PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=254658}

Dom strachu

Chain Reaction
2006
3,2 1,4 tys. ocen
3,2 10 1 1394
Dom strachu
powrót do forum filmu Dom strachu

Dom strachu

ocenił(a) film na 3

Ten crap nie zasługuje na tak obszerną recenzję! Uszanujcie jednak chwilowy przypływ weny:D
Dwudziesty pierwszy wiek przyniósł wiele zmian w świecie horroru. Ostatnio ponad przeciętność wybijają się tytuły pochodzące z Europy, które pokazują, gdzie tak naprawdę bije serce gatunku. Wielu osobom przejadły się już odgrzewane, azjatyckie ghost story czy potężna fala amerykańskich remake’ów. Jak na tym polu prezentuje się niemiecka produkcja w reżyserii Olafa Ittenbacha? Zapraszam do przeczytania poniższej recenzji.
Film opowiada o grupie więźniów, której podczas wypadku na górskiej drodze udaje się opuścić autobus zagłady. Po brutalnej eksterminacji ocalałych strażników przestępcy biorą za zakładnika lekarza Douglasa Madsena i, chcąc kontynuować ucieczkę, kierują swe kroki w stronę tajemniczego lasu. Wkrótce trafiają do mrocznej, drewnianej chatki, zamieszkiwanej przez nie do końca zwykła rodzinę…
Największą wadą opisywanego obrazu jest wręcz absurdalne podejście do podstawowego trzonu każdego filmu, jakim jest fabuła. Absolutny brak oryginalności plus rozwiązania na poziomie wieczornych dobranocek dały niestety wyjątkowo kiepską, niestrawną mieszankę. Po masakrze w tytułowym domu znów dochodzi do wypadku autobusu, ucieczki więźniów i wędrówki w towarzystwie ocalałego starca(!) do miejsca zagłady. Dwa razy oglądamy te same wydarzenia! Toć to czysty absurd! Nic więc dziwnego, że z ekranu bije sztampa i monotonia, nie wspominając o braku takich „dodatków” jakimi są groza czy napięcie. Nawet nie pokuszono się o wyjaśnienie pochodzenia piekielnych istot, w które zamieniają się mieszkańcy leśnej chatki. Nie wzbudzają oni nawet krzty przerażenia czy obrzydzenia.
Dobranie na głównego bohatera niezbyt żywotnego w poczynaniach starca było pomysłem równie ryzykownym co nieudanym. Aktor grający Douglasa Madsena może i wygląda sympatycznie, jednak odrzuca ślamazarnością i cierpką, nijak zarysowaną osobowością. Twórcy nawet nie pokusili się o dodanie konfliktu wewnętrznego bohatera czy jakiejś specyficznej cechy, dzięki której widz mógłby poczuć sympatię do owego mężczyzny. Niestety, nie polubimy żadnego z bohaterów, mimo, że grają całkiem znośnie.
Na plus wychodzi strona techniczna. Udało się umieścić tutaj realistyczną scenę wybuchu autobusu, postrzałów oraz mnóstwo gore, największego atutu omawianego obrazu. Wykonanie aktów makabry jest całkiem niezłe (pomijając sceny z użyciem piły łańcuchowej). Krew leje się hektolitrami i pod tym względem owoc pracy Ittenbacha może przyciągnąć uwagę. Wszystko dzieje się w pięknych sceneriach lasów iglastych, co pozytywnie wpływa na nastrój filmu.
Należy ponownie pogratulować naszym rodzimym tłumaczom, którzy oryginalny tytuł House of Blood przekształcili na Dom Strachu. Czerwonej posoki znajdziemy tu mnóstwo, jednak o tym drugim nie ma nawet mowy. Pozostaje zadać pytanie – czy komukolwiek będzie chciało się przeprawiać przez te 105 minut prawdziwego piekła nawet dla zaskakującej końcówki? Owszem, znajdą się tacy szaleńcy, gdyż obraz mimo potwornej głupoty i sztampy ma miłośnikowi horroru coś do zaoferowania. Banalna, aczkolwiek podana w specyficznym sosie historia Douglasa Madsena utwierdziła mnie w przekonaniu, że Ittenbach ma potencjał w przeciwieństwie do największego partacza tego dziesięciolecia, jakim jest Uwe Boll. Powodzenia, panie Olafie! Liczę na to, że kolejne pańskie filmy przyciągną widzów czymś więcej niż kilkoma wiadrami makabry.
Ocena – 3/10