PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=10044212}
5,8 18 tys. ocen
5,8 10 1 17909
6,2 56 krytyków
Babygirl
powrót do forum filmu Babygirl

Są takie filmy, dzięki którym nie sprawdzasz czyjegoś gustu, smaku czy preferencji filmowych, tylko inteligencję i wrażliwość. Nie trzeba więc prowadzić z nikim długich filmowych dysput, wystarczy zajrzeć, na ile ocenił Babygirl, Substancję albo Strefę interesów i pyk! Wszystko jasne, nie trzeba marnować cennych minut z życia na marne dyskusje, tylko wszystko wiadomo. Dziękuję, tyle miałam do powiedzenia po zobaczeniu komentarzy pod tym filmem (jak i wspomnianymi wyżej tytułami i nie tylko).

P.S. nikogo nie ośmieszysz, uderzając w jego osobę. Jedyną formą kompromitacji oponenta NIE JEST personalny atak, tylko zdemaskowanie u niego braku umiejętności rzetelnej obrony swojej opinii. Myśleć można wszystko, ale wstydem jest nie potrafić tego uargumentować.

ocenił(a) film na 8
slonica_smalec

Ciekawy i mocny komentarz. Popieram:-)

ocenił(a) film na 8
Agatonik

Dziękuję :) Mi również podobał się Twój post. Celnie dotyka tego, o czym jest film i co mną najbardziej w nim wstrząsnęło. Znalazłam komentarz jakiejś kobiety na yt: "It was disgusting and seriously degraded her. I'm ashamed of her. My husband and I walked out". Ehh, co nas ktoś z tego wstydu wyzwoli, to i tak znajdą się chętne na ponowne upakowanie się w niego. 

ocenił(a) film na 8
slonica_smalec

Na moim seansie też wyszły dwie pary. Oni na pewno nie porozmawiają o swoich potrzebach.

Agatonik

może nie mają powodu aby rozmawiać o rzekomo ukrytych potrzebach

ocenił(a) film na 6
Agatonik

chyba nie zrozumialas filmu jesli po wyjsciu pierwsze do czego siadasz to do oceniania innych ;)

ocenił(a) film na 4
slonica_smalec

Piszesz o "jedynym sposobie kompromitacji oponenta" i tu trochę się z Tobą nie zgodzę. Cóż, czy masz na myśli prawidłową, z punktu widzenia filmoznawczego, metodologię analizy dzieła filmowego? Muszę skonstatować, że na forum filmwebu większość z protagonistów, to filmowi entuzjaści amatorzy. Czasami z niedostatecznym warsztatem, natomiast z pasją widzów. To po pierwsze. A po wtóre, ja osobiście jestem zdania, że prawdziwe dzieło sztuki po części lub w całości wymyka się owej metodologii analityka. Po trzecie, jako miłośniczka syntez i holistycznego podejścia do dzieła performatywnej, trudno jest mi przystać na jego analizę. Owszem - oceniam, ale pozostawiam spore pole elizejskie milczenia o ocenianym dziele. Ty oceniłaś "Babygirl" na 8 - ja na 4. I o czym to, Twoim zdaniem, o mnie świadczy? ;)

ocenił(a) film na 8
mmagdalenam

Nie kończyłam filmoznawstwa więc zupełnie nie orientuję się w takich analizach. Co więcej nie potrafiłabym poddać skrupulatnej analizie jakiekolwiek dzieła. Ocenę swoją uzależniam od ogólnego odbioru filmu i paru wyłowionych z niego punktów zaczepu, pojedynczych szczegółów, które później będą krążyć w moich myślach tygodniami po seansie, jeśli był bardzo dobry. Często mam skojarzenia z innymi dziełami, dotyczyć to może zarówno postaci, gestu, wątku w scenariuszu czy formy. I taka pulpa stanowi potem dla mnie dzieło właściwie, od którego wychodzę w większości rozmów. Jak widać, jest to bardzo subiektywne i "na wyczucie". A mimo to, tak jak już po 10s nowego serialu zazwyczaj jestem w stanie orzec, czy będę go chciała oglądać dalej czy nie, tak i tutaj gdy widzę oceny 1,2,3 przy Babygirl orientuję się, że będę chciała mieć z tymi osobami niewiele do czynienia, a one ze mną. Strata czasu. Twoja ocena 4 jest tylko dlatego intrygująca, bo jeszcze jej nie uzasadniłaś, a mimo to piszesz w sposób, który świadczy o sporej świadomości i może też wrażliwości. Są też takie tytuły, które lubię, ale rozumiem też powody, dla których mogą się nie podobać i wtedy nic mi do tego. Nie wiem, czy Babygirl jest takim filmem, bo większość negatywnych komentarzy niebywale mnie irytuje. Podobnie jak przy Substancji czy Strefie. Dlatego jeśli zechciałabyś uzasadnić swój wybór, to będę mogła powiedzieć więcej. Na tę chwilę mogę jedynie domyślać się, że film się nie przebił przez warstwy jakiejś skorupy, tylko odbił od niej. Czy to dobrze czy źle - nie wiem. Może wydał Ci się za płytki albo głupi albo znasz dużo więcej lepszych produkcji o wstydzie?

ocenił(a) film na 4
slonica_smalec

Ten film możnaby skompresować do jednej sceny: kiepskiego tańca "na rurze" w rytm "Father Figure" Georga Michaela. Taniec wykonuje Samuel przed Romy. Nie jest to jednak taniec godowy, próba uwiedzenia starszej kobiety przez jej starzystę, która wyraźnie cierpi z powodu nieudanego pożycia intymnego z mężem, ale taniec dwojga mocno zagubionych, by nie rzec zaburzonych bohaterów. I może to właśnie należało w tym filmie bardziej uwypuklić. Reżyserka podąża inną ścieżką, wiodąc widza na manowce korpo-romansu. Romy jest kompletnie pogubiona. Samuel jest kompletnie pogubiony. Mąż Romy, grany przez bożyszcze kobiet - Antonio Banderasa, ciepły i inteligentny, silny i skoncentrowany na żonie. Aż dziw, że się z Romy w łóżku wcześniej nie dogadali. Końcówka: kochanek znika. Przebaczenie. Wszyscy żyją szczęśliwie. Ale - dla mnie - w tym filmie nic nie wybrzmiewa dobrze. Płytko zarysowane postacie, kamera prześlizguje się pomiędzy stanami emocjonalnymi protagonistów, na żadnym się nie zatrzymując. Nic, co było reklamowane, jako obrazoburczy klip-erotyk o wyzwoleniu swoich pragnień i drodze do seksualnej enancypacji - nie następuje. Fabuła trywialna, jakby Harlequin. Korpo-prezeska zostaje uwiedziona przez podwładnego. Bo mąż jej nie zaspokaja. Z młodzianem Romy dziarsko zabiera się do realizacji swoich ukrytych pragnień. On wie, czego jej trzeba. Zdrada. Romans zostaje ujawniony. Mała burza. Ale naprawdę mini. Powrót Romy na łono rodziny. TERAZ dopiero następuje szczera rozmowa z mężem, który bez oporów zgadza się zaspokoić żonę, wedle jej upodobań. "Szczęśliwe zakończenie"? Śmieszne, by nie rzec groteskowe. Koniec tańca na rurze! 4/10!

mmagdalenam

Zabawne jest to, że Twoja przedmówczyni nadeptuje na grabie, które sama wcześniej pozostawiła w ciemności. Twoje uzasadnienie do mnie trafia, jest czytelne, spójne logicznie. Film pewnie obejrzę z czystej ciekawości ale nie spodziewając się po nim zbyt wiele. Być może się nawet z twoją oceną nie zgodzę ale widzę w jakiś sposób tok rozumowania, który jest zwieńczony taką a nie inną oceną. Natomiast osoba, która uznaje, że może ocenić czyjąś inteligencję i wrażliwość na podstawie oznaczonej przezeń ikonki z ilością gwiazdek, sama takich uzasadnień nie formułuje. Ot, jest jakaś pulpa i poczucie, że film za nią chodzi. Myślę, że pies Pawłowa mógłby kierując się podobnym, skróconym ciągiem skojarzeń uznać, że bodziec, po którym pojawia się jedzenie (kulka mięsna) jest dobry. Żadnych dociekań o intencjach, o jakości posiłku czy pytania jak to działa i czy z tym dobrym bodźcem ma coś wspólnego zły, brodaty człowiek, który mnie tu zamknął. Ot, pełno w brzuchu. Cóż, ta aktorka promowała jakiś czas temu jedzenie robaków. I też nie pykło.

ocenił(a) film na 4
HamiIkar

Nie czuję się odbiorcą tej dziwnej krytyki. Skieruj swoją wypowiedź do osoby, której poglądy chcesz poznać, a są dla Ciebie niejasne, niepełne, acz interesujące. Na forum filmwebu sktóty myślowe są powszechnie praktykowane, nie krytykowanie. Zawsze można wystąpić o uzupełnienie wypowiedzi.

mmagdalenam

Kłopot polega na tym, że poglądy osób, które szufladkują na podstawie kilku cyferek nie są dla mnie interesujące. Jak bym chciał zgłębiać postępackie poglądy to znam lewaków z habilitacją lub pełniących kierownicze stanowiska na odcinku kultury. Dyskusje z nimi są porażająco miałkie gdyż te osoby są zaprogramowane pod tezę, dzięki głoszeniu której mogą pozyskiwać granty. Napisałem do Ciebie, bo spodobała mi się Twoja wypowiedź i stanowi ona pewien punkt odniesienia czy też przykład tego jak można uargumentować swoją opinię. A wypowiedź @slonicy nie jest dla mnie niejasna ani też nie jest skrótem. Jest pusta w środku, jest manifestem arogancji i umysłowego niechlujstwa. Nie widzę powodu by z nią dyskutować, natomiast lubię bełkot opatrzyć adekwatną etykietą. Rozumiem, że twoja wrażliwości i empatia nastawia cię do tego typu postaw negatywnie. Rozumiem to i szanuję ale mi szkoda nerwów na bawienie się z głupolami w Wersal.

ocenił(a) film na 4
HamiIkar

Moje zdanie na temat tego filmu jest takie, że jest o szambie. Nie nazywajmy szamba perfumerią - tak myślę. To próbowałam przekazać Pani, która założyła ten wątek. To nie są "Gorzkie gody" Polańskiego. Nie ta klasa. Z resztą, zupełne pominięcie tego gniota w oskarowym wyścigu może świadczyć o tym, że jest jakiś zbiorowy konsensus w tej kwestii, przynajmniej członków akademii sztuk wizualnych ze Stanów. Twoje zdanie o opiniach innych osób mnie nie interesuje. Co jest w ich wypowiedziach, czego nie ma, co Cię rozczarowuje, że nie chcesz napisać bezpośrednio do tej osoby. Dlaczego chcesz lub nie chcesz do kogoś pisać? Kogo uważasz za głupka, na podstawie kilku dosłownie zdań? Z resztą jest to praktyka powszechna, przynajmniej na tym forum. Włożyłeś w to całą energię poprzednich postów do mnie. To próbowałam przekazać w poprzedniej wypowiedzi do Ciebie. Trudno mi z Twoimi z kolei wiadomościami polemizować, lub choćby odpowiedzieć na nie, bo nie ja jestem ich adresatem mimo że do mnie je adresujesz. Piszesz o kimś zupełnie innym. Używasz rozbuchanej argumentacji i słów o czyjejś skąpej. Ja nie będę się wypowiadać w imieniu nie swoim. Mam nadzieję, że na tym zakończy się to nssze gdybanie o niczym.

mmagdalenam

Cóż, napisałem akapit, w którym się z Tobą zgadzam i wytknąłem pustotę poprzedniczce. Na zasadzie kontrastu. Tyle samo energii poświęciłaś w swoim "rozbuchanym" tekście, którego konkluzją jest, że nie mamy o czym rozmawiać. Ot, kobieca logika. Jak nie mamy o czym to do mnie nie pisz bo mi się wyświetlasz w powiadomieniach. To bezcelowe. Sio ;-)

ocenił(a) film na 8
mmagdalenam

Jeszcze dodam za przykład opinię Tarantino o nowym Jokerze, za którą został zhejtowany (lol). Mimo że daleka jest od oceny większości i mojej, potrafił ją w kilku mocnych słowach uzasadnić. A wręcz i wpłynąć na moje zdanie. I o tym mówię!

mmagdalenam

no i można kulturalnie wymienić opinię, dziękuję, miło się czyta

ocenił(a) film na 4
sandra90

Czyżby?

slonica_smalec

Babygirl 6/10 (serduszko), Substancja 9/10 (serduszko), Strefa 6/10, co to o mnie świadczy, bo jestem ciekaw?

ocenił(a) film na 8
marckoza

Że potrafisz "obiektywnie" ocenić film, stąd ocena 6/10 jest dla Ciebie wystarczająca, bo wyższe masz zarezerwowane na tytuły, które na to bardziej zasługują ze względu na dobór użytych w nich środków, co rozumiem i szanuję. Ale też nie potrafisz przejść obojętnie obok filmu, który zrobił na Tobie wrażenie i wywołał jakieś emocje - stąd serduszka. Nie rozumiem tak niskiej oceny Strefy, ale w Twoim przypadku (ze względu na oceny pozostałych) mogę to uzasadnić albo dogłębną znajomością tematu, przez którą film Cię rozczarował, bo podchodziłeś do niego analitycznie albo forma wydała Ci się przesadzona, może efekciarska, egzaltowana? Albo po prostu było za nudno i nie operujesz na tak niskich częstotliwościach, jak osoby wysokowrażliwe, u których ten film wywoływał wręcz fizjologiczne reakcje. Dla mnie jest diamentem, siedziałam jak na szpilkach, daaaaaaaleko od nudy, a nie jestem jakąś wielką fanką slow cinema i mało oglądam europejskiego kina spod znaku Nowych Horyzontów. Coś tam oglądam, nawet w tym roku byłam, ale często nie chce mi się. Myślę, że Babygirl i Strefa interesów nie bez powodu są u Ciebie na 6, bo jednak oba te filmy operują na pewnym poziomie wrażliwości, przekazują coś może nie tyle między wierszami, co w jakichś szczelinach, które widz zapełnia własnymi emocjami. Ja Babygirl odebrałam w całości czysto emocjonalnie, długo nie potrafiąc ubrać w słowa to, co najbardziej mnie w nim poruszyło. Podobnie jest ze Strefą - można widzieć nudną gadkę o kwiatkach i pszczółkach dwóch spacerujących kobiet, ale można też i na tej scenie dostać takich mdłości, jakie miał bohater filmu pod jego koniec.
Tak czy owak, myślę że byłbyś ciekawym oponentem w rozmowie :)

slonica_smalec

A dziękuję, z miłą chęcią także bym porozmawiał :), może po prostu lubię kino odważne, nie wsadzające między wiersze rzeczy które można pokazać wprost a oryginalnie jednocześnie, Babygirl było dla mnie trochę nieporadne w tym cringu, gdyby Helena pojechała na całość w grotesce byłby ogień, w Strefie Glazer jakby krył się za swoimi dziwacznymi pomysłami zamiast pokazać rzeczy wprost jak zrobił to w genialnym teledysku UNKLEa Rabbit in your headlights

ocenił(a) film na 7
slonica_smalec

ehm, oceniasz inteligencję i wrażliwosc po tym jak kto ocenił jakies trzy filmy? ;))))))

ocenił(a) film na 4
slonica_smalec

Twój komentarz pokazuje że inteligencji to u Ciebie za dużo nie ma :)

Filmowsky

Ale za to wrażliwa z niej kobieta xdd

slonica_smalec

Szkoda mi czasu na głębsze czytanie tych wzajemnych wrzutek, jednak aż się zalogowałam żeby wesprzeć odbiór tego filmu i jestem zdumiona na tak słabe opinie. Mnie dawno żaden film tak głęboko nie zabrał, jestem nim oczarowana. Przepiękne studium psychologiczne z happy endem, zabierające do czucia, do otwartości w poznawaniu siebie i zaufania w proces.

ocenił(a) film na 8
asiulla1991

Również nie czytam. Jeśli mam poświęcić czas na czytanie czyjegoś odmiennego od mojego zdania, poziom jego wypowiedzi musi wskazywać na równy mi lub większy intelektualnie.
W kilku słowach doskonale to ujęłaś. Pisałam o tym w innym poście. Film podejmuje perspektywę psychoterapeutyczną, a nie moralną. Tak jak gdy klient zwierza się terapeucie ze swojej zdrady, nie słyszy w odpowiedzi "wielkie nieba, jak pani śmiała?!", tylko rozmawia o E M O C J A C H. Bo to przez odczuwanie odbywa się proces terapeutyczny, a nie filozofowanie, umoralnianie, analizowanie i myślenie. No ale kto by z tych małych chłopców w skórach 30 i 40 letnich mężczyzn, którzy mało przeszli, jeszcze mniej pomyśleli, a najmniej rozmawiali z kobietami, jeśli w ogóle, miałby o tym wiedzieć. Oni widzą babę, co zdradza, tzn że film jest o babie co zdradza.