Pojawia się tu tyle wątków, że można obdzielić kilka filmów. No i jeszcze epizody ze znanymi lub ciekawymi aktorami. Na początku film wydawał mi się, że będzie nudny i słaby ale naprawdę fajny zaczyna być w momencie jak Neal wsiada do swojego BMW i jedzie przez tą drogę stanową 60. Ogląda się to z przyjemnością! To chyba dlatego, że reżyerował Bob Gale - współtwórca kultowego "Powrót do przyszłości". Zresztą, nawet w filmie pojawiają się Michael J. Fox i Christopher Lloyd oraz niektóre sceny i ujęcia kamery łudząco są podobne do tych z "Back to the Future".
Naprawdę film godny obejrzenia. Ja oglądałem już dwa razy i nie żałuję. A po obejrzeniu ma się wrażenie, że to jeszcze za mało (jakby film był za krótki) i chciałoby się dalszego ciągu. Zresztą, film oceniam na 8/10 tak jak i serię "Back to the Future". Film bardzo dobry i jestem ogólnie zachwycony bo niewiele filmów nakręconych po 2000 roku podoba mi się.
No właśnie skomentowałem na pewnym blogu czyjąś ocenę do tego filmu. Masz całkowitą rację, pisząc: "Pojawia się tu tyle wątków, że można obdzielić kilka filmów.".
Skopiuję część swojej wypowiedzi: "<<Ale jazda!>> to filmik, który idzie w prostej linii od początku do finału. To współczesne fantasy mające dużo wspólnego z filmem familijnym. Czyli: proste, ładnie opakowane, dla relaksu, z mega-pozytywnym przesłaniem. Ja mam w sobie dużo z dziecka i taki pozytywnie zakręcony stuff wciągam jednym niuchem. Filmik o spełnianiu marzeń, realizowaniu siebie - jeśli odczytywać go tylko tak ogólnie, to może nawet jest i banalny.
Mnie się jednak najbardziej podobały poszczególne miejsca, do których trafiał Neal, oraz postaci, które spotykał. Jeśli chodzi o miejsca, to choćby miasto sędziów (czy jak to się tam nazywało) będące satyrą na amerykański wymiar sprawiedliwości, gdzie pozywa się za byle błahostkę, gdzie pozywa się kogoś za to, że w dniu święta religijnego śmiał wywiesić pranie na swoim podwórku i obraził tym samym moje odczucia religijne. A z postaci to ta lala dymająca się z każdym kolesiem, żeby przeżyć orgazm swego życia. To z kolei żart z filmwebowiczów, którzy oglądają filmy na potęgę, a być może i tak nigdy nie obejrzą "filmu życia" ;)"
Obejrzyj jeszcze pierwowzór - "Motorama" z 1991 roku. Równie podobny i fajny film.
Tak to jeden z najlepszych filmów jakie widziałem. Jest niesamowicie wręcz ciekawy. Motorame też wkrótce obejrzę ;)
Obejrzyj Motoramę koniecznie, zwłaszcza, że mój kolega niedawno specjalnie napisy PL do niej zrobił.
GE-NIA-LNY! Droga międzystanowa 60 wskaże Ci twoją drogę życiową, zapewniam! 10/10:)
Mam podobne uczucia po tym filmie. A ciąg dalszy? Ciąg dalszy to chyba właśnie nasze własne decyzje i wybory. Szczególnie bliskie były mi wątki autostopowe, bo właśnie pojutrze wybieram się na wycieczkę w ten sposób.:)
Polecam film każdemu, naprawdę pokazuje wiele rzeczy, których nie dostrzegamy i z których nie zdajemy sobie sprawy!
Na mnie największe wrażenie zrobił ten moment, w którym główny bohater pyta O.W. co to jest za miejsce i za świat, w którym oni są... a O.W. podaje 6 różnych interpretacji filmu. Jako że jest to na początku, każdą następną przygodę można rozważać pod kątem innej interpretacji. Moim zdaniem to fajny zabieg, gdy ktoś z "wewnątrz" filmu mówi, jakby był odbiorcą, a jednak widzimy, że jest częścią świata przedstawionego. Ja daję 10/10. Jestem po prostu zakochana w tym filmie.
Jest lekki, przyjemny, śliczny, pozytywnie zakręcony. A jednak są chwile, w których zastanawia się, o co własciwie chodzi (na szczęście nie ma tu awangardy, wszystko staje się po jakimś czasie jasne). Do tego absolutnie NIESAMOWITA gra Gary'ego Oldmana. W każdym filmie jest inny. Każda postać, w ktorą się wciela, jest inna. Jest aktorem wszechstronnym, ale chyba to wcielenie O.W. podoba mi się najbardziej :)