Ten film jest gorszy nawet od Iron Mana 3 i Wolverine, już nie wspominając o Thorze 2.
Ale zacznę od poczatku. Gdy usłyszałam, że film będzie reżyserował Zack Snyder i zaangażowany będzie Christopher Nolan, miałam zle przeczucia. Obawiałam się, że Superman będzie przerobiony w stylu mrocznej trylogii Batmana. Jak zobaczyłam pierwsze trailery, byłam już tego pewna. Mimo wszystko postanowiłam dać sobię szansę obejrzenia filmu i szybko tego pożałowałam.
Fabuła opowiadająca niby o początkach Supermana jest zlepkiem historii z komiksu kilku filmów np. Avatar czy Wojna Światów i "nie trzyma się kupy" mówiąc kolokwialnie. Cała struktura filmu jest poważnie zachwiana. O ile jeszcze pierwsze pół godziny jest znośne, o tyle później film zmienia się w bezsensowna napieprzankę, w której niewiele widać z powodu trzęsącej się kamery i szybkich ujęć. Superman jest ciągle rzucany na ściany lub on rzuca Faorą, jej "kolegą" lub Zodem - wogóle walki pokazane są mało kreatywnie. A już stwierdzenie, że w tym filmie widać pełną moc Supermana zakrawa na jawną kpinę. Kal-El byl o wiele silniejszy w "Powrocie Supermana" gdzie wywalił w kosmos wyspę pełną Kryptonitu lub z gracją posadził na boisku wielkiego jumbo-jeta. Efekty specjalne w filmie są świetne, ale niestety ich przeładowanie powoduje, ze zaczynają "żyć własnym życiem" zamiast uzupełniać fabułę.
Kolejnym problemem są postacie i źle dobrani aktorzy. Niestety film masakruje postać i charakter Supermana zmieniając go w pozbawionego emocji i empatii socjopatę. Jego pierwsze spotkanie z Lois przyprawiło mnie o ciarki - facet zasklepił ranę na brzuchu kobiety swoim laserowym wzrokiem - super romantyczne, nie?!
Henry Cavill wypada nieźle w roli emocjonalnego zombie ale to nie jest Superman tylko latający i bardzo silny facet w czerwono - brązowej pelerynie. Reszta aktorów wypada jeszcze gorzej. Russel Crowe jako Jor-El ma jednakowy wyraz twarzy i monotonny głos przez cały film - mozna przysnąć oglądając go na ekranie. Amy Adams jako Lois to zupełne nieporozumienie - nie pasuje ani wyglądem ani wiekiem do roli i nie ma żadnej chemii pomiędzy nią a Cavillem. Kevin Costner wygrywa plebiscyt na najgorszego ojca roku mówiąc synowi, że być może powinien był pozwolić umrzeć dzieciom z tonącego autobusu. Fajna jest tylko Diane Lane jako Martha Kent. Nie wiem też, co w filmie robi Lawrence Fishburne jako Perry White - facet nie ma nic do zagrania i jest gruby i nieruchliwy. Poza tym jest jeszcze arogancki i irytujący czrnoskóry generał oraz agent FBI, ktory jest jedyną normalną postacią w tym filmie. Sytuacje w filmie są zupełnie nieprawdopodobne i nielogiczne - co robiła Lois na pokładzie statku kosmicznego a potem wojskowego samolotu? I jakim Lois cudem była przy Supermanie tuż po zabiciu Zoda - chyba że ma zdolność teleportacji?!
Poza tym w filmie są zbyt wielkie zniszczenia, które są zupełnie niepotrzebne i swiadczą o tym, że Kal-El nie starał się oddadlić walki od Metropolis. Pod koniec filmu miasto wygląda jak po wybuchu bomby atomowej a Superman jak gdyby nigdy nic całuje sobie Lois, zamiast pomagać ocalałym ludziom w ruinach. Zresztą cały "romans" z Lois jest niewiarygodny i wciśnięty na siłę do filmu. Co więcej nie ma żadnych reperkusji po takich zniszczeniach, żadnej stypy (jak to było w "The Avenegers") - następna scena to śmieszny koleś z Daily Planet oferujący bilety na mecz - po prostu bomba! Aha jest jeszcze Superman niszczący wojskowego drona. Bodaj po raz pierwszy miałam ochotę powiedzieć "wynicha z naszej planety". Ogólnie wyszedł film bezsensowny, zimny, wykalkulowany oraz pozbawiony duszy i ciepłych emocji, które były choćby w "Powrocie Supermana". Szkoda zmarnowanej szansy.
Mam inne zdanie - wreszcie kino obrało dobrą drogę, ekranizując komiksy! Dla mnie najlepszy Superman w historii, a Nolan ma łeb! Czuć było w tym filmie fakt, że cywilizacja ludzka się... zmienia, że stanęła w obliczu gigantycznego szoku! Poczucie realizmu, podobnie jak w Batmanie! A jeśli Powrót Supermana jest dla Ciebie lepszy?... spoko o gustach się nie dyskutuje!
Tylko widzisz Superman to nie Batman - tylko tyle i aż tyle. MoS to pretensjonalny gniot udający, że niesie jakieś "głębsze przesłanie". A jeżeli uważasz, że obecne ekranizacje komiksów powinny iść w kierunku totalnej dehumanizacji "dobrego bohatera" to szczerze współczuję.
No niestety, ekranizacje faworyzowanego przeze mnie DC (pod względem komiksów i kreskówek, oczywiście) zaczynają powolutku zjadać własny ogon - już ostatnia część trylogii nolanowskiego Batmana dawała taki przedsmak tego, co jest w MoS (choć oczywiście nie zmienia to faktu, że DKR co najmniej o klasę-dwie lepszy). Już wolę teraz to, co produkuje Marvel, czyli niezobowiązujące, luźne filmy, robione z przymrużeniem oka, a przy tym nieudające czegoś innego niż są. IMO to sporo lepsze od tej popularnej ostatnio "realności". Zresztą koniec końców i tak są pewne granice w urealnianiu superbohaterów, czego znakomitym dowodem jest ten potworek o nazwie Man of Steel.
Zgadzam się - trylogia Batmana jest niezła ze znakomitym filmem "The Dark knight" i fenomenalną rolą Heath'a Legera jako Jokera. Zresztą bardzo lubię Christophera Nolana jako reżysera - trudno znalezc zły film w jego filmografii.
A jezeli chodzi o ekranizacje komiksów, to Marvel wiedzie prym w lżejszych produkcjach ze sporą doza akcji i humoru jak np. "The Avengers", "Iron Man" czy teraz Thor 2. To jest rozrywka na swietnym poziomie i nic więcej - tego też nam trzeba bo na świecie jest aż za dużo mroku i smutku. Z drugiej strony dobrze też, że trafiąją się "mroczniejsze" perełki jak TDK, Watchmen czy Sin City. Najgorszy jest brak równowagi pomiędzy dramatem, humorem i akcją.
Oh niebiosa, panowie, jak dziękuje, że tacy ludzie istnieją.
Samemu również obejrzałem MoS'a i ciężko mi się do niego przekonać. Z jednej strony jest parę fajnych ujęć, w których widać rękę wujka Nolana, z drugiej strony jest beznamiętna rozwałka typu "Marvel i reszta", gdzie Supcio jest po prostu nuudny.
Z drugiej strony rosła moja obawa. To zawsze był koleś w czerwonych gaciach na kalesonach. Batman, owszem, koleś kryjący się w cieniu, latający po dachach. Ale jednak te kilka pierwszych minut - chociażby scena, gdy tonie, bierze ubrania z linki - uau.
Snyder pokazywał swój poziom do "Sucker Punsh" (już sam tytuł mówi, że ten film ssie) - a potem jakby "Hey, po cholera fabuła? Majom się udławić popkornem, jak widzą, ile komputera tu wsadziliśmy". I tak się skończyło piękno kina Superhero. Superman jest produktem typu "weź trochę przemyśleń, wsadź do komputera, dorzucimy efekty, wypluj na ekran". Takich filmów jest za dużo.
Co do dalszych dyskusji - widzę tylko nieliczne poparcia dla tej opinii i sprzeciwy.
Szkoda. Watchmen był wspaniałym filmem, do którego lubię wracać. Lubię obserwować "hero" z innej perspektywy, gdzie nie są cukierkowymi kolesiami z "S" na klacie, którzy w szybkim skrócie napierdalają się i koniec. Jeśli mam ochotę na kino, gdzie jest wybuch, jest strzał i jest goła baba idę na Iron Mana 3. Ale widząc nazwiska Snyder i Nolan mam nadzieje, że zobaczę "ludzką" perspektywę osobowości.
Może nie sprawdzasz nowinek na temat konynuacji więc cię uświadomię:
- W drugiej części zniszczenia dokonane podczas najazdu Zoda będą miały duży wpływ na fabułę, więc ten zabieg był pewnie dobrze przemyślan przez Nolana i Snydera,
- W filmie pojawi się Batman, który po wydarzenia z Man Of Steel będzie nieufny wobec Kal-El'a.
Osobiście uważam że MoS jest najlepszą komiksową adaptacją 2013 roku. Chociaż film nie jest idealny, jest kilka dziur fabularnych no i jest Amy Adams jako Lois Lane co uważam za największa pomyłkę tej produkcji...
Mnie film się podobał o czym wcześniej wspomniałem, był dojrzalszy od Ironmana 3 i mroczniejszy od Thora.Mroczny Świat...
Boli mnie najbardziej wątek tego że Johnathan Kent w każdym filmie Supermana musi ginąć, a z tego co wiem to w komiksach ma się całkiem dobrze więc po co go zabijać...bo każdy superbohater musi kogoś bliskiego stracić ku*wa Kal-El stracił już swoją planetę, po co zabijać Kevina Costnera...
I to jest piękne - bo każdy ma inną percepcję! Ja właśnie odebrałem ten film zgoła odmiennie! Wreszcie superbohater ma cechy... człowieka! Przeżywa to co ludzkie i to mnie urzekło! Czuć napięcie, czuć zmianę itd
Dla mnie sam stwierdzenie, że Superman Returns jest lepszy jest wystarczającym powodem, żeby nie prowadzić jakiejkolwiek dyskusji. Superman Returns kontynuował złą drogę dla tej postaci obraną przez Donnera. Man of Steel stoi obok Batmanów Nolana i Watchmen jako najlepsza ekranizacja komiksów DC.
A dla mnie stawianie MoS w jednym rzędzie z Watchmen i trylogią Nolana jest powodem, żeby nie prowadzić z Tobą dyskusji - a jednak to robię. Cenię sobie bowiem argumenty a tych Tobie brakuje - niestety.
MoS został zmasakrowany przez krytyków na świecie a i widzowie - poza mega fanami Nolana, przyjęli ten film bardzo chłodno. Zobacz też na oceny w filmweb - ledwo 6.7! Również w box office poradził sobie gorzej niż oczekiwano przy takiej kampanii promocyjnej i takich nazwiskach zaangażowanych w projekt.
Mówię, że jest w TOP3 ekranizacji DC, nie widzę żadnych lepszych filmów z ich stajni. Nigdy nie byłem jakimś fanem starego Batmana i Supermana. Batman owszem, prezentował świetny klimat ale nic ponad to, Superman to nie był Superman, Donner znacząco osłabił człowieka ze stali przez co ogląda się go jak superbohatera trzeciej kategorii. Green Lantern słabo, Constantine ujdzie, Red (pierwszy) ok. Nie wliczam oczywiście animacji chociaż wypadałoby wspomnieć o Dark Knight Returns Franka Millera.
Man of Steel został zmasakrowany przez dziadków co zapamiętali film Donnera jako pierwowzór postaci Supermana. Wiedziałbyś to gdybyś poczytał recenzje. Filmu nie lubią też ortodoksyjni fani pierwszych zeszytów w których Superman zajmował się ratowaniem kotów i spadających ludzi. Czytałem opinie typu - Superman nie dba i ludzi, rzuca Zodem po budynkach. W moich oczach robi to co robił Superman w starciu z Darkseidem którego ciepał po całym Metropolis. Ten najstarszy Superman był niestety nudny, postać tak naprawdę zyskała po reimageu kiedy uniwersum DC zaczęło się rozwijać. Poza tym Man of Steel oprócz tego, ze przedstawia Supermana w jego prawdziwej sile to w końcu przedstawia go nie jako superbohatera z komiksu a potężnego kosmitę. To nie wyidealizowany, krystaliczny harcerzyk, film wprowadził ogromny realizm do tej postaci.
Jak już wcześniej pisałam Superman to nie jest Batman! Tylko tyle i aż tyle! "Realizm" postaci jak jak to ładnie nazwałes został doprowadzony do absurdu w MoS. Nigdzie w żadnym komiksie, Superman nie zachował sie jak zimny socjopata, pozbawiony empatii i najzwyklejszych ludzkich odruchow. Zamiast wciagajacej historii dostalismy Supermana "tonacego" w morzu czaszek i pozbawionego minimum poczucia humoru. Na szczęście ludzie nie są aż tak cyniczni i jednak wola tego uroczego "harcerzyka" jak go pogardliwe nazwałes!
Zarówno Batman jak i Superman są postaciami fikcyjnymi i jeśli można nadać realizmu postaci Batmana dlaczego nie można zrobić tego z postacią Supermana ? To, że są to kompletnie różne postacie nie oznacza, że Superman nie zasługuje nie nieco bardziej realistyczne podejście. Druga sprawa, film przedstawia w zasadzie Clarka Kenta który dopiero staje się Supermanem a tak poza tym to poczytaj definicję socjopaty, Clark to zwykły outsider który ukrywa się przed światem ze względu na swoje pochodzenie, mylisz pojęcia. W którym momencie Clark / Superman jest pozbawiony empatii, proszę wskaż mi. Moda na Silver Age już dawno minęła, osobiście zdecydowanie wolę Supermana z Infinite Crisis, All Star, New 52 czy nawet świetna seria Red Son. Kryptoniańczyk ściągający koty z drzew i łapiący ludzi mnie nie kręci.
pewnie że się zachowywał, były albumy w których, a to chciał zabić paru dyktatorów, a to zniszczyć całe ONZ, zresztą z dachu budynku prawie nic nie zostało, widać że czytasz mało komiksów ze stajni DC, a twoje podejście do tematu Supermana jest z lat 90
zgadzam się w 100% :P najlepszy superman:D nie cierpiałam supermana a teraz:D bajka :D wreszcie jest jak mężczyzna a nie jakaś cio ta:P
batmat zawsze był genialny jak dla mnie przynajmniej:P teraz doszedł człowiek ze stali :P
i tak macie rację ten superman ma więcej z człowieka :) może dlatego mnie urzekł ;) jest taki realny:) widać że czuje, myśli :D zachwyciłam się:)
Trzeba bylo nie przysypiać albo patrzeć w popcorn tylko oglądać co się dzieje na ekranie ;P
A tak na poważnie do połowy zarzutów się zgadzam do połowy nie ;) Ale to normale, że zawsze będą dwie grupy widzów - ci którym się podobało i ci, którym się nie podobało. Mi się podobało, mogłoby być nieco krótsze ale koniec końcem udana ekranizacja ;)
nie badz smieszny nowy Superek zjada na sniadanie całą faze marvela na raz. Szczegulnie w avengersach była maga stypa bo zniszczono na jednej ulicy kilka znaków drogowych, taxówek i budkę telefoniczna nie ma co kosmici churtem z nieba spadają i cała akcja na jednej alejce ;p IM 3 i jego mega budżet 200 mln zielonych efekt ?-praktycznie nie ma co porównywac bo moze sie schowac ze swoja efektywnoscia-praktycznie nic nie pokazuja-Teleportacja Thora? lotów praktycznie zero a Loki lata na jakis slizgaczach ,smiech . Pojedynek Loki Thor to jak ogladac romans, Loki vs Avengers :praktycznie to samo:" Gdzie ta komiksowość , gdzie ta boskość: praktycznie te same pieniadze a nie wiele mamy. Ogladac pojedynek Zod Supek :Tylko pojedynki z Dragon Bala tak mogły by wyglądac i oczywiscie komiksowe starcia...i śmierc w MoS zbiera żniwo u marvela coś takiego nie istnieje...kpina z widza na każdym kroku przykład agent culson...zenada wręcz.
Jeśli już to nie bądź śmieszna :) Poza tym, z Twojego chaotycznego postu widać, że odnosisz do strony wizualnej filmu, kórą ja również doceniłam w mojej recenzji. Poza tym, wybacz ale Thor 2 kosztował 170 milionów $ podczad gdy MoS 225 milionów "zielonych" - to jest 55 milionów różnicy a efekt jak dla mnie o niebo lepszy w Thorze i efekty specjalne nie są tam jedyną atrakcją.
Hehe.. ja też skojarzenie przy walce miałem z Dragon Ballem :D
SPOJLER!
A tak serio to wszyscy się rozpływają nad tym realizmem a ja miałem wręcz odwrotne odczucie. Na początku filmu jak ojciec Supermana bił się z Zodem to był w stanie zadać Zodowi ranę jednym ciosem.. Zod przebija ojca jak nigdy nic... a podczas walki Zoda z Supermanem rozbijają się wzajemnie o budynki, walą się stalowymi belami i nawet nie mają zadrapania (nie wspominając o pelerynie supermana, która nie targa się i nie płonie [z tego co kojarzę peleryna nie była częścią stroju/zbroi z jego planety]... a na sam koniec widzimy jak Zod ginie najzwyczajniej przez skręcenie karku - WTF? ;|
kto mi jest w stanie wytłumaczyć o co chodzi z tym realizmem? ;>
a i jak już się czepiam to proszę sobie jeszcze przypomnieć scenę gdzie Lois Lane wypada z samolotu i spada w kierunku ziemi podczas gdy "czarna dziura" wciąga wszystko włącznie z kawałkami budynków, statków i samochodów... a 60kg Lois spada sobie do momentu aż przylatuje Superman i wtedy dopiero zaczyna ich wciągać ;]
Co do aktorów to jedyni jacy mi spasowali to Lois i rodzice "ziemscy" Clarka. Reszta jest albo irytująca albo bezpłciowa.
Jedyne co ratuje ten film to efekty specjalne stojące na wysokim poziome oraz praca kamery (ja akurat takie coś lubię).
Ostatnia rzecz to stosunek Lois i Clarka - nie kupiłem tego, że Lois wiedząc kim jest Superman tak po prostu po jednej rozmowie nie opisała tego. Z komiksów/bajek i innych filmów pamiętam (nie wiem czy dobrze), że Lois przez długi czas nie wiedziała, że Clark Kent pracujący w jej redakcji jest Supermanem i że miała straszne parcie na to żeby odkryć kto stoi za postacią Supermana. Correct me if I'm wrong.
Niestety, ten film miał tragiczna fabułę i świetne efekty specjalne! A to trochę za mało, zeby film był udany. Gorsze jest to, ze panowie z WB nie wyciągnęli żadnych wniosków z wpadek MoS i do pseudo sequela rodem z Juatice League dają ta sama ekipę tj Goyera i Snydera. Ten drugi już zdążył praktycznie położyć sequel na łopatki dając do woli Wonder Woman anorektycznego koszmarka z Fast & furious oraz młodego gowniarza do roli Lexa Luthora!
Po seansie - duże zaskoczenie. Moim zdaniem jest to najlepsza ekranizacja komiksów o Supermenie. Sam Clark nie jest bezpłciowy jak w poprzednich filmach, nie jest też kryształowo czysty i nie jest emocjonalnie rozhisteryzowany . Cavill zagrał zupełnie przyzwoicie ale prawdziwą gwiazdą była Diane Lane. Efekty specjalne są bardzo dobre (choć lepsze widziałem w nowym Star Treku, mimo, że nie było ich tam aż tak wiele), przeszkadza trochę ich ilość, tu się zgodzę. Scenariusz - czyli to co w filmie jest najważniejsze - też daje radę. Mamy kilka retrospekcji ale nie są dokuczliwe w oglądaniu filmu i dobrze obrazują motywacje "S". Akcja jest wartka, płynna, nie ma niepotrzebnych dłużyzn. Film naprawdę niezły, jak na ten gatunek.
No właśnie Clark/ Superman jest wyjatkowo bezpłciowy. A to chodzi, a to lata a to coś powie może ze dwa zdania. Postać ma z ero charazymy - taki pusty, emocjonalny zombie. Zgadzam się, ze Diane Lane zdmuchnęła Cavilla jak świeczkę a była tylko w kilku scenach.
Ja sie przy tym filmie świetnie sie bawiłem i oglądałem z zapartym tchem.
Największym plusen tego filmu jest muzyka Zimmera która jest elektryzująca.
Jest pare kiksów ale i tak byłem pod wielkim wrażeniem rozmachu filmu, sądze że np. Nolanowi by sie tego nie udało a Snyder podołał ale Supermen - Powrót to dopiero nir porozumienie i największa klapa w historii kina.
No więc jak pisałem - świetna zmiana kierunku - wreszcie mamy bohatera, a nie kiczowatą postać, której nie można zaufać
Pierwszym zarazem najpoważniejszym błędem w twoim rozumowaniu jest to że przeczytałeś komiks o Supermanie i teraz oczekujesz że film zrobiony pod "Kowalskich" będzie to komiks tylko w 2 godzinnej wersji. Nie, film jest to osobne dzieło które powstało jedynie na kanwie wydarzeń przedstawionych w komiksie, czasem coś od nich zapożyczając, a czasem dodając własne wątki. Mamy tutaj do bólu uproszczoną (nie znaczy że złą) wersję wydarzeń, tak aby nikt się podczas oglądania filmu nie "pogubił" lub nie wiedział o co chodzi bo "nie przeczytał komiksu". Dlatego zresztą czepiasz się potem trylogii Nolana, bo nie jest ona taka "jak komiks" i serio kogo to obchodzi że nie jest taka jak komiks skoro jest rewelacyjna ? Jeśli chciałbym przeczytać komiks, zrobiłbym to.
Dwa - Efektów specjalnych faktycznie nasranych praktycznie w każdej scenie, tak że po połowie filmu już mnie to muliło. Mimo wszystko były one tak fantastyczne że aż cieszyły oko tu i ówdzie, dlatego ich akurat postanowiłem się nie czepiać. Zwłaszcza że mamy do czynienia z kinem akcji i to w dodatku z Supermanem w tle, więc nie mogło się obejść bez 50 upadających wieżowców, 10500 fali uderzeniowych, stosiku trupów, latających ciężarówek, promieniu śmierci itd.
Trzy - Gra aktorska, moim zdaniem podobnie jak muzyka stała na bardzo wysokim poziomie i to jest naprawdę czepianie się na siłę niektórych wątków. Oczywiście aktorzy nie zagrali filmu swojego życia, ale wypadli wystarczająco dobrze żeby nie trzeba było używać porównania do "perełek" Polskiego Kina. Serio, dużo bardziej w tym filmie było czuć klimat apokalipsy niż w "2012" gdzie aktorów można było zastąpić gadającymi kartonami i żadnej różnicy by nie było.
Jedynie co nie podoba mi się w tego typu filmie jest schematyczność i dlatego filmu o Super-bohatera rzadko kiedy mają u mnie więcej niż 7. Kolejny raz mamy schemat: "Poznajemy bohatera ----- Widzimy jak Dorasta i jak wygląda jego życie ---- Poznaje swoje moce/W między czasie poznaje jego dziewczynę ----- Walka z Kosmitami/Bandytami/Duchami/Ninjami -------- Walka z ostatecznym wrogiem ----- Zwycięstwo i całus z dziewczyną głównego bohatera w Finalnej scenie" boże ile można ! Spiderman, Batman, Człowiek ze Stali, Zielona Latarnia, Iron Man już szlag człowieka trafia. Trudno jest zrobić coś nowego, czego nikt się nie spodziewa patrz "Mroczny Rycerz" ?
Nawet głupi wątek że ludzkość nie zawsze musi dostać po dupie od kosmitów z innej planety byłaby mile widziana.
Dlatego mimo że wahałem się długo między 7 i 8, decyduję się na 7.
Film na pewno dobry, ale polecam go komuś kto ma po prostu wolne 2 godzinki w Niedzielę i ma ochotę odprężyć się po długim tygodniu.
Komuś kto oczekuje "wielkiego kina" polecam raczej kolejny raz obejrzeć Forresta Gumpa.
Masz rację - to jest moje odczucie. Na całe szczęście nie wydałam nawet złotówki, żeby zobaczyć tego gniota!
Wiesz, na tej samej zasadzie mogę powiedzieć o Twojej ocenie filmu - w ostateczności to też Twoje subiektywne uczucie, prawda? ;)
Wiesz, problem polega na tym, że spora część krytyki nie jest w stanie umotywować swojej oceny argumentami innymi niż nitpicking. Oczywiście jestem świadom wad filmu, nigdy nie ukrywałem tego na forum, jednak w dużej mierze Man of Steel jest filmem o Supermanie na jaki czekałem. Jednocześnie mogę zrozumieć ludzi zawiedzionych, tych którzy żyją postacią Reevesa bądź starymi komiksami od Srebrnej Ery w tył. Szanuję to ale wydaje mi się, że od początku było wiadomo, że Man of Steel nie będzie filmem do zrelaksowania się, tych którzy tego oczekują zapraszam na filmy ze stajni Marvela czy kino Michaela Baya. Nie mówię oczywiście, że Man of Steel to kino ambitne, bo wiadomo, że nie jest ale to co reprezentuje na pewno ma troszkę więcej tła i duszy niż przeciętna komiksowa ekranizacja.
No właśnie tutaj mam trochę inne odczucia. Generalnie za Bayem nie przepadam, a jeżeli mam chęć na film z uniwersum Marvela, to go sobie po prostu włączam, a nie szukam po DC, więc w akurat moim przypadku ten argument idzie do kosza (choć nie mówię, że w każdym). Tak się składa, że jako wielki zwolennik Watchmenów miałem wcale niemałe oczekiwania co do MoS. Niestety, dla mnie jest on nijaki. Ani wte, ani wewte, mówiąc kolokwialnie. Widać, że twórcy silili się na jakieś głębsze przemyślenia, ale osobiście żadnej duszy ani świetnie zmontowanego pod względem technicznym majstersztyku nie widzę - to pierwsze było w Watchmenach, drugie w, dajmy na to, Dark Knight. Man of Steel to w moim przekonaniu zbiór ładnych, lecz nie stanowiących spójnej całości scenek, jedna ganiająca za drugą. I nie czuję też żadnej więzi z S, ani też z naprędce nawrzucanymi postaciami (no może trochę z Zodem, który pomijając zacietrzewienie, wywołał u mnie największą, nazwijmy to, empatię, ale to chyba nie o to chodziło). Do tego nadmiar niepotrzebnego, niewyważonego patosu i stanowczo zbyt dużo wzniosłych frazesów miast porządnych dialogów ostatecznie położyły ten film w moich oczach. No ale widzę, że ilu ludzi, tyle opinii ;)
Dlaczego do kosza ? Stajnia Marvela to przykład filmu rozrywkowego do wyłączenia mózgu. Zastanawiam się co ma Watchmen do Supermana prócz reżysera i DC. To kompletnie różne koncepcje bohaterów i historii. Nie za bardzo rozumiem skąd te oczekiwania. Szczerze wątpię, że twórcy MoS próbowali silić się nad głębszymi przemyśleniami. Motyw jest prosty: Clark jest potężną pozaziemska istotą wychowaną przez ludzi na człowieka, czuje się człowiekiem, daleko mu do ideału. Superman został odarty z szat ideału i stał się człowiekiem. Nie czułeś z nim więzi ponieważ nie powinieneś, śmiem zapytać czy np. czujesz więź z Avengersami ? Nie możesz, to superbohaterowie, czy kiedykolwiek w mitologii ktoś próbował trzymać więzi z bogami ? Bogowie są po to, żeby ich wielbić. Paros idzie w parze z Supermanem, niestety, taki urok tej postaci, choć zgodzę się, że o łopatę za dużo.Zgodzę się też, że montażysta powinien zostać zwolniony. Natomiast nie zgodzę się, że to zbiór ładnych scenek, idąc tym tropem cały Marvel jest takim zlepkiem może poza Iron Manem 1. Historia jest spójna aczkolwiek przepełniona wydarzeniami, osobiście uważam, że scenariusz jest za duży. Powiem tak, wolę frazesy jak dialogi o dupie marynie bądź ekspozycje. Jedno jest pewne, Zack Snyder dałby radę zmieścić Hobbita w jednym filmie.
"Dlaczego do kosza ? Stajnia Marvela to przykład filmu rozrywkowego do wyłączenia mózgu"
Mój błąd. Sądziłem, że robisz aluzje do tego, że jestem gościem, który tego filmu "nie zrozumiał", bo umie oglądać tylko "odmóżdżacze" (wierz mi, spotkałem się tutaj z takimi oskarżeniami ;p). Tak więc prostuję, żeby nie było: filmy Marvela darzę w większości bardzo duzą sympatią, bo są świetną odskocznią od codzienności.
A skąd te oczekiwania? No cóż, moje zdanie jest takie, że twórcy MoSa właśnie próbowali zrobić coś ambitnego w stylu Watchmenów. Pomyśl nad tymi wszystkimi deliberacjami o ludzkiej naturze, np. od Jora czy przybranego tatusia S-a. Także przykro mi, ale moim zdaniem jak najbardziej próbowali w to celować.
A co do więzi, to no cóż, to jest taka sprawa, że właśnie powinienem czuć jakąś... nie, więź to jest złe słowo (przypomnij, słowa "więź" użyłem ja, czy Ty mi dopisałeś? :D). Empatię, zrozumienie. W literaturze i filmie roi się od osób, które nie są ludźmi, a potrafię zrozumieć ich postępowanie, a nawet chwilkę nad tym pomyśleć. Uważam wręcz, że jest to kolejna rzecz, która Snyderowi i Nolanowi się po prostu nie udała.
"czy np. czujesz więź z Avengersami ?"
Więzi nie, ale np. współczucie wobec Lokiego (dobra, to nie Avenger, ale z tego filmu) - i to jest IMO potwarz dla Supermana, że postać z filmu już zupełnie rozrywkowego ma o wiele ciekawszą "psychologię" (bo bez wstawienia w cudzysłów napisać się nie odważę) niż on xD
"Bogowie są po to, żeby ich wielbić."
Ok. W takim razie stwierdzam również, że i tutaj poniesiono fiasko. Osobiście Superman był tak bez wyrazu i zagubiony, że w życiu bym go nie wziął za boga. Sorry, że tak wszystko na nie, ale takie są moje odczucia :D
"Paros idzie w parze z Supermanem, niestety, taki urok tej postaci, choć zgodzę się, że o łopatę za dużo."
No właśnie z tą "łopatą" jest problem. Bo patos dawany w rozsądnych ilościach jest ok - tutaj przedobrzyli zbyt mocno.
"Natomiast nie zgodzę się, że to zbiór ładnych scenek, idąc tym tropem cały Marvel jest takim zlepkiem może poza Iron Manem 1"
Czy ja wiem? Właśnie dla mnie większości produkcji Marvela można zarzucić wiele, ale na pewno nie to, że nie są spójną całością.
"Historia jest spójna aczkolwiek przepełniona wydarzeniami, osobiście uważam, że scenariusz jest za duży."
Em, historia, to jest część scenariusza. Tak, scenariusz nawala, tylko jest nie tyle za duży, co zdaje sie być pocięty. Zauważ, ile wątków było rozpoczętych i kompletnie olanych później. Dlatego robi się to niespójne - po prostu groch z kapustą, który do tego mnie męczył podczas oglądania.
"Powiem tak, wolę frazesy jak dialogi o dupie marynie bądź ekspozycje."
A mnie mierzi jedno i drugie mniej więcej w tym samym stopniu.
"Jedno jest pewne, Zack Snyder dałby radę zmieścić Hobbita w jednym filmie."
Domyślam się. Dlatego też się cieszę, że wziął się za to PJ :P
Cóż, co człowiek to gust. Osobiście wolę obejrzeć coś z Pixara niż Marvela, uważam, że ci drudzy celują w zbyt niską grupę wiekową,.Swoje podejście ukoronowali serialem SHIELD który musiałem porzucić po 3 odcinkach. Iron Man 1 to perła wśród wszystkich dotychczasowych.
Tym bardziej nie wiem skąd te oczekiwania. Watchmen w duże mierze jest filmem politycznym a deliberacje o ludzkiej naturze w filmie o Supermanie ? No jak żyję to nie widziałem tego w żadnej inkarnacji tej postaci. Z resztą trailer Man of Steel jest chyba jednym z niewielu który w dużej mierze przedstawia to o czym faktycznie będzie film. Jedyny element w kwestii ludzkiej natury który pojawia się w MoS to o tym, jak zareagują kiedy dowiedzą się, że pośród nich żyje kosmita. Powinności Clarka to nie kwestia oczywiście ludzkiej natury ale nie jest to przesadnie uwypuklane, bardziej to, że jest zbawicielem.
Nie, nie, ja nic nie dopisywałem oczywiście. Ale nie mogę się zgodzić z tym co mówisz. DC jako prekursor superbohaterów wzorowali się na mitologii greckiej, rzymskiej a nawet chrześcijańskiej. Mitologiczne bóstwa raczej rzadko emanowały empatią. Zresztą ja i tak uważam, że owa w stosunku do Clarka istnieje, może nie jesteśmy z nim jakoś przesadnie zżyci ale spójrzmy prawdzie w oczy, postaci Nolanowskiego Batmana też tego brakowało. A to wszystko z prostego powodu - ich historie są po prostu opowiedziane setki razy, problemy z którym zmaga są też zgoła inne niż śmiertelnika przez co mogą wydawać się banalne bo to przecież komiks o obcym.
Loki, Loki, świetnie zagrana postać, najlepiej obok Tonego w tym uniwersum. Natomiast jest napisana źle i błaho. W skrócie jest obrażonym adoptowanym dzieckiem, zamiast być wdziecznym za uratowanie życia, możliwość życia w królewskiej rodzinie, koleś postanawia mścić się za ? Motywacja Lokiego jest tak banalna i głupia, że aż zęby szczypią. Stary masz, wszystko ,czego więcej chcieć ? Nikt go nie odrzucił, nie został sam, dlaczego mam mu współczuć ? Że nie został królem ? C'mon.
Nikt w filmie nie ukrywał, że Superman to nasz Zbawiciel, pamiętamy jakim Zbawicielem był ten biblijny, też boga specjalnie nie przypominał oprócz tego, że miał moce.
Dlatego zgadzam się z tym patosem, ale przynajmniej nie świecą flagą USA jak w przypadku starej trylogii Spider Mana :) A cała trylogia to Uncle Ben, Mary Jane i Responsibilty :D
Jeszcze do Avengers spójność jest, uwielbiam zresztą Iron Mana 1 ale po Avengers, czyli Iron Man 3 i Thor 2 to już dziurawce, dużo niespójności z Avengers i nie tylko. Błędem było kręcenie osobnych filmów po, ale długo by o tym rozmawiać.
To w jaki sposób scenariusz jest pocięty wynika ze zbyt dużej historii do opowiedzenia. Gdybyśmy chcieli rozbudować młodość Clarka, film musiałby trwać ponad 3 godziny. BTW. Ja tam nie widzę za bardzo niskończonych wątków, chyba że masz na myśli to co ma wydarzyć się w Batman vs Superman czyli konsekwencje po zniszczonym Metropolis.
Ale np. w Avengersach czi innych Marvelach pojawiają się zarówno ekspozycje jak i gadki o dupie marynie. Biorąc pod uwagę, że jest tych filmów kilka, mających grać ze sobą to się też uzbiera.
Ja się niestety ubolewam, że Jackson nakręcił Hobbita. Hajs się musi zgadzać, zrobić z 220 stronicowej książki blisko 9 godzi materiału, z wyprawy po skarb zrobić prequel Władcy Pierścieni - chyba najgorsza ekranizacja książki jaką widziałem, totalnie odmieniona na potrzeby finansowe, Ekspozycje wylewają się z ekranu (ubrane w retrospekcje) , do tego "spatosowany" Thorin tak, że papa Kent powinien dostać Oscara. Fuj.
"Swoje podejście ukoronowali serialem SHIELD który musiałem porzucić po 3 odcinkach"
A jeszcze nie oglądałem, więc się nie wypowiem. Co do filmów Marvela, to dla mnie właśnie jest taki trochę powrót do dzieciństwa, oderwanie się od spraw na uczelni itd.
Czemu ja miałem tego typu oczekiwania (i, jak widziałem, nie tylko ja)? Cóż, dla mnie odpowiedź jest jasna - do tego wszystkiego dążyli Watchmeni Snydera oraz, ze zmiennym szczęściem wszystkie trzy części nolanowskiego Batmana. Plus jeszcze, jak mówiłem, samo to silenie się na frazesy na poszczególnych etapach filmu zdradza ich zacięcie do tego, intencjonalnie czy też nieintencjonalnie, choć obstawiałbym bardziej to pierwsze. I poza próbą "urealnienia" faktu, że do naszego świata przybył kosmita, znajdzie się parę dywagacji (albo raczej jej prób) nad ludzką kondycją na przykład.
"Mitologiczne bóstwa raczej rzadko emanowały empatią. "
Pełna zgoda. Ale za to bardzo, bardzo często dało się z nimi identyfikować. Powiem więcej - choćby bóstwa z greckiej mitologii powstały właśnie na wzór ludzkich charakterów, ideałów, ale chyba nawet przede wszystkim słabości.
"Zresztą ja i tak uważam, że owa w stosunku do Clarka istnieje, może nie jesteśmy z nim jakoś przesadnie zżyci ale spójrzmy prawdzie w oczy, postaci Nolanowskiego Batmana też tego brakowało. A to wszystko z prostego powodu - ich historie są po prostu opowiedziane setki razy, problemy z którym zmaga są też zgoła inne niż śmiertelnika przez co mogą wydawać się banalne bo to przecież komiks o obcym. "
Ale właśnie nie uważasz, że to jest tak, że powinniśmy być z nimi bardziej zżyci w pewnym sensie, skoro ich tak znamy? Akurat przykład Batmana w filmach Nolana uważam tutaj za chybiony, bo uważam ten element za najsłabiej dopracowany przez twórcę Incepcji. O ile filmy były co najmniej dobre, to ich najsłabszym ogniwem był właśnie IMO, jak na ironię, gacek. W każdej części to nie on odgrywał rolę przewodnią, na ktorej się wszyscy skupiali (ok, w pierwszej części nieco bardziej niż w kolejnych), a przynajmniej mnie kompletnie nie ruszył.
Zresztą przypomnij sobie Dra Manhattana - przecież ostatecznie gość stał się kimś, kto mógłby samą myślą obrócić w nicość kilku Supermanów! Ale jaka to była szalenie ciekawa postać!
"Nikt w filmie nie ukrywał, że Superman to nasz Zbawiciel, pamiętamy jakim Zbawicielem był ten biblijny, też boga specjalnie nie przypominał oprócz tego, że miał moce. "
No właśnie problem był w tym, że on na dobrą sprawę niczego nie przypominał, i szybko się o nim zapominało ;p
A Loki? Cóż, zgadzam się z większością zarzutów, aczkolwiek w dalszym ciągu jest to dla mnie ciekawsza postać niż S, głównie dlatego, że, w przeciwieństwie do Supermimozy (takie wolne skojarzenie xD), ma przynajmniej jakąś osobowość - mało dopracowaną, owszem, ale jest. No i oczywiscie, aktor miał tu niesamowicie dużą rolę.
"Dlatego zgadzam się z tym patosem, ale przynajmniej nie świecą flagą USA jak w przypadku starej trylogii Spider Mana :) A cała trylogia to Uncle Ben, Mary Jane i Responsibilty :D"
No tak, tak, Spidey to już w ogóle szkoda gadać :D
"Jeszcze do Avengers spójność jest, uwielbiam zresztą Iron Mana 1 ale po Avengers, czyli Iron Man 3 i Thor 2 to już dziurawce, dużo niespójności z Avengers i nie tylko. Błędem było kręcenie osobnych filmów po, ale długo by o tym rozmawiać. "
No cóż, tutaj już musielibyśmy dłużej to omówić, ponieważ w pewnych kwestiach bym Ci przytaknął, ale co niektóre wydają mi się bardzo spójne, więc bez konkretyzowania o co Ci konkretnie chodzi nie umiem odpowiedzieć.
"To w jaki sposób scenariusz jest pocięty wynika ze zbyt dużej historii do opowiedzenia. Gdybyśmy chcieli rozbudować młodość Clarka, film musiałby trwać ponad 3 godziny. BTW. Ja tam nie widzę za bardzo niskończonych wątków, chyba że masz na myśli to co ma wydarzyć się w Batman vs Superman czyli konsekwencje po zniszczonym Metropolis. "
No super, to niech trwa 3h - finalna wersja Watchmenów trwała ponad ten czas. Chodzi o to, że twórcy co rusz wprowadzali nowe wątki, kolejnych bohaterów, by zaraz ich olać - nie lubię takiego czegoś.
"Ale np. w Avengersach czi innych Marvelach pojawiają się zarówno ekspozycje jak i gadki o dupie marynie. Biorąc pod uwagę, że jest tych filmów kilka, mających grać ze sobą to się też uzbiera."
Ok, nie mogę zaprzeczyć. Ale powiedz, czy to nie Ty jako pierwszy nie stwierdziłeś, iż jest to raczej film o innym ciężarze gatunkowym? ;) Dlatego uważam, że pewne kwestie, które w filmie bardziej, powiedzmy, ambitnym, byłyby czymś niewybaczalnym, tu są zabiegiem, który albo zaakceptujemy, albo odpuśćmy sobie seans, bo tylko się bardziej wnerwimy. A mam wrażenie, że pomimo tego, iż odżegnujesz się od porównań z DK czy Watchmen, uważasz MoS za cięższy film gatunkowo, nie mam racji? I tu właściwie chętnie bym przeczytał o tym, jak się zapatrujesz na to, gdzie się znajduje pod tym względem Człowiek ze stali.
Co do Hobbita jeszcze - mi się właśnie podoba, że to jest prequel Władcy, a już szczególnie jeśli ma tyle fajnych smaczków z innych książek + oczywiście różne pomysły wdrożone przez PJ-a, które mnie osobiście urzekły, nie licząc pewnych niepotrzebnych wątków. Na potrzeby finansowe? I w porządku, niech sobie zarabiają! Ja się świetnie bawiłem, wiec proszę bardzo :P A "spatosowany" Thorin? Owszem, lecz akurat u niego patos jest IMO zrobiony świetnie, i jest to wszystko na miejscu - jest patos i patos, w moim przekonaniu ten thorinowski jest wykonany niemal perfekcyjnie.
Ale czy to źle, że pojawia się jakaś prosta dywagacja ? Moim zdaniem nie. Jstem w stanie stwierdzić, że nowemu Supermanowi bliżej jest do mitycznego bóstwa niż wyidealizowanemu Supkowi ze Srebrnej Ery czy też filmów Donnera. Tak jak wspomniałeś bogowie powstali na wzór ludzkich charakterów wraz z ich słabościami i to chyba najlepiej oddaje obraz nowego Supermana - nie jest idealny, jest gniewny, daje się ponieść emocjom.
W kwestii Batmana muszę się zgodzić, że był jednym z gorszych elementów, jednak w Man of Steel wszystko kręci się wokół Clarka, wiele osób narzekało, że reszta postaci nie miała czasu żeby się zaprezentować.
Dr Manhattan był świetny jednak nie za bardzo można zrozumieć o co mu chodzi. Mógł zrobić wszystko dosłownie a daje się ponieść prostym emocjom, przedstawia dosyć sprzeczne zachowania w tym co robi a w tym co mówi.
Loki, Loki, owszem jest ciekawszy ale powinien startować z Zodem :) Supermana należy porównać z Thorem który już nie jest tak ciekawą postacią, a przynajmniej tak zagraną. Mimo wszystko nie mogę się zgodzić, że Superman nie ma osobowosci ponieważ jestem w stanie coś na jego temat powiedzieć.
Zarówno Iron Man 3 jak i Thor 2 na starcie rozrywają uniwersum. Gdzie Avengers i gdzie SHIELD ? Istnieją już wspólnie w uniwersum nie można ich tak po prostu porzucić. To zaledwie czubek góry lodowej.
A powiem Ci, że chciałbym zobaczyć dłuższą wersję jeśli istnieje. Natomiast w MoS jak wspominalem nie bardzo widzę niedokończonych wątków.
No w tej kwestii doszliśmy do sedna, różny ciężar gatunkowy, jednak nie można wybaczać pewnych uchybień w jednym filmie a w drugim nie. Pomimo różnego wydźwięku nadal należy punktować błędy równo. Oczywiście Man of Steel z założenia ma być filmem bardziej ambitnym niż produkcje Marvela bez dwóch zdań, zresztą widać to gołym okiem.
Tzn. Tak, jeśli ekranizujesz książkę pt. Hobbit to jednak spodziewam się zobaczyć ekranizację właśnie Hobbita, niestety Jackson nie wywiązał się z podstawowego założenia. Tak naprawdę mogli po prostu zmienić tytuł a moje oko zupełnie inaczej patrzałoby na tą produkcję. Mimo wszystko film jest niesamowicie wydłużony, miejscami czuć, że jedno z drugim nie gra ze sobą, że wątki są doczepione. Potrafiłem przesiedzieć w kinie noc Władcy Pierścieni a nie mogłem usiedzieć dwóch osobnych Hobbitów. BTW. Nienawidzę postaci Thorina, BALON patosu.
Fajnie się gada i chcę kontynuować, ale jak na złość mam trochę roboty i wyjeżdżam, więc różnie może być z netem i czasem, i nawet jak jestem online, to raczej będę co najwyżej zerkać. Nie mówię kiedy, żeby nie zapeszać, ale w wolnym czasie odpiszę, bo mam kilka wątpliwości przy Twoich argumentach i parę uwag. Tak więc odezwę się wkrótce ;)
Pozdrawiam
Dobra, mam troszkę czasu wreszcie.
"Tak jak wspomniałeś bogowie powstali na wzór ludzkich charakterów wraz z ich słabościami i to chyba najlepiej oddaje obraz nowego Supermana - nie jest idealny, jest gniewny, daje się ponieść emocjom."
Czy ja wiem? Mi on bardziej przypominał robota, który działał według napisanego scenariusza, bo za nic nie mogłem dostrzec w nim głębszych emocji :D
"W kwestii Batmana muszę się zgodzić, że był jednym z gorszych elementów, jednak w Man of Steel wszystko kręci się wokół Clarka, wiele osób narzekało, że reszta postaci nie miała czasu żeby się zaprezentować."
No cóż, i tu się zgadzam, bo nie lubię przechodzenia ze skrajności w skrajność.
"Dr Manhattan był świetny jednak nie za bardzo można zrozumieć o co mu chodzi. Mógł zrobić wszystko dosłownie a daje się ponieść prostym emocjom, przedstawia dosyć sprzeczne zachowania w tym co robi a w tym co mówi. "
O! I o tym najchętniej pogadam. Mógłbyś, proszę, wymienić mi te sprzeczne zachowania, cobym wiedział,o co Ci chodzi?
"Zarówno Iron Man 3 jak i Thor 2 na starcie rozrywają uniwersum. Gdzie Avengers i gdzie SHIELD ? Istnieją już wspólnie w uniwersum nie można ich tak po prostu porzucić. To zaledwie czubek góry lodowej. "
SHIELD było chyba wymienione w Thorze 2. Ale ok, mogliby dać ich ingerencję w znacznie większym stopniu, tutaj zgoda.
"Natomiast w MoS jak wspominalem nie bardzo widzę niedokończonych wątków. "
Całe dzieciństwo S-a to dla mnie w większości psujące oglądanie flashbacki. Do tego kolejne postacie pojawiające się na ekranie - Lois Lane, która była chyba tylko po to, żeby Superman ją na końcu pocałował, Kryptonianka, która skopała Clarka itd. - skaczą z wątkami tych postaci, by zaraz ich olać.
No moim zdaniem nie powinno się punktować po równo np. takich Watchmenów z Avengers, bo luźniejsze kino kładzie inny nacisk na pewne kwestie. I tutaj oczywiście, nie zgadzam się również z przegięciem w drugą stronę, czyli kompletne negowanie tych nielogiczności na przykład, które wymieniłeś w filmach Marvela, ale mimo wszystko ja to oceniam w troszkę inny sposób i na innych zasadach.
" (...) niestety Jackson nie wywiązał się z podstawowego założenia."
...którym było...? Bo widzisz, tak się akurat składa, ze niewiele osob dostrzega miałkość Hobbita jako ksiażki (sam Tolkien był potem niezadowolony z tego, że była np. niespójna z jego późniejszą wizją Śródziemia). PJ miał ciężkie zadanie, bo zdobył się na stworzenie pomostu pomiędzy WP a Hobbitem, którego wcześniej nie było. Jestem pewien, że wierna ekranizacja by wywołała jeszcze większy protest, tylko teraz się na to tak nie patrzy.
W kwestii emocjonalności Supka mogę powiedzieć, że ma ich jednak ciut więcej niż np. taki Hulk czy Hawkeye, czy Black Widow czy nawet CA. Ale nie o porównania mi chodzi, nie jest wcale tak źle jak się mówi.
W kwestii Dr Manhattana mam na myśli to jak traktuje Laurie. Jest przez niego olewana jednak on twierdzi, że ją kocha. Jest dosyć nieobliczalny, nie za bardzo rozumiem tą postać, jest mega potężny a potrafi, że tak powiem odwalić focha i wynieść się na marsa. Coś tam wspominał, że potrafi zrozumieć wszystko, a nie potrafi zrozumieć człowieka ale to tym bardziej dziwne zachowanie z jego strony. Po filmie mogę powiedzieć, że to żaden superbohater. Rorschach rządzi.
Lois Lane ma moim zdaniem większą rolę niż Margot Kidder z 1978, ta była tylko po to, żeby było się w kim zakochać. Tutaj Lois coś przynajmniej robi i jest ładniejsza ;) Faora nie została ucięta, była po prostu żołnierzem która przepadła razem z resztą.
Uważam, że w żadnym filmie nie można zbytnio popuścić łańcucha, ja dziury fabularne i gadki o niczym łapę bardzo sprawnie, zbyt dużo oglądam i pewnych rzeczy nie toleruję w nadmiarze.
Ja dostrzegam dlatego nie uważam, że jest to dobry materiał do ekranizacji po prostu. Niestety jak widać, nie jest to materiał dobry i było koniecznie wsparcie innych materiałów niż źródłowych. Jaki z tego morał ? Nie ekranizuj Hobbita. Moim zdaniem to skok na kasę i nic więcej. Podobnie uważam obecnie z Marvelem ich filmom brakuje duszy, kompletnie. Hobbitowi również tego brakuje, Władca Pierścieni był DUŻO DUŻO lepszy.
jak dlamnie ten film to slajdy dziwnych scen na odpie**ol sklejonych ze sobą i cały sztucznie emanuje taką sztuczną epickością
Masz rację. Idioci zwarner Brothers myśleli, że wystarczy docepić nazwisko Nolan i dodać do tego masę efektów specjalnych i fani "łykną" największe gówno. A tu klops - tak się nie stało. Film został zmasakrowany przez krytyków i widzów (tych niebędących mega fanami Nolana i Goyera) i to nie tylko tych, którzy oglądali filmy Donnera ale przez osoby, które tego filmu nie widziały!
"Film został zmasakrowany przez krytyków i widzów" śmiech na sali. W USA film zarobił dużą kasę, dobre recenzje, wiem bo sam czytałem i dobre noty np. na imdb. POZDRO.
no dobre miał film reklamy nie powiem marketing na najwyższym poziomie ale ostatecznie nie chodzi o to ile on zarobił tylko czym sie okazał po fakcie a jest gó**em :P Nolan maczał w nim palce? chyba se jaja robią ;D w sumie w tym filmie sceny są tak chaotycznie zrobione jakby to był któryś z poziomów snu , pozdrawiam
niektórzy wdepną w gó*no a ono im jeszcze pachnie : P są daltoniści którzy przykładowo widzą wszystko na czarno biało świat jaki widzą pewnie jest dla nich zadowalający a próbując wytłumaczyć im czym jest kolor i czemu przewyższa czerń i biel jest jak tłumaczenie jak to jest widzieć dla niewidomego od urodzenia człowieka ostatecznie wszystko i tak jest tylko iluzją
czyli.. hmm tym którym film się podobał się mylą?i rację mają tylko osoby którym się film nie podobał?
może ja dam inne porównanie
jedne kobiety uwielbiają róże (chyba jest to nawet większość kobiet) inne wolą słoneczniki a jeszcze inne tulipany
które kobiety mają racje? każda
każdy ma inny gust i każdy ocenia inaczej; nie można mówić, że ten kto ocenia inaczej ode mnie się myli:)
pozdrawiam=")
no ale jak ktoś odchody dobrze ocenia to musi być pokręcony zdrowo przykładowo, normalny człowiek w odchody wdepnie i jest zły bo jak wiadomo wdepnie sie w gó*n a ono śmierdzi, człowiek chce sie jak najszybciej pozbyć gó*na z podeszwy i o nim zapomnieć ciekawe jeżeli ktoś by je zaczął wąchać i lizać i argumentacja jego brzmiała by tak! mam taki gust ja lubie gó*na! fu.
jak z ta randką ?
jak możesz film do tego porównywać?....
już prędzej do sztuki.. ja np nie rozumiem ludzi, którzy się zachwycają obrazami Pabla Picassa, albo tych co uwielbiają sztukę współczesną... ale nie obrażam innych, nie porównuję w niemiły sposób, tylko dlatego że mają inne zdanie
jak to mówią o gustach się nie dyskutuje:)
Tobie się podobają wcześniejsze wersje- fajnie; mnie się podoba ta wersja i porównujesz mnie do osoby chorej psychicznie... miło...