PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=485629}

Bóg zemsty

Seeking Justice
2011
6,5 38 tys. ocen
6,5 10 1 37988
4,4 13 krytyków
Bóg zemsty
powrót do forum filmu Bóg zemsty

Na początek zagadka: Co to jest – sztywne i drewniane, choć dziwne, to znane. Pieniek? Ozdobny flaming w ogródku? Drewniane dildo? Keanu Reeves? No, z tym ostatnim prawie zgadliście, bo chodzi mi o jego kumpla po fachu Nicolasa Cage’a, którego kariera w ubiegłym roku przeżyła prawdziwy renesans. Pozostaje tylko pytanie, czy sława dzięki takim produkcjom jak „Piekielna zemsta”, „Anatomia strachu”, „Polowanie na czarownice”, czy „Ghost Rider: Spirit of Vengeance” to powód do dumy. Prawdę powiedziawszy zaczynam się poważnie obawiać, że z Cagem będzie tak, jak jest w naszym kraju z Boberkiem, czy Więckiewiczem, których szalenie cenię, ale co za dużo, to niezdrowo. Włączam telewizor – Boberek. Idę do kina – Więckiewicz. Uruchamiam grę wideo po polsku – słyszę Boberka. Wchodzę na Filmweb – widzę kolejne fotosy z planu filmowego z Więckiewiczem. Aż się boję podnieść deskę od kibla… Ja wiem, że popularność to popularność, że trzeba jakoś wiązać koniec z końcem i w pełni wykorzystać swój talent (zwłaszcza, jeśli posiada się większy wachlarz mimiczny i nie powtarza w kółko wyrazu twarzy dziecka, któremu ktoś zabrał rurkę z kremem – tak, to do Ciebie, Nic). Ale zaczyna mnie to już powoli mdlić. Wiedziałem, co robię pisząc się na seans „Seeking Justice”, ale bóg zemsty mi świadkiem, mam na tę chwilę stanowczo dość gęby Cage’a. Nawet jeśli przychodzi mu grać w dziele reżysera „Angielskiej roboty”.

Ok, szczerze przyznam, że z tą „Angielską robotą” po prostu zacytowałem wszechobecne bannery reklamujące film, bo dla mnie osobiście produkcja to raczej średnio udana (dodam też, że był to pierwszy obraz, którego po seansie w kinie nie miałem najmniejszej ochoty recenzować). Patrząc jednak na repertuar, zdecydowanie bardziej wolałem wybrać się na „Boga zemsty” ze swoim idiotycznie przetłumaczonym tytułem, niż chociażby trójwymiarową komedię „Kac Wawa” (którego płytkość skrytykowała nawet Doda…), czy „Histerię – Romantyczną historię wibratora” (WTF?!). Chylę jednak czoła tym, którzy podejmują się ich recenzowania - żeby nie wyszło na jaw, że całą przyzwoitość oddałem diabłu za fenomenalne poczucie humoru, mwhaha!
Will Gerard jest nauczycielem w nowoorleańskim liceum. Powodzi mu się całkiem znośnie – ma piękną żonę, niesamowicie podobną do aktorki January Jones, dwoje dobrych przyjaciół oraz wyjątkowo eleganckie mieszkanko jak na psora. Wszystko układa się jak marzenie, przynajmniej aż do pewnego wydarzenia, które na zawsze zmienia nastawienie Willa do otaczającego go świata. Wtem, niczym tajemniczy Agent Graves ze „100 naboi”, pojawia się Simon, oferujący cierpiącemu głównemu bohaterowi możliwość zemsty za wyrządzoną krzywdę. Ponieważ życie nauczyło nas, że tak naprawdę nigdy nic nie jest za darmo (może poza winogronami w supermarkecie, które jako własność publiczną można do woli podskubywać), ta pozornie atrakcyjna oferta zaczyna nam wyglądać na grubo ciosany przekręt. „My sprzątniemy za ciebie jednego niegodziwego pasożyta, a ty w zamian za pomoc będziesz nam dłużny pewną małą przysługę w niedalekiej przyszłości. Co ty na to?” „Jak na lato!” – odpowiedział z radością pan Gerard pewny, że ubił interes stulecia. No to się chłopina rozczaruje…

Coś mnie dziś wzięło na zagadki, więc niech mi już będzie – zadam kolejną. Co jest słodsze niż lukrowana chałwa skąpana w mieszance miodu i Nutelli? Zemsta! Odpowiedziałby tak każdy fan „Życzenia śmierci”, „Punishera”, czy niedawnej „Furii” z Melem Gibsonem. Nie wątpię też, że tymże osobnikom przypadłoby do gustu również i „Seeking Justice”, które być może nie ma najdurniejszego scenariusza pod słońcem, ale posiada kilka czynników, które nie pozwalają w pełni cieszyć się z seansu. Pierwszą i najbardziej rzucającą się w oczy (i uszy) wadą jest aktorstwo marne niczym aktualne poparcie Tuska. O dziwo nie mówię tu o Nicu Cage’u, który mimo istnej lawiny ról, posiada w swej filmografii kilka naprawdę przyzwoitych kreacji (ostatnio jako Zły Porucznik u Herzoga). Zaskoczył mnie za to wyraźny spadek formy u aktorów być może i telewizyjnych (Harold Perrineau – „Zagubieni”, Jennifer Carpenter – „Dexter”), ale zazwyczaj nadzwyczaj uzdolnionych. Głównego antagonistę produkcji Donaldsona też ciężko nazwać wybitnym popisem kunsztu aktorskiego Guya Pearce’a – a to, co wyrabia on w finale, aż ciężko opisać słowami. Wydaje mi się jednak, że akurat w tym wypadku wina leży w równym stopniu po stronie scenarzysty, który mając do dyspozycji tak ciekawy materiał fabularny, pod koniec po prostu poleciał na łatwiznę i podkręcił historię pod szablonowe standardy Hollywoodu. A szkoda, bo film wciąga widza w swoją intrygę, która przy samym finiszu zwyczajnie rozczarowuje. Na szczęście jednak do poziomu „średniaka” jest mu daleko i z powodzeniem da się go polecić wszystkim fanom kina sensacyjnego, boleśnie odczuwającym przedwakacyjną posuchę wśród premier. Istnieje jednak spora szansa, że duża część z Was nie widziała jeszcze „Wyroku śmierci” Jamesa Wana, będącego jedynym filmem zemsty w jego filmografii. Jedynym i kto wie, czy nie jednym z lepszych w ogóle… ale o tym przeczytacie już w osobnym artykule :)


+ niezwykle wciągająca fabuła z potencjałem…
- …którego jednak nie wykorzystano, aktorskie koszmarki, szablonowy finał

Ocena: 6.4/10

Słów kilka: Byłby to świetny materiał na mocną „ósemkę”, ale wskutek wysypu nieprzemyślanych i banalnych rozwiązań fabularnych skończyło się na tym, co widać obok – niecałym 6 i pół. „Seeking Justice” to produkcja zbyt dobra na bycie średnią i za średnia na określenie jej dobrą. Ale jeśliś chętny, obejrzeć Ci nie zaszkodzi.
=====================
http://cinemacabra.blog.onet.pl/

ocenił(a) film na 6
Pawlik

zgadzam się, mocna 6. Zwróciłem jeszcze uwagę na to ze w filmie brak szerszej perspektywy, kamera prawie caly czas porusza się razem z Cage'm ,a on jako aktor czasami zaczyna budzić śmiech i politowanie, miejmy nadzieję że tym filmem odbije się od dna

ocenił(a) film na 6
Pawlik

Też się podpisuję... Moje uznanie za recenzję.

ocenił(a) film na 8
Pawlik

ty masz jakieś problemy związane z dildami i wibratorami? Moze twoja była to wolała zamiast ciebie, bo w twojej wypowiedzi użyłeś kilka razy tych przedmiotów w porównaniach, do których mogłeś użyć masę innych rzeczy. Film w swoim gatunku bardzo dobry, nie ma co się spierać, a Cage nie jest żadnym drewnem, trzeba docenić i pamiętać jego wcześniejsze role, zwłaszcza z lat 90tcyh, które były genialne.

ocenił(a) film na 6
black_bastard

Jak pisałem - Cage ma kilka udanych ról, ale ostatnio mam go zwyczajnie przesyt.