Teoretycznie pierwsza, a chronologicznie druga część cyklu "Cremaster" (Dźwigacz jąder) autorstwa kontrowersyjnego Matthew Barney'a. Cała seria to przedsięwzięcie w stylu wagnerowskim, niemożliwe do streszczenia. Dzieło przypomina bardziej ciąg halucynacji, niż klasyczne seanse filmowe - świat Cremastrów wypełniają zdeformowane stwory,... czytaj dalej
Barney bawi się z widzem oferując mu rozbuchaną formę wizualną: ekstrawaganckie kostiumy, scenografia i choreografia niczym z musicali z lat 30-ych, a wszystko w rozmaitych odcieniach różu. rzecz jasna kicz zamierzony, problem jednak w tym, że ta atrakcyjna oprawa nieodparcie zdaje się nie skrywać nic poza pustką....
Jak nakazuje uprzejmość, Matthew Barney swój cykl poświęcony męskiemu wkładowi w proces tworzenia nowych istnień, zaczyna jednak od pokłonu w stronę pań. Zaprasza nas więc na boisko, symbolizujące macicę i do wnętrza sterowców unoszących się nad nim, czyli w tym wypadku, jajników. Owulacja zostaje ukazana jako jedna...
więcejWiem, nie powinienem oceniać tego filmu przed obejrzeniem pozostałych części (w końcu stanowią zamkniętą całość), ale że w najbliższym czasie raczej nie uda mi się zobaczyć dalszych Cremasterów (ew. epizod trzeci...), pozwolę sobie odejść od tej zasady.
I tak, pierwsza część cyklu nie opowiada nam o niczym - chyba nie...