W tej scenie Brad Pitt przeszedł samego siebie udając Włocha hehehe jego akcent i postawa przez cała scene <lol2> Ode mnie film dostaje zasłuzenie 9. W lekko humorystyczny sposób (ale TYLKO czasaim) przedastawione czasy II WŚ. :)
Dla mnie właśnie sposób, w jaki Pitt, jak twierdzisz, "udawał" Brando
(nazwiska piszemy DUŻYMI literami) jest po prostu bezcenny. Scena w kinie z
Hansem Landa jest równie mocna jak reszta filmu. Tarantino bawi się
schematami i to schematami wtórnymi, nie stara się nawet stworzyć czegoś
nowego, niemniej jednak to, co wychodzi mu po raz kolejny z tego mariażu
zapożyczeń, zgapień - niekiedy wręcz prześmiewczych, dla mnie osobiście
jest majstersztykiem. I za to twórcę szanuję.
Landa: Gorlomi --- czy dobrze to wymawiam?
Raine: Eh... Si... correcto...
Landa: Gorlo--- Gorlami? Prosze to dla mnie powiedziec...
Raine: Gorlami...
Landa: Raz jeszcze?
Raine: Gorlami...
Landa: Poprosze raz jeszcze...
Raine: (kwasna mina, i z usmieszkiem, po cichu) Gorlami...