powód jest bardzo prosty - jeśli robisz film o postaci z rozdwojeniem jaźni, to, na litość boską, nie możesz konstruować scen, w których ta postać robi dwie rzeczy na raz !! tyle
ale o to właśnie chodzi z rozdwojeniem jaźni...
to się dzieje w wyobraźni osoby chorej...
tak, to kto w takim razie w jednej z pierwszych scen robi sobie dobrze odciętą głową? Rzekoma sprawczyni w tym czasie jedzie z koleżanką samochodem.
wybacz ale dla mnie właśnie ta scena zabija całą końcówkę i sprawia że nie ma ona sensu. Nawet jeżeli przyjmiemy perspektywę schizofreniczki, to dalej nie ma ona sensu. Zgodzimy się że sytuacja z głową nie ma miejsca, jeżeli tak to nie mamy pewności że cokolwiek pokazane w filmie się rzeczywiście wydarzyło. Równie dobrze Marie mogła wyjść z lasu pod Hajnówką zaatakować francuską turystkę, ta jakimś cudem się obroniła i wezwała odpowiednie służby. Marie potem w szpitalu snuje swoją opowieść tylko że nie było żadnej koleżanki Alex, domku rodziców i mordu. To doprowadza wszystko do absurdu bo po co siedzieć 1,5 h i oglądać bajania schizofreniczki. Rozumiem i przyznaję że reżyser miał ciekawy pomysł na film, ale talentu mu zabrakło by tak skomponować sceny by widz przez cały czas będąc zwodzonym po odkryciu kart nadal nie mógł się do niczego przyczepić.
zgadzam się z Tobą i właśnie dlatego dałam 4, mnie film również się nie podoba mimo fajnego pomysłu...
ale rozumiem, że rozdwojenie jaźni to rozdwojenie jaźni i wszystko można tym wytłumaczyć.