Podczas oglądania 'Czarnych słońc' przypomniała mi się słynna scena z Psów 2 Pasikowskiego... sam film zaś oceniłem na 8/10 i prawdę powiedziawszy nie wiem, czy to dużo czy też mało. Z pewnością pochwała należy się za niebanalność. Film jest zawiły, pogmatwany, zagadkowy... Z początku 'Czarne słońca' zniechęcają do siebie, przypominają ponurą, przygnębiającą sztukę teatralną... Jednak w miarę upływu czasu film zaczyna budzić sympatię, ciekawość... czy główny bohater jest rzeczywiście kosmitą? a może tylko wariatem? czy to ma jakiekolwiek znaczenie?
Dla mnie troszke na odwrót. Już sam początek zaciekawia jak cholera, no może nie na sam start, ale jak Dedek tą złowieszczą nocą, w tym magnetyzującym oświetleniu i przy dźwiękach tej mistrzowskiej muzyki pierwszy raz telefonował... "myślą że jestem człowiekiem"... usiadłem wygodniej i pomyślałem to jest to! Doskonała scena. Potem zaczęło się robić nieco chaotycznie jak dla mnie, nie wiem czy tak miało być czy trochę brakowało pomysłu. W każdym razie obejrzeć na pewno warto, na razie 7/10, ale może kiedyś do niego wrócę, w końcu "Zagubiona Autostrada" też za drugim razem spodobała mi się bardziej.
http://www.pomorska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20110422/REPORTAZ/276292304
Najprawdopodobniej osoba mordercy Tadeusza Wencla, skazanego w 1983 r. na karę śmierci (którą wykonano) była natchnieniem nie tylko dla Pasikowskiego, a również dla scenarzystów Czarnych słońc.
Jak miło, że jeszcze prócz mnie ktoś to zauważył :-) Oczywiście autorzy scenariuszy filmowych bardzo często inspirują się prawdziwymi postaciami i sytuacjami. Różnie to wychodzi, tu akurat wyszło w miarę dobrze.
Zarówno scena z Psów jak i scenariusz tego filmu są wzorowane na życiorysie Tadeusza Wencla.
Z tym że nie był on, jak często dziennikarze piszą, seryjnym mordercą.
Był człowiekiem zupełnie nieprzystosowanym do życia na wolności, kiedy siedział był wzorowym więźniem, czuł się dobrze i nie chciał wychodzić. Przy każdym zwalnianiu z więzienia informował wszystkich że popełni jakieś przestępstwo żeby tam wrócić. I słowa dotrzymywał. Funkcjonariusze z reguły brali to za wygłupy, nikt nie potrafił zrozumieć dlaczego ten człowiek chce żyć w więzieniu.
Z tym że czuł się niezdolny do zabicia kogoś, za drobne wykroczenia dostawał drobne wyroki, preferował podpalenia.
Zabił kobietę w pijackiej melinie ponieważ przypominała mu matkę która go porzuciła. Zdenerwowało go że ona pije porzuciwszy dzieci tak jak jego matka porzuciła go. Wcześniej obiecywał że ją zabije (matkę).
W czasie procesu zeznawał faktycznie fantastyczne historie o kosmitach, telepatii i wierzył w reinkarnację, że odrodzi się jako porządny człowiek.
Dostał za to 25 lat, potem KS za zabicie współwięźnia (to właśnie zainspirowało Pasikowskiego).
Ciekawy człowiek, nie był typowym mordercą czy psychopatą. Nie stwierdzono u niego schizofrenii i był inteligentny.
Dobry materiał na film, dopiero teraz dowiedziałem się że taki film powstał, muszę go obejrzeć.