"Conan" jest dla mnie niczym innym jak kolejnym dowodem na tą tezę. Zawiodłem się strasznie na "Dungeons & Dragons", zawiodłem się na "Lord of the Rings" (zwłaszcza części środkowej), zawiodłem się i na klasyku Miliusa, kiedy w końcu do niego dotarłem.
Książek - z ręką na sercu przyznaję - nigdy nie czytałem. Długie cykle nigdy mnie specjalnie nie ciągnęły a Conan w kwestii długości jest chyba bezwzględnym rekordzistą wśród serii fantastycznych. Trudno mi więc oceniać, czy zostały w filmie wypłycone czy pogłębione. Faktem pozostaje, że fabuła filmu jest zwyczajnie naiwna. Dużo w niej schematów, przez co łatwo przewidywać wydarzenia na długie minuty wprzód, a to nie pomaga atrakcyjności. Do tego chwilami obraz jest nieznośnie sztampowy, zabrakło gdzieś dystansu przy trudniejszych scenach. Sama historia zaś jest zbyt prosta - jakby sama opowieść w egzotycznych realiach fantasy miała starczyć do atrakcyjności opowieści. Największą zaletą filmu jest dla mnie muzyka, a to nie świadczy dobrze o całokształcie...
Riposta moja na całej linii .........po pierwsze , twoje spojrzenie na film jest co najmniej niedystansowe , jako że Conan ma już 23 lata , i jego produkcja była ogromnym przedsięwzięciem. Po drugie , przyznałeś że nie czytaleś książki , a każdy kto ją czytał (wcale nie ma tego tak wiele , ....polski wiedźmin jest duużo dłuższy , ...choć sprostowanie dam .....mnie chodzi o dzieła Howarda , nie innych pisarzy) , to wie iż ekranizacja niewiele fabularnie ma z książką , adaptuje świat (całkiem realny notabene , można by to niemal uznać za alternatywną historię świata , co u np Tolkiena nie jest możliwe w żadnym stopniu) i postać głownego bohatera , w którego wcielił sie Arni który jest w tej roli nie do pobicia , tak sobie Conana wyobrażał każdy fan książki . Fabula jest nader prosta , ale nie naiwna , bo historia Conana (w filmie) jest w pewnym sensie tragiczna , a zarazem na tyle wciągająca że nie spogląda sie na jakieś niejasności czy niedociągnięcia (bo w końcu jakby wszystkie produkcje miały zawsze genialną i zawiłą fabułę , to kino by upadło :)
no i nie sprzeczam sie co do muzyki , a to już jest baaaardzo dużo
na koniec odsyłam do mojego komentarza troche poniżej .......
i daję radę sięgnąc po ksiązki , a najważniejsze są trzy i to całkiem niedługie
pozdro
Ależ ja się nie czepiałem w żaden sposób warstwy technicznej. Zdaję sobie doskonale sprawę z wieku "Conana" i nie zamierzam porównywać go w kwestii np. widowiskowości do nowiutkiego "Lord of the Rings". Nie jestem na tyle niepoważny ;]
Co do książki - jeśli w istocie jedynym spoiwem między nią a filmem jest tytułowa postać i świat, to nie sądzę żeby jej znajomość mogła w istotnym stopniu zmienić odbiór filmu. Dlatego pozostaję przy swojej opinii, wciąż nie przeczytawszy ani akapitu =) Być może kiedyś sięgnę do pierwszego tomu. Być może, póki co jednak czekają w kolejce Gaiman, Pratchett, Crichton, Lem, którzy u mnie mają pierwszeństwo przez Howardem =)
W kwestii samej fabuły, jej tragizm mnie naprawdę nie dotknął. To zapewne zabrzmi w idiotycznie zaufany sposób, ale naprawdę widziałem już na tyle filmów, by podobne poświęcenie nie okazało się dla mnie niczym zaskakującym czy nowym. Wciągający film był może w początkowym stadium, później przerodził się w średnio umiejętną opowieść o chciwości i zemście. Naprawdę lubię fantasy, ale chyba nie dane mi będzie z tą sympatią wyjść poza książki i gry komputerowe jeszcze przez jakiś czas.
Odpowiedź , już nie riposta :
Mam nadzieje że nie czułeś sie urazony , szanuję twój pogląd i fakt jakoby Conan'a nie każdy musi lubić . Słówko tylko wobec książki , otóż , bez przeczytania jej nie byłem w stanie do końca zrozumieć postaci Conana , kim był , co robił , i dlaczego (jego historia w filmie jest alternatywna , w ksiązce jest zupelnie inaczej ) , toteż jest to nieodzowny aspekt mniejszej oglądalności Conana .
Ostatnie , ale nie najgorsze stwierdzenie .........kto jest dla wielu ojcem fantasy ? :)
Ojcem fantasy? Oczywiście Tolkien :D
A poza tym dalej pozostaję przy tym, że film musi się bronić jako samodzielna całość, chyba że jest sequelem albo prequelem czegoś. Albo na plakatach powinno być choć ostrzeżenie "Nie oglądaj dopóki nie przeczytałeś (tytuł)" ;)
wybacz , ale właśnie to co napisałeś doprowadza do tego iż nie dojdziemy do porozumienia , ..dla wielu ojcem Fantasy był Tolkien , a liczac daty wydania książek , to Howard zmarł (zabił sie)zanim Władca ujrzaj światło dzienne .........takowoż , nie można powiedzieć iż Tolkien był prekursorem owego gatunku (a swoją drogą , tak jak do ciebie nie trafia klimat Conana, tak wysłodzony-cukierkowy klimat Władcy nie trafia do mnie )
czyli ............DRAW ..........powinniśmy dawać przykład jak wygląda konstruktywna dyskusja na Forum ..........pozdro tak czy siak HO
Cóż, zostawmy zatem sprawę w tym miejscu. A rozmowa bez bluzgów i agresji to faktycznie cenny na Filmwebie przykład. Jedna uwaga do Tolkiena - napisałem, że na filmie się zawiodłem, książka też mnie specjalnie nie zachwyciła. Ze znanego mi fantasy najcieplej wspominam opowiadania o Wiedźminie Sapkowskiego i trylogię Skrytobójcy Robin Hobb, ale generalnie żadnej sagi nie uwielbiam bezkrytycznie. Bardziej fascynuje mnie gatunek jako taki niż konkretne jego przykłady.
Pozdrawiam, Pjotrus
Pjotrus, a czego spodziewałeś się po takim filmie jak Conan? Niespodziewanych zwrotów akcji? Bogatych dialogów Conana z towarzyszami? Jeśli tak to nie dziwię się że się zawiodłeś. Conan jest taki jaki powienien być, to toporne slasherowe fantasy, zero fantastycznych "ras" czy istot przez co świat filmu jest nam bliższy. Przypomina poniekąd europę z czasów wędrówek ludów. Zarzut z przewidywalnością scen też jest do niczego, bo i jak miałyby być nie przewidywalne, skoro cały tok rozumowania Conana nie jest nazbyt skomplikowany. Działa jak prosty barbarzyńca, więc możemy się domyśleć czy w przypływie wściekłości wyruszy do świątyni Thulsy czy też wraz z towarzyszami zgodzi się przyjąć misję od króla Osirica.
Howard bynajmniej nie jest pierwszym twórcą nurtu fantasy, jeśli już to podnurtu sword & sorcery. I skąd te zarzuty o cukierkowośc "Władcy"? Dla mnie to Conan jest cukierkowy, dlaczego? Przecież to proste, jeśli czytałeś to wiesz, że każdy Conan jest podobny, Conan przychodzi, rozprawia się ze złym Czarnoksiężnikiem / potworem / tyranem / inna możliwość i idzie hulać, duża przewidywalność, w sumie znikome poświęcenie i trud samego Conana. To forma bajki w której głównemu bohaterowi bez wysiłku wszystko się udaje. Film jest trochę inny, to prawda, ale tak znowuż od tego schematu nie odchodzi.
Ale są w nim fajne sceny: jak Arnie powala wielbłąda, jak po spotkania z Thulsą ćwiczy z mieczem odgadująć tajemnicę stali (ta scena jest wręcz świetna) czy błękitne oczy Thulsy. Oczywiście soczewki, bo Jones ma ciemne oczy (w końcu jest czarny). Sporym minusem jest dla mnie olbrzymia reminescencja do "Star Wars". W tej scenie kiedy Thulsa mówi do Conana, że go stworzył, jeszcze chwila a by pewnie powiedział "Conana, I'm your father".
Jeśli chodzi o pierwszy akapit twojej wypowiedzi: bzdura. Na początku XX wieku nie było jakichś tam podnurtów fantasy, bo fantasy dopiero kiełkowało. I to Howard jako pierwszy zaczął pisać i wydawać opowiadania z gatunku fantastyki. Równie dobrze mogę odbić piłeczkę i powiedzieć, że Tolkien stworzył podgatunek High Wonder Fantasy. Ponieważ z biegiem lat pojawiło się wielu pisarzy fantasy, logiczne zatem, że powstały kolejne nurty. Począwszy właśnie od sword and sorcery i tzw. low fantasy (właśnie Howarda), a skończywszy na jakimś steampunk i high wonder.
Oczywiście, że ojcem fantasy NIE był Tolkien! Każdy znawca tematu to wie. Rozumiem, że młodzi ludzie wychowani na grach komputerowych i trylogii Jacksona mogą tak uważać, ale nawet pobieżne zapoznanie się z historią fantastyki przeczy temu. Tolkien nie był ani pierwszy, ani najwybitniejszy. Nie chcę cię w żadnym wypadku urazić, ale mógłbyś jednak bliżej zapoznać się z tym gatunkiem literatury, a właściwie szerzej, sztuki, zanim zaczniesz krytykować. Co do dalszej części twojej wypowiedzi, absolutnie się zgadzam! Film powinien być samodzielną całością i tak właśnie jest w przypadku "Conana Barbarzyńcy". Jest to również powód, dla którego scenariusz Conana nie jest wierną adaptacją jakiegoś konkretnego opowiadania lub powieści Howarda. Olivier Stone i John Milius dokonali tutaj bowiem niebywałej sztuki, ich scenariusz poniekąd zamyka w sobie to co można by nazwać ESENCJĄ CONANA, nie jest to adaptacja żadnego opowiadania Howarda, ten scenariusz jest adaptacją WSZYSTKICH dzieł o Conanie JEDNOCZEŚNIE! Bohaterowie, historia i świat z "Conana Barbarzyńcy" ożywają u Miliusa, "Barbarian" jest krwisty i soczysty niczym dobrze przyrządzony stek, jego smak niczym kielich najprzedniejszego wina, "Conana" nie można tak sobie raz obejrzeć i zapomnieć, trzeba się delektować każdym szczegółem, każdym ujęciem, każdą sekundą ciszy, wsłuchaj się w muzykę, wsłuchaj się w wiatr, w bicie swojego serca, obejrzyj "Conana" jeszcze raz :D
Oczywiście, że ojcem fantasy NIE był Tolkien! Każdy znawca tematu to wie. Rozumiem, że młodzi ludzie wychowani na grach komputerowych i trylogii Jacksona mogą tak uważać, ale nawet pobieżne zapoznanie się z historią fantastyki przeczy temu. Tolkien nie był ani pierwszy, ani najwybitniejszy. Nie chcę cię w żadnym wypadku urazić, ale mógłbyś jednak bliżej zapoznać się z tym gatunkiem literatury, a właściwie szerzej, sztuki, zanim zaczniesz krytykować. Co do dalszej części twojej wypowiedzi, absolutnie się zgadzam! Film powinien być samodzielną całością i tak właśnie jest w przypadku "Conana Barbarzyńcy". Jest to również powód, dla którego scenariusz Conana nie jest wierną adaptacją jakiegoś konkretnego opowiadania lub powieści Howarda. Olivier Stone i John Milius dokonali tutaj bowiem niebywałej sztuki, ich scenariusz poniekąd zamyka w sobie to co można by nazwać ESENCJĄ CONANA, nie jest to adaptacja żadnego opowiadania Howarda, ten scenariusz jest adaptacją WSZYSTKICH dzieł o Conanie JEDNOCZEŚNIE! Bohaterowie, historia i świat z "Conana Barbarzyńcy" ożywają u Miliusa, "Barbarian" jest krwisty i soczysty niczym dobrze przyrządzony stek, jego smak niczym kielich najprzedniejszego wina, "Conana" nie można tak sobie raz obejrzeć i zapomnieć, trzeba się delektować każdym szczegółem, każdym ujęciem, każdą sekundą ciszy, wsłuchaj się w muzykę, wsłuchaj się w wiatr, w bicie swojego serca, obejrzyj "Conana" jeszcze raz :D
Ech, ludziska! NIE MA książki pt. Conan (Barbarzyńca, Niszczyciel Marzyciel itd.). Howard napisał około 30 OPWIADAŃ o przygodach Conana, reszta to tzw. kontynuatorzy: P. Anderson, L.Sprague de Camp itd.. To właśnie Howard stworzył tzw. heroic fantasy, gdzie bohaterem jest facet typu Conan, rozwiązujący większość swoich problemów przy pomocy miecza. Ale w opowiadaniach Howarda Conan, który zostaje władcą Aquilonii nie jest silnym gościem u steru - to człowiek umiejący pisać i czytać, znający historię i potrafiący ją wykorzystać w jego współczesności (po to jest historia). Scenariusz do filmu napisał Oliver Stone, opierając się na opowiadaniach Howarda (choć nie tylko) i zrobił to świetnie. Co do roli Schwarzeneggera: można mieć zastrzeżenia do Arnolda S. jako aktora w ogóle, ale w tym filmie jest dosłownie skrojony do tej roli - jest naprawdę wiarygodny i zapewne wielu czytelników opowiadań tak właśnie go sobie wyobrażało (choć wg Howarda Conan miał czarne włosy, a Arnie jest trochę jakby blond :-) ). A muzyka? Ha! Kupiłem sobie oryginalny soundtrack! B. Poledourisa znam z trzech filmów: Conan Barbarzyńca, Ucieczka na Atenę i Polowanie na Czerwony Październik (choć napisał muzykę i do innych).
chyba was popier****** Największą zaletą Władcy Pierścieni był właśnie klimat doskonale uchwycony (Moria,Rohan Shire,Gondor,Mordor Góry mgliste Isengard ,Fangorn)To było zrobione po mistrzowsku.Niesamowita klimatyczna muzyka,plenery,postacie(orki,elfy,krasnoludy,hobbici,czarodzieje,Balrog)Tego nie dało się lepiej zrobić.Gandalf wspaniale zagrany dokładnie tak jak sobie wyobrażałem,podobnie Saruman,do tego jeszcze świetnie zrobiony i zagrany Gollum.Świetna scenografia,kostiumy,charakteryzacja.Ja uważam że jeśli chodzi o klimat fantasy to Władca Pierścieni jest niedoścignionym arcydziełem godnym książkowego pierwowzoru(nawet momentami lepszym bo bez Toma Bombaldina który by był niepotrzebny w ekranizacji)
Na pewno oglądaliśmy tą samą adaptację LOTRa?? bo ta którą ja oglądałem słabo się miała do książkowego oryginału, przerost formy nad tak olbrzymią treścią....
Jednym zdaniem: Mało było LOTRa w LOTRze, a szkoda bo jestem fanem Tolkiena....
Film jest genialny wizualnie, ale fabularnie to klapa, drugie Gwiezdne Wojny, film bardzo dobry, ale do arcydzieła daleko....
A co do "Conana Barbarzyńcy" najlepsze kino fantasy jakie widziałem, arcydzieło gatunku....
Niestety LOTR ma lepsze efekty, ale nie o efekty w fantasy chodzi, ale o treść, mało LOTRa w LOTRze....
Pzdr
Widocznie film nie trafił w Twoje gusta .Mi się podobał(To mój ulubiony film) i zdania o nim nie zmienię pozdr
Wersja Tolkienowska trafia w moje gusta - najlepsze fantasy na papierze, wersja Jacksona (filmowa)nieco słabsza od Conana Barbarzyńcy.
I na tym pozostańmy, zależy kto co lubi.
Conan to dzieło genialne i piękne. Książki czytałem Howarda(jeszcze nie wszystkie) i stwierdzam że Arnold się spisał świetnie. Fakt, fabula filmowa jest inna niż książkowa ale są smaczki:)
LotR również jest świetny(książek nie czytałem)
SW wg. mnie to delikatny mix SF z Fantasy ale jednak bardziej SF niż Fantasy, w starej zadze widzimy głównie walkę dobra ze złem ale pamiętajcie że w E1, E2 i E3 głównie mowa o polityce galaktyki i konsekwencji wyłamu pewnej grupy systemów(separatysci). Widzimy jak tworzy się Imperium itd.
Conan&LotR&SW rulez
nie nie nigdy się na to nie zgodzę ...możesz napisać że Conan Ci się bardziej podoba ale nie pisz bzdur że to lepszy film od Lotr.Pod względem artystycznym Lotr to jeden z najlepszych filmów w dziejach kina czy się to komuś podoba czy nie.Do tego niesamowity klimat(o wiele lepszy niż w Conanie-który też mi się podobał)Śródziemia,muzyka,zdjęcia,aktorstwo,itd...Powiedz mi że Conan jest lepiej zagrany to Cie wyśmieje.
Nie ma co mówić, w którym z tych filmów klimat jest lepszy bo to już jest rzecz gustu. Conan reprezentuje podgatunek low fantasy, czyli że tak ujmę bardziej surowy i realistyczny niż cukierkowy i baśniowy świat Śródziemia. Co kto lubi w tym momencie. Muzyka w LOTRze jest fajna (klimat nadawała jednak głównie Enya), ale pod względem jakości i staranności wykonana, ścieżka dźwiękowa w Conanie miażdży i wgniata w ziemię czy ci się to podoba jednak czy nie. :)
Muzycznie "LOTR" może co najwyżej Conanowi skoczyć. Gdybyś orientował się w temacie muzyki filmowej zdawał byś sobie sprawę jak wiele muzyka z LOTR zawdzięcza partyturze z Conana. Conan muzycznie jest znacznie bardziej melodyjny, mocniejszy emocjonalnie i co ważniejsze- bardziej orygianlny. Oczywiście, sam również uważam muzykę z LOTR za znakomitą jednak Conan to Conan. Proponuje kolego posłuchać Conana Barbarzyńcę w rozszerzonym wydaniu Varese (16 utworów) a potem porównać usłyszaną muzykę z partyturą z LOTR. Sam przyznasz mi rację i wyższość Conana.
A utwory "May it Be" i "Aragorn and Arwen" w życiu nie słuchałem czegoś piękniejszego.A tak w ogóle to mam muzykę z Conana i podoba mi się ale gdzie tam jej do tych utworów.
A "Theology/Civilization" z Conana? A "Atlantean Sword"? Conan rządzi... Ale to już chyba kwestia gustu
właśnie, brak czarnych włosów i zbyt germańskie rysy. Od dziecka Conana wyobrażam sobie zupełnie inaczej niż pokazał to nam Arnold ;)
.zarzut co do sztampowości Conana jest .. śmieszny..
.bo to Conan był prekursorem całego nurtu i wszystkie tego typu filmy czerpią z niego..
LOTR_2 - Jak miałem te 16 lat i jak zaczęły wychodzić Władcy pierścieni. Też uważałem je za najwspanialsze filmy w dziejach. Jednak z czasem człowiek wyrasta z efektów specjalnych, owszem widowiskowość LOTR'ów do dziś bije wszystko w okół, ale nie przebiją najwspanialszego filmu fantasy, którego po raz pierwszy obejrzałem w dzieciństwie, właśnie Conana Barbarzyńcę. Magia, klimat, ten film po prostu ma duszę. Mimo że dałem trylogii LOTRU 10 właśnie za szczeniaka, tak właśnie będę musiał jeszcze raz ją obejrzeć i zrewidować oceny, bo Arni Barbarzyńca na inną ocenę niż 10/10 nie zasługuje.
właśnie trylogia władcy pierścieni to film który nie przetrzyma próby czasu i będzie zapomniany. Tak naprawde ten film ma tylko ładne efekty specjalne i nic pozatym a nazywanie go najlepszym filmem w dziejach jest po prostu smieszne.
Nie no, to trochę za daleko idący osąd. Przetrwa próbę czasu na pewno. Chociażby dla tego ze więcej osób czytało/słyszało o LotR niż o Cymmeryjczyku(niech żałują).
Miło ze jest więcej osób z melancholią patrzących na Conana, ze względu na swe przeżycia z nim z czasów dzieciństwa.
Ja tam wole jak ktoś już wspomniał "low fantasy", co za dużo magii i dziwactw to niezdrowo i się dobranocka robi z tego.
Conan jest świetny druga część równie dobra, jeden z moich ulubionych filmów z dawnych lat a na dodatek dzisiaj w tv :)
Conan ma w sobie ten czar. Jest niesamowity. Uwielbiam ten film. I dla mnie fabuła wcale nie jest taka prosta. Przede wszystkim cały film skupia się na przesłaniu, że "Co cie nie zabije, to wzmocni". A film świetnie to zobrazował. Do tego na prawdę zachwyciły mnie te widoki. Nie sztuczne, efekciarskie, patetyczne, takie jak w wielu dzisiejszych produkcjach. Ale surowe, przez to prawdziwsze. Oddawały klimat! I o to właśnie chodzi.
"właśnie trylogia władcy pierścieni to film który nie przetrzyma próby czasu i będzie zapomniany." -Byłbym w stanie postawić wszystko że akurat ten film przetrwa próbę czasu.Jackson wspaniale wykreował świat Śródziemia. Władca Pierścieni to spełnienie marzeń wszystkich fanów Tolkiena-wreszcie mogą zobaczyć na własne oczy shire, Mordor,Morię,Rivendel,Isengard i wiele innych miejsc,które mogli sobie tylko wyobrazić czytając prozę mistrza. Film dla wszystkich dużych i małych(mój 4-letni siostrzeniec go uwielbia).Macie racje Lotr i conan to dwa różne rodzaje fantasy ale obydwa mają swój urok i specyficzny klimat,który zapewni im nieśmiertelność.