Giovanni Giacomo Casanova di Seignalt (1725-98), pochodzący z Wenecji pamiętnikarz, pisarz i podróżnik, bywalec większości stolic ówczesnej Europy, przebywał także w Warszawie na dworze Stanisława Augusta. Słynny ze swych miłosnych podbojów - jego nazwisko stało się synonimem uwodziciela i kolekcjonera erotycznych przygód. Miał opinię szarlatana, hazardzisty i awanturnika działającego z wielkim rozmachem. Jego ojciec był aktorem, matka - słynną ze swej urody aktorką. Mały Giacomo był w dzieciństwie bardzo chorowity. Opiekowały się nim kobiety. Jak sam twierdził, właśnie wtedy zasmakował w ich towarzystwie. Studiował na uniwersytecie w Padwie. Początkowo miał zamiar zostać księdzem, ale wydalono go z seminarium St. Cyprian za niemoralne prowadzenie się. W 1742 roku został doktorem praw, a dwa lata później - sekretarzem kardynała Acquavivy w Rzymie. Wkrótce jednak, po serii obyczajowych skandali, zwolniono go z tej funkcji. Wrócił do Wenecji, gdzie imał się różnych zajęć: grał na skrzypcach, był żołnierzem, publikował poezje, prozę i pamflety. W 1749 roku spotkał Henriettę, którą opisywał potem jako miłość swojego życia i która opuściła go, ponieważ nie potrafił być jej wierny. W 1755 roku aresztowano go pod zarzutem bezbożności i czarów. Został osadzony na pięć lat w ciężkim więzieniu Piombi. Rok później dokonał brawurowej ucieczki z miejsca odosobnienia. W Paryżu stał się ulubieńcem królewskiego dworu, powierzono mu nawet dyrektorowanie loterii, co przyniosło mu znaczne profity. W 1774 roku wycofał się z aktywnego życia i osiadł w zamku Dux w Czechach, gdzie jego przyjaciel hrabia Waldstein uczynił go bibliotekarzem. To dało mu czas na napisanie "Pamiętników" (Histoire de ma vie, wydanie pośmiertne 1822, skrócone wydanie polskie 1961). Uznano je za jego najlepsze dzieło, chwalono za szczerość, choć wiele szczegółów uznano za wątpliwe. Dał w nim plastyczny obraz życia w Europie drugiej połowy osiemnastego wieku. Casanova był też autorem innych utworów literackich, między innymi powieści fantastycznej "Icosameron, czyli dzieje Edwarda i Elżbiety, którzy spędzili 81 lat u Megamikrów, mieszkańców Protokosmu we wnętrzu naszego globu". Napisał ją po francusku; wydana została w Pradze w roku 1782, jako tłumaczenie z angielskiego. Przedstawiała utopijną koncepcję człowieka w duchu idei oświecenia; reformy społeczne miały zapewnić powszechne szczęście. Casanova trafnie przewidział kilka wynalazków przyszłości. Książka przeszła bez większego echa, choć to prawdopodobnie ona zainspirowała Julesa Verne'a do stworzenia powieści "Podróż do wnętrza ziemi" . Casanovie poświęcono wiele utworów literackich i muzycznych. Najgłośniejsze z nich to powieść Hugo Hofmannstahla "Awanturnik i śpiewaczka" ("Der Abenturer und die Sängerin", 1899), opera Ludomira Różyckiego z librettem Juliana Krzewińskiego (1923) oraz operetki Paula Lincke (1914) i Ralfa Benatzky'ego (1928). Najsłynniejszym filmem o uwodzicielu był "Casanova" (1976) Federico Felliniego z Donaldem Sutherlandem w roli tytułowej, dzieło niezwykłe, nakręcone w całości w studiu i ukazujące sprzeciw reżysera wobec postawy osiemnastowiecznego bohatera. Casanova przedstawiony został jako życiowy bankrut, wyznawca mechanicznego seksu. Wcześniej poświęcono Casanovie także inne filmy: "Casanovę" (1918) Alfreda Deessy'ego, komedię z Bobem Hopem "Casanova's Big Night" (1954), "Casanovę '70" z Marcello Mastroiannim oraz miniserial "Casanova" (1987) Simona Langtona z Richardem Chamberlainem i kolejny miniserial "Il Giovane Casanova" (2002) Giacomo Battiato, ze Stefanem Accorsim.
Casanova też człowiek
Szkic scenariusza o słynnym uwodzicielu, który traci głowę dla pięknej kobiety, pióra Kimberley Simi, trafił do producenta Leslie Hollerana, który współpracował z reżyserem Lasse Hallströmem przy filmach "Wbrew regułom" i "Kroniki portowe". Pomyślałem, że ten tekst mógłby zainteresować Lasse - wspominał producent. - Historia niezwykłego romansu, pełna rozmachu i zgiełku, zawiera przecież elementy, które go fascynują. Lasse zawsze był doskonałym obserwatorem motywów ludzkiego postępowania, zwłaszcza uczuciowych. Drugi z producentów, Mark Gordon, był zdania, że dzieje Casanovy w tekście Simi nabrały bardzo współczesnych znaczeń. To zabawna, pełna niespodziewanych perypetii opowieść o człowieku uchodzącym za zimnego uwodziciela, który niespodziewanie zostaje usidlony przez prawdziwe uczucie i zaczyna postępować zupełnie inaczej niż dotąd. Poprosiliśmy markowych scenarzystów Michaela Cristofera i Jeffreya Hatchera o kilka odmiennych wariantów tej fabuły. Hatcher był według reżysera tym człowiekiem, który nadal tekstowi ostateczny szlif. Pomysł, by Casanova naprawdę chciał się zmienić i rozpocząć nowe życie, wydał mi się bardzo ciekawy. Ta praca była dla mnie trochę jak podróż w czasie (najbardziej przypominała mi moje pierwsze szwedzkie filmy telewizyjne), chociaż budżet i sposób realizacji były oczywiście zupełnie inne - wspominał Hallström. Reżyser był bardzo zadowolony z rezultatów pracy scenarzystów, choć nie ukrywał pewnego niepokoju. Ten tekst stał się dla mnie wyzwaniem. Nie nakręciłem jeszcze do tej pory filmu, w którym byłyby tak mocne akcenty komediowe. Z drugiej strony, podobny cel przyświeca mi nie od dziś: połączyć elementy klasycznej komedii z tonem serio, chwilami wręcz romantycznym. To coś w rodzaju "Zakochanego Szekspira" - nie ma tu erotyzmu wyrażanego wprost. Wierzyłem, że to się uda, zwłaszcza, że mieliśmy do dyspozycji Heatha Ledgera, moim zdaniem aktora doskonałego do tego typu roli - mówił. Betsy Beers, jedna z producentek, również była przekonana o oryginalności pomysłu. Takiego Casanovy jeszcze nie było. To człowiek niezwykły, obdarzony wielkim czarem, a jednocześnie postać psychologicznie wiarygodna. Uważam, że najważniejszym tematem tego filmu jest opowieść o maskach, które przywdziewamy. I Casanova, i Francesca udają kogoś innego niż są naprawdę. Uczucie pomaga im odkryć, że najważniejsze jest pozostać sobą.
Ten uwodzicielski Heath
Początkowo producenci i reżyser myśleli o obsadzeniu w roli Casanovy aktora pomiędzy trzydziestką a czterdziestką. Ale podczas castingu młodszy przecież Ledger przekonał wszystkich bez wyjątku do swej kandydatury. Wszedł do pokoju i po prostu wiedzieliśmy: to jest nasz Casanova - wspominała Beers. - Heath jest zabawny i czarujący, a także bardzo, ale to naprawdę bardzo uwodzicielski. Ma w sobie wrodzoną elegancję i styl, coś, czego nie można się nauczyć i zagrać. Holleran dodawał: Heath kazał nam zmienić po części podejście do postaci: jego Casanova jest raczej zmysłowy niż zwyczajnie nadpobudliwy, a przy tym diabelsko dowcipny i ironiczny. Reżyser podkreślał też inne walory aktora: Już wcześniej udowodnił, że doskonale daje sobie radę w scenach wymagających dużej fizycznej sprawności. To było ważne, ponieważ zaplanowaliśmy wiele dość skomplikowanych sekwencji szermierczych, w których powinien wypaść jak najbardziej naturalnie. Ledger skrupulatnie przestudiował biografię Casanovy, przeczytał też jego autobiografię. W pewnym momencie postanowił ograniczyć swe lektury. Ze scenariusza wyniosłem pewną wizję postaci; różne pomysły na jej interpretację zaczęły się pojawiać w mojej głowie. Doszedłem do wniosku, że zbyt dużo szczegółów o historycznym Casanovie może mi ostatecznie raczej przeszkodzić w budowaniu roli. Zapoznałem się z wieloma lekturami na jego temat - zwróciłem uwagę zwłaszcza na "Pamiętniki". Postanowiłem jednak zdać się na wyczucie i oczywiście na Lasse, którego filmy od dawna bardzo cenię - wspominał. Ledger podkreślał, że na planie filmu czuł się bardzo zrelaksowany. Realizacja mojego poprzedniego filmu, "Brokeback Mountain", była emocjonalnie wyczerpująca. To była opowieść o samotności, o stłumionych uczuciach. "Casanova" stał się dla mnie rodzajem urlopu w jednym z najpiękniejszych miast świata. Naprawdę każdego dnia przychodziłem na plan i opuszczałem go uśmiechnięty - mówił aktor. Z rozbawieniem i sentymentem wspominał też sceny szermiercze i kaskaderskie. Wyznał przy tym, że choć wymagały pewnego wysiłku, w efektownych scenach ucieczki przed egzekucją i brawurowego skoku z wysokości na konia pomogły mu efekty komputerowe i... miękki materac. Główna partnerka Ledgera, Sienna Miller grająca Francescę, bardzo komplementowała aktora. Widziałam kilka jego filmów, podobał mi się zwłaszcza w "Monster's Ball: Czekając na wyrok" - wspominała. - Ma wielki luz i zarazem dar koncentracji. I powiem wam coś jeszcze: potrafi się fantastycznie wygłupiać. Parę razy doprowadził mnie do łez ze śmiechu.
W poszukiwaniu Franceski
Znalezienie odtwórcy roli Casanovy to nie wszystko - potrzebna była jeszcze godna jego temperamentu partnerka. Hallström wyjaśniał: Mamy tu do czynienia z dwiema równie silnymi osobowościami. To, że ta kobieta mu nie ulega, jak dziesiątki innych, intryguje Casanovę. Uważaliśmy, że Francesca, najbardziej niezależna kobieta w Wenecji, bardzo przypomina przekonane o swej wartości kobiety współczesne. Casanova w naszym ujęciu jest mężczyzną, który ma niezwykły dar empatii w stosunku do kobiet, uwielbia z nimi rozmawiać. Nic dziwnego, że jest Francescą tak bardzo zafascynowany. Przesłuchania do roli Franceski zajęły twórcom filmu wiele czasu. Od początku ich założeniem było zatrudnienie nie opatrzonej jeszcze aktorki, która na ekran wniosłaby świeżość i która sprostałaby Ledgerowi. Wreszcie znaleźliśmy Siennę - wspominał reżyser. - Jestem przekonany, że łączy ona ekranową charyzmę, inteligencję i czar, które pomogą widzom uwierzyć, że Casanova zupełnie stracił dla niej głowę. Miller jest zdania, że rola Franceski jest najważniejszą w jej dotychczasowej karierze. Do tej pory grywałam postaci współczesne. Rola w filmie kostiumowym była wielkim wyzwaniem. Ale Francesca ma cechy bardzo mi bliskie: jest niezależna i absolutnie nonkonformistyczna. Nigdy nie boi się postępować zgodnie z własnymi przekonaniami i mówić to, co myśli - podkreślała aktorka. Jak dostałam tę rolę? Tak samo jak zdobywa się większość ról. Agent przysyła ci tekst, i nagle widzisz, że masz do czynienia z czymś interesującym. Wtedy zaczynasz błagać - mówiła półżartem Miller. - Wiem, że pod uwagę brane były gwiazdy z bardzo znanymi nazwiskami. Być może pomogło mi to, że Lasse widział mnie w filmie "Alfie" i chyba mu się spodobałam. Wypytywał o mnie reżysera tamtego filmu, Charlesa Shyera. A potem były próby z Heathem i wypadły dobrze.
Parada gwiazd
Reżyser przywiązywał wielką wagę do ról drugoplanowych, starannie wybierając odtwórców. Czasem wybory te były dość zaskakujące. Chciał na przykład, by rolę wysłannika papieskiego, biskupa Pucciego, którego ambicją jest położenie kresu działalności Casanovy i uwięzienie go bądź uśmiercenie, powierzono Jeremy'emu Ironsowi. Tak tłumaczył swoją decyzję: Nie mieliśmy zbyt wielu elementów komediowych w filmie, dopóki nie wpadłem na pomysł, by Pucciego zagrał właśnie Irons. Dostrzegłem w nim wielki komediowy potencjał. Jeremy, którego cenię od bardzo dawna, ma w sobie ową chłodną angielskość, która mogła nam się ogromnie przydać. Świetnie podaje dialog, subtelnie modeluje każde słowo. Pucci ma sarkastyczny, suchy sposób wyrażania się, który doskonale kontrastuje z sytuacjami, w jakich się znajduje. Irons przyjął tę propozycję wręcz z entuzjazmem. To była szansa, by zagrać coś zupełnie innego niż role, z którymi kojarzy mnie zazwyczaj publiczność. Dawno nie grałem w komedii, właściwie od czasów moich dawnych teatralnych występów, a bardzo to lubię - tłumaczył. - Myślę, że w tej postaci, w jej niebotycznej arogancji, jest coś, co bardzo przypomina inspektora Clouseau. Im większe są wysiłki biskupa, by odnieść sukces, tym większe błędy popełnia. Myślę też, że jednym z ukrytych motywów jego działania jest po prostu zazdrość o młodość Casanovy i jego powodzenie u kobiet. Być może sam chciałby być na jego miejscu. Moralność Pucciego jest bardzo wątpliwa. Oczywiście jest on także wielkim karierowiczem. Jest biskupem, a wyobraża sobie, że jest kardynałem, może nawet papieżem, właściwie Bogiem. Został wysłany przez Watykan, by oczyścić Wenecję z niepożądanych wpływów i chce to uczynić za wszelką cenę, bo liczy na splendory. Aktor powrócił do Wenecji, gdzie nie tak dawno ukończył zdjęcia do "Kupca weneckiego", adaptacji klasycznej sztuki Szekspira, której z sukcesem dokonał Michael Radford. Tamten film kręciliśmy zimą i szczerze mówiąc, niemal wszyscy skończyliśmy pracę z grypą albo przynajmniej z solidnym przeziębieniem. Mimo to wróciłem do Wenecji i myślę, że ten drugi, dłuższy pobyt pozwolił mi docenić urok tego niepowtarzalnego miasta - wspominał Irons. Granie postaci komediowej wydaje się łatwiejsze w teatrze niż w filmie - wyznawał też aktor. - Podczas kolejnych przedstawień można wprowadzać zmiany do tekstu. W filmie to przede wszystkim kwestia montażu i wyboru reżysera. Dużo pracowaliśmy nad scenariuszem, ale Lasse pozwalał potem na zmiany, bo często to, co wydaje się doskonałe na papierze, podczas kręcenia wymaga korekt. Aktor charakterystyczny Oliver Platt (serial "Huff", "Nikomu ani słowa", "Lake Placid") w roli Paprizzio wniósł na ekran elementy błazenady i farsy. Twórcom nie chodziło jednak wyłącznie o parodię. Dla reżysera Paprizzio to przede wszystkim pełna sprzeczności istota ludzka, bardzo prawdziwa w wyrażaniu swych emocji. Myślę, że Oliver sprawił, że ta postać w pełni ożyła. Uwierzyliśmy, że to nie marionetka, ale prawdziwy człowiek - podkreślał Hallström. Producent Mark Gordon wspominał: Oliver to prawdziwy złodziej scen. Trudno było od niego oderwać oczy i powstrzymać śmiech, gdy z tą swoją sztuczną szczęką pojawiał się na planie. Andreę, matkę Franceski, o której względy zabiega Papirizzio, zagrała żona reżysera, Lena Olin ("Fanny i Aleksander", "Nieznośna lekkość bytu"). Lena pokazała w tej roli całą swą urodę, poczucie humoru i inteligencję. I mówię to jako reżyser, a nie jako mąż - śmiał się Hallström. - Pracowaliśmy razem przy "Czekoladzie", teraz przy "Casanovie". Szczerze mówiąc, postaram się nie przegapić okazji, by znów zatrudnić tę niezwykłą aktorkę. Byliśmy w ostatnich latach bliscy zrealizowania dwóch projektów, gdzie miałem świetne główne role dla Leny; nie doszły jednak do skutku, a bardzo szkoda. Mam nadzieję, że uda się jeszcze do nich powrócić. Póki co, dałem żonie mniejszą, ale też świetną rolę - żartował. Andrea to stateczna i poważna kobieta, która niespodziewanie znajduje się w komicznej sytuacji. Myślę, że jest w pewnym sensie więźniem swego statusu społecznego. Nie pochodzi z arystokracji, w dodatku nie ma zbyt dużo pieniędzy - tłumaczyła aktorka. - Ma namiętny i pełen pasji charakter, ale jest skrępowana przez konwencje, obowiązujące w jej środowisku. Myślę, że zakochuje się w Paprizziu także z powodu jego odmienności. Jest bardzo zmysłowy i naprawdę pragnie się z Andreą ożenić. Nie było tajemnicą, że wątek uczucia Andrei został w ostatecznej wersji scenariusza rozbudowany przez wybitnego dramaturga i scenarzystę, Toma Stopparda ("Zakochany Szekspir"). To był pomysł Toma i moim zdaniem, bardzo ożywił on postać i cały film - mówiła Olin. - Sytuacja Andrei, dla której jedynym ratunkiem przed zapaścią finansową jest znalezienie bogatego męża, i która nagle się zakochuje, nabrała w ten sposób dodatkowych znaczeń. Musiałam chodzić w bardzo ciężkich i krepujących ciało kostiumach, ale nie narzekałam. Bo ten rodzaj uwięzienia dobrze oddawał położenie wielu ówczesnych kobiet. Na współpracę z mężem Olin się nie uskarżała, wręcz przeciwnie. No cóż, dobrze jest pracować z reżyserem, który zdecydowanie i jasno wyłoży swe intencje - żartowała. - A mówiąc poważnie, Lasse po prostu uwielbia swoją pracę i to zaangażowanie udziela się ekipie. W dodatku ma w sobie wielki spokój. Naprawdę nie o wszystkich reżyserach można to powiedzieć. Nie należymy do tych małżeństw, które bez końca rozmawiają o pracy. Krótka, praktyczna dyskusja wieczorem, a potem - dobra kolacja i wino. Natalie Dormer zagrała Victorię, kobietę obiecaną Casanovie, która - odrzucona - snuje przeciw niemu intrygę. Młoda brytyjska aktorka właśnie skończyła szkołę teatralną, ale reżysera nie przerażał jej brak doświadczenia. Ma wielką świeżość, jest żywa i bardzo zabawna. Nie wahałem się długo. Widzę przed nią wielką przyszłość - mówił. Rola dziewczyny, która wykorzystuje cały swój kobiecy wdzięk, by pogrążyć mężczyzn, sprawiła Dormer wielką przyjemność. A dodatkową frajdą była możliwość zaprezentowania swych umiejętności szermierczych - aktorka wchodziła niegdyś w skład drużyny olimpijskiej. Reżyser dał jej cenną wskazówkę: poprosił, by wyobraziła sobie swoją bohaterkę jako dziewicę, pełną erotycznych namiętności, które jeszcze nie znalazły ujścia. Ważną rolę Giovanniego, młodszego brata Victorii i zarazem protegowanego Casanovy, zagrał Charlie Cox ("Kupiec wenecki"), młody angielski aktor, którego reżyser wybrał osobiście. Myślę, że to bardzo interesująca rola - mówił. - Poznajemy Giovanniego jako chłopca, który nie zna życia, lecz na końcu już wie, jak dbać o miłość. Francescę i Giovanniego łączy bardzo charakterystyczny emocjonalny związek typowy dla relacji starsza siostra - młodszy brat - komentował aktor. - Pozornie często się spierają, ale tak naprawdę bardzo się o siebie wzajemnie troszczą. Giovanni jest pełen młodzieńczej dzikości. Widząc go, wyobrażamy sobie, jak postępował młody Casanova. Omid Djalili zagrał Lupo, wiernego służącego Casanovy. Skontrastowano ich fizyczny wygląd tak, by osiągnąć efekt komiczny. Obydwaj są dla siebie źródłem frustracji, ale są bardzo do siebie przywiązani - podkreślał aktor.
Wenecja i tylko Wenecja
Wybór Lasse był prosty: żadnych studyjnych dokrętek, choćby to było - a było - logistycznie skomplikowane. Kręcimy całość w Wenecji, bo niepowtarzalnej atmosfery tego miasta nie da się podrobić ani imitować - mówił producent Mark Gordon. - Wenecja to po prostu jeden z głównych bohaterów naszego filmu. Zdjęcia trwały cztery miesiące; wyznaczono aż sześćdziesiąt planów zdjęciowych w Wenecji i okolicach. Były wśród nich tak słynne i często pokazywane miejsca, jak kościół Santa Maria della Salute czy Plac Świętego Marka, ale też takie, które w filmie wykorzystano prawdopodobnie po raz pierwszy, jak gotycki Plazzo Ducale. Scenograf David Gropman, po raz szósty pracujący z Hallströmem, podkreślał, że tym razem praca sprawiła mu wyjątkowo wiele przyjemności. Wystarczy pozbyć się szyldów i instalacji elektrycznych i znajdujemy się w osiemnastowiecznym mieście, którego architektura jest pełna autentycznych rokokowych i barokowych detali - mówił zachwycony. Gropmana olśniły zwłaszcza kanały. To unikatowe rozwiązanie w dziejach architektury: połączenie wspaniałych budowli i wody. A trzeba pamiętać, że w czasach Casanovy ta symbioza była jeszcze pełniejsza, zaś system kanałów o wiele bardziej rozbudowany. Pojawiały się oczywiście liczne trudności. Nie zaryzykowano na przykład rozpalania ognia na gondolach, jak to czyniono w czasach Casanovy, w obawie, by nie uszkodzić cennych zabytkowych łodzi. Operator Oliver Stapleton musiał wymyślić specjalny rodzaj oświetlenia - nie można było bowiem zastosować zbyt silnych lamp, by zabytkowe fasady budynków nie doznały uszczerbku. Szukaliśmy długo takich miejsc i ustawień kamery, by uniknąć obrazów Wenecji, wielokrotnie już pokazywanych w telewizji i w kinie. Wydaje mi się, że nam się to udało - bez fałszywej skromności przyznał operator. Kluczowe, pełne przepychu sekwencje słynnego weneckiego karnawału nakręcono na Placu Świętego Marka. To był niezwykły czas odwrócenia społecznych reguł i zarazem ukazania całej potęgi i wspaniałości miasta. Przygotowania trwały długo, ale mam nadzieję, że udało się nam uchwycić tę magiczną atmosferę - stwierdził reżyser.
Maski i nie tylko
Wielką rolę przywiązywano do kostiumów, zwłaszcza tych związanych z karnawałem. Koncepcja odpowiedzialnej za to Jenny Beavan ("Gosford Park", "Pokój z widokiem", "Aleksander") była prosta. Zrekonstruowała autentyczne ubiory karnawałowe z lat 1740- 50, unikając starannie wszelkiej przesady i zbędnej zdaniem twórców stylizacji. Zwiedzała także muzea, pilnie studiując malarstwo z epoki. Zgodnie z tymi świadectwami wymyślała kostiumy. Zwracała zwłaszcza uwagę na ich uwodzicielskość i zmysłowość. Mężczyźni eksponowali swoją urodę, ubierali się jak dumne pawie - mówiła. - Kobiety zresztą podobnie. To była wymarzona epoka dla Casanovy. Ale w przeciwieństwie do Felliniego, nie chcieliśmy eksponować pewnej perwersyjności tej mody. Owszem, Casanova ubiera się jak dandys, ale z czasem jego elegancja jest coraz bardziej stonowana. Stroje karnawałowe stanowiły osobne wyzwanie. Trzeba pamiętać, że były one wyrazem przepychu i odznaczały się dążeniem do anonimowości, ponieważ karnawał był czasem niemalże oficjalnego, choć dyskretnego łamania wielu obyczajowych reguł.