1. Na misje zimowa ubrani w cywile łachy lub ciemne mundury. Szkoda że jeszcze nie założyli sobie kolorowych światełek na te tępe łby.
No ale przeciwnicy to już bardzie tęgie mózgi, bo wszyscy ładnie na biało ubrani. Jak na walki w zimie przystało.
2. Helikopter wojskowy usłyszeli dopiero wtedy jak był nad nimi. Pomimo tego że byli na otwartej przestrzeni gdzie dźwięk roznosi się bardzo dobrze.
3. Poruszają się we mgle, po jakimś zamarzniętym morzu przy zerowej widoczności bez żadnych urządzeń nawigacyjnych czy nawet prostego kompasu i mapy. Tylko pozazdrościć orientacji w terenie, ja tam w Ikei się gubię...
4. Jakiś zwykły szeregowy pilnujący windy do laboratorium ma przypięte kody dostępowe do niego. Poziom zabezpieczenia iście ekspertski...
5. Ładna pani bohater postrzelona w brzuch, z rozwalonymi paluchami raz ledwo chodzi, raz jest zwinna jak tygrysica, w zależności od potrzeby chwili. Niesamowite...
6. Gdyby to był film rodem z ZSRR to bym wcale się nie zdziwił że ranna w brzuch zawodowa łyżwiarka posługuje się bronią wszelaką niczym Johny Rambo...
Bagiński stwierdził "im młodsza widownia, tym logika jest mniej istotna", ale widać że Netflix i tej starszej widowni nie rozpieszcza...
To tylko film rozrywkowy, bez wielkich ambicji, moim zdaniem całkiem udany, jak na kino gatunkowe. Naprawdę według ciebie zasługuje na najniższą ocenę?
Lubisz np szklaną pułapkę albo przygody agenta 007? Czy tam wszystko było możliwe?, czy było wszystko wiarygodne, logiczne, przemyślane? Kino akcji to bajeczka dla dorosłych, gdzie wszystko się może zdarzyć.
Kino to fikcja. Albo się temu poddajesz, albo korzystasz z pilota:)
Nie nie lubię tych filmów. Tak samo jak adaptacji komiksów Marvella czy DC (poza Dr. Strange).
Ale tych nie oglądam bo wiem co po nich można się spodziewać i szkoda mi czasu na nie. Jak i również tych filmów nie oceniam.
Ale ww film jest nakręcony na podstawie książki, która jest określana jako bestseller i oczekiwałem od tego filmu na pewno więcej niż po bondach czy szklanych pułapkach. Stąd taka ocena
No problem w tym że jakoś nie wygada to jako film "rozrywkowy". Jako film akcji ... Kilka strzałów to nie akcja . Mnie raził też brak zarysu skąd ta wojna, kto z kim itp. Oglądałem film z lektorem i z napisami ( nie chciało mi się ich wyłączać) i tylko w napisach jest jakaś wzmianka o zamieszkach i wojnie domowej . A o głupotach w fabule już nie bede się wypowiadał bo tego jest dużo ( początek - czemu do innych w samochodach strzelali a jej córkę uprowadzili a jej nie zbili ? Tak wiem nie było by filmu)
Mnie też poirytował mocno, nie wiadomo o czym ten film był, np. ci starzy Państwo, po co strzelali do tych żołnierzy? Dlaczego ona, zamiast krzyknąć broń!!!, to patrzyła się na staruszka, dając mu do zrozumienia, aby nikt się nie dowiedział, że tu jest broń WTF?
Nie da się też nikogo z bohaterów polubić, są nijacy, a schemat zachowań prosto z horrorów, one man standing... Przewidywany i nudny. Skąd nasza bohaterka wiedziała, że na całej długości lód jest cienki. Dlaczego lód pękał "ostrzegawczo", a nie załamywał się nagle pod ciężarem stojącej osoby, zaraz potem leżąca osoba nadal tkwiła w zagrożeniu i sama nie mogła sobie poradzić, jak wiadomo położenie ciała poziomo, zmniejsza nacisk na metr kwadratowy. Po co gość, który ukradł pojemnik, kierował się w stronę celu i nie zniszczył go. Dlaczego strzelał, po czym zignorował naszą mądrą bohaterkę i jechał dalej.
Dodatkowo nie wiadomo po co była ta wojna, kto z kim walczył, o co walczył, na czym polegała ta zagłada.
Narracja głównej bohaterki jest niesamowita, córka żyje? No to nic nie szkodzi gdy potem uwolnię broń biologiczną i ona może od tego umrzeć, ważne, aby do niej się dostać. Nie ma jej w bazie i nigdy nie było? A to jednak trzeba zniszczyć broń biologiczna :)
Potworne dłużyzny i nuda.
Nasza ledwo trzymająca się na nogach bohaterka dostaje znaczki za zasługi w momencie gdy ledwo dyszy, no ale musi tam sama podejść na nogach. Na pewno chciałbym, ledwo żyjąc, aby ktoś mi dawał znaczki.
Jest tyle bezsensownych rzeczy, zachowań ludzi, ujęć, zdarzeń, że trudno się to ogląda, nie przyglądając się temu i wpatrując, nie no to ma sens!
Nawet w filmach SF jest zachowany jakiś procent logiki, oraz efektów specjalnych, fizyki, bo trudno nazwać ten film SF.
Podsumowując, film jest nudny i nijaki, dodatkowo jest nijaki i nudny, wspominałem już, że jest nudny?
Nie dałem rady obejrzeć tego w całości. Jutro dokończę... Film nudny i ciągnący się jak flaki z olejem.
To nie jest film rozrywkowy, to film mający ambicje "być na poważnie" - bardzo wygórowane ambicje, bo popełnia całą masę błędów i niedopatrzeń, a więc nie udany. "Szklana pułapka i Bondy - to są filmy rozrywkowe.
W szklanej pułapce był logicznie zdefiniowany przeciwnik. Tu zaczęło się od dwóch zwaśnionych stron. Co to za strony? Rodowici Szwedzi kontra muzułmanie? Ludzie kontra reptilianie? Twórcom nie zależało żeby nadać temu konfliktowi wiarygodności, więc przesiedziałem 1/3 filmu męcząc się i dałem sobie spokój. Chyba w sumie chodziło o pokazanie bohaterskiej kobiety, a cała reszta nie była dla nich ważna.
Bohaterskiej kobiety? Przecież ona jest w tym filmie egoistyczną, oportunistyczna szują.
No jest trochę bzdur, ale co tam... A Skandynawowie z zamkniętymi oczami po śniegu/lodzie suną jak drony na auto pilocie, to można zweryfikować badaniami. Zresztą, ty może kolego nie znasz, ale kiedyś nie było gepeesów i w nocy na gwiazdach się polegało.
Ok, ale mogliby to jakoś uwzględnić, pokazać :)
Co do efektów specjalnych, nie wiem, jaki budżet miał film, ale podobały mi się nawet efekty specjalne, nie wiem, jak to kręcili, ale mam wrażenie, że w wielu miejscach nie używali CGI, sceneria była dość realistycznie odwzorowana, gdzieniegdzie zbyt uproszczona.
Ale ten film jest tępy tak że aż oczy bolą, nie ma nic na obronę trzeba dawać 1/10 by gnoić takie bezmózgie i nudne kino
Idealnie wypunktowałeś ten "szwedzki thriller", dodałbym jeszcze kilka bzdur, ale nie ma sensu. I to ma być aktualny hit oglądalności na Netflixie.
Bez złośliwości, ale ten scenariusz to kwintesencja szwedzkiej „logiki”, której można doświadczyć w życiu codziennym. ;)
1. Ewidentnie przegrywają wojnę z lepszym przeciwnikiem. Ma lepszy sprzęt i zapewne jeszcze zawodowych żołnierzy nie zgraje poborowych.
2. Spali, do tego nowoczesne śmigłowce bojowe potrafią być ciche, dopiero na podejściu zaczęło go być słychać.
3. Znają te okolice i punkty nawigacyjne jak wiatraki, wyspy itd. Może sprawdzają kompas tylko tego nie pokazują?
Reszta to prawidła kina akcji.
1. Zimowe ubranie maskujące to zwykły biały prochowiec czy tam płaszcz. Jak armia i to skandynawska może czegoś takiego nie mieć na stanie? A jeśli już to ktoś kto ma IQ większe niż numer buta by coś takiego z ciała wroga zabrał.
Nie wiem czy ten film w ogóle oglądałeś/łaś ale na odprawie było wyrazie powiedziane że przez większość trasy będą poruszać się na widoku, więc wyposażenie ich w stroje maskujące było psim obowiązkiem dowództwa bo od tego zależało powodzenie misji.
2. Nie spali. Tylko chowali się za skałą. Chyba naprawdę tego filmu nie widziałeś....
Poza tym, Nawet jeśli, byłby to śmigłowiec wyciszony to sam podmuch wiatru na lodzie będzie dawał echo. Chyba że sądzisz że "nowoczesne śmigłowce bojowe" potrafią w sekundę zejść z pułapu np 1000 metrów na 10, w takim układzie to nie mamy o czym dyskutować.
3. Człowieku, oni przez dobre 1/4 filmu poruszają się w nocy bądź ze mgle. O ile kiedy poruszali się po czymś co raczej było zamarzniętą rzeką to jest to jasne że nie potrzebowali żadnych urządzeń nawigacyjnych.
Ale ostatnia cześć trasy wiodła przez coś co było zamarzniętym jeziorem czy morzem i w dodatku we mgle przy prawie zerowej widoczności. . I jeśli uważasz że w takich warunkach bez urządzeń nawigacyjnych to moje gratulacje.
O ile też pamiętam, zostali wybrani ze względu na umiejętność jazdy na łyżwach a nie ze względu na znajomość trasy.
A jak im po odprawie rozdawano sprzęt, to też jak wymieniano co jest w środku to jakoś nikt o mapach i kompasach nie wspomniał.
Możesz kombinować jak koń pod górę, ale i tak nie zmieni to faktu że ten film jest skierowany do ludzi, którzy bezmyślnie akceptują wszystko co widzą.
Widać nie oglądałeś uważnie filmu. Po tym jak Caroline została sama z dowódcą po odprawie była mowa, że ona umie jeździć na łyżwach i jako jedyna zna teren.
5. wiesz co potrafi zdziałać skok adrenaliny? (zapewne chodzi ci o scenę przy ewakuacji).
No tak, to przepraszam... Skoro "znała" teren to znaczy że mapa czy tam kompas to jakiś niepotrzebny balast. Naprawdę tylko pozazdrościć jej zdolności nawigacyjnych, w całkowitej mgle, bez widoczności, bez żadnych wskazówek wiedziała gdzie północ, wschód, zachód czy południe....
Nie mi się z takimi ludźmi mierzyć. Jak pisałem wcześniej, ja w Ikei się gubię....
Co potrafi skok adrenaliny? To zależy w jakich filmach. W tych od DC czy Marvella wręcz epickie rzeczy.... A w rzeczywistości? No cóż, niewiele.
wszystko prawda, dodał bym jeszcze wysoką odporność na temperatury... niczym YETI
Mnie bardziej rozbawiło, że od tej Caroline niby zależała cała misja, bo przecież ona tutaj ma największe szanse powodzenia.
Finalnie ledwo kończy misję z dziesiątkami odmrożeń i konieczną amputacją palców, a jakiś random z łapanki na ostatnią chwilę jest całkowicie git, jakby co najwyżej się przeziębił z zimna xD.
Wg rozkazu mieli poruszać się tylko w nocy, więc niepotrzebne im były białe mundury.
Ehhh.... Czy wy w ogóle nie używacie mózgu, czy wiecie tylko tyle ile zobaczycie na netflixie?
Właśnie dlatego że w nocy! Poruszali się po terenie głownie zaśnieżonym i do tego służą białe stroje maskujące. W ciągu dnia mogliby się i za niedźwiedzie polarne przebrać a i tak by ich snajperzy z daleka odpalili.
Jakbyś choć trochę pomyślał, to może byś załapał że śnieg, z racji swej barwy, doskonale odbija w nocy światło księżyca. I w takich warunkach ktoś poruszający się po śniegu jest dobrze widoczny z daleka.
To że ty tego nie rozumiesz, to już twój problem, ale dla każdego kto miał jakąkolwiek styczność z armią, ubranie ludzi w normalne ciuchy na tajną misje nocną w zimie jest skrajnym debilizmem.
Masz rację na tajną misję powinni byli założyć mundury galowe ze wszystkimi odznaczeniami.
Mózg używam, dlatego jeszcze nigdy nie zgubiłam się w Ikei. Wbrew temu co myślisz, zgadzam się z twoją opinią, że debilizm goni debilizm. Chociaż twoje argumenty mnie nie przekonują. Film jest nudny, a jeśli komuś udało się dotrwać do końca, to zapewne ma mnóstwo pytań. Jak ja.Dlatego,jeśli ktoś przeczytał książkę,proszę o odpowiedzi. Czy film jest w miarę wierną adaptacją książki? Czy w książce są wyjaśnione przyczyny wojny, kto z kim walczył i czy główna bohaterka przed wojną też była "G. I. Jane" czy zdobyła swoje umiejętności już po wybuchu wojny?
Ten moment kiedy nie masz argumentów, więc starasz się rzucić czymś w stylu „nie zesraj się”. Zrob prosty eksperyment, weź biała kartkę i naklej na nią czarny kwadrat a później weź biała kartkę i naklej na nią biały kwadrat i poloz obok siebie w nocy. Jak powiesz mi, że widzisz kontury białego kwadratu ale tego czarnego wcale nie widać bo jest noc to gwarantuje Nobla w fizyki. Kolega powyżej w sprawach czysto logicznych i woskowych ma racje. Nie ma bezdźwięcznych turbin gazowych w śmigłowcach, nie dają przepustek do laboratoriów byle szeregowemu a główna bohaterka to nie dość, że idiotka to jeszcze samolubna i potężnie szalona
Nobla w dziedzinie fizyki, ewentualnie z fizyki. W sprawach wojskowych jestem laikiem. Filmweb opisuje ten film jako akcja/sci-fi. Czy wróg, który wyraźnie wygrywa wojnę, nie może dysponować zaawansowanym sprzętem wojskowym? A może to właśnie dźwięk śmigłowca obudził główną bohaterkę? A może byle szeregowy ma przepustkę, bo brakuje żołnierzy wyższych rangą? A co do ich ubrań na misję, to JA to interpretuję tak, że w cywilnych ubraniach byli ochotnicy, a w mundurach (kombinezonach?) zawodowi żołnierze.
Trafne punkty z wyjątkiem tego:
"6. Gdyby to był film rodem z ZSRR to bym wcale się nie zdziwił że ranna w brzuch zawodowa łyżwiarka posługuje się bronią wszelaką niczym Johny Rambo..."
Otóż w kinie amerykańskim jest tego o wiele więcej, ponadto każdy chce mieć takiego - a w zasadzie taką ekspertkę od wszystkiego, więc czemu się dziwić?
Musimy przedrzeć się do oddalonej o 100 mil bazy przez zamarznięte morze, niestety lód jest na tyle cienki, że nie ma możliwości przejechania tam naszymi pojazdami. Musimy to zrobić inaczej, tak zgadliście wyślemy tam grupkę osób, które bardzo dobrze jeżdżą na łyżwach - w tym momencie przestałem oglądać.
Dodałbym jeszcze przemieszczanie się samym środkiem rzeki tak, że widać ich na kilkaset m w każdą ze stron. Postoje na samym środku. Wskakiwanie do przerębli. Rozpalania ogniska w kominku....co nagrzeje pół domu a komin w termo będzie świecić bardziej latarnia morska. No i oczywiście są za liniami wroga, palą w kominku, ale wszyscy rozłożeni ze sprzętu i nikt nie wpadł żeby wartę postawić.....ok. Na razie jestem na tym etapie filmu, tj na 34 minucie, zobaczymy co dalej :)
Na niewątpliwy plus daję klimat wojny. Fajnie zrobione, miasto, nędza, desperacja, brud, niedożywienie i zero finezji tylko brutalna siła artylerii - boga wojny, bez Hollywoodzkich upiększeń.
Mimo wszystko film jest dobry. Klimatyczny, zaskakujący. Trzeba mieć nierówno aby ocenić go na 1
Odpowiadam sam sobie, ale bardziej ma to na celu uzupełnienie poprzednich wypowiedzi. Oglądałem ten film już z sześć-siedem razy. Z początkowego sceptycyzmu nie pozostało właściwie nic. Jest to moim zdaniem jeden z najlepszych i najbardziej klimatycznych filmów o wojnie. Gdzie... to nie wojna jest głównym tematem lecz miłość matki/rodzica do dziecka. Poświęcenie, parcie do przodu bez względu na etykę (poświęcanie swoich towarzyszy, traktowanie ich jak narzędzi bez których nie dostałaby się do tego ośrodka), bez względu na strach, na szanse powodzenia czy na własne/cudze życie. Scena z medalami. Tak przejmująca. Czujesz (jeśli jesteś rodzicem związanym ze swoim dzieckiem) czujesz po prostu to samo co ta kobieta. Wydarzenia, po. Nawet idąc prosić swojego towarzysza o pomoc (de facto w samobójstwie), któremu wcześniej sama wpakowała kulę w plecy nie ma w niej krzty jakiś bzdur o ludziach, cywilizacji, narodzie, czy czegokolwiek, Jest tylko świadomość, że jeżeli jej córka gdzieś przeżyła to ten wirus na pewno ją zabije. Wreszcie finał - tak przejmujący - jedyny możliwy. I jedyny właściwy. Życie ludzkie w zamian za nadzieję. Na wet nie jej promyk, co bladą, odległą poświatę, która może być tylko halucynacją udręczonego rodzicielskiego serca i umysłu....Jej córka prawdopodobnie nie żyła. 13-14 latka, sama w świecie brutalnej i bezwzględnej wojny z ludobójstwem, chłodem i głodem. Ale mimo to matka podjęła jedyną decyzję jaką mogła podjąć....Jak napisałem na początku, oglądałem ten film z 6-7 razy i za każdym razem kończąc go siedzę przez jakiś czas i gapię się w pusty ekran. Rozumiem tę kobietę całkowicie. Czuję to samo co ona. Wiem, że jej wybory były złe z punktu widzenia etyki czy moralności. Ale wiem, że będąc na jej miejscu, dokonałbym dokładnie tych samych wyborów. Łącznie z ostatnim..... Rewelacyjny, przejmujący, głęboki. Przypominający "Drogę" z Viggo Mortensenem (tu mamy więcej akcji) i "Interstellar" ze swym poniekąd prawdziwym przesłaniem, że gdy dochodzi do zagłady, do niebezpieczeństwa, to tak naprawdę w dpie mamy społeczeństwo, państwa, narody czy inne górnolotne bzdury a jedyne co się dla nas liczy to najbliżsi, dla których gotowi jesteśmy na każde poświęcenie. Film o rodzicu i dla rodziców... Nieznana wojna z nieznanym wrogiem jest tylko pretekstem. Jak nieznana katastrofa w "Drodze".