PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=333970}
2,9 9  ocen
2,9 10 1 9
Cama de Gato
powrót do forum filmu Cama de Gato

Zanim powiem, co myślę o filmie, kilka uwag wstępnych, żeby mieć właściwą perspektywę.
Po pierwsze "Cama de Gato" to film niezależny, zrobiony niemalże chałupniczymi metodami. Trudno mówić o budżecie filmów, który nie wiem czy wyniósł z 5 tysięcy dolarów.
Co za tym idzie zdjęcia czasem są niedoświetlone, dialogi kuleją, a aktorzy raczej bawią się przed kamerą niż rzeczywiście grają (zresztą tylko Blat ma jakieś tam doświadczenie aktorskie).
"Cama de Gato" to także manifest "ruchu filmowego" w Brazylii zwanego TRAUMA, a inspirowanego duńską Dogmą (ten ruch to póki co tylko "Cama de Gato", choć film ten w Brazylii odniósł spory sukces).

Mając to na uwadze, mogę powiedzieć, że film jest całkiem niezły.
Stockler opowiada nam historię trzech typowych chłopaków, którzy właśnie dostali się na uniwersytet. Jak to młodzi prowadzą "filozoficzne" dysputy o wszystkim, bawią się, upijają i myślą o seksie. Seks jednak doprowadzi ich do zguby, kiedy kawał przeradza się w gwałt i zabójstwo. Zanim chłopcy otrzeźwieli po pierwszej zbrodni, mają już na koncie trupa numer dwa. Jak to zazwyczaj w takich filmach bywa o policji nie ma mowy. Młodzieńcy postanawiają się pozbyć ciał. Problem w tym, że jedno z nich podpalone zaczyna wrzeszczeć. A to jeszcze nie koniec ich kłopotów?

Sama historia jest taka sobie. Miejscami zabawna, miejscami naciągana. Dialogi i gra aktorska bywa czasami na tak niskim poziomie, że jest to aż śmieszne. Jednak to film offowy, jest to więc niejako wpisane w proces realizacji. "Cama de Gato" wyróżnia się jednak sposobem opowiadania historii. Jest on bardzo nowoczesny, multimedialny. Wszystko się tu miesza. Nie wiadomo czy jest to filmy, którzy jego bohaterowie wraz z innymi oglądają w kinie, czy może spowiedź przed obliczem Pana Boga. Ostry montaż, wykorzystywanie różnych kamer, różnych perspektyw sprawia, że momentami "Cama de Gato" przestaje być filmem a staje się instalacją multimedialną (wrażenie to pogłębiają wstawki z wywiadami na początku i na końcu filmu). Stockler jest odważny, myśli w sposób bardzo nowoczesny i kto wie, czego dokona mając właściwy budżet i specjalistów.

Film jednak polecam tylko poważnym kinomanom jako zapoznanie się z pewną ciekawostką. Reszta może się nieco zawieść.