oglądałam film 4 razy i dalej nie rozumiem jednego.
dlaczego on na koniec filmu, kiedy odwiózł, tą jedną paczkę której nie odpakował, dodał tam kartkę z napisem że "uratowała mu życie".
niby kiedy i w jakich okolicznościach??
proszę, zapokójcie moją ciekawosć ;))
Może postawił sobie za cel dostarczenie paczki do odbiorcy.
W której na marginesie jak powiedział ze szczerością reżyser był telefon satelitarny na energie słoneczną. :)
Zdawało mi sie że paczki nie było natratwie :D.
Była, owinął ją w bąbelki i papier a potem obwiązał taśmą z kasety video i przymocował do tratwy.
Dala mu cel by pozostal przy zyciu na tej wyspie, by w koncu sie uwolnil.w koncu sam mowil ze nie widzial celu by zyc,ta paczka zapewne nim byla. Tak ja to odebralem
zgadzam sie z powyższa wypowiedzią - miał jakąś motywację, coś co trzymało go przy życiu - oczywiście nie dosłownie ;)
Bo jego zadaniem (jeszcze przed katastrofą ) było dostarczanie paczek
no i to ona dała mu taki niby "powód" do życia
bo prawdziwym powodem była kobitka :)
Tak, ta paczka to była jego motywacja. A reżyser później się śmiał, że w środku był właśnie telefon satelitarny. Teraz robią reklamę FedEx'a na wzór filmu... gościu ląduje na wyspie, i mówi "dostarczę tą paczkę" oczywiście, gdy ją dostarcza po paru latach baba otwiera paczkę i wyciąga telefon satelitarny.
Na prawde ?
To potwierdzona wiadomość?
Bo ja właśnie sobie tak mysłałem: inne pootwierał i znałazł prawie nic, a tu taka rzecz jak telefon.Czułem ze tam cos może byc przydatnego...
Ja tam na jego miejscu bym otworzył...
To mnie właśnie najbardziej zdenerwowało.Normalną rzecza jest ,że człowiek na jego miejscu otworzył by paczkę. Choćby z ciekawości.
Poza tym nie wiedział co jest w środku,ale mógł sadzić,ze to uległo zniszczeniu.( wiec po co dostarczac taki towar?)
I skad mogl wiedziec ze w ogóle sie uratuje?
No nie wiem, mi sie wydaje, choć nie bylam w takiej sytuacji jak główny bohater xD, że byłabym zdolna nie otworzyć tej paczki. Miałabym wtedy nastepny cel do osiagniecia, a wiec wydostania sie z wyspy :)
dzięki wszystkim za odpowiedź.
trochę to dziwne. bo nikt normalny nie byłby w stanie NIE otworzyć tej paczki ;P choćby z ciekawośći.
Albo w środku był zapalnik :D Nie no... moim zdaniem bardzo dobrze że jej nie otwierał... bardzo dobrze, że na końcu nie pokazali co tam było :)
jeszcze raz dziękuję wszystkim za odpowiedź :].
a co do użytkownika - "D." - tępy to może Ty jesteś. i nie musisz mnie obrażać. a jak Ci się coś nie podoba, to nikt Cię nie zaprasza na to forum...
nie zapominajmy też o tym aniołku na paczce =] odróżniała się tym i uznał, że tej nie otworzy, że tą dostarczy, no i to było to co miało go napędzać do powrotu, z tym się zgadzam ;)
Ja w kwestii ... powiedzmy technicznej. Mam kopię tego filmu z potwornie sknoconymi napisami. To nie po polsku tylko po polskiemu. Pisał to chyba jakiś profesor językoznawca, który w życiu nie rozmawiał z żadnym Polakiem ani nie był w Polsce a język zna z podręcznika i ma słowniki.
Od błędów ortograficznych i literówek aż się roi, co drugie słowo ni stąd ni zowąd napisane z dużej litery, jedno np. zdanie mi utkwiło za nim przerwałem oglądanie: "pracował nad jego żoną...".
Czy ktoś z koleżeństwa widział inne wersje?
Tak naprawde to nikt nie wie co bylo w tej paczce (i raczej nie telefon satelitarny na energie sloneczna;] choc mi tez to przyszlo do glowy). W tej chwili to co bylo w tej paczce nie ma znaczenia, stala sie ona symbolem i wyzszym celem. To byla jedyna rzecz, ktora laczyla go z jego dawnym zyciem, laczyla go z tym w co kiedys wierzyl i czym byl. Tej jednej jedynej nie otworzyl, bo utozsamial ja z nadzieja ze jeszcze kiedys ujrzy cywilizowany swiat. Gdyby nie ona to nie mialby celu... Rownie dobrze moglby umrzec(bo po co zyc, skoro nie ma po co zyc?).
Paczka stala sie tez tym, czym byl Wilson :) Wyrazem najbardziej podstawowych potrzeb czlowieka.
Choc mozna dostrzegac w niej rozwniez jakies glebsze alegorie;) To zalezy od twojej blyskotliwosci;)
a mi się wydaje że nie otwierał jej bo bal się rozczarowania
w sytuacji która wydawała mu sie beznadziejna to była ostatnia nadzieja na ratunek(a raczej to co w tej paczce bylo) nie chciał tej nadzieji zabijać
Może ta paczka przypominała mu o tym kim jest! Nie pozwoliła mu zapomnieć jakie wiódł życie... Też to, że pracował w niezawodnej firmie i musiał dopilnować swoich obowiązków, była pewnego rodzaju motywacją ... Może się mylę, ale poniekąd tak to odbieram...
podobno rezyser przyznal ze w paczce bylo cialo dzimiego hoffy.
co o tym sadzicie ziomalice i ziomale?:)
pozdro dla tunczykow
jak dla mnie paczka jest sednem całego filmu. Myślę, że nie tylko łączyła go z dawnym życiem, ale przede wszystkim stanowiła główny cel w bezcelowości sytuacji, w jakiej się znalazł. Nie chodziło o żadne rozczarowanie, bo on nie liczył na to, że te paczki uratują mu życie (choć ostatecznie trochę do tego przyczyniły np. łyżwy i boski Pan Wilson :). I ta paczka nie była wybrana, była po prostu ostatnia. Na swój sposób nadała sens jego życiu. Bo przecież nie założył od razu, że nie przeżyje, podcina żyły, rzuca się ze skały. Nasz wewnętrzny instynkt przetrwania mówi nam, żeby przeżyć wbrew wszelkim niesprzyjającym okolicznościom. I on by tak sobie żył na tej wyspie, i żył, i żył. Nawet się zaaklimatyzował. Tylko co mu z takiego życia? W samotności, tęsknocie, bólu. Wszystko sprowadza się do zaspokojenia pierwotnych potrzeb. Z jego punktu widzenia to był bezsens i już przecież w chwili znalezienia się na wyspie postanowił, że będzie starał się z niej wydostać. Nie ważne czy mu się uda czy nie, nie miał zamiaru umrzeć na tej wyspie (pomijając ten moment zwątpienia na skarpie). I ta paczka właśnie w tym sensie uratowała mu życie, że pokazała mu drogę. Wskazała plany na przyszłość. Wyznaczyła nowy sens życia, tak podobny a jednocześnie zupełnie inny od tego, który miał na co dzień (dostarczanie paczek). Uratowała mu życie, bo dała mu motywację, by starać się dalej. Przeżyć, może kiedyś wrócić do 'cywilizacji'. Dała mu przede wszystkim nadzieję, że mu się uda.
Fantastyczny film z fenomenalną grą Hanksa (i Wilsona!). A zakończenie jest po prostu piękne.
..myślę podobnie jak Ty, ale..
Moim zdaniem mniej jest w tym nadziei na ratunek ciała - bardziej na ratunek duszy. Chciał sobie udowodnić, ze mimo tragicznej sytuacji w jakiej się znalazł, jest w nim jeszcze miejsce na zasady, "człowieczeństwo". Gdyby ją otworzył, a nie znalazł w niej nic potrzebnego, przyszłyby tylko wyrzuty sumienia, ze w akcie desperacji posunął się do czegoś takiego. Ta jedna, jedyna paczka go chroniła. Bo co to za "lekarstwo", które leczy jedną przypadłość (np. gdyby była tam żywność - hipotetycznie:]) a powoduje dziesięć innych (depresja, załamanie itp.). Teoretycznie i tak nikt by tego nie widział, nikt by go za to nie osądzał, ani z tego nie rozliczał - ewidentnie chodzi tu o "balsam dla duszy".
A mnie się wydaje, że paczka miała jeszcze jedną rolę. Paczka występuje na końcu filmu, gdy bohater tylko pozornie jest w lepszej sytuacji niż na wyspie - tam nie miał nic, ale miał o co walczyć, a tutaj niby miał wszystko, ale stracił to, co najcenniejsze w życiu, a właściwie musiał z tego dobrowolnie zrezygnować. Każdy, kto choć raz kochał i ta miłość została zawiedziona wie, że wtedy nic nie ma sensu. A jednak ostatnie sceny filmu są jakieś takie radosne, widać, że nastąpiło u Chucka chociaż pogodzenie z losem, jeśli jeszcze nie odmiana na lepsze. W momencie, gdy życie o które tak twardo walczył straciło sens paczka przypomniała mu, że jednak ma coś jeszcze do zrobienia i że właściwie świat się nie zawalił. Tak to odczuwam, chociaż w filmie nie było to ukazane. Ale tego momentu na górze, gdzie chciał się wieszać, też nie pokazano, a jedynie o nim wspomniano, chociaż był kluczowy dla filmu, więc może to właśnie o takie niedopowiedzenia chodzi ? Może to w ten sposób paczka uratowała mu życie ?
Bo tak naprawdę, to ta paczka nie była dla niego celem na wyspie. Prawie wcale się tam nie przewija. Jego celem była wtedy Kelly - ją malował w jaskini, na jej foto patrzył, o niej napisał na skale przed odpłynięciem - słowem dla niej żył. Później traci ten cel. To tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że paczka uratowała mu życie już w cywilizowanym świecie.
Sadze, ze to nie paczka sama w sobie byla napedem Chucka Nolanda, tylko Kelly jak napisales i w duzej mierze tez jego wlasny rozum, jego natchnienie, ze przeciez trzeba oddychac. A paczke zachowal ze wzgledu na wyjatkowosc, za te narysowane skrzydla, symbol typowo chrzescijanski. Nie dowiadujemy sie w filmie niczego na temat jego wiary w Boga, ale jest to moim zdaniem iscie naturalny odruch, ze jak sie stracilo wszystko to szuka sie wsparcia w postaci wiary i ochronnych skrzydel, tudziez symbolu. Ba, szuka wsparcia we wszytskim! W zdjeciu Kelly, tudziez w pilce.
Ogolem to kazdy kto ogladal film, widzial jak Chuck przez chwile probowal otworzyc paczke, zaprzestajac gdy nagle zobaczyl szkrzydla. I tutaj mozna znowu sobie pogdybac, czy aby nie szuka kolejnego wsparcia; czy zawarl tajny pakt z Bogiem, obiecujac ze zwalczy ciekawosc i nie otworzy paczki aniola w zamian za zycie?? Rozne rzeczy przychodza do glowy czlowieka w, nie przymierzajac, zalosnej sytuacji. Pewnie nawet nie wpadl na to, ze bedzie mial jakakolwiek mozliwosc dostarczenia paczki... ale o tym sie juz przykonal post factum. Byle tylko nie otwierac.
W sensie cos za cos, niczym test Hioba, choc nie taki okrutny w przypadku bohatera filmu.
Chodzi o to że.. opn tak bardzo chciał oddać tą paczkę że przeżył tzn. Postawił sobie cel : oddać paczkę i dlatego utrzymywał się przy życiu. By tego dokonać. Proste.
Zauważcie, jaka jest rola paczki na końcu. Paczka nie tylko pozwoliła mu przetrwać, zachować część starej tożsamości na wyspie, ale teraz, gdy zostaje ponownie sam (nie licząc "nowego" Wilsona), pozwala mu poznać ciekawą osobę - adresatkę paczki.
Więc może wniosek jest również taki, że warto coś robić, warto zmierzać do jakiegokolwiek punktu, bo nigdy nie wiadomo, co wydarzy się przy okazji, nawet przy okazji zupełnie przyziemnych działań ?