Kochanki, alkohol, jazz. Świat się jednak nie zmienia - podzielmy sobie prohibicję alkoholową przez 4 i mamy dzisiejszą "war on drugs". Ten sam rak wciąż toczy nasz świat, obudowuje się jednak w coraz bardziej wyszukany PR. Żaden z bohaterów tego filmu nie zaskarbił sobie mojej sympatii. Chwilami miałem wrażenie, że reżyser nakręcił ten film dla "filmoznawców", nie widzów. Ale co ja tam wiem.