Pewnie bardziej podobałby mi się ten film, gdyby nie jego dosadne zakończenie i niepotrzebny widok dorosłych tancerzy i jawnie gejowskiej publiczności.
moim zdaniem dobrze, ze pokazano doroslego billego, ktory odnosi sukcesy.
jawnie gejowska publicznosc? jesli przyjaciel billiego juz od nastolatka mial ciagaty ku homoseksualizmowi, to dobrze, ze pozostal taki, jaki byl, a nie bal sie opinii innych
właśnie, ze potrzebne !! A nawet za krótkie.... Dorosły Billy świetnie wyszedł. A ty debilnie uogólniasz "gejowska publiczność". 1 osoba to cała publika ?!
Czyżbyś miał ochotę aby w następnej/niebyłej scenie tancerz i jego wielbiciel poszli ze sobą do łóżka? Ja jednak podziękuję.
nie, wolałabym zobaczyć dłuższą sztukę baletową i popisy Billego.... :) A potem np. rozmowę z rodziną. Nie wydaje mi się, żeby Billy stał się gejem, bo 1. to niemożliwe, 2. wcześniej nie wykazywał takich ciągot :P
Ale na co komu taka dosadność? Nie wystarczy, że mu się udało, że się dostał, że zrobił wielki show, że dostał brawa (o ile dobrze pamiętam)? W końcu to film raczej o przełamywaniu barier a nie o odnoszeniu sukcesu na scenie baletowej. Gdyby chodziło o to drugie moglibyśmy czuć niedosyt - owszem. Ale sukcesem tego chłopaka był już sam występ. Tak to widzę, a nie jakieś tam bzdurne uprzedzenie, co to je sobie wymyślił niejaki Winky. Jakbym chciał napisać źle o gejach, to bym napisał źle o gejach, a nie że mi się zakończenie pewnego filmu nie podobało, bo było zbyt daleko pociągnięte.
oj tam przecież widziałeś, że Billy nie był zwykłym tancerzem..... Określono go w filmie jako wielki talent :)
A ja tam lubię porządne zakończenia, chociaż takie jak to daje pole wyobraźni, ale zawsze się czepiam :P
No tak, w tym tkwi sęk - WIELKI TALENT. Ale w jakiej dziedzinie! To mógł być wielki ZMARNOWANY talent przez uprzedzenia (o których widzę lubimy mówić). Gdyby chodziło o boks nie byłoby problemu, ale w takim wypadku Billy musiał wygrać walkę z otoczeniem ale też z samym sobą. Trudno bowiem robić coś całkowicie na przekór światu. Na szczęscie ten się w końcu ugiął...
Oj nie zgadzam się z tobą dla takiego zakończenia ogląda się film po prostu mistrzostwo świata nie wyobrażam sobie lepszego, płakałam jak jego ojciec na widowni a co do gejostwa człowieku oglądając uważnie ten film było to do przewidzenia
Od razu uprzedzam iż jestem bardzo tolerancyjny, ale mniejsza o to, nie to chciałem powiedzieć...
W 100% zgadzam się z Harrym... "Po co komu ta dosadność? Jest to Film o przełamywaniu barier, a nie o odnoszeniu sukcesów na scenie baletowej". TRAFNE spostrzeżenie! :)
wg mnie nie masz racji co do publiczności... właśnie że wpisuje się doskonale w całą historię pasji, jej urok, ciepło, kręgi jakie zatacza i jakie stanowi w nim prawo...
mimo że wiele dzieli to publiczność coś chyba łączy?
są w tym samym kręgu fascynacji...
przynajmniej w dużej części właśnie o tym jest ten film... o kręgach pasji...
Ten wątek miał sens, gdyż miał na celu pokazanie tego, co po tych przeżyciach odniósł Billy. Bez niego film byłby inaczej odebrany.
Życie to "niejebajka" i większość Bilów nie kończy tak cukierkowo jak Billy.Mimo tego że jestem w swoich poglądach konserwatywny postać Billego jest dla mnie synonimem twardziela jakich mało.Mimo tego że jest on tzw. "ciotą" to Arnold S. mógłby mu czyścić buty.Film taki jak ten sprawia że pogląd na temat takich "facetów" nie jest jednoznaczny i zaczynam się gubić.Może to głupio zabrzmi ale ma facet jaja.
Dlatego ta scena pokazuje zwycięstwo Billy'ego i pokazuje, że ,mimo przeciwności losu, ch.łopiec wygrał życie.
szlag mnie trafia jak to czytam. Billy nie byl tzw. "ciota" tylko tancerzem. tzw. "ciota" byl jego kolega, to ze sie znim przyjaznil w dziecinstwie oraz zostal tancerzem baletowym nie robi z niego homoseksualisty, czy tak ciezko to zrozumiec?
te "ciotowskie "aluzje ; trzeba mieć wiele żałośnie niespełnionych "ciotowskich" fantazji , aby tak pisać....
100 % - owy heteryk nie szuka we wszystkim "ciotowatości".
troche niepotrzebnie wcisnales tu ten komentarz o publice. po pierwsze ja sie tam nie dopatrzylem zbyt wielu gejow, po drugie teraz wszyscy komentuja tylko to jedno stwierdzenie zamiast skupic sie na temacie dyskusji jaka chciales podjac. Ja niestety sie z Toba nie zgadzam i podzielam opinie tych ktorym zakonczenie sie podobalo. Nie uwazam ze poszli za daleko. Mi osobiscie az zal bylo ze to juz koniec, bo chetnie zobaczylbym wystep doroslego Billego, ale zdaje sobie sprawe, ze w tym celu musze sie po prostu wybrac na "Jezioro Łabędzie". Natomiast nie wiem tez czy masz racje stwierdzajac ze zakonczenie bylo "dosadne". Jezeli dobrze rozumiem to chodzi Ci o to, ze pokazali, ze Billy odniosl sukces a film mial byc o przelamywaniu barier itp. Otoz wg mnie wcale nie jest takie oczywiste ze Billy sukces odniosl. Oczywiscie fakt ze powierzyli mu role jaka mu powierzyli swiadczy ze raczej musial byc uznany za dobrego tancerz przez swoich nauczycieli, ale wcale nie jest powiedziane ze inni stwierdza to samo. Pisze tak bo zakladam ze tata i brat Billy'ego pojawili sie na jego pierwszym wystepie na duzej scenie. Zatem wcale nie jest powiedziane ze wystep spodobal sie krytyce i publicznosci i ze Billy faktycznie "odniosl sukces". Zdaje sobie oczywiscie sprawe z tego ze to co tu pisze jest raczej naciagane i ze raczej pewne jest ze zostal wybitnym tancerzem ale tak jak mowie, nie jest to az tak oczywiste ani "dosadnie" pokazane w filmie. to tyle mojego zdania w tej kwestii
"Otoz wg mnie wcale nie jest takie oczywiste ze Billy sukces odniosl" - Billy musiał odnieść sukces. Jest to przecież wyraźnie zaakcentowane w tej scenie: niekłamany podziw w oczach innych tancerzy sugeruje, że został gwiazdą (czy też zostanie bo to faktycznie mógł byc jego pierwszy występ). No i ta kobieta która odbiera od niego ręcznik- zwykły tancerz chyba nie ma aż takich względów. Więc moim zdaniem sukces Billego został "dosadnie" pokazany.
Masz racje. Nie zwrocilem uwagi na te szczegoly w tej scenie. Dziekuje ze tak konkretnie obalilas moja paplanine na ten temat. W kazdym razie wciaz uwazam (zreszta chyba tak jak Ty) ze zakonczenie jest super, zreszta tak jak i caly film. Pozdrawiam serdecznie
Dla mnie zakończenie filmu było niezwykle wzruszające. To jedna z kilku scen w filmie, które sprawiają, że rycze niczym dziecko oglądające "Króla lwa". Wrażenie potęguje przepiękna muzyka ( Tchaikovsky rules! ). I nigdy nie pomyślałabym, że komuś może przeszkadzać fakt, że na widowni siedzi homoseksualista.
a w odpowiedzi na tego Twojego posta chcialbym zaznaczyc ze na "Krolu Lwie" nie tylko dzieci placza, a wrecz w moim srodowisku utarlo sie powiedzenie ze "prawdziwy mezczyzna placze tylko jak Mufasa umiera" :P
jak dla mnie najlepsze z całego filmu jest właśnie zakończenie, niesamowicie buduje atmosferę, tak, że kiedy billy skacze, człowiek jest już nieźle nabuzowany. szkoda tylko, że nie pociągnęli tego, ale może i lepiej że tak zostało...
Też miałem nadzieję, że zobaczę konkretny pokaz, ale zdrugiej strony dosyć już tatuś wycierpiał żeby pokazywać jak sie konkretnie maże ;p
Jego przyjaciel z najmłodszych lat siedział na widowni. Był gejem. Kropka. Nie ma w tym NIC dziwnego, nie jest to żadna "dosadność", "przesada" czy niepotrzebny fragment filmu, mający dodatkowo wykonać jakiś bulwers. Serio, to, że siedział na widowni jest całkowitą normą, a to, że jest gejem nic nie zmienia, akurat w tym filmie powinniśmy zaakceptować to jako całkowitą normę i człowieczeństwo, a nie gloryfikować jego bycie gejem i podniecać się jak to "Billy Elliot" uczy nas tolerancji. [tak, mówię tylko o drugiej części komentarza bo do reszty nie mam wyrobionego zdania]
Mi zakończenie również się podobał :) Co do publiki, też się nie zgadzam z tobą. No ale jest Musical Billy Elliot w teatrze na Westendzie i Broadway'u, również świetny i nie ma tam zakonczenia z dorosłym Billym wiec może musical przypadł by ci bardzie do gustu :) Choć ja uważam że film i musical są na bardzo wysokim poziomie mi sie osobiście nieco bardziej podoba musical.
Ja trochę żałuję, że nie pokazali więcej jego tańca lub nie przeciągnęli na napisy końcowe, piosenki do baletu. Nie pasowało mi tutaj to przejście...
Hm. To moim zdaniem końcówka była wspaniała. Poruszała uczuciami, pokazała piękno baletu w wspaniałej postaci (skaczący Billy w ostatnim ujęciu).
Końcówka pokazała, że Billy się nie poddał. Że ukończył szkołę, że dał z siebie wszystko. Gdyby jej nie było, byłaby to historyjka o górniczych strajkach, balecie " i kilku innych". Ostatnia scena pokazała całkowitą przemianę głównego bohatera z "Małego Billy'ego" na "Wielkiego/Wspaniałego Billy'ego". Jak dla mnie bomba.