Film jest raczej dość ciężki w odbiorze, przeplatające się wątki ciężko zrozumieć a co dopiero ze sobą połączyć. Idąc na ten film myślałem, że będzie to coś w stylu powrotu do przyszłości tyle, że bez wehikułu ;p tzn, że wątki które wydarzyły się w przyszłości będą rzeczywiście miały wpływ na wydarzenia w przyszłości a tu dostajemy kilka dziwnych historii zaledwie podobnych do siebie. Jak dla mnie zdecydowanym plusem jest tylko znakomita charakteryzacja wraz z grą aktorską i dość ciekawy motyw przyszłości.
Aa i czy wyjaśni mi ktoś o co chodzi z tą sceną gdy Hanks pokazuje, planetę ziemię na niebie, czy nie wszystkie te historie działy się na naszej planecie?
ogólnie film nie daje mi spokoju, trzeba zobaczyć jeszcze raz ;)
Tak, te historie dzieją się na naszej planecie, lecz Zachariasz opuścił Ziemię wraz z Profetami, którzy wymierali z powodu promieniowania i poszukiwali nowego "domu".
Film w odbiorze jest prosty, jeżeli ktoś nie łazi pić herbaty, nie żre popcornu i nie sprawdza na telefonie, czy nie dostał smsa.
Genialny! Dobrze podane prawdy oczywiste: nie jesteśmy sami, żyjemy z innymi i dla innych, a mimo to nie trąci tandetą i nudą.
Świetny film i już.
no cóż, jak zobaczyłam, że film trwa 2:45 minut, to myślałam, że nie dotrwam do końca, a tu zaskoczenie. film może trudny, ale tu obwiniam kiepskie napisy (taka wersja) więc wróce do niego jak będzie lektor. nie mniej jednak odbiór i przesłanie jest jasne - najbardziej podoba mi się kwestia interpretacji życia po śmierci (jedne drzwi się zamykają, aby mogły się otworzyć kolejne a za nimi ta osoba, która czeka na nas). jestem pod wrażeniem, aczkolwiek nieco i zmieszana - hmmm coś jak po obejrzeniu Synekdocha - daje do myślenia.
Ok już łapie, dzięki za wyjaśnienie w kwestii tej planety.
Aaa ty private nie prowokuj! Idź się wypłacz gdzie indziej..
SPOILER!
Podam łopatologicznie. Wszystko działo się na Ziemi. Ale według filmu ludzie osiedlili się na innych planetach i w wątku dziejącym się najdalej w przyszłości (2321?) gdzie jest Zachariasz i Meronym, w obserwatorium astronomicznym położonym na Mauna Kea (jakaś nowoczesna wersja) ona nadaje sygnał ratunkowy do innej kolonii. Jedynie scena początkowa i końcowa jest na innej planecie. Chociaż wydaje się dziwne, że na tej innej planecie zamiast w jakiejś zaawansowanej technologicznie placówce, mieszkają w namiotach (ale to może uśmiech w stronę natury). A no i, że mieszkańcy tych kolonii nie przybyli na Ziemie po globalnej wojnie zwanej Upadkiem. Ale myślę, że można wybaczyć te nieścisłości reżyserom, bo i tak odwalili kawał dobrej roboty przelewając na ekran to co w książce jest ważne. Sama książka kończy się zupełnie inaczej, mniej szczęśliwie, chociaż opowieść też jest snuta dzieciom, które mogły znać Zachariasza. ;)
PS. Piękne wydaje mi się to końcowe ujęcie z gwiazdami Drogi Mlecznej, zwłaszcza w kontekście tak różnych opowiedzianych wcześniej historii.