Po co w ogóle wykorzystywać istniejące postaci, skoro zmienia się dosłownie wszystko? Czarownica już nie zła, już ma motyw, już skrzywdzona. Leśna kraina, której nie było. Król nagle zły, wróżki nagle tępe, praktycznie z wyjątkiem imion i dwóch scen (klątwa i wrzeciono) nie ma nic z oryginału.
Więc po co w ogóle udawać, że to ma jakikolwiek związek z oryginalną Śpiącą Królewną? Nie lepiej po prostu nakręcić własny, nowy film skoro i tak fabuła jest praktycznie nowa?
Chodzi ci o "Jak ma być nowe to niech będzie nowe a nie nowe udające stare."?
W jaki niby sposób "udaje stare". Tytuł inny, fabula inna, nawet bohaterowie w zasadzie nie ci sami.
To jest jedynie inspirowane dawną powieścią, ale w bardzo zmienionej, moim skromnym zdaniem, znacznie lepszej formie.
Udaje stare bo to niby ta sama historia z innego punktu widzenia, co jest nieprawdą.
Myślę, że każda wersja tej historii jest nieprawdą.
A tak poważnie... Nie uważam tego filmu za dobry, ale przerabianie i przekręcanie znanych historii akurat lubię i myślę, że to całkiem fajna sprawa móc zobaczyć w innej odsłonie coś, co się zna od dzieciństwa.
A od kiedy bajki są prawdą?
Nie jest to film dokumentalny, więc tematu nie ma.
O to chodzi w sztuce, żeby czasem się nią pobawić, coś zmienić, zaskoczyć czy odkryć zakurzony temat na nowo.
Gdyby nakręcili to samo to by było że nudne, że przewidywalne i że nic nowego. Więc po co?! A mnie się podobało. I właśnie tak to się powinno traktować. Jak nową historię z podobnymi postaciami i wszystko jest fajnie. Było nowe i ciekawe, i mimo zmian jestem bardzo mile zaskoczona :)
Sam twierdzisz, że nie ma za wiele z oryginału, to niby w jaki sposób "udaje stare"? Jest dokładnie na odwrót.
Nie, no jasne, lepiej nakręcić jak w oryginale. Każdy jest kryształowo dobry, nieskalany, bez interesowny, tylko ta podła Maleficent jest zła.
- A czemu jest zła?
- Bo jest.
- Ale czemu jest zła?
- Bo nie lubi kryształowo nieskalanego króla, królowej i ich córki.
- A czemu nie lubi?
- Bo jest zła, bo jest Szatanem.
- Czyli to pro Chrześcijańska, anty pogańska propaganda?
- Nie. Ona jest zła!
- Chyba cie pogrzało.
Czy wy ludzie kiedykolwiek nauczycie się czytać ze zrozumieniem?
btw śmieszna jest twoja obrona, bo tu król jest podły, zły i to bez powodu.
Nie, ja bardzo dobrze zrozumiałem co napisałeś, tylko powiedz mi, czemu mieli by nie wykorzystywać oryginalnej historii, skoro poziom jej głębi jest na poziomie asfaltu?
Wszyscy ludzie króla, włącznie z nim są anielsko dobrzy, bo jakże by inaczej, Maleficent jest zła bez powodu bo jakże by inaczej i do tego nie lubi Aurory, takiej pięknej aryjskiej dziewczyny (nie wiem czy wiesz, ale Disney był pro-Nazistowski). Przychodzi fagas ni z dupy, ni z pietruchy, wali ją w śliniaka. Zabijają złą czarownicę i wszyscy żyli długo i szczęśliwie.
Naprawdę, historia pierwsza klasa.
Na "Frozen" też tak marudziłeś, że to nie tak było w oryginale?
Aha i jeszcze jedno. Chyba filmu nie oglądałeś, bo nie jest zły bez powodu. Żyjąc w biedzie całe życie, postanowił się wybić, a że sumienie doskwierało, 'tylko' uciął jej skrzydła. Potem do chrztu Aurory był (zapewne) zwyczajnym królem. Później to już tylko spirala paranoi, a paranoja nie jest zła, jest chorobą psychiczną
Chyba jednak nie przeczytałeś, bo byś wiedział. Nie powinni wykorzystywać oryginalnej historii, skoro nic prócz imion z niej nie zostawiają, tylko nakręcić nową własną. Udawanie że to ma jakiś związek z oryginałem jest śmieszne.
Tia a Maleficent była zła bo jej nie zaprosili na przyjęcie. Taki sam głęboki motyw jak króla z filmu, z taką samą głębią.
Na Frozen nie marudziłem, bo po pierwsze nie nawiązuje on do innego filmu Disneya a po drugie nie jest on nawet adaptacją żadnej baśni. Jedyne, lekkie kosmetyczne podobieństwo ma z Królową Śniegu, ale tylko na zasadzie klimatu. No i Frozen nie udaje, że nawiązuje do czegoś, do czego nie nawiązuje.
A i przy okazji, byłbyś nie gadał tych bzdur jakoby Disney był pro nazistowski, bo tracisz trochę wiarygodność.
A co mieli z niej zostawić, skoro oprócz imion i zarysu fabularnego nic w niej nie ma? Oryginał jest tak prostacki, że całość fabuły można by zmieścić w jednym zdaniu.
Ty na prawdę tego filmu nie oglądałeś. W takim razie, pozwól że cię oświecę. Maleficent stała się 'zła', bo gość najpierw powiedział że ją kocha, a potem z własnej chciwości ją zdradził i uciął jej skrzydła pieprzoną piłą łańcuchową.
Poczytaj trochę i się nie mądruj. Walt Disney aktywnie wspierał nazistowskich reżyserów filmów propagandowych a nawet uczestniczył w spotkaniach amerykańskiego stowarzyszenia pro-Nazistowskiego. Do samej śmierci się to za nim ciągnęło jak smród gówna za dupą.
Ty naprawdę jesteś ciężko tępy. Powtarzam któryś raz, skoro nie zachowują nic z oryginału, to zamiast udawać że to ma jakiś związek ze Śpiącą Królewną, niech nakręcą własny, nowy film.
A to było akurat o Maleficent z animacji, geniuszu.
Może lepiej się zorientuj, zamiast powtarzać plotki i legendy miejskie, bo to strzał w kolano.
http://www.youtube.com/watch?v=BOsDJ-dznlk
Kończę, bo nie chce mi się tracić czasu na rozmowę z kimś, kto nawet nie potrafi czytać ze zrozumieniem.
stary, czy Ty obejrzałeś w ogóle ten film? bo z Twojej wypowiedzi wynika że chyba nie, albo włączyłeś coś zupełnie innego. Czy to że film jest nakręcony z perspektywy innego głównego bohatera baśni oznacza że z oryginałem ma tylko wspólne imiona i wrzeciono? Chyba nie...
Chciałeś powiedzieć coś mądrego, ale niestety, nie wyszło...
Kolejny. ten film nie jest nakręcony z perspektywy innej postaci. Inna perspektywa to inne spojrzenie na dane wydarzenia bez zmieniania tychże wydarzeń. Ukradłem jabłko i z mojego punktu widzenia to nic złego, a z twojego i owszem, ale oba punkty widzenia uwzględniają to samo wydarzenie. Natomiast ten film pokazuje zupełnie inną historię.
Dla filmy pokazujące to samo wydarzenie z dwóch różnych perspektyw to np. Sztandar Chwały i Listy z Iwo Jimy.
Wyraziłem się dość jasno?
coś się tak burzysz i wywyższasz, wiedz jedno - choćbyś się zesrał to w internecie twoje zdanie nikogo nie obchodzi a nic nie znaczy
Historia "ewoluuje" w czasie - tak chyba najłatwiej można określić zarys fabuły. Wiele spośród "faktów", o jakich wiemy, w świecie rzeczywistym, zostało zmienione, mniej lub bardziej znacząco. Wiele z nich było zmienianych wielokrotnie, tak, że historycy nie są w stanie z stuprocentową pewnością określić co było prawdą, a co nie.
Tutaj także, historia "ewoluowała". Mamy pokazaną historię z zupełnie innej perspektywy i moim zdaniem było to bardziej realne. Ot chociażby z uwagi na argumenty przedmówców: pierwotna historia była nijaka (!). To, jak zachował się król w "czarownicy" jest znacznie bardziej prawdopodobne, niż to jak zachowała się "wróżka" w oryginale.
Dążenie do władzy, bogactwa przesłoniło uczucia króla, ale nie na tyle, by ten był w stanie zabić Czarownicę. Potem wiódł spokojne życie, aż do momentu, gdy Czarownica postanowiła spłacić dług w sposób, który najbardziej zaboli króla.
Pokazana tu historia pokazuje, że większość "złych" nie jest takimi bez powodu, a czasami to właśnie oni są bardziej dobrzy, niż ci, którzy wyglądają na takich na pierwszy rzut oka.
Nie jest to opracowanie oryginalnej historii. Zaczerpnięty został tylko główny motyw i nigdzie nie odwołuje się do oryginalnej historii.
Po pierwsze: to nie jest spojrzenie z innej perspektywy, już tłumaczyłem dlaczego.
Po drugie, owszem ten film próbuje czerpać z oryginału, stąd (teoretycznie) te same postaci, smok, klątwa itd.
Inspiracją tego filmu była "Śpiąca Królewna", nigdzie nie twierdzili, że jest to ta sama opowieść :)
Z tego co kojarzę, to jedynie w zwiastunach bodajże było powiedziane, iż jest to ta baśń, ale opowiedziana na nowo - coś jakby "prawdziwa historia", z sekretami, które dotychczas nie były odkryte :D
I ta wersja mi się bardziej podobała :D
Po pierwsze "na podstawie" to nie znaczy, że będzie dokłądnie to samo tylko w wersji video. Po drugie wydaje mi się, że baśń pozostawia wiele otwrych furtek: nie wiemy czemu Diabolina chciała się zemścić, można było te hsitorie dopowiedzieć, zakończenie? serio lepiej już na początku wiedzieć jak skończy się film?. Co do wróżek to i nawet w baśni były głupkowate tylko troche bardziej... babciowate
A kto udaje?
Nawet tytuł jest inny. A to że debile nie umieją zrobić opisu samemu muszą wzorować się na już obecnym.. do nich miej pretensję.
Film niezły.
Kobietki widza w tym prawdę o facetach, a faceci....
Film udaje, że jest tą samą historią z innej perspektywy. Co jest oczywistą nieprawdą.
Jest wiele filmów na podstawie prawdziwych zdarzeń/inspirujących się prawdziwymi wydarzeniami, gdzie na początku jest nawet taka informacja. Takie filmy też nie są kropka w kropkę takie same, jak zdarzenia, które miały miejsce.
Tutaj nie ma nawet informacji w samym filmie, że film wzorowany na baśni "Spiąca Królewna", a zachowujesz się tak, jakby napisali, że to dokładna ekranizacja.
I jeszcze jedna kwestia, nie podoba Ci się, że film nie jest dokładnie taki jak oryginalna baśń, czy, że nie jest taki jak bajka Disneya?
Nie podoba mi się, że film udaje iż ma coś wspólnego z oryginałem podczas gdy to zupełnie inna historia z tymi samymi imionami.
"Zupełnie inna historia z tymi samymi imionami"
Hmmm, czy jest zupełnie inna.
- Mamy Króla, Królową, którym rodzi się dziewczynka imieniem Aurora.
- Mamy 'złą" wróżkę, która zsyła klątwę na dziewczynę.
- Mamy etap wychowania dziewczyny przez wróżki
- Mamy historię z wrzecionem
- Mamy rodzące się uczucie dziewczyny do księcia
- Mamy pocałunek prawdziwej miłości, który niweluje klątwę.
Dość dużo analogii, a że opowiedziane w inny sposób z innym zakończeniem nie oznacza, że historia jest zupełnie inna. Ma inaczej rozłożone akcenty to fakt, ale dalej jest to historia klątwy rzuconej przez "złą" wróżkę, która jest pokonana przez pocałunek prawdziwej miłości. Reszta to szczegóły :)
Ta klątwa to jedyna scena zgodna z oryginałem. Dalej miała być znana historia z zupełnie nowego punktu widzenia, podczas gdy zamiast niej mamy zupełnie nową historię udającą inne spojrzenie na starą. Jaśniej już tego nie wytłumaczę.
Nie rozumiesz prostego pojęcia spojrzenia na historię w inny sposób. Ten film nigdy nie miał byc kopią oryginału, a innym spojrzeniem na znaną historie, filmem który bazuje na baśni 'Spiąca Królewna"
Czy o filmie 'Noah" też bedziesz pisał, że jest niezgodny z wersją oryginalną? Nie, bo to własna wizja reżysera na temat danej historii.
A taki "Czerwony kapturek-historia prawdziwa" ? Tez nie jest taki jak oryginał, bo to inne spojrzenie na znaną historię.
A "Hansel i Gretel' ? To samo co wyżej. Po prostu Twoje uwagi są zupełnie zbyteczne, bo zarzucasz filmowi, to że nie jest wierny z oryginałem, kiedy on właśnie taki miał nie być.
Czytaj ze zrozumieniem. Film miał być spojrzeniem na znaną historię z punktu widzenia czarownicy, a taki nie jest, bo to zupełnie inna historia. I jak mówiłem, jeśli kręci się zupełnie inną historię to nie ma sensu udawać, że to coś co znamy tylko z innej perspektywy i po prostu nakręcić film z własnymi postaciami.
"Czytaj ze zrozumieniem", prawie w każdej Twojej odpowiedzi w tym temacie piszesz to zdanie, chociaż powinieneś je skierować do siebie. Wszyscy dobrze wiedzą co masz na myśli, postaraj się zrozumieć opinie innych osób.
Tak, to przykre, że ludzie nie potrafią czytać ze zrozumieniem. Jednak polski w szkole jest potrzebny. Potem piszą nie na temat myśląc, że komuś odpowiadają.
Zaskoczę cię, ale chyba żaden wpis jeszcze tutaj nie odniósł się do tego, co napisałem.
Nie bardzo rozumiem w czym widzisz problem. Fabuła filmu jest zainspirowana „Śpiącą królewną” i nikt by w to nie wątpił, nawet gdyby Maleficent nazywała się Filomena, a Aurora Margo. Zapewne, w wypadku, gdy nikt nie podkreśliłby, że jest to wariacja na temat baśni, znalazłby się ktoś, kto nazwałby to plagiatem. Poza tym nie jest to pierwsza luźna interpretacja baśni (serial „Once upon a time” przykładowo). Nie jest to „udawanie” związku z baśnią, bo to ma związek z baśnią. Gdyby taka nie istniała, nie istniałby również ten film.
Nie chodzi o inspirację, bo inspiracja to np. Frozen inspirowane Królową Śniegu, natomiast niemające z nią wiele wspólnego. Ale dlatego tam też tytuł jest Frozen właśnie a nie Królowa Śniegu.
Natomiast nie podoba mi się, że ten film stara się udawać iż jest znaną nam historią opowiedzianą z punktu widzenia złej postaci, podczas gdy to nieprawda, bo to zupełnie inna historia.
Aurora już na samym początku mówi, że nie jest to historia jaką znamy. Ja to widzę tak: wersja przedstawiona w filmie jest prawdą opowiadaną przez uczestniczkę wydarzeń. Później tę historię opowiadano dzieciom na dobranoc i tak, z biegiem lat, zmieniła się nie do poznania. Taka moim zdaniem była intencja twórców. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że to tylko baśń, nic z tego nie wydarzyło się naprawdę, a pierwszą wersją była ta Grimmów, co z miejsca czyni ją najwiarygodniejszą. Jeśli tego nie zaznaczę to mnie zaraz zjedzą.
Tylko że film sugerował opowiedzenie historii jaką znamy z innego punktu widzenia, co miało pozwolić lepiej poznać samą Czarownicę. A ten film nie przedstawia historii z jej punktu widzenia, przedstawia zupełnie inną historię.
Nie chce mi się teraz szukać filmu i jeszcze raz oglądać początek, tylko po to, żeby się łapać za słówka. Tak więc nie pamiętam, czy było powiedziane, że jest to ta sama historia opowiedziana z innego punktu widzenia czy prawdziwa wersja historii, którą wszyscy znają przekształconą. Wydaje mi się jednak, że to drugie. Ponad to całość jest zarówno pokazana z punktu widzenia Maleficent, jak i zmieniona. Gdyby film przedstawią swoją wersję z punktu widzenia Stefana, byłaby zwyczajnie nudna.
No i o tym właśnie mówię, mieli pokazać, że Maleficent nie była taka zła, poprzez jej punkt widzenia a zrobili film zupełnie o czymś innym.
Jednak wzięłam i sprawdziłam. Początek filmu: „Pozwólcie, że opowiemy wam na nowo starą historię. Sprawdzimy jak dobrze ją znacie”. Nie jest powiedziane, że będzie to ta sama historia opowiedziana z innego punktu widzenia, tylko historia, którą wydaje nam się, że znamy, ale jak się okazuje w zmienionej, nie mającej wiele z oryginałem wspólnego wersji. Gdyby „Czarownica” była opowiedziana z punktu widzenia rodziny królewskiej, jak to jest u Grimmów, pierwsze słowa pozostałyby takie same.
Nie chce mi się bawić w grę słówkami, od początku film sugeruje że to znana historia z innego punktu widzenia, co jest nieprawdą.
To nie jest kwestia gry słów, tylko różnych interpretacji. Moja polonistka z liceum zwykła psioczyć na kolegów po fachu zadających uczniom pytanie „co autor miał na myśli?”. A to z tej przyczyny, że tylko autor wie co miał na myśli. Zmierzam do tego, że ty właśnie narzucasz swoją własną interpretację. Nie twierdzę, że jest zła, bo każda interpretacja jest dobra o ile jest poparta argumentami. Jeżeli zaś coś ci się w tej argumentacji nie zgadza, to nie jest to wina autora, tylko błędnej interpretacji.
Człowieku, a Ty powtarzasz to samo zdanie już ze 20 raz, czytałem rozmowę z ciekawości i Twoi rozmówcy próbują coś mądrego przekazać, a Ty wklejasz tę samą kwestię jak mantrę (kopiuj - wklej). Nie jesteś czasem botem? :) Ile jest 2+2/2? :) Film jest fajny i przyjemny, a czy to plagiat, alternatywna wersja, wersja opowiedziana z innej perspektywy - dla mnie nie ma znaczenia. Liczy się wrażenie jakie miałem po seansie.