Nurtuje mnie do tej pory po obejrzeniu, bo nie zrozumiałam jednego momentu.
Przed koncertem live aid ich menedżer poprzestawiał coś na tej konsoli - po co, czemu? Bo nie mogę zrozumieć.
Dzięki!
Wydaje mi się, że chcieli ich puścić z playback'a, ale manager wierzył, że Freddy da radę i puścił na żywo
Tym bardziej, że Freddie zmagał się wówczas z infekcją gardła i lekarz kategorycznie zakazał mu śpiewać. Na szczęście dla świata muzyki,Freddie nie posłuchał rad doktora i zaśpiewał na żywo :) Jak wiemy, był to najlepszy występ w historii rocka,(pomijając pełne koncerty Queen).
Wtedy jeszcze nie rozwinęło się u niego pełnoobjawowe AIDS(wbrew filmowemu przekształceniu), ale kilka lat później,u schyłku życia-bedąc już fizycznym wrakiem człowieka(co jest ogromnie smutne),do końca śpiewał na najwyższych rejestrach. Świadczy to o nieziemskimi geniuszu Jego głosu i talentu,który był silniejszy od śmiertelnej choroby.
Nic wspólnego z playbackiem. Główne potencjometry natężenia dźwięku były ustawione na pewien poziom dla wszystkich wykonawców i miały być nieruszane przez cały koncert Live Aid. Jeśli dobrze pamiętam, to na potencjometrach była naklejka "don’t touch" - nie ruszać. Menedżer Queen po prostu zrobił ich głośniej. W rzeczywistości zrobił to ich specjalista od dźwięku.