czy Frank i Rachel na końcu się tak rozstali na zawsze?? Bo niby mówili żegnaj, taka wzruszająca scena jak ona
wybiega z samolotu i piosenka "I will always love you" jednoznacznie wskazuje, że to piosenka na pożegnanie... ale mimo wszystko Frank co do jej nowego ochroniarza mówił, że jest zajebisty, ale stary i siwy, a stary i siwy
dlatego, że jej nie ufa. dlaczego??
O ochroniarzu był żart. Natomiast tak w życiu czasami bywa - kochasz ale musisz odpuścić i odejść. Mimo wszystko ta scena jest w pewnym sensie bardzo dojrzała, mądra i ponadczasowa.
Myślę, że w swoim życiu spotkasz kiedyś faceta, na punkcie którego będziesz szaleć, ale np. będzie facetem Twojej koleżanki/przyjaciółki lub będziecie z dwóch różnych światów. Oczywiście Ci tego nie życzę - ale tak czasami bywa. Ciężko to wytłumaczyć, jeśli nie czujesz tej sceny - znaczy, że nie miałaś do czynienia z taką sytuacją. Jeśli czujesz scenę - to znaczy, że zetknęłaś się z podobną sytuacją w swoim życiu.
Ja to tak przynajmniej rozumiem :)
Zakończenie strasznie wzrusza, kiedy człowiek przeżył coś podobnego (dwóch ludzi chciało być ze sobą ale nie mogło) to na pewno ta scena nie zostanie mu obojętna. Szkoda bardzo, że nie zeszli się ze sobą, ale takie jest życie i takie realne filmy są właśnie najpiękniejsze. :) Pozdrawiam.
ale mnie sie wydawalo, ze ona wychodząc z samolotu wraca do niego i zostają razem do konca .... ? w takim razie tylko wybiegła by sie "dokładniej" pożegnać? nie wiedzialem... jak to bylo naprawde bo juz sam nie wiem?
Wydaje mi się, że po prostu nie pożegnała się tak jak chciała, więc wybiegła z samolotu żeby to poprawić, wcześniej powiedziała mu żeby ją pocałował, a on tylko ją przytulił.
Sama już nie wiem, stwierdziłam tak bo śpiewa:
"Jeżeli postanowiłabym zostać
Byłabym tylko przeszkodą na twojej drodze
Więc odejdę, lecz wiem
Że będę myśleć o tobie z każdym moim krokiem"
na koncercie na samym końcu filmu, ale może po prostu za bardzo przypatruję się szczegółom. :D
W końcu to tylko piosenka.
ogladalem jeszcze raz, z kims tym razem, w naszej ocenie zostali razem :) chociaz jest jakis procent tej niepewnosci, ale to celowo producenci wprowadzili :)
Moje odczucia i wątpliwości są zbliżone do Twoich. Również sądziłam, że Rachel wybiega z samolotu aby zostać ze swym ochroniarzem,uświadamiając sobie tym samym, że nie może bez niego żyć. Dlaczego była to scena pożegnania? Przecież nie istniały raczej żadne przeszkody do tego by byli razem.
Zaraz ... ale w dzisiejszych czasach nie widzę problemu by mieli być razem, to nie XIX wiek. Co stało na przeszkodzie ? To że on bardziej kochał pracę ochroniarza niż ją ? Nie sądzę. Zakończenie na siłę zrobione by wycisnąć łzy od milionów kobiet zakochanych w Costnerze. Wg mnie w tym filmie nie ma jednoznacznie ukazanych powodów dla których nie mieliby być razem. I to jego słabość.
Mogli zostać razem,istotnie. Wtedy jednak dramatyzm byłby trochę mniej wzruszający.
A ja w to wierzę, że to miłość na odległość. :P Ona jako wielka gwiazda, piosenkarka, aktorka żyje na walizkach, wiele podróżuje, a on znalazł pracę prawdopodobnie w innym kraju? Ale wierzę w szczęśliwe zakończenie tej historii. Może to naiwne ale cóż...
Jeśli byli dla siebie stworzeni,to znowu się być może kiedyś spotkali i wtedy zostali już razem.
Reżyser już nie chciał przeciągać historii. Z tego co wiem spotkali się po jej trasie związali na stałe ale też pokłócili bo do niego podbijała ta była, którą kiedyś ochraniał. Jednak wszystko się wyjaśniło i żyli długo i szczęśliwie.:)
Dobre ;)
"Długo i szczęśliwie" - w przeciwieństwie do samej Whitney która zakochała się w niewłaściwym człowieku (mówiąc oględnie) i wiemy jak skończyła.
A miała wszystko.
Ja, podobnie jak większość, uważam że Rachel i Frank nie zostali parą. A ta ostatnia scena, zgodnie z treścią piosenki, to było pożegnanie tj. ona nie jest tym, czego mu trzeba, byłaby mu przeszkodą, zabierze ze sobą tylko wspomnienia oraz życzy mu miłości.
Moim zdaniem słusznie zrobili, że nie zostali parą, bo w szarej rzeczywistości ten związek nie ma żadnych szans, bo:
1) gdyby on został jej ochroniarzem na stałe, to praktycznie musiałby przebywać w jej otoczeniu całą dobę. On jest poważnym człowiekiem z wykształceniem i zawodem militarnym, a ona gwiazdką, ciągle w otoczeniu ludzi i otwartym domem po którym kręci się mnóstwo ludzi, co widać w pierwszych scenach filmu. Na początek to może miła odmiana, ale na dłuższą metę dla człowieka, którego nie interesuje tego rodzaju blichtr - jest to nie do wytrzymania. Zwłaszcza, że on sam na początku mówił, że tego rodzaju praca go nie interesuje (skusiły go pieniądze), a z końcowych scen wynika, że woli ochraniać (nudnego, można powiedzieć) pastora. Przebywanie na okrągło razem nie służy związkowi.
2) związek na odległość - gdyby jedno z nich miało pracę w jednym miejscu to mogłoby się to udać, ale oboje pracują to tu to tam, więc ciężko by było się w ogóle spotkać.
3) jedno zostawia swoją pracę dla drugiego - ale kto miałby to zrobić? I on i ona ciężko pracowali na swój sukces.
Tak więc był to związek niemożliwy i musieli się rozstać. A że nowy ochroniarz stary i siwy to taki żarcik. :-)