co kto lubi - jednak dla mnie to kłóci się z ogólnym stylem Clinta Mansella, ścieżka "Czarnego Łabędzia" totalnie mi do niego nie pasuje.
ps. do Rycerzy Broniących Honorów Muzyki Filmowej aka "Clint Mansell to ch.u.j. bo wszyscy tylko go lubią przez Requiem dla snu" - porównując "Black Swan" z np. "Źródło", "Pi" (chociaż w zasadzie chodzi o motyw przewodni, nie o utwory np. Banco da Gai, etc.), "Moon" - jak dla mnie - mantra. Piękne, piękne, piękne. A Black Swan? brak jakiegoś charakterystycznego ujęcia - ot, po prostu tło do obrazu, do kadru - każdy z powyższych jest na swój sposób na tyle ciekawy, że po pierwszym obejrzeniu, a później - drugi raz - jakby nie było - przesłuchaniu - potrafisz przypomnieć sobie motyw. A Black Swan? Ja pamiętam tylko Czajkowskiego, nie Clinta.
chociaż ogółem muzyka mi się podoba, muszę się zgodzic... i rzeczywiście pasuje do ciągania zwłok po lesie.