Po bardzo dobrej ekranizacji, jaką był film "Charlie i Fabryka Czekolady", z wytęsknieniem czekałam na nieco psychodeliczną, mroczną "Alicję w Krainie Czarów". I... zawiodłam się. Bardzo. Czy tylko ja mam wrażenie, że Burton w tym filmie poszedł na łatwiznę, skupiając się na miłej dla oka oprawie wizualnej, a zapominając zupełnie o głębi i przesłaniu powieści, na której się wzorował? Jedyną wprowadzoną przez Burtona innowacją był wygląd postaci i dodanie Alicji kilku lat, ale to nie miało absolutnie żadnego znaczenia fabularnego (poza tym, że główna bohaterka była tak irytująca, że człowiek miał ochotę zabić ją naleśnikiem). Jak dla mnie słabo. Bardzo słabo.
Widziałam ten film dwa razy i z pewnością nie będę już do niego wracać.
Podobno Burton dostał wolną furtkę od Disneya na zrealizowanie Frankenweeniego w zamian za zrobienie dla wytwórni tej wydmuszki. Widać, że zrobił Alicję na odwal, bo po prostu liczył na zrobienie swojego autorskiego projektu.
całkowicie zgadzam się z Twoim poglądem.
Gdzie ta psychodela, to uderzanie w sam środek umysłu, ten mrok Alicji w Krainie Czarów?
zajmij sie czymś innym, bo filmoznawcy z ciebie nie bedzie.. . ps. zupa ci sie przypala.
Całkowicie zgadzam się z przedmówcami, co więcej uważam go za NAJgorszy film Tima, spośród kilkunastu obejrzanych. Niesamowicie się zawiodłem.
"dopóki nie wszedłem do internetu nie wiedziałem, że na świecie jest tylu (PRZEMĄDRZAŁYCH) idiotów" (St. Lem).
Nie sposób się nie zgodzić. Tim Burton (jak dla mnie oczywiście) ma na swoim koncie różne jakościowo filmy, ale nawet te "słabsze" mają w sobie "coś" co czyni je wartymi obejrzenia. Przykładem jest Dark Shadows, które mówiąc szczerze, bardziej przypadło mi do gustu niż Alicja.
Najgorszy film Burtona zrecenzowałbym w ten sposób: "Trochę zbyt infantylny dla dorosłych, trochę zbyt drastyczny i brutalny dla kilkuletnich dzieci".
Jeśli chodzi o tytułową bohaterkę, to też mi się nie spodobała, i wolę Alicję animowaną z filmu z 1951.
Co do wspomnianego "Charliego i fabryki czekolady", to lepszy jest "Willy Wonka i fabryka czekolady" z 1971. Lepszy pod każdym względem z wyjątkiem oprawy wizualnej. Tak jak uwielbiam Burtona, a także Deppa, tak akurat w "Charliem i fabryce czekolady" nie spodobała mi się ani rola Deppa (i ta jego charakteryzacja - wygląda jak kobieta lub transwestyta), ani ogólna konwencja i sposób opowiadania historii. A Charlie był zupełnie odrealniony, zrobiono z niego małego Chrystusa niemającego w osobowości nic z dziecka.
Prawda to...
"Charlie and the Chocolate Factory" to naprawdę genialny film i gdy zasiadłam do "Alicji..." spodziewałam się czegoś równie dobrego.
Jak bardzo się zawiodłam! ...
Spodziewałam się czegoś innego. Rzeczywiście Burton był tutaj w niewielki stopniu. Nie zachwycił mnie, klimta bajkowy aż za bardzo.
http://pudelka-zapalek.blogspot.com/2015/06/alicja-w-krainie-czarow.html
Akurat oryginalna opowieść to również wizyta w galerii surrealizmu. Na próżno szukać tam fabuły i ciągu przyczynowo-skutkowego, więc nie rozumiem skąd te gromy na Burtona
Słabiutki i naiwny film. "Akurat oryginalna opowieść to również wizyta w galerii surrealizmu" to ty chyba surrealizmu nie widzialaś, jak uważasz że ten film jest surrealistyczny. Banalna nadmuchana opowieść z Alicją która ma osobowość gąbki do mycia naczyń. Postacie na plus - kapelusznik i szalony królik, kot. Postacie na minus : inne. Ale ogólnie nie oglądało się tego źle.