Tego nikt nie wie. Worth ładnie to wyjaśnił. Nie pamiętam dokładnie co on powiedział, ale coś w stylu "(...)może kiedyś ktoś wiedział do czego to służy (...)" Na pytanie Holloway dlaczego to chyba było "trzeba tego jakoś użyć, albo wyznać, że do niczego nie służy"
Czyli w skrócie ktoś ich tam wsadził z nudów.
Pozdrawiam
A.
Nie zupełnie. Z historii opowiedzianej w Cube Zero wynika, że rząd wsadzał tam ludzi niewygodnych (ale jedna osoba jest tam bezpodstawnie). Chociaż jest kiepski obejrzyj Cube Zero to może będziesz wiedział to co chcesz.
Jak dla mnie to metafora życia. Nie można doszukiwać się sensu w postaci "rząd likwiduje niewygodnnych" lub "z nudów". Oni reprezentują zminiaturyzowane społeczęństwo, dopasowane na podstawie przeciwieństw: lekarz-pacjent, policjant - złodziej, geniusz - idiota itd. W czasie podróży każdy, za wyjątkiem autystyka, popełnia czynny chaniebne. W efekcie dtylko chory wraca do świata, zewzględu na swoją niewinność, czystość a zarazem geniusz. Tak to w skrócie interpretuję.
no nie bardzo. Złodziej wiadomo, gliniarz wiadomo, Worth wiadomo, ale co haniebnego było w postawie obu kobiet? ta z możliwych interpretacji, choć wprawdzie poniekąd pewnie słuszna (co z resztą ponoć gdzieś sam Natali mniej więcej powiedział), zawiewa mi mocno taką ugładzoną wizją świata z lekcji religii w podstawówce, a to wydaje mi się nie wyczerpywać pokładów tego filmu. chętnie jednak podyskutuję, jeśli piszesz, że to tylko w skrócie :)
mnie bardziej zainteresowały te motywy, które skupiały się wokół odpowiedzi Wortha na pytanie "po co".
i jeszcze jedno - odwoływanie się do kontynuacji, żeby dać sobie jakąś odpowiedź na pytanie jakim jest Cube, jest jakimś absolutnym idiotyzmem, co prawda nie widziałam, ale to się chyba samo przez się rozumie, że jest to autonomiczne dzieło i czegokolwiek nie powiedziano na temat genezy Cube'u w kolejnych częściach, nie ma to najmniejszego znaczenia w kontekście rozmyślań po obejrzeniu jedynki. tak mi się zdaje.
pozdrawiam
Jak dla mnie interpretacja kinkieta jest w dużej mierze słuszna. Nie chodzi jednak o etyczny wymiar, ale o sam fakt skrępowania życiem. Takie więzienie w więzieniu. Każda z przebywających w sześcianie osób (poza upośledzonym chłopakiem) wraz z szeregiem problemów stanowi dla siebie rodzaj więzienia. Metaforą tego więzienia staje się właśnie sześcian. Szamotanie się tych osób, próba pokonania problemów, wyjaśnienia jest bezcelowa i nie prowadzi do niczego. Pogłębia tylko frustrację i pociąga w dół. Podobnie niepotrzebna okazuje się wędrówka przez sześcian. Wystarczyłoby, żeby zostali w tym samym pomieszczeniu, a znaleźliby wyjście z pułapki. I tak też można traktować życie. Należy je zaakceptować. Wolność w końcu i tak przyjdzie.
Upośledzony chłopak to osoba nieskalana życiem. Jako jedyny milczy, a raczej nie wylewa swoich frustracji. Nie próbuje się wydostać z więzienia za wszelką cenę.
To bardzo pobieżnie napisane przeze mnie wnioski (trochę więcej napisałem w swoim dłuższym tekście, który gdzieś tu się już zapodział). O tym filmie można by mówić naprawdę dużo. Jest świetny!
Uwaga spoiler
Mam podobne zdanie jak Kinkiet. Cały pobyt bohaterów "Cube" w tym sześcianie to walka o przetrwanie. Sześcian wydobywa z każdego z nich prawdziwy charakter, zdziera maskę. Wydobywa też ukryte talenty. To samo z ludźmi robi życie. Poza tym ci ludzie są dla siebie nawzajem kimś całkowicie przypadkowym. W życiu też spotykamy przypadkowych ludzi, bez względu czy to rodzice czy koledzy ze szkoły czy przechodnie na ulicy.
Nie jestem pewna czy ten upośledzony przeżył. Tą jaskrawość na końcu można rozmaicie interpretować. Może to być światło dnia, a może być spotkanie z Bogiem w chwili śmierci.
Do przetrwania nie jest potrzebna ani inteligencja, ani siła, ani wiedza, ani spryt. Co ciekawsze, nie trzeba było też walczyć. Wystarczyło zostać w tym samym pomieszczeniu...
Pakują tam ludzi niewygodnych dla rządu. Robią im pranie mózgu, czyszczą pamięć i wsadzają do sześcianu. Służy im to do badań, ludzie zamknięci w 'cube' są królikami doświadczalnymi dla nowego rodzaju broni, wirusów itp. - temu służą te wymyślne pułapki. Jest to swego rodzaju zamiennik od kary śmierci i mimo wszystko 'skazańcy' mają szansę wyjść, jeśli są inteligentni i... wierzą w Boga (choć nie jest pewne, czy zagwarantowałoby im to wolność).
Szczerze to wolałbym chyba nie oglądać Cube Zero. Pierwsza część wprowadziła tajemnicę i pozostawiła interpretację widzowi. Trzecią częścią ktoś na siłę chciał wyjaśnić zagadkę i sprowadził ją do prostego wpychania tam ludzi którzy byli po prostu niewygodni i praktycznie nie mają szans na opuszczenie sześcianu. Kiedy Kazan wszedł w światło na koniec filmu dobiło mnie że nie pokazali co się stało dalej i jaka tajemnica kryje się za sześcianem. Jednak kiedy zobaczyłem procedurę wyjścia w Cube Zero stwierdziłem że wolałbym nie wiedzieć.
Ja inaczej próbowałem zinterpretować film ale doszukałem się w niej paru błedów i wszystko diabli wzięli.
Pomyślałem, że Cube może być miejscem w którym ludzie mają ostatnią szansę na poprawienie się i trafienie do nieba. Ostatecznie jedynie niewinny autystyk trafia do nieba, a inni prawdopodobnie do piekła.
no to jest jedyny ale za to gigantyczny minus filmu - brak motywacji dla istnienia takiej struktury; przez cały czas oglądania film 'trzyma', ale końcowy brak odpowiedzi na kardynalne pytanie "no i po co to wszystko?" rozkłada obraz na łopatki; pozostaje pusta forma/skorupa bez treści... niestety.
ten film jest genialny nie daje wszystkich odpowiedzi w zasdzie daje więcej pytań dużo trzeba dopowiedzieć samemu.doskonała produkcja nakręcona małym kosztem.
przepraszam bardzo, to że zabrakło jednoznacznego morału nie ujmuje filmowi treści. jak oceniasz film pod względem zakończenia, to polecam cofnąć się do bajek o żółwiu i zającu, kruku i serze itd. wszystko będzie jasne, a co więcej posiadało wartość dydaktyczną
Brak odpowiedzi na pytanie "Po co to wszystko" też jest odpowiedzią. Istnienie kostki nie ma ostatecznego celu. Autor filmu stawia tym samym tezę że życie też nie ma ostatecznego celu.
oni tam byli PO POŁUDNIU.
I to nie raz.
Czy ten film ma zbyt wysoki poziom abstrakcji, że zadajesz takie pytania?
Ładne interpretacje w tym wątku, właściwie mogę się pod nimi podpisać. :) Główną rzeczą, która mi nie pasowała w Cube, wręcz raziła to AKTORSTWO. Oglądanie min, grymasów i ogólnej gry było okropnym przeżyciem - mówię głównie o panu grającym Quentina. To było straszne. Never more.
Ale samo przesłanie filmu jest ok. Jednak ze względu, o jakim pisałam powyżej nie mogę dać Cubowi więcej niż 6/10. Moim zdaniem film zyskałby wiele, gdyby zagrały w nim bardziej utalentowane aktorsko osoby.