszystkich.
Dziękuję za miłe słowa i również pozdrawiam :)
Całkowicie popieram, jak dla mnie film również słabiutki. A takie czepianie się na forum to już dziecinada.
"odczuwam spore rozbawienie widząc pewne niezdecydowanie u was - albo przerost formy nad treścią albo ta forma zatrzymała się w latach 50-siątych "
Forma nie zawsze znaczy forma techniczna. Pomyśl o czymś więcej niż kamera i montaż. Zatem obydwie te opinie nie są ze sobą sprzeczne. Dotyczą różnych sfer. Za szybko się rozbawiłeś/ łaś.
1. patrzę uważnie
2. jeżeli ty nie dyskutujesz konstuktywnie na temat żadnego filmu to nie generalizuj, to nieobiektywne. internet nie jest jedyną formą dyskusji, przynajmniej dla mnie.
3.jestem widzem. płacę, oglądam, oceniam. mam do tego prawo. dlatego właśnie sztuka jest tak ważką dyscypliną. bez odbiorcy ginie.
nie będę piać, bo ktoś sie ruszył z fotela, natrudził i nakręcił film. nikt mnie nie chwali jak pójdę rano do roboty, ale pracuje niewydajnie, niezadowalając pracodawcy. wobec tego: bez przesady. forsę za bilet zostawiłam im w kasie. do niczego więcej nie jestem zobowiązana.
'pewien skutek' osiągam także dłubiąc w nosie. i co z tego?
Jeśli wolno prosić o pomoc, to byłbym wdzięczny za wytłumaczenie zdania:
"jeżeli ty nie dyskutujesz konstuktywnie na temat żadnego filmu to nie generalizuj, to nieobiektywne."
co konkretnie? przedmówca napisał/ała, że nie ma dyskusji na temat filmów polskich. jeżeli przedmówca nie dyskutuje, to niech nie pisze, że nikt nie dyskutuje. bo to nie prawda.
przedmówca napisał, że trudną sztuką jest prowadzić dyskusję na takich forach jak to...i przedmówca nie będzie wyjaśniał dlaczego
1) tak trzymaj i wyciągaj wnioski
2) przyznaję, że nie do końca zrozumiałem zarzut - "...jeżeli ty nie dyskutujesz konstruktywnie na temat żadnego filmu to nie generalizuj, to nieobiektywne..." - przecież pisałem tylko, że w necie to trudna sztuka móc konstruktywnie dyskutować
Owszem, internet nie jest jedyną możliwością dyskusji, ale skoro tu wyrażasz swoją opinię to może oznaczać, że jesteś gotowa i na dyskusję, ja jestem tu dość długo by stwierdzić, że udaje się to coraz rzadziej
3) dobrze, że nie napisałaś "płacę i wymagam" jednak zabrzmiało to podobnie - jesteś konsumentem a nie widzem... nie chcę Ciebie obrazić ale jak ktoś rozlicza film z pieniędzy, które na nie wydał to takie skojarzenie mi się nasuwa… teraz mam pewność, że nie dla Ciebie ten film został nakręcony, nie jesteś jego odbiorcą…
Nie musisz piać, bo ktoś sie ruszył z fotela i nakręcił film, który nawet ci się nie podoba, ale nie oczekuj, że obowiązkiem twórcy jest zaspokojenie Twoich oczekiwań
dłubanie w nosie jest nieeleganckie, ale skoro odczuwasz taka potrzebę to mi to nie przeszkadza :P
Popieram, film słabiutki jak dla mnie. Ogólna przesada, wódka, przekleństwa itd. Najzabawniejsi są Ci co piszą, że film pokazuje jak to było w Polsce kiedyś, natomiast sami mają po 15lat i gówno na ten temat wiedzą, chcą tylko na forum zaistnieć, a najlepiej jeszcze kogoś zza klawiatury wyzwać. Filmu nie polecam.
a mnie sie podobało. jaki jest według was najlepszy polski film?? Rejs?? Miś?? Nóż w wodzie?? jaki??
Jaki film pytasz?...
... powiem Ci mój ulubiony, a bynajmniej jeden z według mnie lepszych klasyków.... Sami swoi, Seksmisja, Kogel Mogel - może starocie, ale zawsze z uśmiechem się do nich wraca. Wymieniłam póki co komedie.... ale i do poważnych filmów dojdziemy, choć za dużo ich nie ma.
Podobał mi się "Tato", "Psy" też nie były złe, ale nie mam jakiegoś super ulubionego poważnego polskiego filmu
O i "EDI" i może też "Cześć Tereska" - to z tych ambitniejszych... bo o "Jak rozpętałem..." nie ma co pisać, bo wiadomo, że świetny.
Także DOM ZŁY w porównaniu z nimi to ... aż nie będę pisać, bo znowu odezwą się na mnie głosy krytyki. Kiszka - delikatnie mówiąc :)
niestety racja, o pierdołach romantycznych to nawet szkoda gadać,
co do psychodeli to nawet tego nie było w tym filmie, bo czar-białe zdjęcia z ręki z koszmarną (quazipsychodeliczną) muzyką w tle czy zimowa sceneria to jeszcze baardzo daleko to dobrej filmowej psychodeli; do tego ta masa wątków, i tak:
-rodzinna tragedia bohatera,
-alkoholizm i bimbrownictwo na gruncie społeczno administracyjnym,
-wiejsko pgrowska tajemnica cukrowych malwersacji,
-homoseksualizm zaginionego zootechnika i jego ciepła przystań na plebanii
-wiejski podpalacz,
-syn marnotrawny,
-małżeńska niewierność w milicji,
-partyjny szwarccharakter,
-patologia rodzinna,
-i mój ulubiony - problem wygrzebania espreralu z milicyjnej dupy poprzez głównego podejrzanego, w czasie wizji lokalnej, dowodem rzeczowym.. uff
- no i w tle brutalne morderstwa
dla każdego coś miłego
najlepszy film jest o facecie w łodce......................................................
bez sensu trochę ten temat. Film jest świetny. Jeżeli nie macie pojęcia o tych czasach oczywistym jest że wasza ocena będzie 1/10. Smarzowski świetnie pokazał co się wtedy liczyło - wódka i donoszenie. A to że niektórych może szokować proponuje trochę poczytać o tym co działo się w latach 50-85 w naszym pięknym kraju, to raczej realne przedstawienie pracy polskiej milicji nikogo nie zdziwi.
zbyt surowy montaż, trochę realiów i fikcyjna, traumatyczna (ale prawdopodobna) historia i już plebs się burzy. film przypominał mi produkcje spod znaku dogmy95, tak na marginesie polecam von triera - byle nie 'antychrysta'.
i oczywiście to nie jest film ani na 1/10 ani na 11/10.
8/10, ale i tak jeden z najlepszych polskich tego roku.