Dawno mnie tak filmweb nie oszukał zarówno przez rekomendacje, jak i gustopodobnych. Długo się broniłem przed obejrzeniem, bo fabuła wydawała mi się kosmiczną bzdurą, ale w końcu się skusiłem, że jednak mnie zaskoczy, że się da w ten sposób. Niestety przeczucia mnie nie oszukały - jest to wyjątkowy gniot. Lubię jak kino trzyma się realiów historycznych i zdrowego rozsądku, ale można nakręcić dobry film, który nijak się ma do rzeczywistości jak choćby "Pociąg życia", czy "Życie jest piękne", ale jeśli kino ma być metaforą to warto by coś za nią stało. Jak opowieść o nadziei, o marzeniach, o uporze, walce. a "pasiasta piżama" to tylko żenujący wyciskacz łez, pusty jak wydmuszka, z przesłaniem, że dobre jest cacy, a złe jest be, białe jest koloru białego, a czarne w kolorze czarnym. I nie dlatego żenujący, że wyciskacz łez, bo każdy ma prawo lubić filmy w innym guście - ale dlatego, że żeruje w komercyjny sposób na autentycznej tragedii, która w niewyobrażalnych cierpieniach pochłonęła miliony istnień - nic nam o tej tragedii nie mówiąc - przedstawiając jakieś idiotyczne schematy, a głębie bohaterów sprowadzając do poziomu komiksowego. Czytałem głosy, że w filmie chodzi o pokazanie perspektywy 8-letniego chłopca - no więc jaka ta perspektywa jest? (abstrahując od bzdury, że ktoś by ciągnął za sobą rodzinę w takie miejsce) Że chłopiec nie rozumie co się dzieje? Przyjmuje wtedy optykę dorosłych, rodziców albo wychowawców, a w nazistowskich Niemczech innej optyki niż hitlerowska nie było. Dlatego w krajach 3-go świata różnego rodzaju partyzanckie szumowiny porywają dzieci, bo są najbardziej plastyczne do uformowania z nich bezlitosnych morderców.
O realiach obozowych szkoda nawet gadać - brakuje tylko polskich strażników w opaskach AK.
"abstrahując od bzdury, że ktoś by ciągnął za sobą rodzinę w takie miejsce" - Widzisz historia jest przewrotna bo akuratnie np komendant obozu KL Auschwitz mieszkał z rodziną w swoim " miejscu pracy " i ten film jest ewidentnym nawiązaniem do tego faktu.
Masz rację. Mea culpa. Paradoksalnie czytałem te wspomnienia Hoessa, które spisał przed egzekucją, ale zupełnie tego wątku nie pamiętałem. Broni mnie tylko to, że Hoessowie mieszkali w Oświęcimiu gdzie był KL, a obóz zagłady był w oddalonej o parę kilometrów Brzecince.
""pasiasta piżama" to tylko żenujący wyciskacz łez, pusty jak wydmuszka, z przesłaniem, że dobre jest cacy, a złe jest be, białe jest koloru białego, a czarne w kolorze czarnym"
A nie widzisz tu innego przesłania? Np. "kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie". Ojciec Bruna taki był z siebie dumny, taki zadowolony z filmów propagandowych o obozie, tak się świetnie bawił tworząc te bzdury. I co? Jego własny syn zginął w komorze gazowej.
"Że chłopiec nie rozumie co się dzieje? Przyjmuje wtedy optykę dorosłych, rodziców albo wychowawców, a w nazistowskich Niemczech innej optyki niż hitlerowska nie było."
Bzdura. Bruno nie był indoktrynowany od małego. Żył z dala od tego wszystkiego, niewiele o tym wiedząc.
Zaczął pobierać nauki jednocześnie kontaktując się z żydem, gdy miał osiem lat. To już wystarczająco dużo, by nie chłonął jak gąbka wszystkiego, co mu mówią, ale sam próbował dociec, o co tak naprawdę chodzi. A że był dzieckiem, to owszem niewiele z tego rozumiał, ale próbował to "ugryźć" na swój dziecięcy, naiwny sposób. Wszystko to było podszytem strachem (jak wtedy przed podwładnym ojca) i przede wszystkim niepewnością, bo przecież nauczyciel mówi, że żydzi to zło, a tatuś jest bohaterem i nie może kłamać. Jednocześnie przyjaźni się z tym Szmulem i wie, że wcale nie jest taki, jak o żydach mówią. Więc owszem, nie rozumie co się dzieje, bo w jego umyśle ścierają się dwa światy. Jeden, który sam poznaje, a drugi, który dorośli mu przedstawiają.
Chyba nie masz zbyt wielkiego kontaktu z dziećmi, jeśli aż tak to upraszczasz.
Poza tym (nie pamiętam już dokładnie) w domu Brunona nie rozmawiało się z dziećmi o obozach i o tym co się dzieje, w takiej sytuacji dzieci tworzą sobie swoje własne wyjaśnienia faktów, które mogą być zupełnie różne od wyobrażeń dorosłych.
>>A nie widzisz tu innego przesłania? Np. "kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie". <<
trochę naiwne to przesłanie - takie na poziomie "Poszukiwaczy zaginionej arki" - zły w ostatnich 10 minutach filmu musi ponieść karę. tylko jakby ciężar gatunkowy trochę inny, bo zasadniczym pytaniem jest jak to w ogóle możliwe, że cywilizowany naród z bogata kulturą zamienił się w ciągu kilku lat w bestie i zaczął mordować w imię chorej ideologii miliony ludzi, a nie, że bestialskim czynom należy się potępienie - bo to jest oczywiste.
>>Bzdura. Bruno nie był indoktrynowany od małego.<<
Ja nie wymagam, żeby każdy dłubał w archiwach, żeby zrozumieć pewne mechanizmy - nie wszyscy muszą się interesować historią. ale właśnie takie filmy są wyjątkowo szkodliwe ze względu na obraz totalnie wypaczający wydarzenia z przeszłości. Owszem Bruno był z pewnością indoktrynowany od dziecka - w III Rzeszy zaczynało się to na poziomie przedszkola, gdzie małe dzieci uczona prawidłowego wykonywania nazistowskiego salutu. Pierwszy elementarz, z którego uczono czytać małe dzieci miał na okładce lisa i karykaturę Żyda z podpisem "Nie ufaj lisowi na zielonym wrzosowisku, nigdy też nie wierz słowu Żyda".
jak ktoś nie wierzy to:
http://www.holocaustchronicle.org/staticpages/HolocaustScans/HiRes/1938/19380008 000063
Czytanki dla dzieci w wieku wczesnoszkolnym (wiek Bruna) pełne były nazistowskiej retoryki
http://www.calvin.edu/academic/cas/gpa/textbk03.htm
Do tego dochodzi indoktrynacja rodzinna, która w przypadku syna wysoko postawionego nazistowskiego funkcjonariusza z pewnością była ogromna.
>>Chyba nie masz zbyt wielkiego kontaktu z dziećmi, jeśli aż tak to upraszczasz.<<
Ten tekst jest zupełnie nie na miejscu - nie wiem co chciałaś dowieść, chyba tylko tego, że nie do końca rozumiesz czym się różni wychowanie i edukacja w otwartym społeczeństwie demokratycznym, a w skrajnie totalitarnym systemie. Odpowiadając na Twoje insynuacje - mam dwie córki, więc mam do czynienia dziećmi codziennie, ale żadnego przełożenia na znajomość nazistowskiej indoktrynacji to nie ma.
Film pod względem logiki zachowania bohaterów jest po prostu głupi, pod względem faktów historycznych idiotyczny, przesłanie jest płaskie - obstaje przy swoim zdaniu, że żadnych większych ambicji jego producenci nie mieli poza tym, żeby się kasa zgadzała. recepta na sukces okazała się zresztą prosta - wzruszyć ludzi używając do tego banalnych środków, mam wrażenie, że w cyniczny sposób - przypomina mi się fragment tekstu Elektrycznych Gitar traktujący właśnie o takim żenującym żerwaniu na ludzkim nieszczęściu
"W telewizji pokazali wczoraj kości chudych dzieci
Zastrzelonych gdzieś w Angoli, pokazali świeże groby
Świeże groby zawsze wzruszą, niezależnie gdzie kopane "