Bezdroża to taki lekki bardzo sympatyczny film o wszystkim i o niczym. Dzieje się tutaj bardzo dużo ale jednocześnie akcja filmu posuwa się bardzo powoli. Nie jest to komedia na której od samego początku rechoczemy ze śmiechu (chociaż scena z portfelem jest rewelacyjna) i spadamy z krzeseł, ale taka na której z naszych twarzy nie schodzi uśmiech. Osiągnięcie to wielkie, bo obecnie w kinie mamy niestety deficyt takich filmów. Ogląda się miło, w tle leci bardzo dobra muzyka, a dwaj główni aktorzy grają idealnie. Czego chcieć więcej od zwykłego amerykańskiego filmu na wieczór?
8/10