Do mnie problematyka filmu i atmosfera trafiają jak najbardziej. Główna bohaterka zmaga się z
samotnością, nie potrafi zostawić przeszłości za sobą i musi ciągle kłamać, natomiast gdy
zaczyna mówić prawdę nikt jej nie wierzy. Według mnie film jest naprawdę oryginalny, ma bardzo
mało wspólnego ze Zmierzchem i filmami tego typu oraz pokazuje te brutalne strony życia,
zarówno nieśmiertelnych jak i zwykłych ludzi. Polecam
Obejrzałem - muszę odwołać opinie wyrażone wcześniej i zgodzić się z przedmówczynią. Film znakomity przede wszystkim - ale nie tylko - od strony wizualnej, świetnie opowiedziana historia, dobra gra aktorów. Atmosfera samotności, panująca w nadmorskim miasteczku, jest niemal namacalna. Swoją drogą, to ciekawe, że ostatnio tyle filmów - z różnych stron świata - opowiada o samotności: "Wstyd", "Zapach curry", teraz "Byzantium". Znak czasów?...
Rzeczywiście, to chyba największa ironia dotycząca ludzkości - potrafimy komunikować się z każdego miejsca na Ziemi, praktycznie każdy ma kilkanaście kont na portalach społecznościowych, a naukowcy nasze czasy nazywają globalną wioską. A jednak, coraz więcej ludzi dostrzega własną samotność. Bo najlepszy nawet portal nie zastąpi kontaktu z żywym człowiekiem.
Również polecam, człowiek od razu czuje się lżej :) ale to nie załatwia problemu samotności i nie musi być jego powodem. Po prostu, teraz każdy boi się każdego, od małego uczeni jesteśmy nieufności, bo przecież na pewno trafimy na psychopatów, a gdy ktoś uśmiecha się do ludzi bez powodu na pewno jest niezrównoważony psychicznie albo zboczony. Poza tym niestety ludziom coraz mniej zależy na prawdziwej przyjaźni, wolą mieć pełno znajomych niż jedną bratnią duszę. Całe życie jesteśmy otoczeni ludźmi, a jednak wciąż tak cholernie samotni. Choć niektórym to nie przeszkadza. Ewolucja?
Są, ale masz rację - jesteśmy na wymarciu. Jestem młoda i to bywa jeszcze większym utrudnieniem. Na pewnym etapie życia każdy potrzebuje akceptacji i zrozumienia, jednak w dzisiejszych czasach często oznacza to konieczność wyrzeczenia się siebie - własnych wartości i własnego rozumu. Kto nie idzie za owczym pędem wypada. I można udawać, codziennie uśmiechać się wbrew wszystkiemu, tylko po drodze łatwo zgubić to o co walczyliśmy.Ale to forum filmowe, a wyszła nam z tego psychoterapia grupowa ;)
Podziwiam, mi to wychodzi tylko przez pewien czas, dopóki nie zorientuję się do czego zmusza mnie moje otoczenie - do udawania kogoś kim nie jestem. Nienawidzę tego momentu w którym zdaję sobie sprawę, że nigdy nie zostanę w pełni zaakceptowana za to kim jestem naprawdę.Ta świadomość potrafi dobić mnie nawet na parę dni. A potem znów, uśmiech na twarz, w końcu show must go on.
Może ja też kiedyś pęknę. Czasem mam chwilę zwątpienia, ale zwykle szybko się otrząsam. W takim razie współczuję Tobie, że aż tak mocno Cię to gnębi :/
Dobrze, że się nie dajesz :) Bo z każdym pęknięciem trochę się zmieniamy. Kiedyś byłam (podobno, według rodziny i lekarzy) nadwrażliwa, do tego stopnia, że nabawiłam się nerwicy. Na szczęście byłam wtedy bardzo młoda i mogłam postanowić, że czas to zmienić. Teraz uchodzę za osobę wręcz nieczułą i pozbawioną empatii. Prawda jest taka, że jeśli chcemy coś w nas zmienić to róbmy to tylko dla nas samych, zmienianie się dla otoczenia nie ma sensu, bo i tak zawsze coś będzie nie tak. A te "pęknięcia" mogą doprowadzić szczęśliwego człowieka do szaleństwa. Najważniejsza rzecz której nauczyłam się do tej pory - troszcz się o siebie i o swoje życie, bo nikt nie będzie z tobą umierał. Okrutne, ale prawdziwe.
"troszcz się o siebie i o swoje życie, bo nikt nie będzie z tobą umierał" chyba to sobie wytatuuje :)
To nie jest wina fejsa i samo usunięcie (dezaktywowanie, bo usunąć nie można) fejsa nic nie da. Ja mieszkając w 14 piętrowym, a 84 lokalowym budynku czuję się strasznie samotna, jakbym mieszkała w domku w lesie 10 km od wioski. Nie ma dziś czasu na nic, nawet na towarzystwo - wątek kupowania czasu za krew pojawiła się w filmie dosłownie. A teraz pomyślcie czy nie jest tak w rzeczywistości? Zaczynamy od harówki za małe pieniądze, harujemy więc dużo, nie mając czasu dla siebie, rodziny. I niektórzy się wybijają, aby czyimiś rękoma i czasem samemu zyskać pieniądze i czas. Po trupach do celu - kasa i czas dla siebie....
Właśnie u mnie w pracy tak jest ostatnio.. Duże przetasowania na stanowiskach, outsiderzy wskakują na nieco wyższy stołek, a inni ustępują im miejsca, choć trudno znaleźć racjonalne przyczyny tych zmian. Puenta nasuwa się sama. Jednostki się nie liczą. Liczy się tylko pieniądz.
Zapewniam Cię, że twarzoksiążka zdecydowanie utrudnia uświadomienie sobie własnej samotności, a co za tym idzie zmianę tejże sytuacji.
Może trochę po czasie, ale muszę to napisać: myślę, że się mylisz. Twarzoksiążka nie utrudnia uświadomienia sobie swojej samotności, tylko ją pogłębia. Jeśli jest się naprawdę samotnym, to jest się samotnym także na fb. Mam tu na myśli taki przykład: załóżmy, że czujesz się dojmująco samotny, nie masz żadnej bliskiej duszy, nie masz z kim wyjść na piwo ani nawet na trzepak, ilekroć wrzucasz coś na fb, nikt nie odpowiada, żadnej widocznej reakcji ze strony tzw. "znajomych", po czym po paru usuwasz to, czym chciałeś się podzielić, by nie powiedziano, że jesteś przegrańcem. Po czym uświadamiasz sobie, że i tak to przecież nikogo nie obchodzi.
Czysta samotność, pogłębiana przez nowoczesną presję na bycie zauważonym.
Jeszcze dodam, że zgadzam się z Wildecard - to stan umysłu, a nie wina fb czy innego narzędzia, z jakich korzystamy w naszych czasach.
Jak chodziłem do podstawówki, liceum czy nawet na studia nie było twarzoksiążki. Ludzie się jakoś normalnie poznawali. A teraz to tylko fb, gadu-gadu, nk czy inne portale. Co będzie za 10, 20 lat? Nie zmierza to w dobrym kierunku, a osoby, które nie chcą uczestniczyć w wymienionych portalach, no właśnie co z nimi będzie? Stan umysłu czy nie stan umysłu, to jednak ten stan coś powoduje. Film mi się podobał. Lubię Gemmę.
Podzielam zdanie :)
Nie jestem jakimś zajadłym przeciwnikiem fejzbuka, ale też nie uważam, aby było to coś, czemu miałbym poświęcać w ogóle czas. Fejzbuk to portal typowo komercyjny, służy nie do komunikowania się, ale do wyłapywania bieżących trendów, dzięki którym wszelkiej maści korporacje planują swoje strategie marketingowe.
O tym, że fejzbuk śledzi naszą wszelką aktywność, nawet nie wspominam.
Dziękuję :) Miło mi, że ktoś podziela moje zdanie. Poza tym do jako takiego bezpłatnego komunikowania się w internecie ze znajomymi służą pomocą: skype, gg, email. Zawsze to ludziom wystarczało i jakoś mieli dużo (więcej?) znajomych niż dzisiaj.
Właśnie nie wiem, czemu ten film ma tak niską ocenę... Mam nieco zastrzeżeń i punktów ujemnych wystawiam wysoką (8) ocenę.
no i po seansie,na szczęście w domu.Film słaby ,mimo ze klimatyczny nic go nie ratuje w moich oczach,jest nudny ,przewidywalny do bólu.
Zadko mi sie zdarza ale go po prostu przewiałem od polowy nie dało się oglądać,i te paznokcie straszne nie polecam 3/10
Kilka argumentów dlaczego ten film jest słaby:
1. Bohaterka, która ma rozterki, żyje od ponad 200 lat, ale dopiero teraz pęka i zaczyna się wszystkim naokoło żalić i opowiada swoją historię obcym ludziom.
2. Druga bohaterka ma 200lat plus ileś tam i przez te 200 lat nie dała rady się ogarnąć i jest dalej prostytutką, na końcu burdelmamą
3. Druga bohaterka, wiedząc, że pierwsza za chwilę pęknie, kompletnie sprawę olewa
4. Klan wampirów nieuznający kobiet i ścigający obie od 200 lat. Sami pedzie pewnie byli.
5. Kolesie, którzy ścigają obie bohaterki, niby chcą je zabić, przy czym jeden tak naprawdę kocha jedną z bohaterek. Ok, póki co niby nie jest źle. Problem jednak w tym, że jego kolega miał stopięćdziesiąt okazji zabicia Clary (chciał ją przejechać samochodem, odrąbać głowę itd.) Gdyby nie to, że kolega wręczył koledze miecz samurajski z Bizancjum i oddał mu honory zamordowania Clary, plan Darvella spaliłby na panewce.
6. 200 lat później, a one dalej się kręcą po Anglii - mało tego, wynika z tego, że po tej samej wsi. Nawet prostytutki-niewampiry tak nie robią
7. Wątek o wampirach wrzucony na siłę
8. Sceny w jaskini przeznaczenia i krew lejąca się ze skał robione kalkulatorem
9. Młoda bohaterka pisze historię swojego życia i rzuca ją przez okno na ulicę. Ma w końcu ktoś przybyć i odkryć ich tajemnicę.
10. One we dwie i kilku innych panów należą do supertajnego braterstwa, ale dziadek na początku filmu wie o istnieniu wampirów
11. Clara zmieniła Eleanor tylko po to, żeby nie cierpieć samej, przez co całą koncepcję filmu szlag trafia.
12. Clara ma 200 lat, a jest głupia jak stołowe nogi
13. Eleanor dopiero po 200 latach zaczyna się przeciw matce buntować
14. Po co w ogóle był ten wątek gwałtu?
15. To, że Clara ukradła mapę, nie znaczyło, że Darvell nie mógł wrócić do Ruthvena i po prostu zdradzić mu miejsca przemian. Ale to by popsuło koncepcję filmu
To tak z grubsza.
Część tych "wad" wynika z tego, że nie uważałaś podczas seansu. Choćby pkt 6: Na początku przecież zwiały z innego miasta, pamiętasz scenę, w której łapały "stopa"?
Reszta to takie czepianie się na siłę. Każdy film ma tuziny nieścisłości tego kalibru. Każdy.
Dla mnie nie jest to czepianie się na siłę, tylko słabo napisany scenariusz,ale to już zależy od tego czego kto oczekuje od kina. Nie wytykaj mi błędów, skoro nie masz pewności czy nimi są.
Scenę pamiętam świetnie, trudno było tego pożaru i ucieczki nie zauważyć. Wróciły do wiochy, gdzie żyły jako ludzie. Kto normalny, zwiewając przed mega mistycznym klanem wampirów-facetów by to zrobił?
Nie mów, że każdy film ma tuziny nieścisłości tego kalibru, bo to nieprawda. Te błędy były głupie i łatwe do wyeliminowania, ale nikomu się nie chciało 5 minut nad scenariuszem pomyśleć.
Ok, źle zrozumiałem ten punkt 6. Myślałem, że stwierdzasz w nim, że cały czas kręcą się po tej samej wsi.
Tak, czy siak, powrót do rodzimej miejscowości był faktycznie głupotą z ich strony. Ale głupota bohaterów nie jest od razu błędem w scenariuszu, ok. 200-letnia prostytutka i jej córka nie muszą być nieomylne. Co prowadzi do punktu 12: to że bohater jest głupi nie dowodzi głupoty scenariusza. Forest Gump też też był głupi.
A np. punkt siódmy? "Wątek o wampirach wrzucony na siłę"? W jaki sposób to jest oznaka słabego scenariusza? Równie dobrze można się czepić każdego filmu/książki sf i fantasy, że wątki fikcyjne są w nim wrzucone na siłę. Po co w Parku Jurajskim dinozaury? Po co kosmici w Avatarze? Po co gadające zwierzęta w Narnii?
Oczywiście, jest w tym filmie parę poważnych błędów i scenariusz pozostawia wiele do życzenia. Po prostu uważam, że część z tych punktów, które wymieniłaś to spora przesada i niektóre z nich nie odnoszą się do błędów w scenariuszu.
To wszystko oczywiście abstrahując od tego, czy w filmie o wampirach na pewno oczekujemy porządnego scenariusza. Ja na przykład, gdy słyszę słowo "wampir", mam nadzieję, że będzie klimatycznie, ładnie i "gotycko". Ten film prawie w zupełności spełnił te oczekiwania.
1. Niekoniecznie. Takie sytuacje mogły być już wcześniej i matka wszystkie te osoby zabijała;
2. Nie uważałaś/łeś - w filmie jest wyraźnie powiedziane (zresztą podobnie jest w "Wywiadzie z wampirem" tego samego reżysera), że charakter w momencie
przemiany pozostaje w pewien sposób zamrożony, dlatego Eleanor zawsze będzie miała 16 lat - nie tylko wygląd, ale i charakter, i emocjonalność 16-latki;
3. Załatwia sprawy po swojemu, jakoś nietrudno zauważyć, że matka i córka mają jednocześnie więź emocjonalną, ale mentalnie - prawie żadną ze względu na brak wspólnych wartości;
4. To jest możliwe; o "Wywiadzie z wampirem" mówi się, ze jedna z możliwych interpretacji to że wampiryzm jest alegorią homoseksualizmu; w tym filmie Jordan bardzo wyraźnie - wg mnie rewelacyjnie przedstawia sprawy takie jak mizoginia i jej powiązania z prostytucją, a alegoria tym razem nie dotyczy orientacji seksualnej a płci - a więc feminizmu;
5. Istnieje możliwość, że te stowarzyszone wampiry miały pewne rytuały, ten młodszy wampir wiedział, jak się sprawy potoczą dalej; albo też miał już dużo wcześniej wątpliwości, wyrzuty sumienia wobec Clary i błagania Eleanor go przekonały; albo jedno i drugie, sam nie był pewien, co zrobi, jak dojdzie do konfrontacji;
6. znowu, brak uwagi, dwa posty wyżej masz tłumaczenie :P
7. Jasne, wątek o wampirach w filmie o wampirach wrzucony na siłę :P
9. Cóż, tak bywa - co niby miałaby zrobić?
8. Sceny w jaskini ciekawe, wodospady mogli zostawić w spokoju - pewnie im kasy nie starczyło w trakcie produkcji;
10..znów nie uważałeś/łaś - dziadek wie, bo zbierał kartki z historią jej życia, które Eleanor wyrzucała przez okno - pewnie od dłuższego czasu i je czytał; jak wiele straumatyzowanych jak Eleanor osób odtwarza swoją historię wciąż i wciąż, jak płyta, która się zacięła i wychodzi z tego dopiero na końcu filmu, kiedy odpępowia się od matki i zakochuje się z wzajemnością; przypominam że ma traumę po sierocińcu, gwałcie wykonanym przez syfilityka i w kółko uciekają z matką z miejsca na miejsce, przez 200 lat, a jej matka jest prostytutką, czego ona nienawidzi;
11. Nie, Clara zmieniła Eleanor w wampira dopiero wtedy, kiedy pan oficer zgwałcił i zaraził jej córkę syfilisem; na to się umierało - w mękach albo leczyło rtęcią - i umierało się jeszcze szybciej, również w mękach; polecam pooglądać fotki zmian syfilitycznych choćby w Wikipedii;
12. Nie jest głupia - udaje głupią, jest sprytna i próbuje przeżyć we wrogim świecie tak jak potrafi (a przez dwanaście lat dorosłego zycia przed przemianą do tego ją szkolono) jednocześnie pozostając anonimową, bo tylko anonimowość chroni córkę i ją przed śmiercią;
13. Hm, tego nie wiemy; mogła buntować się wcześniej, ale wcześniejsze próby były nieudane; poza tym dopiero powiedzmy że od lat 60-tych XX wieku samotna dziewczyna nie wzbudzałaby podejrzeń; poza tym przypominam, ze ma mentalność 16-latki;
14. Zemsta i mizoginia. Gość, który gwałci, a potem mówi do zgwałconej dziewczynki (ta scena jest w filmie dwukrotnie nie bez powodu) to kwintesencja patriarchatu.
15. Cóż, może mapa była zaklęta i nie można było trafić na tę wyspę bez mapy. Hipoteza pierwsza z brzegu. To drugi dobry powód, że Clara była ścigana - może takich miejsc przemiany nie było znowu tak wiele.
w ten sposób nawet "Plan 9 form outer space" byś uratował/uratowała.
nawet po przeczytaniu Twoich wyjaśnień - film słaby, jak Frank po upadku z roweru
A to rzeczowa krytyka, z masą argumentów :D
Film jest słaby, bo jest słaby :D
Film może się podobać lub nie, ale jeśli nie zna się kontekstu kulturowego, to wszystko będzie marne - oczywiście poza rzeczami związanymi z własnymi preferencjami :P Dla przykładu, "Wywiad z wampirem" to dobry film, ale go nie lubię, co nie znaczy, że wystawię mu 1 :P
Tutaj trzeba znać poprzednie filmy Jordana, znać trochę epokę i okolice, choćby z filmów czy książek - "Kochanica Francuza", "Czerwony płatek i biały", "Jane Eyre", choćby minimalnie kojarzyć, czym były tzw. gotyckie powieści, niezwykle popularne za młodości Jane Austen, trochę poczytać o historii prostytucji, o patriarchacie i jego przejawach, a także o feminizmie. A, i trochę myśleć, mieć trochę empatii.
Co do myślenia - przepraszam Cię bardzo, ale na czas tego filmu należy myślenie kategorycznie wyłączyć. Inaczej dostrzega się masę bzdur i nieścisłości w fabule.
I czego Ci zabrakło w Moim komentarzu do Twojej wypowiedzi? Przecież wszystko zostało już powiedziane. Ale skoro za każdym razem trzeba powtarzać...
Co to miało być?
Zdjęcia - ok.
Gra aktorska po prostu dobra - chociaż wymoczkowata Ronar i wymoczkowaty Riley - dramat.
Scenariusz? Fabuła? Bieda do kwadratu! Wtórność i przewidywalność.
1. Gdyby wampiry były tak głupie jak w tym filmie - nie przetrwały by roku - a tu przeżyły podobno 200 lat (albo i koło 1000).
2. Mama przez dwieście lat nie jest w stanie wymyślić innego sposobu na przeżycie niż robienie lodów? Litości!
3. Ludzie czytają wypociny nawiedzonej nastolatki - nic o niej nie wiedząc - i!... z marszu wierzą, że napisała prawdę, że ona i mama są wampirami. Bo przecież pan belfer prosił o prawdę.
I całe mnóstwo po prostu głupich scen, głupich i niekonsekwentnych sytuacji.
I wampiry w dzień - co to ma być? Bo co? Żadnego wytłumaczenia! Już prędzej łyknę biegające zombiaki!
Film - papka dla egzaltowanych panienek. Ja podczas seansu zaliczyłem ze dwa facepalmy. Ile razy rozczarowany wzdychałem, z zażenowaniem odwracałem wzrok - nie pomnę.
Jedno co trzeba temu filmowi przyznać, to to, że ładnie pokazuje skąd się wzięły ciapy-wampiry w Zmierzchu... Potomkowie Rileya?
Qualu napisała: Też liczyłam na Wywiad, a dostałam pulpę.. niczego. Ze Zmierzchu można się jeszcze pośmiać, tutaj to tak nawet nie było z czego, poza paroma kiczowatymi scenami. Pomijam 2oo lat lachociągstwa, 2oo lat bez rozmowy czy wyjaśnienia, a przecież mieszkały cały czas razem. 2oo lat biadolenia "jestem taka biedna, mama mnie nie kocha, chociaż kocha", 2oo lat ciapowatości i życiowych porażek. Zwłaszcza, że matka aspirowała na całkiem inteligentną postać, niestety główna para bohaterów była tak bardzo traumatyczna, autystyczna i psychicznie nie do wytrzymania, że zaćmiewali resztę postaci swoim dhramatem. Wszystko w filmie było poprawne, poza rudym chłoptasiem chodzącym jakby permanentnie wąchał kleje (ach, zapomniałam, był chory..) i jego ukochaną z problemami, owszem nastoletnimi, ale 2oo lat przeżywać byle co? Film dostaje 5 z litości, choć gdybym sama go oglądała, dostałby chyba 2. Gdzie te dobre filmy o wampirach, a nie wampirciach?
Binuala nie będę Ci cytował, bo wystarczy, że przewiniesz sobie stronę odrobię.
Dwie uwagi wstępne:
- nie odnosisz się do tego, co napisałam, a jeśli dalej tak będzie, to taka wymiana zdań nie ma sensu, ponieważ dyskusja polega na wymianie poglądów, czyli nie tylko wygłaszaniu swego do upadłego, ale odnoszeniu się bezpośrednio, co napisał adwersarz;
- technika zdartej płyty nie świadczy o tym, że ma się rację, tylko o tym, że chce się przekrzyczeć osobę o odmiennym zdaniu. Dla osób zaznajomionych z erystyką to, że druga strona używa tego wybiegu to sygnał, że wygrali w dyskusji :P
Ping-pong to a nie dyskusja, a na to szkoda mi czasu. Jak wiadomo milion much nie może się mylić etc. :P
Przeczytaj jeszcze raz swoją wypowiedź :P Generalnie zabrakło w niej wszystkiego poza opinią :P
No to jedziemy:
"Gra aktorska po prostu dobra - chociaż wymoczkowata Ronar i wymoczkowaty Riley - dramat".
Umniejszające, w pogardliwy sposób wyrażona opinia świadcząca o braku kultury osobistej piszącego.
"Scenariusz? Fabuła? Bieda do kwadratu! Wtórność i przewidywalność".
Z tego, co mi wiadomo, w sztuce istnieje 7 podstawowych wątków fabularnych. Rzecz nie w tym, że opowiada sie starą historię, tylko jak się ją opowiada, jak odbija się w niej - co w przypadku tego filmu powinno być oczywiste - dzisiejsza rzeczywistość. Odsyłam do Josepha Campbella.
"1. Gdyby wampiry były tak głupie jak w tym filmie - nie przetrwały by roku - a tu przeżyły podobno 200 lat (albo i koło 1000)".
Ok, na czym konkretnie polega polega głupota wampirów? Autor zapomniał napisać o co mu chodziło. Bez uzasadnienia to podwórkowa retoryka.
"2. Mama przez dwieście lat nie jest w stanie wymyślić innego sposobu na przeżycie niż robienie lodów? Litości!"
Cóż, na tym polega jeden z bardzo dobrych zamysłów tego filmu. Sierota bez wykształcenia zostaje zdeprawowana, niekoniecznie musi mieć inny pomysł na życie, pomijając już to, że zgadnijmy, ile innych zawodów było dostępnych przez większość tego okresu dla kobiet. Jako guwernantka - gdyby tylko udało jej się zdobyć wykształcenie - natychmiast byłaby podejrzana i widoczna - one nie jadły normalnych, ludzkich posiłków; och - i z całą pewnością nie byłyby obydwie narażone na molestowanie seksualne - a tego matka chciała oszczędzić córce i robiła to własnym kosztem; och i oczywiście wcale nie ściągały by na siebie uwagi ścigającego je bractwa.
Proponuję poza tym zapoznać się z historią Marii Curie, która była w Polsce guwernantką odkładającą na studia, zaręczyła się potajemnie z synem właścicieli ziemskich, którzy ją zatrudnili, a następnie miała propozycję zostania jedynie kochanką, bo rodzina się nie zgodziła. Więc próbowała popełnić samobójstwo i dopiero po nieudanej próbie samobójczej wyjechała na studia do Paryża. Proponuję też poczytać ten fragment "Nad Niemnem", gdzie Zygmunt usiłuje zaciągnąć do łóżka Justynę, albo historię Kozety w "Nędznikach".
Ten kawałek akurat jest realistyczny, a nie baśniowy - chociaż na pewno film wzbudzałby większy aplauz, gdyby zostały rozbójniczkami albo posiadaczkami ziemskimi, albo posiadaczkami korporacji - to dopiero byłoby romantyczne, zgodne z konwencją i gustami dopasowanymi do treści lekkich, łatwych i przyjemnych.
"3. Ludzie czytają wypociny nawiedzonej nastolatki - nic o niej nie wiedząc - i!... z marszu wierzą, że napisała prawdę, że ona i mama są wampirami. Bo przecież pan belfer prosił o prawdę."
"I wampiry w dzień - co to ma być? Bo co? Żadnego wytłumaczenia! Już prędzej łyknę biegające zombiaki!"
To, że wampir Brama Stockera stał się klasycznym wyobrażeniem wampira, nie oznacza, ze nie ma innych wyobrażeń. Proponuję prześledzić na początek prześledzić wątki starożytne, słowiańskie i romantyczne :P Ta sama uwaga w sprawie zębów :P
"Film - papka dla egzaltowanych panienek. Ja podczas seansu zaliczyłem ze dwa facepalmy. Ile razy rozczarowany wzdychałem, z zażenowaniem odwracałem wzrok - nie pomnę".
Kwestia gustu, opinia. Trzeba było wyłączyć. Porównań ze "Zmierzchem" nie będę komentować, bo nie oglądałam i nie zamierzam.
"Zwłaszcza, że matka aspirowała na całkiem inteligentną postać, niestety główna para bohaterów była tak bardzo traumatyczna, autystyczna i psychicznie nie do wytrzymania, że zaćmiewali resztę postaci swoim dhramatem" .
Mój Boże, obawiam się, że autor tego komentarza na "Wichrowych wzgórzach" z Juliette Binoche podciąłby sobie żyły :D
Jakoś nie wziął pod uwagę wieku tych dzieciaków - mają po 16 lat. Nastolatki w tym wieku tak się właśnie zachowują, przynajmniej te wrażliwsze. Te mniej wrażliwe chodzą na siłownię, wciągają amfę, pokręcają tuningi, noszą tipsy i lakierują włosy na blachę :P
Jeszcze a propos postawy nauczycieli - ależ w filmie jest wyraźnie pokazane, że oni jej nie wierzą, podobnie jak jej chłopak, myślą, że jest straumatyzowana, bo ma matkę prostytutkę i że jej opowiadanie jest przenośnią jej życia. Tego typu opinie świadczą o tym, że osoby je wygłaszające albo nie uważały, ale bo nie są w stanie zrozumieć prostego przekazu filmowego, chyba że jest podany na tacy i wyjaśniany po 5 razy.
"Wszystko w filmie było poprawne, poza rudym chłoptasiem chodzącym jakby permanentnie wąchał kleje (ach, zapomniałam, był chory..) i jego ukochaną z problemami, owszem nastoletnimi, ale 2oo lat przeżywać byle co?"
Och jasne, deprawacja i gwałt to byłe co :P Matka, która się prostytuuje to byle co :P Trupy innych wampirów, jakie córka od czasu do czasu widuje to byle co :P Stała ucieczka i związane z nim poczucie zagrożenia, wykorzenienie, wreszcie samotność to byle co :P Trudny, smutny, rozbijający kontakt ze starymi ludźmi, którym pomaga odejść Eleanor, to byle co :P Białaczka to także bułka z masłem :D
Kondolencje z powodu braku wyobraźni, wrażliwości i empatii.
Miło, że ty się ustrzegłeś opinii na mój temat i skupiłeś się na opiniach o filmie. Masz oczywiście rację. W takim wypadku nie ma sensu kontynuować rozmowy. Strata czasu dla obu stron.
Do mnie nie dotrze piękno tego dzieła, a Ty nie dostrzeżesz kiczu, głupoty i badziewności tej papki
Tak, rzeczywiście nie ma sensu rozmawiać, skoro nie potrafisz się posługiwać argumentami. Opinie to nie argumenty.
Całkowicie się z Tobą zgadzam. Lepiej bym tego nie ujął. Bardzo trafny komentarz. Również jestem zażenowany brakiem wyobraźni niektórych wypowiadających się tutaj osób. Bardziej jednak przeszkadza mi w tych wypowiedziach niedostatek elementarnej wiedzy z zakresu sztuki filmowej. Wiedzy ogólnej także.
Tak na marginesie: jeden z najlepszych filmów tego roku.
Pozdrawiam serdecznie:)
Dzięki :)
Tak to jest, jak ludzie zamiast najpierw trochę poczytać, oczekują, że jak w opisie pojawia się słowo "wampir", to będą osinowe kołki, zęby, nietoperze, dużo kwi i ścigania.
Niestety tak to wygląda. Jeżeli pozwolisz, to do Twojej argumentacji dotyczącej filmu, dorzuciłbym :
1. Scenariusz zawiera tylko dwa przedziały czasowe. To sprawia, że stał się nadzwyczaj spójny. Nie ma potrzeby przedstawiania tego, co działo się przez 200 lat. Wystarczy uważnie oglądać film. W jednej z pierwszych scen Werner (Thure Lindhardt) pokazuje bywalcom i obsłudze klubu nocnego zdjęcie. Czarno-białą fotografię z ładnie ufryzowaną dziewczyną, którą jest nie kto inny lecz Clara (Gemma Arterton). Taki zabieg zaoszczędził niepotrzebnej łopatologii wyjaśniania widzowi tego, czego nie pokazuje fabuła filmu. Owych zabiegów jest w Byzantium znacznie więcej.
2.Mapa jest przekazywana kolejnemu "twórcy", którym z założenia nie mogła być kobieta. Jeśli nawet, to jej status społeczny (mam na myśli status Clary) na to nie pozwalał.
3.Sceny robione kalkulatorem... piszący te słowa nie ma niestety pojęcia o produkcji filmowej. Ja rozumiem, że to jest próba ośmieszenia efektu filmowego, jednak trzeba sobie zdawać sprawę, że tutaj sposób uzyskania tego efektu nie ma większego znaczenia. Jest to wskazówka interpretacyjna, dotycząca ofiary nieśmiertelności. Potrzeby morza krwi. Swoją drogą w scenie przemiany Darvella (Sam Riley), płynąca woda jest czerwona, ale pod stopami kapitana Ruthvena (Jonny Lee Miller) płynie nadal klarowna.
4. Eleanor nie zabija tylko starych osób, lecz wybrane osoby, które są na to przygotowane. Łaska, którą jest obdarzona bohaterka, i o której mówi na końcu Darvell. Staruszek na początku, w albumie z fotografiami ze swej młodości umieścił kartki z historii spisywanej wciąż przez Eleanor. To jest taki sam zabieg, jak opisany przeze mnie w pkt.1
5. Na osobną uwagę zasługuje liryczna wręcz muzyka Javiera Navarrete'a a także zdjęcia Seana Bobbita i montaż Tony'ego Lawsona.
I na koniec: należy pamiętać, że fabuła filmu to nie to samo, co historia w nim przedstawiona. Poza tym, jak słusznie zauważyłaś, warto sięgnąć do innych źródeł, zanim palnie się coś niepotrzebnego.
Pozdrawiam:)
1. Chyba słabo, bo widać ewidentnie, że sytuacja doprowadza do eskalacji stosunków matka-córka
2. W takim bądź razie uważam to za najgorszą bzdurę tego scenariusza. W "Wywiadzie z wampirem" bohaterowie nie przechodzili przemiany? A Claudia? A Louis?
3. Załatwia sprawę po swojemu, czyli na 5 minut i powodując tym nienawiść córki. Bo czego niby się spodziewała, zabijając jej chłopaka?
4. W takim wypadku jest to jakimś nieporozumieniem, bo jaki normalny człowiek chciałby żyć 200 lat czy więcej bez towarzyszki?
5. Ale jaki rytuał mógł być, gdyby Clara nie zdążyła zwiać spod samochodu i kolega Darvella przejechałby po niej kilka razy? Dla mnie z rozmowy Darvella z Clarą wynikało, że on chciał być przy tym, jak je złapią, bo chce, aby one/ona były/a jego towarzyszkami/ą
6. Chyba jednak brak uwagi z Twojej strony
7. Tak, wrzucony na siłę, bo ten film niby miał być o wampirach, a tak naprawdę był o rozterkach wiecznie żywej nastolatki i jej matki prostytutki.
8. Bardzo ciekawe, szczególnie te ptaki nad głowami bohaterów dokręcone kalkulatorem, cała scena będąca marną podróbką "Wywiadu z wampirem" i fatalnie komputerowo dodana krew.
9. No, na pewno nie rzucać jej na ulicę, aby cała wiocha mogła odkryć ich tajemnicę.
10. Wiem, że pisanie o nieuważaniu jest jakimś Twoim fetyszem, ale jednak to Ty nie uważałeś (po raz kolejny). On opowiada jej, że jak był dzieckiem, opowiadało się wiele historii o istotach, które ani nie żyją, ani nie są martwe.
11. O jej chorobie dowiedziała się dopiero później, poszła docelowo do sierocińca, aby Ella została jej towarzyszką. W oknie zobaczyła, że Ruthven ją sponiewierał.
12. Bardzo sprytna, porzuca wszędzie wyssane ciała, włącznie z tym nauczyciela Elli, któremu (i nie tylko jemu) ta opowiadała o tym, że jest wampirem.
14. Nie odebrałam tego filmu jako film o mizoginii, może tu tkwi szkopuł, bo dla mnie nie było tam patriarchatu, tylko gwałcące łajzy.
15. Ale chyba Darvell pamiętał, gdzie sam był przemieniony?
1. Przemiana w wampira nie czyni z żadnej z nich psychologa rodzinnego :P
2. To było PORÓWNANIE. W tym filmie jest bardzo wyraźnie powiedziane przy przemianie Clary, że osobowość zostaje taka, jak w momencie przemiany i się nie zmienia.
3. Każdy załatwia sprawy po swojemu :P Spodziewała się, że zadziała, podobnie jak poprzednimi razy. Clara mówi w pewnym momencie do Franka, , dość pogardliwie, że jest w typie jej córki.
4. Co jest nieporozumieniem? Nie znasz nikogo, kto żyje sam? Czy oni się w momencie, kiedy im oferowano przemianę, zastanawiali nad tym? Wątpię. Sądząc z przykładu obydwu żołnierzy, oferowano przynależność do tej "loży" w momencie, kiedy było jasne, że ktoś jest śmiertelnie chory.
5. Jedno nie przeczy drugiemu. Tamten starszy wampir był mizogynem jak jasna cholera - świadczy o tym scena zamordowania babki, która jest pedagogiem czy psychologiem szkolnym - myślę, że jak już zaczął doganiać Clarę, mógł wpaść w szał i chciał ją zabić w jakikolwiek sposób, byleby już przestała istnieć.
6. Chyba jednak nie - to była dość długa sekwencja:
a. łapanie stopa na wiadukcie;
b. podróż tirem, w trakcie której Clara śpiewa kołysankę córce;
c. wędrówka przed świtem i nocleg w polu kapusty - i tu jest bardzo ważna scena - rankiem, kiedy kobiety śpią, na czole Eleanor siedzi sobie dość długo wielki, niezbyt przyjemny chrząszcz - i to jest z jednej strony kalka wielu tego typu scen z "Czarnego księżyca" z 1975 roku, który to film jest dystopią jest o wojnie totalnej między płciami - Eleanor wygląda w tej scenie bardzo podobnie do nastoletniej bohaterki "Czarnego Księżyca"; z drugiej strony to jest fajne nawiązanie do tego, co potem Eleanor mówi Frankowi, że on jest ciepły, a ona zimna - dla owadów nie ma pewnie specjalnej różnicy temperatury jej ciała a kamienia.
7. Jasne, bo wampir w ogóle nie jest kulturowym znakiem, szczególnie ważnym dla Romantyzmu :D :D :D
http://pl.wikipedia.org/wiki/Wampir:_biografia_symboliczna
Punkt 8 pominę, bo już pisałam o tym, ze tu akurat nie ma sporu. Czytajże, jak odpowiadasz, chyba że przeklejasz :P Trudno mówić o podróbce, skoro oba filmy robił ten sam reżyser :P
9 i 10 - jak widać, nie cała wiocha; otóż wyobraź sobie, że nie - dziadek i słyszał w dzieciństwie o wampirach, i zbierał kartki - pokazał jej te zebrane przez siebie w albumie, potem ten album wampiry -poszukiwacze znajdują i Darvell czyta tę opowieść;
11. Spłaszczasz i przypisujesz Clarze intencje, których nie było w filmie; w sierocińcu odwiedzała ją także wcześniej, żeby ją zobaczyć; jak rozumiem takie pragnienie matki jest niezrozumiałe dla ciebie? W filmie nie ma ani jednego momentu, który by sugerował, że Clara chce zamienić Eleanor w wampira wcześniej, to się zdarza dopiero po gwałcie dokonanym przez syfilityka, bo to jedyny sposób, żeby Eleanor nie umarła w męczarniach.
12. Opowiedzieć ofierze, skoro ja potem zabijasz - co w tym głupiego? Rozumiem, ze w innych filmach wampiry nie pozostawiają martwych ciał? :D
14. To jak odbierasz film, zależy od tego ile wiesz. W tym filmie masz nie tylko gwałciciela, ale i jego przyjaciela, który ze względu na zwyczaje epoki nie zareagował jakoś mocno na deprawację nastolatki, bo tak wtedy toczył się świat; masz też zakon wampirów złożony z męzczyzn, który uznaje kobiety za istoty niższe; wreszcie masz świat prostytucji, i tak dość lajtowo pokazany, gdzie ofiara za młodu - Clara - potem sama staje się beneficjentką systemu i sama przy sprzyjającej okazji zakłada burdel, bo nie wyobraża sobie innego życia.
15. Może pamiętał, ale o ile ta wyspa i mapa była magiczna, to być może bez mapy nie można było do niej trafić, nawet za pomocą GPS-u i zdjęć satelitarnych.
dobrze gada , polać mu! 15 to trafiłeś idealnie hahhaa , nie mieli na co kasy wydać to zrobili film xd
"Clara ma 200 lat, a jest głupia jak stołowe nogi"
Wystarczył jeden argument powyżej, który pokazuje jak słabe jest twoje myślenie.
Przecież zacytowałam. To zdanie mówi samo za siebie i argumentuje moje zdanie.
Argument "głupia jak stołowe nogi" mówi za to tak wiele...
Film to marna próba naśladowania klimatu z książek anne rice lub filmów na ich podstawie(mówiac marna mam na myśli to że vampiry są tu jeszcze bardziej gejowe niż w zmierzch a myślałem że to nie możliwe). Bardzo słabo zarysowany klimat wampirów i bardzo przewidywalna fabuła. Film ratuje tylko Saoirse Ronan która jak zwykle gra poprawnie, ale w sumie są gorsze filmy ("ludzka stonoga") ogół oceniam 1/10