Pewnego dnia wzejdzie słońce...
Nie zauważysz tego od razu, ale zrozumiesz...
Będziesz myśleć o czymś lub o kimś, z czym nic cię nie wiąże.
Kimś szczególnym.
Zrozumiesz...
że tu jest twoje życie.
https://torrentproject.se/d6748dac574c61db58872e1db41f02ec772cc78b/AgusiQ-Torren tS-pl-Brooklyn-%282015%29-NAPISY-PL-MX-AgusiQ-torrent.html
Naturalnym przeciwnikiem w wadze melodrmaatów jest w tym roku ,,Carol" - więc spróbuj
Na pewno odradzam "Love, Rosie" - film to proch i marność w porównaniu do książki, która nawet dla czytelników opornych jest lekka. Ja jak usiadłam do niej o 14:00 po południu, tak nie wstałam dopóki nie skończyłam, 7 godzin później wliczając w to czas na pochlipywanie.
"Zostań, jeśli kochasz"? "Gwiazd naszych wina", "Jeden dzień" (chociaż tu też bardziej mi się podobała książka ;)
Mi natomiast Love Rosie się podobało, ale zdania są często podzielone na ten temat :)
Może też dlatego, bo nie miałam do czego porównać (nie miałam okazji czytać) .
Co do reszty to również wszystkie widziałam :-)
W takim razie, jeśli chodzi o romantyczne filmy to niezły z ciebie maratończyk. Może pora wejść w strefę książkową? Te nigdy Ci się nie skończą ;)
Jest masa starszych tytułów, na pewno wszystkie znasz, więc tu nie będziemy sobie zaprzątać głowy. Może jakieś dramaty, w stylu Anny Kareniny z KK? Osobiście wolę szczęśliwe zakończenia, ale podobno im bardziej nieszczęśliwie tym lepiej, w końcu z jakiegoś powodu ludzie uznają "Romeo i Julię" za szalenie romantyczne.
Jeżeli chodzi o filmy, to bardziej wolę melodramatyczne, dramatyczne, ale i romantyczne też uznaję jako ciekawe co poniektóre bo jest ich naprawdę dużo, jak i połączeń komedia-romantyczna (dużo ckliwy i sztucznych filmów), za którymi nie za bardzo przepadam, choć są wyjątki.
Był czas, co pochłaniałam książki w jeden dzień czasami, lecz teraz z braku czasu wybieram alternatywę ekranizacji. Choć zamierzam niebawem coś przeczytać :)
Nie wiem, czy aż tak podobne, ale na pewno na podobnym poziomie:
Wiek Adaline (2015)
Czas na miłość (2013)
Apartament (2004)
Miłość na żądanie (2003)
Nie wiem czemu ale ten film kojarzy mi się z filmem "Z dala od zgiełku" i przy tej okazji gorąco go polecam.
Taaak! Obydwa te filmy dają taki spokój i są wzruszające. Od dziś razem z "Z dala od zgiełku" równie mocno kocham ten film. Obydwa są wyjątkowe i pokazują czym prawdziwa miłość jest, że mimo przeciwności i trudnych codziennych wyborów jeśli się kocha to kocha i nic innego nie ma znaczenia.
Dobry film, ale pierwsze 30 minut było nudne i bezpłciowe. Na szczęście później było lepiej. Znacznie lepiej :)
Obejrzałam go dwa razy i pewnie jeszcze do niego wrócę nie raz. Tam było jej miejsce :)
Brachu! Pięknie i mądrze to ująłeś! Jestem też zachwycony tym filmem (może trzeba wielu doświadczeń, by tak czuć) i choć zapewne "Brooklyn" nie zatriumfuje wśród Oscarów, życzę mu jak najlepiej (i Saoirse Ronan). Napisałem nawet emocjonalny tekst o "Brooklynie" do kilkudziesięciu znajomych, a rekomenduję go wszystkim nieobojętnym na wyrafinowane choć delikatne piękno. Pozdrawiam!
Na dupie to sobie siedzisz :) od niepamiętnych czasów wiadomo, że kobieta to istota wrażliwa więc nie dziw się :)
"Brooklyn" to film o zwykłych ludziach, ich decyzjach i dylematach, a to wszystko osadzone jest w połowie XX w., a mimo to historia niezwykle uniwersalna, każdy kto opuszcza dom może w jakiś sposób utożsamić się z Eilis.
Poza tym ten irlandzki akcent... coś pięknego.
Tak bardzo chciałabym dać wyższą ocenę, ale 9 to już max. Bo film nie jest arcydziełem, nie jest nowatorski, nie wstrząsa i nie porusza ciekawego tematu... Ale dla mnie jest rewelacyjny i gdybym nie oceniała jako aspirujący kinomaniak, tylko pozostający pod wpływem emocji widz niedzielny, to dałabym 20/10 z serduszkiem na okrasę.
Dawno nie widziałam tak wyśmienicie przedstawionej postaci, oklaski i ukłony dla Ronan. Od pierwszych do ostatnich minut czułam, że rozumiem bohaterkę, znam jej myśli i uczucia pewnie lepiej niż ona sama. Dlatego zakończenie wylało miód na moje serce i stanowiło czyste, skondensowane dobro wystawione z mieczem i tarczą przeciw chaosowi, jaki miałam w głowie w związku z moim zakochaniem się, czyt. opętaniem.