jak dla mnie to jak najbardziej udany sequel. historii bardzo pomogło przeniesienie akcji z brudnego, brzydkiego Chicago do klimatycznego Nowego Orleanu. to, czego znów najbardziej mi brakowało to satysfakcjonująca ilość posoki. podobnie jak w "jedynce" krwawych momentów jest tu raczej niewiele i nie są zbyt ciekawe. za to pod koniec widz otrzymuje odpowiedzi na większość pytań związanych z Candymanem. niektórym takie dopowiadanie może wydawać się zbyteczne, ale w moim mniemaniu wyklarowało to wiele kwestii. podsumowując: przyjemny, lekki horror na wieczór.
Fabularnie nawet może wydawać się ciekawszy. Jednak jako całość według mnie nieco jej ustępuje. W jedynce było zbyt dużo niedopowiedzeń - sequel był wręcz koniecznością.
Ja mam całkowicie odwrotne odczucia od waszych - jedynkę Candymana oceniłem 10/10 i uważam go za jeden z najlepszych horrorów wszech czasów (wzorcowy horror z historią, klimatem, muzyką itd) dwójka zaś, to świętokradztwo, które nie dorasta do pięt, nie straszy i brakuje tej niepokojącej atmosfery z jedynki. Poza tym postać Candymena bez ukazania jego historii jest - STRAASZNIEEEJSZA :p