Film opowiadający historię przyjaźni dwu słynnych poetów francuskich. Rok 1871: siedemnastoletni Arthur Rimbaud przybywa do Paryża, odwiedza poetę Paula Verlaine\'a. Rodzi się przyjaźń, która szybko nabiera dwuznacznych podtekstów.
Ten film potwierdza jedynie, że Di Caprio już dawno powinien był dostać Oscara. To jest po prostu rewelacyjny aktor. On wg mnie urodził się po prostu na ekrany. Nie można nawet powiedzieć, że z wiekiem jest coraz lepszy skoro od samego początku był wybitny. W tym filmie zachwyca.
Co Wy macie do tych gejów? To nie oni mają problem, ale wszyscy Ci, którym sprawia to nieprzyjemność. Żal mi ich, że
muszą z Wami dzielić ten świat. To jest kwestia wyboru - Waszego wyboru. A że są gejami - nic nie poradzą, po prostu
nimi są, ale nadal pozostają ludźmi. Mnie brzydzą Ci, którzy są nietolerancyjni.
Ten film był słaby. Mógł zostać zrealizowany zdecydowanie lepiej - pod każdym względem. A co najgorsze, tak łatwo jest go zapomnieć. Ma tak wysokie noty wyłącznie na polskim forum filmowym - czy może mieć to coś wspólnego z naszą dumą narodową i pociechą zobaczenia jednego z najsławniejszych aktorów świata...