Film bardzo przyjemnie mi się oglądało. W skrócie jest to serial "Dark", tylko, że jednoodcinkowy. Dylan O'Brien nie zwalnia tempa - kolejna świetna rola w jego wykonaniu. Eliza Scanlen także super, już w "Sharp Objects" bardzo dobrze zagrała i tu nie zawodzi. Film trafił w moje gusta, oceniam go na 8/10 :).
Mój pierwszy komentarz na "Filmwebie" i już taki błąd :(. Faktycznie zaspoilerowałem i nie mogę zmienić ani usunąć komentarza i nawet nie mogę dodać "Spoiler Alert".
Po pierwsze SPOILER ALERT ! Po drugie, właśnie kariera Dylana O'Briena mocno zwolniła, aż wreszcie ktoś sobie o nim przypomniał.
Jeśli chodzi o Dylana O'Briena to faktycznie się zgodzę, że jego kariera wyhamowała. Chodziło mi bardziej o jego starsze role. Jeśli chodzi o ten spoiler to mój błąd, przyznaję, ale okazuje się, że nic już nie mogę zrobić z tym komentarzem - edytować, usunąć, normalnie nic. Nie wiedziałem, że tak jest na "Filmwebie", bo to mój pierwszy komentarz na platformie. Nauczka na przyszłość, będę już uważał - to na pewno.
Nie jest aż ta źle.. Przede wszystkim udowadnia, że całą historię z "Dark" da się opowiedzieć w znacznie krótszym czasie.
Dla mnie dużo lepszy niż Dark. Serial po 1 sezonie zrobił się strasznie nudny. Film po 20 minutach się rozkręca i można się przy nim dobrze bawić. a A sam motyw też już wszędzie był, tutaj chociaż trzyma widza przy ekranie, czego sporo filmów spod tagu horror w tym roku nie daje rady zrobić.
To prawda, Dark było bardziej skomplikowane, miało lepszy klimat i soundtrack ale przy tym monotonne i nie dałam rady obejrzeć wszystkich sezonów. To ma podobny temat i vibe ale nie jest nudne nawet przez sekundę.
Serial Dark był znacznie lepiej zrobiony i przedstawiony, nie rozumiem zachwytów nad tym filmem, bo jest niezły i tylko tyle
Dark jest przyjemniejsze dla oka, ma lepszy soundtrack, bardziej skomplikowaną fabułę i generalnie oceniając powiedziałabym, że jest lepszą produkcją. Mimo to ja niestety nie wytrwałam wszystkich sezonów. Miałam czas oglądać tylko wieczorami, a momentami było tak monotonne, że działało na mnie usypiająco jak nic innego. Przy tym filmie nie nudziłam się nawet przez sekundę i to chyba jego główna zaleta.
Jak można twierdzić, że coś jest lepszym dziełem skoro nie obejrzało się go do końca, a przede wszystkim nudziło na nim, a oglądając podobne dotrwało do końca i się nie nudziło?
To w takim razie jaka jest definicja "lepszego"?