"Cud w Mediolanie" zrealizowany trzy lata po "Złodziejach rowerów" przez duet Vittorio de Sica - Cesare Zavattini świadczy o odwrocie włoskiego reżysera od czystego neorealizmu. Jest tym dla De Sici, co "Noce Cabirii" dla Federico Felliniego - problemy społeczne powojennych Włoch ustępują rzeczywistości sacrum i profanum, pobożności... czytaj dalej
Dzięki Bogu nie mamy już komunizmu i mogę na ten film spojrzeć z czysto ludzkie perspektywy. Ktoś kto dziedziczy biedę, lub zostaje w nią wpędzony(czasem nie z własnej winy) zaczyna od tych najprostrzych marzeń. Tych o których śpiewano w Cudzie. Prawdziwym sprawdzianem jest jak człowiek postępuje gdy już zdobędzie...
Film jest "odejściem" reżysera od neorealizmu. Dość udanym, ale osobiście uważam, że zakończenie filmu jest troszeczkę zbyt oderwane od rzeczywistości i być może mało czytelne. I tak - bardzo dobry film.
Film opowiada historię Toto, chłopca co się z kapusty zrodził. Po śmierci opiekunki (bowiem nie nazwałbym jej matką, z biologicznego punktu widzenia matka była kapusta), Toto trafia do sierocińca, a po skończeniu, jak mniemam, 18 lat, na ulicę. Włócząc się szybko trafia do komuny bezdomnych, nielegalnie okupujących...