Amerykanin w Berlinie z dwoma ziomkami pije sobie flaszkę na chodniku. Jeden z nich odjeżdża furą i ginie.
Policja interesuje się bohaterem. Potem bohater w pubie drugiego z tych ziomków poznaje
jakaś młodą ćpunkę. Ta idzie za nim do mieszkania. Gdy ten śpi, ona przedawkowuje. No i
przypał. Co się dzieje potem? Dajcie znać, jak zrozumiecie.
Rany, co za dziwaczny film. Dziwny w formie, dziwny w treści, dziwne są nawet okoliczności
powstania. Z tym ostatnim aspektem to chodzi mi o kraj produkcji a miejsce akcji oraz osobę
reżysera. Facet już doceniony i nominowany do misia, a tu raptem takie coś. Potem chyba
popłynął jeszcze bardziej. Film wygląda dziwnie amatorsko. Reżyseria jest nieco toporna,
choć pewne sceny były na swój sposób udane. Obsada niby niezła – spotkanie młodego
Pattona, znanego z filmów Fassabindera Gottfrieda i Coltrane’a. I niestety wszyscy wypadli
tu dość nienaturalnie. Ale może to kwestia absurdu fabuły i dialogów i sposobu ich
kręcenia (zastanawiam się, że czy nie były dogrywane). Muzyka może być, pasuje do
klimatu, lokacje są dość fajne i nawet niektóre ujęcia pomysłowe, ale kadrowanie jest
jakieś z d*py i jakoś klaustrofobicznie wszystko wypada, czasem brakuje ujęć szerszego
kontekstu sytuacji. I ten wszechobecny mrok... Z kadrami może to być wina transferu VHS,
czasem tak krzywdzono filmy. Tak czy siak film może intrygować, wciągać, ale i męczyć,
irytować, bawić (jedna scena była tak tandetna, że może śmieszyć, lub żenować).
Wszystko jest możliwe. Mnie najbardziej frustruje fakt, że nie wiele zrozumiałem
z całej historii. Problem w tym, że nie chce mi się przewijać pewnych scen
i próbować układać tego w całość, bo wg film nie jest tego wart, jest przyciężkawy.
Z drugiej strony nie mówię nie. Jeśli interesuje Was reżyser, lub ktoś z obsady, lub
lubicie dziwadła – możecie spróbować swoich sił.